Wóz Drzymały S04E05, GunForce
Dziś na tapetę biorę grę z gatunku run'n'gun wydaną w 1991 roku przez w tamtych czasach dobrze znaną firmę Irem. Jej pełny tytuł to GunForce – Battle Fire Engulfed Terror Island. Jednak zapewne jeśli już ktoś kojarzy tytuł to jest to po prostu GunForce. Zapraszam do środka.
Witam w kolejnym odcinku Wozu Drzymały. W tym wpisie zajmę się grą GunForce, która jest pozycją dość specyficzną. Nie zdobyła, przynajmniej u mnie w okolicy jakiejś specjalnej popularności. Jednak myślę, że warto się nią zainteresować, bo nawet dziś wygląda ona całkiem sympatycznie. Najpierw jednak już tradycyjnie podkład dźwiękowy, dla tych którzy lubią posłuchać czegoś do czytania.
Niestety nie dysponuję zdjęciem nadającym się do zilustrowania jak wyglądał dedykowany grze automat. Wszystkie grafiki jakie udało mi się znaleźć mają rozdzielczość znaczka pocztowego, więc nie ma sensu męczyć Waszego wzroku. Automat raczej niczym specjalnym się nie wyróżniał, jest to raczej standardowa konstrukcja. Udało mi się za to znaleźć dwie ulotki reklamowe. Oczywiście na niezawodnej stronie The Arcade Flyer Archive
W roku 1992, niestety tylko w Japonii, gra została przeportowana na SNESa i muszę przyznać, że wyszło to całkiem znośnie. Nie obyło się bez sporych cięć w oprawie audio i wideo, jednak sama rozgrywka stoi na podobnym poziomie, dzięki temu gra się całkiem sympatycznie.
To była jedyna dostępna domowa wersja tej gry. Teraz przejdę więc już do konkretów, czyli opisu samej gry.
Tytuł: | GunForce |
Producent: | Irem |
Rok wydania: | 1991 |
Liczba graczy: | 1-2 (jednocześnie, co-op) |
Używanych przycisków: | 2 |
Fabuła... Hm Jest komandos, który infiltruje wyspę, na której urzędują terroryści (tak wnioskuję na podstawie podtytułu, bo w samej grze nic na ten temat nie znajdziemy. Cała fabuła to raporty naszego wojaka po zaliczeniu każdej planszy. Rozwaliłem to i to, teraz ruszam tam ;) Wszystko czego się możemy dowiedzieć o fabule. Tak więc nie bardzo jest się nad czym rozpisywać.
O postaciach w grze też raczej niewiele można napisać. Jest to dzielny komandos, albo dwóch jeśli gramy w dwie osoby. Różnią się tylko drobnymi elementami stroju. Jeden ma czerwone, drugi niebieskie wstawki. To wszystko. Jak tak dalej pójdzie, to ten wpis będzie krótszy niż sama gra ;) no ale dobra, idziemy dalej. Teraz kilka słów o przeciwnikach.
Tutaj można już kilka słów napisać. Głównie są to żołnierze w różnych odmianach, jednak walczymy też z pojazdami wroga. Z przeróżnymi, od stacjonarnych karabinów maszynowych, po śmigłowce. Co ciekawe większość pojazdów możemy otrzymać też do pojeżdżenia sobie, co jest jednym z fajniejszych elementów rozgrywki. Nie spotkamy tutaj żadnych sub-bossów, a bossowie to w zasadzie całe budynki uzbrojone w różnego rodzaju działka i karabiny. Jeżeli chodzi o wrogów to jest całkiem różnorodnie.
Podstawowy przeciwnik to żołnierz w kolorach białym i zielonym. Pojawiają się w sporych ilościach i robią stosunkowo niewiele. Kontakt z nimi nie skutkuje śmiercią, a zanim strzelą, muszą przebiec spory dystans, więc mamy sporo czasu żeby ich zneutralizować. Nie można ich jednak bagatelizować. Pozostawieni samopas potrafią wpakować jedną, celną kulkę, której akurat nie zauważymy.
Kolejne dwa typy żołnierzy różnią się w zasadzie tylko kolorem. Pomarańczowy wbiega na planszę i staje jak wryty, czasami strzelając stoi aż go nie zastrzelimy. Żółty jest jeszcze lepszy, bo nawet nie wbiega. Stoi na z góry upatrzonej pozycji i nie ruszy się na milimetr. Żółty jest trochę mocniejszy i po pierwszych kilku strzałach rozpada mu się górna część zbroi, ale nadal może strzelać.
Kolejny wojak przeciwnika jest delikatnie odmienny, w kolorach białym i niebieskim. Jest nieco zwinniejszy niż inni, do tego potrafi rzucić się na ziemię, dzięki czemu przez chwile nie możemy go trafić. Strzela pojedynczymi kulkami. Wszystkie cztery odmiany przeciwników nie zabijają nas w kontakcie ze sobą, lecz najlepiej szybko je eliminować, bo potrzebują mniej czasu żeby nas zaatakować niż podstawowy żołnierzyk.
Żołnierze
Lecimy dalej z żołnierzami. Następny rodzaj to kopia podstawowego, tylko cały jest żółty i uzbrojony w bazooke. Strzela dużymi pociskami stosunkowo rzadko ale trzeba na niego uważać. Jeśli go zabijemy, otrzymujemy w spadku strzelanie, czyli bazooke.
Kolejna kopia pierwszego wojaka. Tym razem uzbrojony w miotacz płomieni. Wybiega przeważnie z przodu lub z tyłu ekranu i zieje ogniem w naszym kierunku. Trzeba go szybko unieszkodliwić, bo mimo ograniczonego zasięgu, on ogranicza nam pole do manewru. Oczywiście jeśli go pokonamy, otrzymamy po nim broń, czyli miotacz płomieni.
Następna kopia podstawowego żołnierza. Tym razem zielony. Nie trudno się domyśleć, że ten rodzaj wroga posługuje się laserem. Laser jest o tyle trudny do uniknięcia, bo jest dość długi i leci stosunkowo powoli, więc trudno go ominąć. Oczywiście po jego zabiciu otrzymujemy po nim broń, czyli laser.
Ostatnią odmianą podstawowego żołnierza jest ten występujący w kolorach niebieskim i zielonym. Uzbrojony w karabin maszynowy. Strzela seriami w różnych kierunkach i oczywiście również po jego zgładzeniu otrzymujemy broń. Nazywającą się tutaj Auto, a będącą karabinem maszynowym.
Żołnierze
Dwa ostatnie typy żołnierzy to trójkolorowy saper biegnący z bombą. Należy na niego uważać, bo przy każdym kontakcie z nami wybucha, co oczywiście nie jest dla nas zbyt bezpieczne. Drugi rodzaj to żołnierze latający, używający do tego odrzutowych plecaków. Latają po planszy i od czasu do czasu wystrzeliwują pojedyncze kulki.
Żołnierze
Ostatnim z małych przeciwników, co wcale nie oznacza, że najsłabszym są małe, kuliste robociki, które wybuchają kiedy znajdą się w pobliżu. Pojawiają się w dużych ilościach, przez co potrafią uprzykrzyć życie.
Mina
Trafimy na trzy rodzaje działek stacjonarnych. Jedne to stanowisko karabinu maszynowego obsługiwane przez żołnierza, strzela seriami w różnych kierunkach. Czasami montowane na pojazdach. Drugim rodzajem działka to takie większe, przeciwlotnicze. Również obsługiwane przez żołnierza. Też strzela seriami, jedyna różnica, to że jest bardziej wytrzymałe. Występuje też w wersji laserowej. Trzecie działko, to działko laserowe wystające ze ściany. Nikt go nie obsługuje.
Karabin, działo przeciwlotnicze, działko laserowe
Teraz została nam ostatnia kategoria wrogów, czyli pojazdy. Co ciekawe większość pojazdów przeciwnika występuje też w wersjach, którymi my się możemy wozić. Pierwszym pojazdem jaki stanie na naszej drodze to będzie sporych rozmiarów samochód terenowy. Obsługiwany przez żołnierza usadowionego przy działku. Trzeba uważać, bo czasem po jego zniszczeniu wypada z niego koło, które może nas zabić jeśli dostaniemy nim w łeb.
Samochód terenowy i koło
Drugim pojazdem jaki ruszy w naszą stronę jest transporter opancerzony. Co ciekawe gabarytem przypomina terenówkę ;) Otwiera mu się właz z tyłu i wysypują się żołnierze. Oczywiście jeśli idziemy na piechotę to każdy fizyczny kontakt z pojazdem wroga to nagły zgon. Ten pojazd po wyrzuceniu kilku żołnierzy tylko jeździ więc jest raczej łatwym celem.
Transporter
Kolejnym pojazdem wroga na jaki możemy się natknąć to roboty inspirowane chyba ładowarką z Obcego ;) Uzbrojone w obrotowe działko laserowe, potrafią wysoko skakać, ale dość powoli się poruszają.
Robot
Wrogowie napierają na nas nawet przy pomocy wielkich helikopterów. Latają wysoko, albo nisko i wożą strzelca ustawionego pośrodku przy działku laserowym, lub bazooce. O tyle upierdliwy, ze jego pociski lecą, tak, ze można się pomylić i wskoczyć, czy po prostu wejść w lecący pocisk.
Helikopter
Najcięższym z argumentów jaki wytacza przeciwko nam przeciwnik jest czołg. Co prawda wygląda groźnie, jednak tak naprawdę może nas jedynie rozjechać lub może nas postrzelić strzelec usadowiony na wieżyczce czołgu za ciężkim karabinem maszynowym.
Czołg
To już wszyscy zwykli przeciwnicy występujący w grze. Zostało jeszcze kilku bossów. W GunForce bossowie to w zasadzie całe budynki. Pierwszy z nich to Enemy Front Base. Jest to taki sobie budynek składający się z trzech segmentów. Dwa mniejsze, po bokach uzbrojone są w laserowe działka, które strasznie utrudniają życie, więc warto się nimi zająć na początku. Kiedy nam się to już uda, zostaje tylko środkowa wieża, która strzela trzema pociskami rozchodzącymi się na boki.
Drugi z bossów to wroga baza zaopatrzenia. Jest to kwadratowy budynek z hangarem pośrodku. W oknach pojawiają się żołnierze którzy rzucają w nas granatami. Na rzęście te można zestrzelić. Pod sufitem hangaru znajdują się cztery działka, którymi należy się zająć w pierwszej kolejności. Kiedy uda się je nam zniszczyć na środku odsłoni się główny czuły punkt budynku, który należy zniszczyć.
Trzecia w kolejce baza to wieża komunikacyjna. Mamy tutaj cztery anteny, które od czasu do czasu generują czarno-czerwoną kulę energii. Największym problemem jednak tutaj są żołnierze, którzy przez cały czas wspinają się z dołu po drabinkach i dodatkowo nas ostrzeliwują.
Communication Tower (trzeci boss)
Czwarty z bossów to baza dowodzenia. Jest to kolejny budynek który posiada dwa miotacze płomieni oraz trzy balkony wyglądające trochę jak twarze i chowające się na zmianę. Najpierw należy zneutralizować miotacze płomieni. Później baza staje się w zasadzie bezbronna. Należy tylko uważać na co chwilę wybiegających z boków ekranu żołnierzy kamikaze.
Piąty z bossów, czyli forteca. Walka z bossem podzielona jest na dwa etapy. Najpierw mamy do zniszczenia cztery działka zawieszone pod sufitem na czymś w rodzaju wielkich nóg platformy wiertniczej. Po zniszczeniu czterech działek, konstrukcja zapada się i toczymy walkę z głównym rdzeniem fortecy. W drugim etapie musimy skoncentrować się najpierw na działkach rozmieszczonych po bokach rdzenia. Kiedy je zniszczymy zostaje tylko rdzeń który rozpyla pociski naokoło. Wystarczy ustawić się jednak w odpowiednim miejscu i możemy atakować rdzeń, sami pozostając poza zasięgiem pocisków.
Ostatni szósty boss okazuje się być jakimś makabrycznym eksperymentem umiejscowionym w podziemnej bazie. Czeka tam na nas rozprawa jakimś dziwnym stworem zamkniętym w szklanej bańce i produkującym małe stworki strzelające laserowymi pociskami. Kiedy uda nam się rozbić szklaną kulę boss zaczyna dodatkowo pluć w naszą stronę jakimś żrącym badziewiem, na które też trzeba uważać.
Underground Base (Szósty boss)
To tyle jeśli chodzi o przeciwników, z którymi przyjdzie nam się ścierać. Teraz kilka słów na temat lokacji. Pewnie po lekturze przeciwników poniektórzy już wiedzą jakie lokacje przyjdzie nam zwiedzać. Będzie to baza frontowa, punkt zaopatrzenia, wieża komunikacyjna, baza dowodzenia, forteca i baza podziemna. Każda z plansz jest inna, nie tylko różnią się wyglądem. Czasami natrafimy na sekcje, w których musimy na przykład wspiąć się w górę planszy używając do tego wagoników zawieszonych na linach. Jeżeli chodzi o sam wygląd plansz to nie jest może jakoś wybitnie. Tła są dość ubogie w detale i nie dzieje się w nich zbyt wiele. Najgorzej prezentuje się chyba trzecia plansza, w której wszystko jest szare. Ja rozumiem, że skały, ale można to chyba było zrobić troszkę mniej monotonnie ;) Plansze są przerażająco krótkie. Całość można skończyć w mniej niż 15 min. Co jest wynikiem o 5 min niższym niż wyśmiewany przeze mnie zawsze pod tym względem Golden Axe, bo tam można było sobie chociaż te 20 min pograć. Gra jest też strasznym pożeraczem żetonów. Schodzą one mniej więcej w tempie jeden na minutę ;)
Pierwsza plansza to baza frontowa. Zostajemy zrzuceni nad dżunglą i tak wygląda misja numer jeden. Przedzieramy się z lasu w stronę jakiejś cywilizacji. Nie powiem żeby była to raczej prosta plansza na rozgrzewkę. Tutaj od razu trafiamy w wir walki i musimy się orientować albo ginąć. Już na pierwszej planszy będziemy mogli pojeździć terenówką i polatać śmigłowcem.
Druga plansza to punkt zaopatrzenia. Trafiamy do jaskini zaadoptowanej na magazyn. Spotkamy tutaj jeżdżące po torach platformy, transportery taśmowe, sporo skrzyń z różnego rodzaju dobrami w postaci amunicji, broni i dodatkowych punktów.
Plansza trzecia to wieża komunikacyjna. Jest to z jednej strony najbrzydsza lokacja w grze, szaro-czarna i monotonna wizualnie. Z drugiej jest też jedną z oryginalniejszych plansz, bo poruszamy się tu najwięcej skacząc i jeżdżąc wagonikami zawieszonymi na linach między wysepkami.
Plansza czwarta to baza dowodzenia. Jest to dobra odmiana po okropnej planszy trzeciej. Tutaj mamy do czynienia z bazą umieszczoną gdzieś w górzystym terenie i większość tła to błękitne niebo i wierzchołki gór. Natrafimy tutaj na potężne pojazdy, którymi będziemy mogli się wspomóc w walce.
Plansza piąta to szturm na fortecę. Tutaj również mamy błękitne słoneczne niebo i akcja toczy się na świeżym powietrzu. Będziemy mogli nawet popływać pontonem.
Ostatnia plansza to podziemna tajna baza wroga, w której przeprowadzane są dość intrygujące eksperymenty. Baza jest dobrze wyposażona i mimo że akcja dzieje się w podziemiach to tła są narysowane ze znacznie większą ilością szczegółów niż lokacje rozgrywające się na zewnątrz.
To już wszystkie lokacje jakie przyjdzie nam odwiedzić w trakcie naszej krótkiej, 15-to minutowej misji. Teraz wypadałoby napisać o grafice. Tutaj trzeba powiedzieć jest dużo więcej niż dobrze. Myślę, że autorzy postanowili zrobić szybką, krótką grę, a zaoszczędzone zasoby przeznaczyć na to, aby gra wyglądała jak najładniej i trzeba powiedzieć, że nawet dzisiaj gra robi bardzo pozytywne wrażenie. Szczególnie efektownie wyglądają wybuchy. Najlepiej tych dużych pojazdów typu helikopter, czy czołg. Cała grafika jest narysowana w stylu charakterystycznym dla firmy Irem z tamtego okresu i była na pierwszy rzut oka niezbyt ciekawa, ale jeśli przyjrzeć się dokładniej to odkrywało się drobne smaczki.
Animacja również stoi na wysokim poziomie. Wszystko dzieje się płynnie i nie odnosi się wrażenia, że to wszystko jakieś koślawe i czegoś tu brakuje. Po raz kolejny muszę wspomnieć o animacji tych wielkich wybuchów, które mnie naprawdę urzekły i od zawsze są dla mnie wizytówką tej gry. Ogólnie grafika jako całość jest dużym atutem tej pozycji i robi pozytywne wrażenie nawet dziś.
Kolejnym ważnym aspektem jest oprawa audio. Tutaj też jest całkiem nieźle. Muzyka przygrywająca w trakcie rozgrywki jest dynamiczna i nakręcająca do walki. Nie drażni, a wręcz przeciwnie pozwala wczuć się w klimat. Nie jest to może jakaś wielce wybitna twórczość i nie zapada w pamięci, może z małymi wyjątkami, ale jest naprawdę przyzwoicie.
Na specjalne wyróżnienie zasługują tutaj efekty dźwiękowe. W pierwszej planszy odgłosy dżungli, które naprawdę robią robotę. Dźwięki wydawane przez różne rodzaje broni, czy eksplozje pojazdów. Okrzyk zgonu naszego śmiałka i inne tego typu smaczki. Jestem skłonny nawet zaryzykować stwierdzenie, że twórcy Metal Sluga zainspirowali się kilkoma rzeczami z GunForce właśnie. Ogólnie oprawa dźwiękowa wg mnie stoi na wysokim poziomie, szczególnie dzięki efektom dźwiękowym właśnie.
Teraz zajmę się tym co w tego typu grach najważniejsze, czyli rozgrywka. Do sterowania naszą postacią używamy standardowego zestawu czyli gałka i dwa przyciski. Jeden odpowiedzialny za strzelanie, drugi są skok. To wszystko, nie posiadamy żadnych specjalnych umiejętności. Sterowanie jest skonstruowane w taki sposób, że możemy strzelać w dowolnie wybranym kierunku nie trzymając gałki wychylonej w tę stronę. Możemy po prostu ustawić naszego bohatera tak żeby strzelał w górę i na lewo i puścić gałkę. Niby drobny detal, ale pamiętanie o tym potrafi znacznie ułatwić rozgrywkę i uniknąć wielu przypadkowych zgonów.
Skoro już przy zgonach jesteśmy. Dla mnie osobiście ta gra to typowy wyciągacz żetonów. GunFocea można skończyć w 15 min. Żetony schodzą w tempie jeden na minutę. Gra nie wybacza błędów i wymaga perfekcyjnego opanowania tego co się robi. Dla mnie osobiście jest to gra bardzo trudna i wymagająca, nawet na standardowych, średnich ustawieniach trudności. Mimo, że tak krótka i detronizuje króla krótkości Golden Axe, to i tak te 15 min jest wypełnione nieustającą akcją i adrenaliny dostaniemy tu znacznie więcej, przez co długość rozgrywki jakoś nie rzuca się tak bardzo w oczy.
Nasi dzielni komandosi dysponują możliwością zmiany aktualnie używanej broni. Dokonuje się jej poprzez zebranie odpowiedniego power upa. Wszystkie bronie, poza oczywiście podstawowym "groszkiem" mają ograniczoną ilość amunicji. Kiedy wystrzelamy wszystkie naboje, wracamy do podstawowego strzelania. Istnieje też jeden przedmiot, który po prostu dodaje amunicji do aktualnie posiadanej broni. Trafimy też na przedmiot dodający po prostu punktów. Wszystkie z przedmiotów możemy znaleźć zabijając odpowiedniego przeciwnika lub w jedynym pojemniku jaki występuje w grze, czyli skrzyni.
Dodatkowych broni znajdziemy w grze cztery rodzaje. Auto to karabin maszynowy. Używając go otrzymujemy autofire, czyli możemy trzymać przycisk strzelania zamiast ciągłego naciskania. Całkiem mocna broń, bardzo szybkostrzelna. Posiada bardzo duży magazynek, dzięki czemu otrzymujemy dużo amunicji, która znika bardzo szybko.
Drugim rodzajem broni jest Bazooka. Jest to mocna broń potrafiąca jednym pociskiem zabić nawet trzech żołnierzy wroga, do tego przy kontakcie z większym wrogiem, pociski wybuchają. Oczywiście broń jest bardzo powolna. Zdecydowanie nadaje się do walki z bossami dzięki swojej sile, jednak do przechodzenia plansz raczej nie polecam. Broń nie posiada funkcji autofire, a pojemność magazynka jest bardzo mała.
Kolejnym rodzajem strzelania jest karabin laserowy. Broń parametrami plasuje się pomiędzy karabinem maszynowym a bazooką. Średnio silna i średnio szybkostrzelna broń. Z pojemnością magazynka również średnią :) Pociski z tej broni są dosyć spore i zabierają kilku przeciwników spotkanych na swojej drodze.
Ostatnim rodzajem dostępnej broni jest miotacz płomieni. Sprzęt zupełnie inny od pozostałych. Jest to broń bardzo silna, jednak jako jedyna w grze, ma ograniczony zasięg. Wymaga to na grającym trochę innej taktyki i zachowań w trakcie gry. Miotacz płomieni posiada autofire i żeby efektywnie się nim posługiwać trzeba z niego korzystać. Pojemność jednostek paliwa w magazynku jest stosunkowo duża w porównaniu z siłą, jednak kosztem zasięgu.
Oczywiście po utracie życia rozpoczynamy grę z podstawowym strzelaniem, jednak kiedy giniemy wypada z nas aktualnie posiadane strzelanie przez co po respawnie możemy od razu je podnieść. No chyba ze spadniemy w jakąś przepaść, to wtedy strzelanie też spada i rozpoczynamy z podstawowym groszkiem.
Oprócz power'upów w postaci broni, do naszej dyspozycji zostanie oddany wyjątkowo spory wachlarz pojazdów. Pierwsze dwa co prawda może pojazdami nie są ale trzeba do nich wsiąść aby ich używać. Jeden to ciężki karabin maszynowy, który po prostu możemy obsługiwać strzelając w różnych kierunkach. Możemy natrafić również na podobne stanowiska z karabinem laserowym. Drugi sprzęt to działko wyglądające jak coś przeciwlotniczego. Działa tak samo jak karabin, jednak jesteśmy w nim trochę mniej wystawieni na pociski przeciwników. Również występuje w wersji z karabinem laserowym.
Teraz przechodzimy już stricte do pojazdów. Najmniejszym z nich jest zdecydowanie motocykl. Ścigacz uzbrojony w wyrzutnię rakiet. Możemy nimi strzelać prosto przed siebie, albo po skosie w górę.
Kolejnym małym pojazdem jest ponton. Nie posiada on żadnej zamontowanej broni. Po prostu możemy nim przepłynąć kawałek ostrzeliwując się z aktualnie posiadanej broni. Efektownie wygląda woda rozpryskiwana przez silnik pontonu.
Następne w kolejce są platformy jeżdżące po torach. Występują w trzech odmianach. Jedna jako zwykła platforma, bez zamontowanej żadnej broni, druga z karabinem maszynowym i trzecia z działkiem laserowym.
Pojawiają się jeszcze windy jeżdżące pod różnymi kątami, bardziej wypadałoby napisać wagoniki. Poruszają się one po linach i pozwalają przedostawać się pomiędzy wysepkami, na których możemy bezpiecznie stanąć. Występują w wersji z karabinem maszynowym, działkiem laserowym, albo bez żadnej broni. Oczywiście nasz komandos poradzi sobie nawet bez wagonika, bo potrafi przechodzić po linach. Wagonikiem jednak jest zdecydowanie szybciej, wygodniej i bezpieczniej.
Kolejne dwa podobne wielkością pojazdy to samochód terenowy i transporter opancerzony. Oba bardzo podobnie się spisują na polu walki. Terenówka wyposażona jest w działko laserowe albo karabin maszynowy. Pancerny transporter ma zamontowaną bazookę. Oba pojazdy potrafią nas ochronić i zebrać sporo ataków, no i można nimi rozjeżdżać wrogów.
Najbardziej nieporęcznym i przesadzonym pojazdem w tej grze jest chyba helikopter. Zajmuje on z jedną czwartą część ekranu, manewrować tym za bardzo nie ma jak, no ale można przynajmniej postrzelać z laserowego działka zamontowanego z boku.
Kolejnym przesadzonym pojazdem jest czołg. Strzela on na dwa sposoby. Z działa zamontowanego w wieżyczce, czyli tak jak każdy czołg powinien. Jego pocisk po doleceniu do krawędzi ekranu eksploduje rozpylając po całym ekranie grad małych pocisków raniących wszystkich w polu widzenia. Drugie strzelanie to my jako piloci możemy ostrzeliwać się dodatkowo z karabinu maszynowego zamontowanego na wieży czołgu. Jeżeli zbierzemy za dużo obrażeń, lufa czołgu zostaje zniszczona i pozostaje nam tylko ostrzał z karabinu maszynowego.
Ostatnim rodzajem pojazdu jest robot wzorowany chyba na ładowarce z filmów o Obcym. W każdym razie porusza się dość powoli, ale wysoko skacze, jest uzbrojony w działko laserowe i możemy się nim pobawić przez jakieś 30 sekund na ostatnim ekranie przed finałowym bossem ;)
To tyle jeśli chodzi o pojazdy dostępne w grze. Muszę przyznać, że ich różnorodność jest naprawdę imponująca jak na produkcję z 1991 roku. Inna sprawa to przydatność tych maszyn. Jest ich tak dużo i używa się ich przez tak krótkie chwile, że w mojej opinii mogłoby być ich o połowę mniej, a i tak byłaby to wystarczająca liczba. Niemniej jednak jest to element znacznie uatrakcyjniający rozgrywkę i wyróżniający tę grę na tle innych gier z tamtego okresu.
Sama rozgrywka to typowy przykład gry run'n'gun i chyba sama nazwa gatunku powinna wystarczyć aby opisać gameplay tej gry. Biegniemy i strzelamy, od czasu do czasu podskakujemy omijając pociski wroga. Jest to gra z gatunku tych, gdzie zatrzymywanie się i podziwianie planszy nie jest dobrym pomysłem, bo zostaniemy przytłoczeni jednostkami wroga, które kiedy ustawią się na pozycjach, to nie pozwolą nam bezpiecznie przejść przez dany ekran.
Podsumowując GunForce to gra, która nie zrobiła jakiejś oszałamiającej kariery, ale mimo to jeśli ktoś lubi tego typu gry, a nie miał okazji zagrać w tę pozycję, to zdecydowanie mogę polecić. Będzie to całkiem miło spędzone 15 min.
Na sam koniec dla najwytrwalszych, którzy mają jeszcze wolne 15 min i chcieliby zobaczyć grę w akcji zamieszczam filmik.
To już wszystko na dzisiaj. Zapraszam do udziału w sondzie, która zdecyduje o tym jaka gra będzie tematem następnego odcinka Wozu Drzymały już w następny czwartek. Dziękuję za poświęcony czas. Trzymajcie się.
Tekst można znaleźć też na mojej stronie www.Retro-Granie.info.