Mroczne cienie / Dark Shadows (2012)
Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: Seth Grahame-Smith
Produkcja: USA
Czas trwania: 113 minut
Obsada:
Johnny Depp – Barnabas Collins
Eva Green - Angelique Bouchard
Helena Bonham Carter - Dr. Julia Hoffman
Michelle Pfeiffer - Elizabeth Collins Stoddard
Jestem potworem - Barnabas
Moda na filmy i książki o wampirach zatacza coraz szersze kręgi. Bardzo trudno odwiedzić księgarnię, w której na wystawie nie znalazłoby się pozycji traktującej o śpiących za dnia. Tim Burton postanowił pozwolić widzom odpocząć od błyszczących wampirów i ich miłosnych dylematów, które momentami wywołują odruch wymiotny u oglądających – a przynajmniej tych mniej romantycznych. Na temat ósmej kolaboracji z Johnnym Deppem wybrał, kultowy w Ameryce serial Dark Shadows z 1966 roku – bohaterowie oryginału pojawiają się na krótko w jednej ze scen. Polscy widzowie raczej nie znają oryginalnej produkcji, więc nie będą mieli odniesienia i dla nich ukazana historia będzie czymś nowym. Mroczne cienie to także hołd dla klasyki – od narracji, poprzez postaci, po sposób filmowania poszczególnych scen. Zobaczycie nawiązania do takich dzieł jak Drakula czy Egzorcysta. A wszystko to ponieważ...
W XVIII wieku Barnabas Collins miał problem z kobietami, a właściwie tylko z jedną - ale za to wredną - wiedźmą. Wzgardzona czarownica Angelique postanowiła podwójnie ukarać byłego kochanka. Najpierw zabiła mu nową ukochaną, a potem przemieniła go w wampira i uwięziła w trumnie. Po dwóch wiekach, dzięki nowej formie Mefistofelesa, Barnabas odzyskał wolność. Teraz postanawia przywrócić dobre imię swojej rodzinie oraz zemścić się na swej nemezis. Oryginalność fabuły nie jest najmocniejszą stroną filmu, ale elementy wizualne już tak. Scenografie i charakteryzacje zasłużyły przynajmniej na nominację do Oskara. Efekty specjalne już niekoniecznie, ale tylko dlatego, iż Burton starał się jak najmniej wykorzystywać w swym najnowszym dziele technikę komputerową.
Pierwsze skojarzenie jakie przywodzi film to bez wątpienia Rodzina Adamsów. Niby to Collins jest potworem, ale reszta członków rodu również nie wygląda zwyczajnie i bynajmniej się tak nie zachowuje. Tak więc, mamy zimnokrwistą matronę rodu, jej brata oszusta, córkę hipiskę, wycofanego siostrzeńca i lekarkę pijaczkę. W cały ten cyrk dostaje się także nowa guwernantka – Victoria Winters, która również skrywa niejedną tajemnicę. Niemal wszystkie postacie zostały znakomicie zagrane. Jedyne zastrzeżenia budzą role najmłodszych aktorów, którzy wypadają blado przy starszych kolegach i koleżankach. Oczywiście gwiazda produkcji, czyli Johnny Depp, tradycyjnie już trzyma się utartego schematu swych bohaterów – tym samym najwierniejszych fanów nie zawiedzie. Kobiece role również zostały znakomicie obsadzone – zwłaszcza życiowa partnerka Burtona Helena Bonham Carter. Z drugiego planu wybija się Jackie Early Haley, czyli prywatnie przyjaciel Depp'a, który stracił przez niego rolę w pierwszym Koszmarze z Ulicy Wiązów, aby wiele lat później wcielić się już w samego Freddy'ego Krugera. Poza tym, reżyser znalazł miejsce w swym dziele dla jednej z legend rocka oraz Christophera Lee, czyli odtwórcy roli Drakuli z filmu Horror Draculi / Dracula (1958). Tak więc, na brak znakomitych aktorów nie sposób narzekać. A dodatkową postacią jest Colinwood – siedziba rodu – wykonane z niezwykłą dbałością o szczegóły wnętrza oczarowują równie mocno jak charaktery z krwi i kości.
Problem jednak w tym, że całości zabrakło trochę magii z jakiej słynie Tim Burton. Mroczne cienie to zabawna produkcja, z nutą groteski, posypaną makabrą, ale nie na tyle fascynującą, by chwycić widza za jego filmową duszę i trzymać w uścisku długo po seansie. To film do obejrzenia zwłaszcza przez fanów twórczości reżysera oraz widzów mających dosyć wampirów czekających na pierwszy raz z ukochaną dopiero po ślubie, prześladowanych przez społeczeństwo i tych piszących pamiętniki.
WERDYKT:
Można obejrzeć
Łukasz "Loganek" Kucharski
Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: Seth Grahame-Smith
Produkcja: USA
Czas trwania: 113 minut
Obsada:
Johnny Depp – Barnabas Collins
Eva Green - Angelique Bouchard
Helena Bonham Carter - Dr. Julia Hoffman
Michelle Pfeiffer - Elizabeth Collins Stoddard
Jestem potworem - Barnabas
Moda na filmy i książki o wampirach zatacza coraz szersze kręgi. Bardzo trudno odwiedzić księgarnię, w której na wystawie nie znalazłoby się pozycji traktującej o śpiących za dnia. Tim Burton postanowił pozwolić widzom odpocząć od błyszczących wampirów i ich miłosnych dylematów, które momentami wywołują odruch wymiotny u oglądających – a przynajmniej tych mniej romantycznych. Na temat ósmej kolaboracji z Johnnym Deppem wybrał, kultowy w Ameryce serial Dark Shadows z 1966 roku – bohaterowie oryginału pojawiają się na krótko w jednej ze scen. Polscy widzowie raczej nie znają oryginalnej produkcji, więc nie będą mieli odniesienia i dla nich ukazana historia będzie czymś nowym. Mroczne cienie to także hołd dla klasyki – od narracji, poprzez postaci, po sposób filmowania poszczególnych scen. Zobaczycie nawiązania do takich dzieł jak Drakula czy Egzorcysta. A wszystko to ponieważ...
W XVIII wieku Barnabas Collins miał problem z kobietami, a właściwie tylko z jedną - ale za to wredną - wiedźmą. Wzgardzona czarownica Angelique postanowiła podwójnie ukarać byłego kochanka. Najpierw zabiła mu nową ukochaną, a potem przemieniła go w wampira i uwięziła w trumnie. Po dwóch wiekach, dzięki nowej formie Mefistofelesa, Barnabas odzyskał wolność. Teraz postanawia przywrócić dobre imię swojej rodzinie oraz zemścić się na swej nemezis. Oryginalność fabuły nie jest najmocniejszą stroną filmu, ale elementy wizualne już tak. Scenografie i charakteryzacje zasłużyły przynajmniej na nominację do Oskara. Efekty specjalne już niekoniecznie, ale tylko dlatego, iż Burton starał się jak najmniej wykorzystywać w swym najnowszym dziele technikę komputerową.
Pierwsze skojarzenie jakie przywodzi film to bez wątpienia Rodzina Adamsów. Niby to Collins jest potworem, ale reszta członków rodu również nie wygląda zwyczajnie i bynajmniej się tak nie zachowuje. Tak więc, mamy zimnokrwistą matronę rodu, jej brata oszusta, córkę hipiskę, wycofanego siostrzeńca i lekarkę pijaczkę. W cały ten cyrk dostaje się także nowa guwernantka – Victoria Winters, która również skrywa niejedną tajemnicę. Niemal wszystkie postacie zostały znakomicie zagrane. Jedyne zastrzeżenia budzą role najmłodszych aktorów, którzy wypadają blado przy starszych kolegach i koleżankach. Oczywiście gwiazda produkcji, czyli Johnny Depp, tradycyjnie już trzyma się utartego schematu swych bohaterów – tym samym najwierniejszych fanów nie zawiedzie. Kobiece role również zostały znakomicie obsadzone – zwłaszcza życiowa partnerka Burtona Helena Bonham Carter. Z drugiego planu wybija się Jackie Early Haley, czyli prywatnie przyjaciel Depp'a, który stracił przez niego rolę w pierwszym Koszmarze z Ulicy Wiązów, aby wiele lat później wcielić się już w samego Freddy'ego Krugera. Poza tym, reżyser znalazł miejsce w swym dziele dla jednej z legend rocka oraz Christophera Lee, czyli odtwórcy roli Drakuli z filmu Horror Draculi / Dracula (1958). Tak więc, na brak znakomitych aktorów nie sposób narzekać. A dodatkową postacią jest Colinwood – siedziba rodu – wykonane z niezwykłą dbałością o szczegóły wnętrza oczarowują równie mocno jak charaktery z krwi i kości.
Problem jednak w tym, że całości zabrakło trochę magii z jakiej słynie Tim Burton. Mroczne cienie to zabawna produkcja, z nutą groteski, posypaną makabrą, ale nie na tyle fascynującą, by chwycić widza za jego filmową duszę i trzymać w uścisku długo po seansie. To film do obejrzenia zwłaszcza przez fanów twórczości reżysera oraz widzów mających dosyć wampirów czekających na pierwszy raz z ukochaną dopiero po ślubie, prześladowanych przez społeczeństwo i tych piszących pamiętniki.
WERDYKT:
Można obejrzeć
Łukasz "Loganek" Kucharski