Josee, the Tiger and the Fish - jak ryba w wodzie

BLOG RECENZJA
1490V
Josee, the Tiger and the Fish - jak ryba w wodzie
Kerrou | 22.07.2021, 17:20
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Praktycznie co chwila odkrywam nowy - lub na nowo jakiś nieco starszy - romans w formie filmu anime. Było ich już tyle, że twórcy muszą się naprawdę postarać, aby dostarczyć widzowi coś, co będzie go w stanie autentycznie zaskoczyć. Czy udało się to ludziom ze studia Bones?

WAŻNE! Wpis pochodzi z mojego bloga na platformie blogspot: jeżeli natrafilibyście na niego jakimś cudem i będę tam podpisany imieniem i nazwiskiem: to ja. Nie wystawiam też ocen liczbowych stąd "0" w metryczce KONIEC WAŻNEGO!

Od razu trzeba powiedzieć, że zadanie mieli z marszu nieco ułatwione, bo nie tworzyli tutaj nic "oryginalnego", bazując na krótkim opowiadaniu nieżyjącego już Seiko Tanaby o tym samym tytule (dla tych, którzy nie spojrzeli na tytuł: chodzi o Josee, the Tiger and the Fish). Dostało ono także (podobno bardzo lubianą) adaptację live-action. Sam jednak nie miałem okazji poznać ani oryginalnego opowiadania, ani aktorskiego filmu, a więc mogłem podejść do wersji anime bez ogromnych oczekiwań (troszkę tylko nadbudowanych przez świetne opinie od widzów z krajów, gdzie można było film obejrzeć w kinach, ale dalej niewystrzelone w kosmos). Tylko czy dostałem w końcu jakiś świeży, porywający dramat, czy kolejny przewidywalny, niczym odbity od sztancy romans?

Tsuneo jest dorabiającym sobie i nieco biedującym studentem z ogromną pasją do nurkowania. Pewnego dnia, wracając dosyć późną porą z pracy, zderza się z pędzącym na niego z górki wózkiem inwalidzkim. Tym sposobem poznaje młodą Josee oraz jej babcię i przez kolejnych kilka zbiegów okoliczności - co jest do przewidzenia raczej proste - sam zostaje opiekunem młodej dziewczyny, mogąc tym sobie nieco dorobić.

Zapewne już się domyślacie, jak wszystko może potoczyć się dalej. Początkowo negatywnie nastawiona do Tsuneo Josee będzie traktowała nowopoznanego młodzieńca niczym swojego sługę, niezbyt chcąc zawiązać z nim bliższy kontakt. Z czasem jednak ich więź będzie się coraz bardziej rozwijać, a nasz bohater będzie pomagał odkrywać dziewczynie wszystko to, o czym do tej pory mogła co najwyżej przeczytać w swoich ukochanych książkach. Sprawi, że zachce odkryć piękno zewnętrznego świata, od którego do tej pory była tak mocno - za sprawą zarówno swojej niepełnosprawności, jak i starszej opiekunki - odcięta. 

Nie przyszedłem tutaj jednak po to, aby streścić wam w tym tekście całą fabułę filmu, a wyrazić na jej temat swoje zdanie i zachęcić - lub wręcz przeciwnie - do obejrzenia go samemu. I tutaj pojawia się właśnie lekki zgrzyt, bo nie do końca wiem, co o Josee, the Tiger and the Fish myśleć. Z jednej strony mamy solidnie poprowadzoną i odhaczającą wszystkie istotne dla okruchów życia/romansu/dramatu punkty, a z drugiej...no właśnie, nie czuję, że dostajemy cokolwiek więcej. Pierwsza połowa (tak na oko) podbudowuje relacje postaci, a w drugiej zaczynają się dziać "rzeczy", ale problemem jest to, że każdej jednej z nich widz od początku się spodziewa i w efekcie nie bolą, nie cieszą, nie zaskakują. Ot, po prostu tam są, a sam oglądając to anime w tych momentach miałem tylko "o, to już" czy "o kurde, wcześnie wylecieli z tym". I jeszcze raz zaznaczę: absolutnie nie oznacza to niczego złego, bo dla kogoś Josee, the Tiger and the Fish może być zaledwie początkiem przygody z gatunkiem, czy anime w ogóle. Z drugiej jednak strony, niejednokrotnie łezka mi się w oku zakręciła, widząc na ekranie jeszcze większe klisze, a więc...coś tutaj chyba "nie pykło". 

