Gra Roku 2018 może być tylko jedna.
Nie dla mnie spocone jaja w kowbojskim stroju, nie dla mnie krzyczenie "boy" przy proszeniu o podanie chrzanu, a do latania pajęczyną po mieście mam odpowiednie tabletki od pewnego czarodzieja znajdującego się w ciemnej uliczce koło mojej piekarni w Poznaniu. Król, a raczej królewna może być tylko jedna.
Celeste? A czyś Ty kolano na głowę zamienił? Jakieś indykowe badziewie w 2D miałoby być lepsze od mojego kowbojka? - takie wypowiedzi w komentarzach przewiduje moja magiczna kula. I choć mój typ na Grę Roku jest gorący, prowokujący, szokujący i inne ący, to mam pewne podstawy by tak uważać.
Być może nawet nie wiesz czym jest Celeste. Nic dziwnego. Niezależne pixelartowe gry zręcznościowe to nie do końca chodliwy towar w klikach newsowych. Zamiast tego bardziej nas pociągają nagłówki typu "Wiedźmina zagra uliczny cygan" czy "rozgrzany Xbox One usmaży naleśnika 3 sekundy szybciej od konkurencji". A to niefajnie to tak, ominąć taki cudny tytuł.
Celeste to dzielna dziewczyna, która postanawia wspiąć się na górę. A my jej w tym wspinaniu pomożemy. Bo pomagać jest fajnie. A wspinaczka nie będzie do końca porównywalna z dojściem do mieszkania na czwarte piętro. No chyba, że wredna sąsiadka (w rewanżu za te głośne melanże w soboty) na każdy stopień wyleje olej rzepakowy, na klatkę napuści najgłośniejsze dzieciaki, które będą Cię kopać w subtelne miejsce między-pośladkowe, a obręcz posmaruje dipem do nachosów.
Chcę przez to powiedzieć, iż Celeste to trudna gra. Ale jest to fajna trudność. Trudność która przechodzi po cienkiej linie pomiędzy frustracją a podnieceniem. Gdy przegrasz, sekundę później próbujesz od nowa. Bez loadingu. I próbujesz znów, mądrzejszy o poprzednią pomyłkę. Skaczesz, omijasz kolce (gra niezalecana dla kolcofobów), ścigasz się z własnym sobą i zanim się obejrzysz, przechodzisz poziom. A wtedy idziesz umyć rączki, bo takie są spocone. A nad umywalką wisi lustro, na którym widać uśmiechniętego Ciebie. Tylko dobre gry tak robią.
A między skakaniem, okazjonalną wiązanką przekleństw i myciem rąk od potu, poznasz też prostą, intrygującą historyjkę o walce ze swoimi słabościami i depresją, w akompaniamencie jednego z najlepszych soundtracków tego roku. Wystarczy posłuchać poniższy kawałek (długo się rozkręca; zalecane słuchawki).
I to tyle. Gdy dotrzesz do końca, poczujesz spełnienie, które rzadko odczuwasz z grami video. Bo będziesz świadom, że nie każdy dał radę wspiąć się na szczyt góry. A takiej satysfakcji nie zapewnił mi ani Bóg Wojny, ani Człowiek-Pajonk. I dlatego Celeste jest moją grą roku 2018.
Gra dostępna na wszystkie platformy.