Wóz Drzymały S02E09, Wild West C.O.W.boys.
Dziś na tapetę wrzucam niezbyt popularną grę powstałą na podstawie jeszcze mniej znanego w naszym kraju serialu animowanego, o koszmarnie długim tytule, którą jest Wild West C.O.W.boys of Moo Mesa. Jest to platformówka z elementami strzelaniny w realiach dzikiego zachodu. Wydana przez firmę Konami w 1992 roku.
Zapraszam do środka.
Najpierw jednak tradycyjnie już, podkład dźwiękowy:
Witam Was w kolejnym odcinku Wozu Drzymały. Opisywana dziś pozycja jest grą stworzoną przez chyba dobrze znaną wszystkim graczom firmę Konami, ostatnio nawet bardzo popularną ze względu na warunki pracy ;) Wydana została w 1992 roku, a nosi tytuł Wild West C.O.W.Boys: Cowboys of Moo Mesa. Jest to platformówka z elementami strzelania. Chociaż może bardziej strzelanina z elementami platformówki?
Tytuł: | Wild West C.O.W.boys: Cowboys of Moo Mesa |
Producent: | Konami |
Rok wydania: | 1992 |
Liczba graczy: | 1-4 (co-op, jednocześnie) |
Używanych przycisków: | 2 |
Wild West C.O.W.boys (Konami, 1992 rok)
Gra powstała na podstawie animowanego serialu pod tym samym tytułem. W polskiej telewizji serial ów podobno wyświetlany był w 1998 roku pod tytułem Kowboje z Krowigrodu. Osobiście nigdy nie natknąłem się na niego. W każdym razie fabuła prezentuje się tak. Ze pod koniec XIX wieku w północno-zachodnią część Stanów Zjednoczonych uderza kometa, która przemienia część zwierząt żyjących w tym obszarze w pół ludzi oraz tworzy strukturę, bez wyjścia, w obrębie której mieszkają nasi bohaterowie i znajduje się tytułowe miasteczko. Wracając do fabuły samej gry, to niejaki Masked Bull porwał właścicielkę miejscowego saloonu niejaką Lilly Bovine, która jest też oblubienicą miejscowego Szeryfa, niejakiego Montany :) Jak wiadomo z szeryfem się nie zadziera, więc sam, lub w towarzystwie trzech innych kowbojów rusza na odsiecz dziewczynie.
Bohaterami gry są czterej kowboje. Co prawda wybór jaki dostajemy jest w zasadzie tylko estetyczny ponieważ wszyscy mają takie same umiejętności, poruszają się tak samo szybko i nawet strzelanie mają w zasadzie takie same. O samych bohaterach też nie wiele mogę napisać, bo nie wiele o nich wiadomo. Podparłem się Wikipedią i opisem bohaterów serialu żeby wiedzieć cokolwiek na ich temat.
Teraz będzie o postaciach dokładniej więc jakby co to tutaj jest link do następnego akapitu.
Więc tak. Czwórka dostępnych w grze bohaterów to postaci z serialu. Na ekranie wyboru ułożeni są w następującej kolejności:
Pierwszy od lewej to niejaki Buffalobull. W kreskówce postać poboczna. Pracuje jako pomocnik u kowala. Jako jedyny z ekipy używa strzelby, zamiast pistoletu, jednak strzela dokładnie tak samo jak pozostali trzej.
Drugi od lewej to szeryf Mu Montana. W serialu strzela z pistoletu gwiazdami szeryfa.
Następny z byczków to Kowlorado Kid. Jest to młody policjant, który bardzo chce zostać szeryfem. Jest specjalistą od używania lasso.
Ostatnim z czwórki naszych bohaterów jest niejaki Dakota. Małomówny byk o niebieskim futrze. Bardzo szanuje kobiety i nienawidzi kiedy w jego towarzystwie jest okazywany brak szacunku dla kobiet.
Na drodze naszych herosów stają różnej maści złoczyńcy i typy spod ciemnej gwiazdy. Bestiariusz nie jest tutaj zbyt zróżnicowany, jak zresztą w większości tego typu gier. Nasi przeciwnicy to podobni nam kowboje. Potrafią jednak robić różne sztuczki. Chowają się w beczce i przez dziurę po sęku wystawiają lufę strzelby lub chowają się za źdźbłem trawy. Napotkamy też grubasów w trzech odmianach. Są znacznie bardziej wytrzymali niż zwykli przeciwnicy jednak są też zdecydowanie wolniejsi. Natkniemy się też na zamaskowanych przeciwników jeżdżących na pojazdach szynowych, przypominających motocykle. Kilka rodzajów latających przeciwników, takich jak nietoperze, roje os, duchy, czy kowboje uczepieni nietoperzy, a nawet kowbojskie szkielety. Nie omieszkamy też oczywiście stoczyć kilku walk z mocniejszymi przeciwnikami, których można śmiało nazwać sub-bossami. Niektórzy występują w połowie planszy, inni bezpośrednio poprzedzają walki z bossami. Wśród takich przeciwników znajdziemy pojazdy latające zbudowane na bazie balonu, wózek drążący tunele w kopalni, wielkiego węża, czy ducha kowboja. Podczas walk z tymi przeciwnikami nie pojawiają się żadni inni wrogowie. Niektórzy mają nawet pasek energii. Oczywiście w dalszej kolejności czają się bossowie. Jest ich tylu ile plansz, czyli w sumie siedmiu. Są to postaci znane również z serialu. Oczywiście wszystkie główne czarne charaktery. Są dość oryginalni i każdy ma swój styl. Znajdzie się Pająk rewolwerowiec, Sęp grabarz, byczek specjalista od gier karcianych, i kilku innych już mniej oryginalnych.
Teraz będzie tabelka z przeciwnikami, więc jeśli ktoś nie ma ochoty tego czytać, zapraszam do następnego akapitu.
Podstawowy rodzaj przeciwnika. Kowboje. Występują w dwóch kolorach. Potrafią też wykonywać różne sztuczki. Jak na przykład schować się za źdźbłem trawy ;)
Potrafią chować się w czterech typach beczek.
Potrafią też przebierać się za kaktusa. Jak myślicie co ten kaktus robi? Tak, dokładnie, sięga za głowę po pistolet.
Znaki z listami gończymi też potrafią być niebezpieczne.
Znajdą się też lotnicy, latający podwieszeni pod nietoperzami.
Od czasu do czasu pojawią się pełzaki. Czołgają się w naszą stronę i od czasu do czasu wypuszczają bomby turlające się w naszym kierunku.
Czasami natkniemy się na karabiny maszynowe na korbę ustawione w oknach wieżyczek.
Kowboje nie poddają się nawet po śmierci. W jednej z lokacji wracają w postaci szkieletów.
Od czasu do czasu z trumny wyłoni się nie do końca martwy kowboj.
Od czasu do czasu natrafimy na ducha, który, jeśli mu się uda, oplecie nas niczym prześcieradło i będziemy musieli szybko machać gałką na boki aby się uwolnić.
Na planszach latanych natrafimy na dwa rodzaje jeźdźców. Poruszają się po torach i używają do tego pojazdów przypominających motocykle.
Trochę mocniejsi kolesie. Wytrzymują znacznie więcej strzałów niż zwykli kowboje. Występują w trzech wersjach. Jeden z pałką, drugi z wielkim tasakiem, a trzeci z pochodnią.
Natkniemy się też na kilka okazów miejscowej zwierzyny. Jednym z nich są nietoperze. Występują w dwóch wersjach. Jeden zwykły, a drugi jakiś dziwny ;)
Czasami będziemy musieli stawić czoła rojowi os. Wystrzeliwujemy je po jednej aż odpadną wszystkie. Wydają charakterystyczny dźwięk zanim pojawią się na planszy.
Czasami rzucą się na nas sępy.
Na niektórych drzwiach w ostatniej planszy zamontowano strzelające ogniem i plujące bombami płaskorzeźby. Spotkamy też zwykłe drzwi, które należy tylko zdemolować.
Pojawią się też nieżywi przeciwnicy. Jak latające sidła w dwóch wariantach kolorystycznych oraz armaty podwieszane pod balonami.
To wszyscy zwykli przeciwnicy na jakich się natkniemy. Dalej znajdą się subbossowie, jest ich tylko kilku.
Pierwszy z nich to latający pojazd na bazie balonu w kształcie głowy pilota. Podwieszono pod nim beczkę wyposażoną w ciężki karabin maszynowy. Strzela z nimi podłużnymi różowymi pociskami, które z początku jest dość ciężko zauważyć, ponieważ zlewają się z tłem. Od czasu do czasu z nosa wypuszcza mały balonik z podwieszoną wybuchową, kolczastą kulką.
Spotkamy też wielkiego zielonego ducha w kowbojskim kapeluszu. Trzeba unikać go, lata na trzech różnych poziomach. Czasami rozkręca się zataczając coraz większe okręgi.
Kolejna konstrukcja na bazie balonu. Tym razem do balonu został podczepiony samolot wyglądający jak kaczka. Z dzioba wyrzuca bomby, a z kupra wylatują jej od czasu do czasu rakiety.
W pewnym miejscu natkniemy się też na wielkiego węża. Trzeba go trafiać w głowę, co nie jest takie proste gdyż skubaniec jest dość ruchliwy. Atakuje w miejsce gdzie stoimy, lub rozkręca się podobnie jak duch. Można wskoczyć mu na głowę, kucnąć i strzelać.
Dziwny kopalniany wózek. Możemy się z nim bawić rozwalając mu kolejne elementy, a możemy skupić się na wiertle zrobionym ze szpadli i pozbyć się go szybko ;)
Na koniec pozostali sami bossowie. Jest ich jak już wspominałem siedmiu. Pierwszy z nich to znany z serialu Terrorbull. Jest do drugi szeryf miasteczka, wybrany przez szeryfa. Pomaga mu ukrywać ciemne interesy. Prywatnie Jest to ostatni boss Masked Bull.
Kolejnym bossem jest również znany z serialu czerwony skorpion nazywający się Saddle Sore. Walka z nim odbywa się na planszy z wielkim skorpionem, na którego boss czasami wskakuje. Należy najpierw unieszkodliwić kolec jadowy dużego skorpiona. Możemy dostać za zniszczenie go, bonus w postaci energii albo jakiegoś power upa. No i unieszkodliwiamy przy tym męczący kolec. Ogólnie najlepiej trzymać się środka ekranu i nie zbliżać się do niego. Dużo skacze, co może dezorientować, ale wtedy również nie należy ruszać się ze środka.
Jednym ze złoczyńców jest niejaki Sid. Pająk rewolwerowiec. Jego rewolwery wystrzeliwują pajęcze sieci. Czasami rzuca nożami, od czasu do czasu skacze i turla się.
Spotkamy też starego myszołowa, który rezyduje na cmentarzu. Strzela ze swojego szpadla ;) wielkimi pociskami. Czasami strzela z małego pistoletu. Potrafi też zza pazuchy wyrzucić bomby toczące się w naszą stronę. Z bliska umie przywalić tym szpadlem. Może też się nim zasłaniać jak tarczą. Walkę rozpoczyna unosząc się w powietrzu siedząc na kładce unoszonej przez ptaki. Wtedy zrzuca nam na głowę bomby.
Five Card Stud to również znany z serialu opryszek, niestety nie oglądałem całego serialu, więc nic więcej na jego temat napisać nie mogę. Specjalista od sztuczek z kartami. Walkę z nim toczymy na podwieszonym pod sufitem okrągłym blatem. Zawieszony jest on na linach i w miarę jak się po nim poruszamy, zaczyna się coraz bardziej huśtać. Ciężko przez to jest skupić ogień na bossie. Przeciwnik rzuca kartami na różne sposoby jednak jest to jeden z prostszych bossów.
Natrafimy też na bossa w postaci pociągu. Jest to dość złożona walka gdyż musimy zniszczyć kilka elementów tej lokomotywy przypominającej wóz drabiniasty pierwszych kolonizatorów dzikiego zachodu. Najpierw musimy zniszczyć tylną klapę i plandekę. Wtedy odkrywamy Gatling Guna zrobionego z beczki i strzelającego wężami ;) które można zestrzelić. Potem zabieramy się za resztę rydwanu wpierdolu ;) Do rozwalenia pozostaje nam gwizdek, który strzela rakietami, wysuwane z burty działko wypuszczające granaty na balonikach, oraz małe śmieszne działko wyrzucające małe beczułki. Kiedy rozwalimy i te części, pozostaje jeszcze komin, który odkręca się od maszyny i niczym mała trąba powietrzna kręcąc się lata za nami. Z dziury w burcie, która przedtem wylatywały baloniki, teraz od czasu, do czasu wyskakuje duża, żółta, kolczasta kula, która skacząc jak piłka wylatuje za ekran z jednej lub drugiej strony.
Ostatni boss to niejaki Masked Bull (zamaskowany byk, który na co dzień jest drugim szeryfem w Krowigrodzie. Posiada całą paletę ataków. Rzuca nożami, strzela na dwa sposoby z pistoletów. Przelatuje przez ekran niczym sam M.Bison ze Street Fightera. Potrafi też wykonać uppercuta. Ogólnie trudność tego bossa polega na tym, że strasznie powoli schodzi mu energia.
To wszyscy przeciwnicy na jakich natkniemy się w czasie rozgrywki.
Lokacji, których przyjdzie nam zwiedzać jest dość sporo. Żeby być dokładnym siedem. Co ciekawe, po ukończeniu pierwszej planszy możemy swobodnie wybierać kolejność, w jakiej będziemy przechodzić kolejne poziomy. Oczywiście ostatniego poziomu nie możemy wybrać jako drugiego. Pierwszy i ostatni poziom są zawsze pierwszym i ostatnim.
Plansze to typowe dla westernów miejsca. Miasteczko, w którym zaczynamy naszą przygodę. Kopalnia, cmentarz, przelecimy się nad torami kolejowymi, przejedziemy się po nich na małych wagonikach. Lokacji jest niby dużo ale są dość podobne do siebie. Na szczęście nie jest to jakiś uciążliwy problem. Akcja jest na tyle szybka, że nie zwraca się na to uwagi. Tła nie są jakoś bardzo bogate w detale. Przeważnie jest to niebo i od czasu do czasu pojawiający się jakiś obiekt, typu stodoła. Plansza rozgrywająca się w miasteczku duchów wyróżnia się na tle reszty swoim psychodelicznym tłem oraz drzewami rosnącymi na pierwszym planie, przez czasami niemal całkowicie znika nam z oczu postać.
Teraz będzie trochę dokładniej o lokacjach więc dla niezainteresowanych teleport do następnego akapitu.
Opiszę lokacje w takiej kolejności, w jakiej domyślnie ustawia je sama gra. Zmiana kolejności przechodzenia plansz nie zmienia zupełnie niczego w rozgrywce.
Plansza pierwsza, zawsze jest pierwszą. Jest dość krótka i pozwala nam się zapoznać z mechaniką rozgrywki. Zaczynamy w miasteczku, przechodzimy koło kościoła, gdzie trzeba uważać na spadający z dzwonnicy dzwon. W końcu docieramy do stajni, w której stoczymy walkę z Terrorbullem.
Druga lokacja to etap latany. Trzymamy się za nogi sokoła czy orła i ostrzeliwujemy się unikając zestrzelenia.
Tutaj najpierw przechodzimy przez jakąś stodołę z prymitywnymi urządzeniami. Specyficznym elementem tej planszy jest fragment kiedy musimy płynąć w górę wodospadu, a przeszkadzają nam czaszki i puszki płynące z nurtem rzeki.
Następnie Wbijamy do czegoś na kształt fortu i tam toczymy walkę z pająkiem rewolwerowcem.
Czwarta w kolejności plansza to miasto duchów. Wyróżnia się ono zmieniającym kolory w dziwnych układach niebem, oraz drzewami zasłaniającymi momentami sporą część akcji.
Piąta plansza to przejażdżka wagonikami kopalnianymi. Trzeba uważać jedynie na spadające z sufitu kamienie, które potrafią zniszczyć wózek, na którym jedziemy. Od czasu do czasu wózki podskakują w powietrze. W tym momencie trzeba uważać, bo możemy wpaść między platformy i stracić jedną kratkę energii.
Plansza szósta to etap chodzono-latany. Pierwszą część planszy pokonujemy na piechotę, aby w drugiej części znowu skorzystać z usług zaprzyjaźnionego ptaka.
Ostatnia plansza to siedziba Zamaskowanego Byka, najpierw przemierzamy ulicę, następnie wchodzimy do posiadłości, za regałem z książkami odnajdujemy ukryte przejście gdzie czekają nas różne niespodzianki w postaci wielkiej bramy z kaktusów, czy płytki podłogowe wystrzeliwane w powietrze przez sprężynę. Kiedy znajdziemy się w ich zasięgu zaczną migotać na zółto.
W końcu docieramy do skarbca, gdzie oprócz gór złota, znajdujemy też klatkę, z zamkniętą wewnątrz niewiastą, która to ratować z opresji mieliśmy. Oczywiście Zamaskowanego Byka nie znajdujemy w skarbcu i udajemy się na Zadymioną Górę aby stoczyć ostateczny pojedynek.
Tak wyglądałaby lista lokacji, które przyjdzie nam zwiedzić.
Na chwilę zatrzymajmy się przy oprawie graficznej. Nigdy do tej pory nie przyglądałem się grafice w tej grze. Dopiero teraz, pisząc ten tekst zwróciłem uwagę na to jak gra jest pod tym względem dopracowana. Po bliższych oględzinach można powiedzieć, że postacie zarówno naszych zawodników, jak i graczy są narysowane z dużą dbałością i szczegóły. Mamy kilka animacji po trafieniu specyficznymi rodzajami broni. Na przykład trafieni w głowę przez grubasa z kolczastą kulą na kiju zamienia naszego zawodnika w tort z chorągiewką, nie mam pojęcia dlaczego. Zaś potraktowany ogniem, nasz heros podnosi obie ręce w górę i tworzy z siebie płonącą literę X. Kolorystyka może wydawać się dość monotonna, jednak czego można się spodziewać po westernie? Może grafika sprawia wrażenie dość dziecinnej. Wrażenie to potęguje fakt, że gra posiada dość specyficzną paletę barw. Możliwe, że przez to grafika prezentuje się bardzo dziecinnie i bajkowo. Ale chyba w końcu takie było założenie twórców. Całość jednak trzyma poziom i nawet obecnie, jeśli przełknie się styl i kolorystykę może się podobać i nie powinna odrzucać przy pierwszym kontakcie. Sam styl jakim jest narysowana gra, odbiega troszeczkę od stylu w jakim rysowany był serial. Niektóre postaci wyglądają nieco inaczej niż, jednak po chwili zastanowienia da się rozróżnić kto jest kto.
O oprawie dźwiękowej nie ma się specjalnie co rozwodzić. Utwory przygrywające w tle są sympatyczne, wpadają w ucho i pasują do stylistyki dzikiego zachodu, z lekkim zabarwieniem humorystycznym. Nie jest to jednak ta sama ścieżka dźwiękowa co w serialu. Nawet zaśpiewany tytuł gry będący dość charakterystycznym elementem muzycznym gry, nie występował w serialu. Muzyczka podczas walki z bossami zawsze jest ta sama. Również nie zmienia się utwór przygrywający przy zapowiedzi kolejnej planszy oraz na mapie, na której wybieramy następny poziom.
Same efekty dźwiękowe, nie są najgorsze. Tutaj panuje całkiem spora różnorodność. Oczywiście w granicach rozsądku, jednak w tej sferze cały czas się coś dzieje. Pojawia się nawet synteza mowy. Przeważnie w postaci sentencji wypowiadanych przez bossów w chwili zejścia. Wielu przeciwników ma swoje specyficzne odgłosy przy przy śmierci. W jednej z plansz usłyszymy przeraźliwy okrzyk porwanej kobiałki czy szelest porywanych pędem powietrza banknotów z otwartego sejfu wiezionego pociągiem. Ogólnie oprawa dźwiękowa wypada bardzo przyzwoicie.
Rozgrywka nie jest zbyt skomplikowana. Ot gałka i dwa przyciski. Jeden odpowiedzialny za strzał, drugi za skok. Żadnych kombinacji. Ciekawostką jest, że nie znajdziemy tutaj ataku specjalnego uruchamianego przez wciśniecie obu przycisków jednocześnie i rozrzucającego przeciwników po planszy, jednak zabierającego energię. Tutaj wciśnięcie obu przycisków jednocześnie uruchamia szarżę. Można jej używać do woli. Kiedy ją uruchomimy, nasz postać wystawi do przodu rogi i zacznie biec do przodu tratując wszystkich przeciwników. Biegnie tak długo, aż nie trafi na przeszkodę terenową, lub twardszego przeciwnika. Wtedy odbija się i efektownie, drogą powietrzną wraca kręcąc się w powietrzu do miejsca, z którego zaczął. Szarża może zostać też anulowana. W tym celu należy wychylić gałkę w przeciwnym kierunku niż porusza się nasza postać. Byczek od razu wraca na miejsce, z którego zaczął, w taki sam sposób jakby zakończył normalnie.
Na planszach, w których latamy posługując się ptakiem, kiedy naciśniemy oba przyciski jednocześnie, nasza postać wykona skok z głową wystawioną do przodu po linii prostej i tak samo po linii prostej wróci.
Wciskając dwa przyciski jednocześnie, możemy też odpalić inny atak, jednak żeby móc to zrobić musimy najpierw zebrać odpowiedniego dopalacza. Jest ich w grze cztery i można dostać je od zestrzelonych kur. Kury takie przelatują od czasu do czasu przez planszę i jeśli ją ustrzelimy, dostaniemy bonusa.
Każdy bombowych power'upów to coś w rodzaju „bomby”, mocnego ataku unieszkodliwiającego dużą ilość wrogów. Jest ich w grze cztery rodzaje. Laski dynamitu czy piorun. Kiedy zbierzemy takiego power upa nad naszą głową pojawi się jego symbol. W tym czasie jeżeli naciśniemy dwa przyciski jednocześnie, zamiast szarży zostanie odpalony ten atak. Poniżej ikonki dostępnych w grze dopalaczy.
Oprócz dopalaczy w grze znajdziemy też kilka gadżetów pomagających w rozgrywce. Znajdzie się literka P jak power. Dzięki niej nasze strzelanie staje się mocniejsze. Występuje też literka R jak Rapid. Po jej zebraniu nie musimy ciągle naparzać przyciskiem ataku. Możemy do trzymać wciśniętego a nasz bohater będzie cały czas strzelał. Znajdziemy też Świecącą gwiazdkę, która otacza nas osłonką z takich gwiazdek i przez czas kiedy kręcą się one wokół naszej postaci, jesteśmy nietykalni. Ostatnim rodzajem power upa jest podkowa. Dzięki niej nie jesteśmy nieśmiertelni jak w przypadku gwiazdki ale lata ona po naszej orbicie i rani wszystkich przeciwników, którzy znajdą się w zasięgu. Wymienione przedmioty prezentują się tak.
Oprócz powerupów natkniemy się na dwa rodzaje przedmiotów dodających nam punkty. Jeden z nich to worek ze złotym pyłem, który dodaje nam 50 punktów. Drugi z nich to worek ze złotymi monetami i ten dodaje całe 100 punktów.
Skoro już wymieniam przedmioty to jest jeszcze jeden przedmiot, który dodaje nam jedną kratkę energii. Wygląda jak butelka tequili, jednak domyślam się, że chodzi tutaj o rumianek sekretnego przepisu, porwanej przez złoczyńców właścicielki saloonu.
Skoro już przy energii jesteśmy to wyjaśnię jak wygląda tutaj prezentacja naszego życia, czy tam energii życiowej. ?Nie jest to może jakiś wyjątkowy model. Na każde życie dostajemy trzy kratki energii. Jeden zebrany atak, to jedna stracona kratka. Po stracie kratki jesteśmy przez chwilę nieśmiertelni. Ile żyć posiadamy na starcie, to kwestia ustawień samej gry. W czasach salonów gier, chciwi szefowie ustawiali grę z jednym dodatkowym życiem, albo nawet i bez niego.
Sama gra, w moim odczuciu jest dosyć prosta. Opanowałem ją w salonie dosłownie za kilkoma podejściami. Była to chyba najszybciej przyswojona przeze mnie gra. Co ciekawy nikt inny jakoś się nie kwapił do grania w nią. Byłem chyba jedyną osobą, która wrzucała w tę grę żetony. Nie wiem, czy ja miałem jakąś specjalną zdolność ułatwiającą mi granie w tę pozycję, czy po prostu innych odstraszała dziecinna kolorystyka gry. Ciężko powiedzieć.
Plansze nie są tak długie jak w innych tego typu grach, jednak jest ich więcej, dzięki temu ogólny czas rozgrywki stoi na przyzwoitym poziomie. Ukończenie gry średnio zaawansowanemu graczowi zajmie około 40 min., co jest nie najgorszym wynikiem. Tym bardziej, że po ukończeniu gry można przechodzić ją jeszcze raz, co dodatkowo wydłuża czas rozgrywki.
Podsumowując. Wild West C.O.W.Boys of Moo Mesa to pozycja może ustępująca trochę największym produkcjom tamtych lat, jednak myślę, że spora liczba ludzi chętnie spędzi przy tej niej chwilę czasu. Na tę grę zwracało się uwagę jeśli wszystkie inne pozycje dostępne na salonie miało się opracowane i zaczynały się nudzić. Taki trzymany w rezerwie zawodnik. Tak, że jeśli ktoś z Was ma już te wszystkie najpopularniejsze gry automatowe rozpracowane i szuka czegoś świeżego, to zdecydowanie powinien zainteresować się tym tytułem.
Na zakończenie, jeśli ktoś dotrwał do tej części tekstu, to zakładam, że jest ciekaw jak gra się prezentuje w akcji. Poniżej znajdziecie filmik mojego autorstwa, na którym zapisane jest przejście gry Wild West C.O.W.Boys of Moo Mesa na jednej „blaszce”.
Na koniec tylko dodam, że tym razem, aby dać szansę tym, którzy chcieliby przeczytać o Biomechanical Toy albo Growlu, w ankiecie tylko dwie opcje do wyboru.
Tekst pochodzi z mojej strony www.Retro-Granie.info