Szkoda też, że nie poświęcono więcej czasu przełamywaniu strachu Josee przed światem zewnętrznym. W tytule mamy w końcu zarówno rybę, jak i tygrysa, gdzie to właśnie Josee sprawia wrażenie takiej małej rybki, wrzuconej do klatki z tygrysami i muszącej jakoś dać sobie radę. Momentami dosyć dosłownie, ale nie da się jednak tutaj chyba odbierać tych kilku scen, o jakich teraz piszę - a których konkretniej spoilerować nie chcę - inaczej niż metaforycznie. Szkoda, że w filmie nie było tego nieco więcej, bo były to chyba moje ulubione momenty. Nawet jeżeli aż do przesady dosłowne, to zwyczajnie w tej konkretnej sytuacji i kontekście filmu: działały.


Mam wrażenie, że całość sporo też zyskałaby, gdyby zrobić z niej krótki (w zupełności wystarczyłoby 12 odcinków) serial, aniżeli film. To nie tak, że w wersji kinowej czegoś konkretnego brakuje, ale możliwe, że odbierałbym całość inaczej, mając możliwość spędzić z tymi postaciami więcej czasu. Tak to w pamięć zapadła mi chyba tylko sama marzycielka Josee, fajnie poprowadzona i napisana bohaterka. O takim Tsuneo nie jestem w stanie powiedzieć za wiele, poza tym, że lubi nurkować, studiuje...i w sumie to by było na tyle? O postaciach drugoplanowych nie ma się nawet jak dla mnie co rozgadywać, bo po prostu tam są i czasami ich potrzeba, aby posunąć nieco do przodu fabułę.

Wizualnie Josee, the Tiger and the Fish przypominało mi nieco filmy Makoto Shinkaia. Może nie aż na takim wypasie (bo i tutaj nie było za bardzo gdzie go pokazać), ale momentami jest na czym zawiesić oko. Wszystko wygląda naprawdę bardzo ładnie, a w kilku bardziej "fantazyjnych" momentach wręcz cudownie. Nie jest to jednak film, jaki koniecznie trzeba by obejrzeć na ekranie kina, czy wypasionego TV i spokojnie możecie doświadczyć seansu na ekranie komputera czy laptopa, ale oczywiście wypasiony telewizor absolutnie nie zaszkodzi. Muzyka niestety przesadnie mi w pamięć niestety nie zapadła, bo z całej ścieżki dźwiękowej do tej pory pamiętam tylko końcowy utwór Ao no Waltz w wykonaniu piosenkarki Eve. 

Josee, the Tiger and the Fish jest filmem po prostu solidnym i może zwyczajnie - chociaż wydawało mi się, że tak nie było - za dużo sobie po nim obiecywałem. Dostałem jednak "zaledwie" solidny romans z lekką domieszką dramatu. Szkoda mi tego, tym bardziej że zarys historii miał potencjał na coś o wiele, wiele lepszego. Może jednak wy docenicie całość bardziej, bo w końcu pozytywne opinie nie biorą się znikąd i tylko ja teraz tak wybrzydzam. Naprawdę jednak można znaleźć w gatunku rzeczy zwyczajnie lepsze. Jeżeli jednak pomimo tego zdecydujecie się na seans Josee, the Tiger and the Fish, na pewno nie będzie to czas stracony.


Tytuł angielski: Josee, the Tiger and the Fish
Tytuł oryginalny: Josee to Tora to Sakana-tachi
Rok produkcji: 2020
Typ: film kinowy
Gatunek: okruchy życia, dramat, romans
Czas trwania: 98 minut
Studio odpowiedzialne za produkcję: Bones

Gdzie obejrzeć: CDA (wersja polska)/gogoanime (wersja angielska)

 

Oceń bloga:
12

Atuty

  • Bardzo dobra oprawa wizualna
  • Niezła piosenka kończąca
  • Josee jest fajnie napisaną postacią
  • Fabuła ma potencjał na coś naprawdę świetnego...

Wady

  • ...ale nie do końca go wykorzystuje
  • Za wyjątkiem wspomnianej Josee: brakuje ciekawych postaci
  • Mocno oklepalne, przewidywalne zakończenie
  • Całość dużo zyskałaby w formie serialu
Avatar Kerrou

Bartosz N.

Josee, the Tiger and the Fish to "zaledwie" solidne anime, nie błyszczące ani w części romansowej, ani dramatycznej. Absolutnie nie stracicie czasu oglądając je, można by go jednak poświęcić na nieco lepsze produkcje.

0,0

Komentarze (26)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper