Glitch

BLOG
938V
Glitch
jasioslawski | 27.08.2015, 18:24
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

B̶͚͍̤̮̳̙̣̞̮͓͂͑ͧ̎ł̨̛̮̹͎̮̥̗͗ͬ̿᷅̉᷾᷇ę̧̫᷂̹̟̦̭᷁̑ͥ̆᷾̂̾͘ḑ̧̞̟͚͉̠͕̬̙̋᷆᷉ͩ̊͆̋᷈͋̽ͤ̂᷅̇̌̔̆̽̏͟͟ẙ̷̡̨̳̝̞̝͈̩͌᷆᷈ͦ̕,͍͇̯᷂͚͎͚̣͓ͫ᷃ͪ́̈́͘ g̡͕̯͎̬̗̹̣̽̍ͯ̿͏̡̃ļ̩͇̥̳̝͖ͭͯ᷄ͨͣͤ̚͡i̷̳̲̟̎͆̽̏́̓̆̈ͭ᷄͢t̸̖͖͔̣̖̏͒̈᷆ͭ̾̂͊̚c̵̼᷂̣͊̽̽̾᷇ͭͯ̋̓̆ͅḩ̻̳͓̀̈̃͑͛᷇͌̊᷈᷉ͭẹ̷̛̼̤̼͔̰̈́͒ͬ͛̄͘͟,̵̡᷿̦͚̗̝͔͉̅̉̀᷈͂͠ p̴̵̙̥͎̝̳͉̾́᷀᷀᷆̕͝r̷̠͙᷂̘̺̗ͮ᷁̽ͧͮ᷉ͫ͟z̷̰̠̙̮͖̙͍ͧ̀᷀ͤ̾᷃̓e̷̡̥̜͇̰̯̓᷀ͬ̓͑ͧ͛͜k̷̞᷊͚̱ͣ̉̉͂̔͛́ͦ̊̓ł̨̲̭͔᷂̼̬̪̫͉͉̲̮̉̔᷁᷁̆̔͊̍ͦͦ᷉͊ͬ̂̑͠͠ͅą̵̲̫̖̈́ͪ᷾̏̎ͭ̿ͩ̉m̶̤͙̻̖̼̭ͪͤ᷃͗ͨ̑ͪ̚a̵̬̜̫̗͔᷂̅ͧ᷁ͧ̓͗͜ͅn̵̞̹̝̬̹̜̒̉̒ͯ᷀͋᷈͠i̵̛̺̥͙̮͖͎̓̔̊́᷈̃̄a̙̝̭̮̟᷿̹̿̋ͫ́̆ͩ̉͝

 

 

Ulrych Nieustraszony dzierżąc w dłoni nadgryziony zębem czasu miecz oraz ostatnią butelkę cudownego eliksiru nadział się na hordę nieumarłych. Odwrotu już nie było, nie zastanawiając się więc długo, rzucił się w wir nierównej walki. Nagły dopływ adrenaliny sprawił, że wpadł w krwawy szał, bez problemu wyżynając jednego upiora po drugim. Kiedy miał już ukrócić cierpienia ostatniego z niedobitków - miecz utknął w fudze, między cegłami zlewającymi się w bezkresne korytarze śmiercionośnego zamczyska. Skołowany Ulrych próbując wydostać nieszczęsny oręż ze ściany wykonał serię ekwilibrystycznych obrotów wokół własnej osi, zbierając przy tym nieopatrznie szlagi od przeciwnika. Kiedy wydawałoby się, że udało mu się wyrwać z chłodnych objęć śmierci, rzucił się panicznie do ucieczki. Jakież było jego zdziwienie, gdy ciała ubitych przed momentem przeciwników wiły się pod nogami niczym trujący dziki bluszcz uniemożliwiając mu odwrót z pola walki. Wnet ocknął się w słowiańskim przykucu przy ognisku przecierając zamglone oczy – czy to był sen?

Niestety, nie – poczciwy Ulrych wyzionął ducha po nierównej walce z kolizją obiektów i efektem szmacianej lalki prawdopodobnie zaimplementowanej dzięki systemowi HAVOK, a nie jak można by się było tego po wstępie spodziewać z rąk nieumarłych. Ten nieoczekiwany obrót spraw jest całkiem zabawny, dopóki perspektywa czasoprzestrzenna, z której się mu przyglądamy jest inna aniżeli z oczu bądź zza pleców samego protagonisty, np. przez okno przeglądarki.

