Jak jeden dzień....
Pierwszy kontakt z grami, miałem w wieku ~11 lat i nie była to konsola!
Moim pierwszym sprzętem do grania był.... PC! Pentium 166Mhz, 32 MB ramu, 300mb dysku i zajebista karta graficzna, prawdziwy potwór, czyli 3dfx Voodoo 2! Ech, co to był za sprzęt :) Turok, Tomb Raider, Quake 1&2, Duke Nukem, Blood 2, Age of Empires 1&2, HoMM 3, Jack Orlando i Hopkins FBI, stare dobre czasy, kiedy nie miało się problemów i "żyło się lepiej". Wraz z PC, do domu zawitały jeszcze różne sprzęty do grania. Bo muszę w tym miejscu zaznaczyć, że u mnie w domu było nas trzech graczy. Pomyślicie o tym, że mam dwóch braci. I prawie macie rację, ale mam jednego brata ( na dodatek - bliźniaka, na jeszcze większy dodatek - jesteśmy jednojajowi :/ ), a trzecim graczem w domu, był nasz ojciec! Mój poczciwy staruszek zainteresował się grami od samego początku, gdy tylko jego znajomy przyniósł do naszego domu ww. PieCa. Znajomy ojca ( też gracz! ) po instrukcji obsługi kompa i systemu 95', pokazał od razu mu Quake 2 :)
Może ktoś uznać, że starszy nie robił sobie nic z ograniczeń wiekowych i nie powinniśmy w tym wieku poznać wielu z ww. tytułów i ma racje! Ale ojciec wiedział, że raczej psycha nam nie siądzie, bo skoro pokazał nam wiele filmów, których też w tym wieku nie powinniśmy oglądać, to z grami nie powinno być inaczej. Nie mam nic do zarzucenia mu i nie uważam, że źle postąpił, czy nieodpowiedzialnie. Wiedział jakie z nas dzieciaki, bo w sumie byliśmy podobni do niego i interesowały nas podobne rzeczy, podobna muzyka, zainteresowanie instrumentami, filmami akcji, książkami tych samych autorów, nie miał nic do zbierania przez nas komiksów i z chęcią dawał nam dosyć sporo tysiaków ( to jeszcze gdy dopiero wchodziła denominacja złotego ) na Supermana, Batmana czy Spidera, bo sam z miłą chęcią je czytał! Mogę tylko każdemu życzyć takiego ojca! Ale dobra, bo trochę się zanurzyłem w otchłań przeszłości i to jeszcze osobistej, a nie miało tak być ;)
Inne sprzęty, tak o tym teraz miało być. Chyba zaliczam się do nielicznych, którzy mieli przyjemność mieć w domu sprzęt o nazwie Rambo.
Pierwszy mój osobisty kontakt z Pitffalem, z River Raid, choć tak na dobrą sprawę, wtedy nie wiedziałem o oryginalnych nazwach gier, bo nazywały się całkiem inaczej ;) Ale mniejsza z tym, sprzęt był u nas stosunkowo krótko, bo ojciec wymienił Rambo na Commodore 64 z jakimiś ok. 50 kasetami z grami! ( wszystkie org! ) Nie wiem skąd udało mu się to załatwić, ale czasy kręcenia śrubokrętem, absolutnej ciszy w pokoju, podczas wgrywania gier jest mi znana ;) Operation Wolf, Dizzy, Aztec Chalenge, Commando i wiele innych tytułów, poznałem właśnie na C64.
Commodorka została na dłużej i były już, dwa sprzęty do grania. A doszedł jeszcze jeden, w sumie to w dwóch egzemplarzach, dla mnie i brata i dla ojca :) A mianowicie słynny Pegasus. Oj, ile przy tym się zagrywałem z bratem i ojcem to szkoda gadać :) Contra, Tanki, Punisher, Alien 3, Tom i Jerry, Brygada R i wiele, wiele innych świetnych gier, zagrywałem się po lekcjach. :)
W końcu nadszedł czas na Sony w domu. Chyba nie muszę mówić o kim mowa ;) Tu już istne szaleństwo przy Tekkenie 3, pierwszy raz użyty słownik angielskiego do grania w FF VII ( mina ojca - bezcenna ;) ), bicie rekordów z bratem w Tony Hawk's 2, wspólne mecze w ISSa z ojcem, masterowanie Crasha i granie na "zakłady" w CTRa :) ( hazardu tam nie było, z góry mówię. Kto wygrał, nie musiał wychodzić ze śmieciami/zmywać naczyń przez załóżmy tydzień. Wyobraźcie sobie jaka była rywalizacja i "spinka" by wygrać :D )
Czas błogiej podstawówki już odszedł i nadeszła "poważniejsza" edukacja w gimnazjum. Co ja będę ściemniał, nic się nie zmieniło i granie było nadal ważną chwilą wolnego czasu :) Ale też bez przesady i żebyście sobie nie pomyśleli, że ojciec zrobił z nas no'lifeów! Co to, to nie! Czas spędzony na dworze z chłopakami ze szkoły był i było go dużo, nawet bardzo dużo, co nie zawsze się podobało ojcu. Chyba wolał już, nas widzieć w domu, bezpiecznych i czystych ;) niż wracających spóźnionych, bo limit do 20:00 na dworze był za krótki czasami ;)
Na rynku pojawiła się czarnula, ale była zdecydowanie nie na naszą kieszeń i musieliśmy się obejść smakiem. Dopiero w 2005 r. kupiliśmy już ją sami z bratem wspólnie i tak już pozostaliśmy wierni konsolom. Bo wcześniej, zanim doszło do przejścia na jasną stronę mocy ;P ojciec posiadał swojego kompa, my z bratem swojego, którego każdy z nas osobno sobie "upgredował" ( nie wnikając w szczegóły, kontakt się nam urwał z ojcem )
Od czasu właśnie zakupu PS2, którego swoją drogą z bratem kupiliśmy w komisie komputerowym i nie wiedząc o tym, kupiliśmy przerobioną czarnulę. Dopiero w domu, znajomy który przyszedł, poinformował nas o tym, bo my nie wiedzieliśmy o "dodatkowym" logo, że jest nie oryginalne z PS2. Wkurzeni na ten fakt ( serio, wkurzeni! już od czasów grania na PC, byliśmy JEDYNI!!! w otoczeniu znajomych, którzy nie grali w piraty! Uwierzycie, że się z nas śmiali?! Byliśmy dla nich - dziwni!!! ) sprzedaliśmy ledwo zakupioną PS2 i akuratnie jeszcze trochę kasy wpadło i mogliśmy zakupić sobie nówkę ze sklepu. Od razu zakupiony został Killzone 1 i od razu trening grania w FPSy na padzie. Bo na psxie nie graliśmy w żadnego Medala, Quake, czy inną strzelankę z oczu. Byliśmy jeszcze przekonani, że w FPSy gra się TYLKO na myszce i kompie. Więc olewaliśmy ten gatunek na PSXie.
No, ale na czarnuli musieliśmy mieć KZ, bo po przeczytaniu recenzji w Szmatławcu, ujrzeniu screenów jak to wygląda, byliśmy zdumieni i musieliśmy mieć ten tytuł. Początki nie były łatwe, ale potem dawałem już spokojnie radę na mediumie :) No w przypadku PS2 nie będę wymieniał gier, które zapamiętałem bo bym Was zanudził standardowymi tytułami ;) Ale niech będzie, choć trochę :) Na pewno nie zapomnę znajomych ( zatwardziałych PC ) miny i ich szczękopad, podczas ujrzenia gry Black :D ( Już nie liczę na to, że dane nam będzie zagrać w dwójkę ;( ), wspólne nocki i sianie rozpie$dolu na drogach w serii Burnout, sesje w Tekkena 5, Fight Night, czesanie tricków w SSX, znajomego który pomimo grania na PC, zauroczenia Shadow of Collosus i aż tak, go gra wkręciła, że poprosił by brat, dzwonił po niego jak będzie miał zamiar grać w SoC, by mógł ujrzeć wszystkich Kolosów :) Nie zapomnę, oglądania z milion razy RE4, w którego ja nie lubię grać, ( jestem wręcz antyfanem RE, bo nie zrozumiałe jest dla mnie, brak możliwości ruchu podczas strzelania i nie przekonuje mnie to, że to niby klimat RE ) za to, brat jest mega fanem. Pokazywania znajomym przygód Kratosa i z czystą premedytacją mówienie - w takie gry, nie zagracie na kompie! ;P
Co dalej, to już wiadomo. PS3? A właśnie, że nie :p Przesiadka z PS2 na... Xboxa. Znajomy chciał sprzedać, a że posiadał dosyć bogatą bibliotekę gier, to zdecydowaliśmy się na zmianę sprzętu. Coś tam słyszeliśmy o lepszej grafie, ale jakoś nie dowierzaliśmy i dla nas to Sony miało sprzęt z kosmosu, a Microsoft zrobił dziwnego PeCeta w pudełku ;) Ależ było nasze zdziwienie gdy ujrzeliśmy Teorię Chaosu na Xboxie, pamiętając jak to wyglądało na PS2, ( fanem jestem nie miłosiernym Sama ) po prostu szok! Twardy dysk, wcześniej tylko gadałem na co to komu i po co. Przekonałem się, że bardzo fajna sprawa i tylko gratulowałem pomysłu MS. Specjalne "wtyczki" w kablu od pada, dzięki któremu po zahaczeniu, odczepiała się "wtyczka", a konsola była cały czas na miejscu - GE - NIA - LNE! Splitcreen w Halo 1&2 ze znajomymi - coś niesamowitego :) Ale Xbox jedynka nie był u nas za długo, coś na oko z pół roku tylko. Dlaczego tak krótko? Bo narodził się następca Xboxa... tak, 360 musiała zawitać u nas w domu od razu z dwoma padami, wersją Premium ( jeszcze tylko z 20gb dyskiem ) i oczywiście jedną z najlepszych gier, tamtej generacji czyli Gears of War :) Do umilaczy czasu, doszedł jeszcze Rainbow six Vegas. Niestety nie za długo nam było dane pograć na 360, bo z ok 4 miechów :( Nie., nie trafił nam się RRD, padł po prostu napęd. Ale z braku kasy na naprawę, postanowiliśmy go sprzedać, po okazyjnej cenie i wróciliśmy do PS2 i PC. Wtedy nie powiem, dosyć mocarnego potwora mieliśmy, ale jakoś to już nie było, to samo granie co na konsolach. Na PS2 nie wychodziło już za dużo interesujących gier, więc w sumie czarnula się kurzyła.
Aż rok od premiery PS3, uzbieraliśmy kasę i zawitał chlebak w wersji 320gb slim z Uncharted 1, AC2 i Motorstorm. I tak o to, doszedłem do końca mojej historii z grami, a bardziej sprzętami ;) Stary, aż tak nie jestem ;) choć już trochę staro się czuję ( ale powiedzmy, że życie dało mi powody do "szybszego dorośnięcia" i postarzenia w duchu ) to cieszę się, że jestem graczem. Frazes? Jak najbardziej, ale szczery to frazes, bo w chwilach smutku, gorszych dni, to gry pozwalają mi zapomnieć o tym "złym świecie", i choć nie trwa to zapomnienie wiecznie, to przez te kilka godzin jestem kimś innym, jestem gdzie indziej......
Choć w ostatnim blogu marudziłem na dzisiejsze produkcje, to nie zaprzestanę NIGDY grać, na szczęście pomimo właśnie tego "przejedzenia" się dzisiejszymi produkcjami, mam kilka tytułów do których mogę zawsze wrócić. ( BF 3 Rulez!!! :))