Jeśli wychylić się przez wspomniane okno trochę mocniej, równolegle do potyczek Ulrycha, gdzieś w innym uniwersum za siedmioma zakładkami i siedmioma tagami Arno Dorian próbuje rozwikłać tajemnicę stojącą za morderstwem ojca oraz ojczyma w czasach rewolucji francuskiej. Nie jest to bynajmniej łatwa sztuka - wymaga kociej sprawności i czystego umysłu oraz poświęcenia sprawie.

Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana aniżeli mogłoby się wydawać, a wszystkiemu winne są niewyjaśnione przypadki medyczne i psychofizyczne ludzi, którzy nieoczekiwanie posiedli umiejętność mimowolnego przenikania przez ściany, czy latania. Kiedy jednak Arno powoli przyzwyczaja się do wyjątkowych okoliczności i osobliwych obywateli, zaczyna faktycznie czynić postępy w tym niezwykłym, surrealistycznym dochodzeniu – zastanawiając się czy aby nieświadomie nie bierze udziału w reinterpretacji miasteczka Twin Peaks. Niestety szala przechyla się, gdy napotyka na swojej drodze nieodgadnione istoty, których lica są transparentne, a gałki oczne i usta zdają się lewitować w powietrzu, w efekcie czego diagnozuje u siebie głębokie zaburzenia psychiczne oraz dysonans względem świata przedstawionego. Zrozpaczony i załamany protagonista porzuca przygodę.

Również i tym razem bohater nie był w stanie wyjść obronną ręką z opresji, w którą wplątali go programiści.

Podobne sytuacje często doprowadzają do tego, że gracz jest sfrustrowany do granic wytrzymałości, bądź po prostu rozkoszna iluzja faktycznego uczestnictwa w wydarzeniach pęka niczym mydlana bańka. Efekt jest podobny - gracz zniechęca się i wyłącza grę, bądź mozolnie odbudowuje zaufanie do świata przedstawionego i modli się o to, żeby nic nie zachwiało jego wrażeń z rozgrywki. Oczywiście opisy te mogą się wydawać przerysowane (bądź nie), zabieg ten był jednak jak najbardziej celowy.

 

 

 

Ilu z nas po tego typu akcjach rzucało mięsem wśród zacisza domowego, a może nawet i padem o ścianę, mimo iż jego miejsce znajduje się w ciepłym uścisku dłoni, uścisku który świadczy o zaangażowaniu gracza, o jego poświęceniu i totalnej immersji. Uścisku, który to powinien być powodem do dumy dla developera, ostatecznym świadectwem dobrze wykonanej roboty?

Te nieszczęsne zjawiska uprzykrzające nam cyfrowy byt już od dawna mają swoją nazwę funkcjonującą w słownikach:

Glitch -zakłócenie, inaczej bug - błąd

Oczywiście glitche nie są efektem kary Bożej, czy nieumiejętnego operowania padem, są efektem ubocznym pracy programistów. Czy zatem możemy założyć, że przeciętny gracz ma prawo sformułować w stronę deweloperów/wydawców następujące oskarżenie: "Błądzicie zakłócając nam zabawę.", odnosząc się do wszystkich mniejszych lub większych usterek/przekłamań/błędów zawartych w lwiej części tytułów dopuszczonych na dzisiejszy rynek? Oczywiście, że tak - przecież w grach przede wszystkim chodzi o niczym nieskrępowaną zabawę, która przebiega płynnie i bezboleśnie, właśnie tego oczekujemy po odpaleniu długo wyczekiwanego tytułu. Zakładamy więc, że właśnie taki produkt otrzymamy – dopracowany i dopieszczony jak ogródek emeryta. Rzeczywistość jest taka, że gdyby nie audyt z zewnątrz (recenzja w prasie, internecie) przeciętny gracz nie dowiedziałby się jak wygląda pełny obraz produktu, ponieważ nie odnalazłby stosownych zapisów dotyczących skutków ubocznych i ułomności w instrukcji dołączanej do sprzedawanego jako pełnoprawny produkt oprogramowania. Oczywiście celowo pominiemy subiektywność recenzentów, to osobna sprawa, każdy jednak będzie wrażliwy na rażące techniczne niedociągnięcia.

Niestety tego typu wpadki na poletku gier video zdarzają się coraz częściej, a sprawa ma się o tyle źle, że tendencja wydawania gier w formie niedomkniętej technicznie pod koniec kwartału/półrocza/roku finansowego wzmaga się. Oczywiście jedną z przyczyn jest podejście pt. Eee, damy patcha, załatamy po premierze. Nie ma co wałkować tematu, motyw ten przewija się nader często na forach, czy w prasie. Pectus non OLED jak mawiają cwaniaczki z branży, próbujące wcisnąć nam produkt tak poprawny jak przytoczona sentencja, myśląc że gracz jak pelikan - łyknie wszystko.

Trzeba jednak spojrzeć na ten temat również z innej strony - glitche i błędy mogą dostarczać fanom nie tylko bólu głowy ale także rozrywki. Wszak skutki uboczne zażywania niektórych wyrobów farmaceutycznych również nierzadko sprawiają przyjemność. Pewnie zastanawiacie się jak to jest możliwe i co to za brednie - czarne jest czarne, a glitche są czarne jak smoła albo czeluścia koziej dupy. Nic bardziej mylnego - wielu z was na pewno oprócz niemiłych wspomnień ma na dysku konsoli screena z niewypałami face scana z NBA 2K15, na których wyglądacie jak członkowie najlepszego objazdowego freakshow w zachodniej Alabamie, czy zrzut ekranu z namiętnych pocałunków w FIFIE, pocałunków, których ładunek emocjonalny przypomina wam wakacyjną przygodę z flamą z mazur.

 

 

Nie tylko wy macie tego typu materiały w zanadrzu, jeśli dobrze poszukać to w internecie jest mnóstwo nagrań, gif'ów i zdjęć zawierających podobne, często komiczne bądź niepokojące sceny z wszelakiej maści tytułów. Ba, ośmielę się powiedzieć, że niektóre serwisy tego typu materiały traktują jako jeden ze swoich filarów. Jako element generujący kliki, coś co przyciąga uwagę odbiorcy. Nie dziwota, że popularność tego typu zawartości często bije na głowę pełnoprawne doniesienia z branży - spójrzcie tylko dla przykładu cóż za portret zrodził się dzięki fatalnej postawie Ubisoftu i powołanym przez nich do życia istotom:

Powiem tak - gdybym nie wiedział nic na temat skopanego asasyna i zobaczył ów obraz na ścianie w domu należącym do śmietanki paryskiej bohemy (w tego typu przybytkach spotkać mnie można równie często jak w kościele - żeby nie było, płynę grubo), pomyślałbym, że to dzieło jakiegoś utalentowanego przedstawiciela abstrakcjonizmu. A tak całkiem na poważnie to naprawdę dobry Fanart z tego wyszedł, zapewne zawiśnie na ścianie niejednego geeka.

Fanart który notabene będzie symbolizował coś na wzór nurtu w sztuce – będzie w końcu odzwierciedleniem tegoż jakże przykrego dla graczy okresu fuszery – sprawdzania, na jak wiele mogą pozwolić sobie developerzy w nadal dynamicznie rozwijającym się środowisku, środowisku które jest wiecznie online, które pozwala na prowizorkę. Jeśli nikt majstra nie zawoła i nie huknie, tupnie, pogrozi paluchem,  to nawet nie zamiecie po sobie, dopije browara i zawinie się z zaliczką. Tego typu Fanart jest po prostu autentyczny, nikt niczego nie musiał naśladować to kopia 1:1 faktycznego stanu rzeczy potraktowana paroma filtrami. Jest jednak również mnóstwo ludzi, którzy bardziej dają się ponieść fantazji, jedną z takich osób jest np. jegomość którego prace możecie zobaczyć pod linkiem poniżej.

http://martinolsson.tumblr.com/page/11

Być może się mylę (choć szczerze w to wątpie) ale chyba inspirował się między innymi glitchami prosto ze świata elektronicznej rozrywki, w każdym razie do mnie przemówił, a wielkim znawcą malarstwa czy rzeźby nie jestem. Wiem, że wielu z was oczekuje od serwisów pokroju PPE konkretów, które nasycą jego ciekawość branży. Oczywiście macie rację, wydaje mi się jednak, że tego typu zjawiska są również ciekawe. Jestem zdania, że jeśli produktem ubocznym potknięć programistów jest nie tylko hejt ale również próby przekucia ułomności w coś ciekawego, oryginalnego, to nie ma w tym nic złego i działać to będzie jako przeciwwaga, sposób przepracowywania traumy, którą nam zafundowano. Mało tego – co raz pojawi się w internecie, nigdy go już nie opuści – czyli udostępniając materiały które świadczą o spieprzonej robocie, które jednak w jakiś, nawet najbardziej pokręcony sposób sprawiają nam frajdę – stawiamy wątły pomnik danemu studiu, które nie chciałoby być z nim kojarzone. Być może da to ludziom odpowiedzialnym za podobne niepowodzenia do myślenia, nie tak dosadnie jak spadek wartości akcji, ale jednak.

Zdaję sobie sprawę z tego że większość z was temat zna bardzo dobrze, ale nie każdy zastanawia się co byśmy stracili gdyby gry wychodziły na rynek dopięte na ostatni guzik, czego  wam i sobie serdecznie mimo wszystko życzę.

Oceń bloga:
12

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper