Sakura Wars - udany reboot serii?
Po 14 latach od wydania ostatniej części Sakura Wars (So Long, My Love) w końcu Sega zdecydowała się na reboot serii. Czy okazał się on udany? Zapraszam na recenzję na gorąco po ukończeniu wspomnianego tytułu.
Sakura Wars to nietypowe połączenie symulatora randkowego, wizualnej noweli i gry akcji opartej na walce napędzanych energią duchową mechów zwanych tutaj spiricle strikers z demonami z innego wymiaru. Całość może wydawać się wręcz infantylna i do przesady przesycona japońskością, ale moim zdaniem nawet antyfani anime mogą znaleźć tutaj coś dla siebie.
Fabuła
Gra przenosi nas do Tokio z ery Taishō, a dokładnie do roku 1940. Kierujemy poczynaniami żołnierza Seijuro Kamiyama, który został zdegradowany po niefortunnym incydencie z demonami w roli głównej, podczas których jego statek zatonął. Zostaje on przeniesiony do wspomnianego wcześniej Tokio, gdzie jego zadaniem będzie przywrócenie świetności niegdyś legendarnemu Imperial Combat Revue - Flower Division. Obecnie jest to ledwo wiążąca koniec z końcem grupa chroniąca mieszkańców miasta przed demonami. Niestety nie tylko jej morale, ale i finanse mocno podupadły od czasu ostatniej wielkiej bitwy o Tokio, która miała miejsce 10 lat temu i pozbawiła miasto grupy sławnych obrońców. Obecny skład to 5 dziewczyn oraz ekipa wspierająca i przywódczyni - Sumire Kanzaki, która stara się pod nieobecność jej dawnych towarzyszy utrzymać wszystko w ryzach.
Historia wydaje się dość prosta, ale zawiera kilka ciekawych zwrotów akcji. Z pewnością zauważycie tutaj przeskoki pomiędzy kolejnymi rozdziałami (których jest w sumie 8 wliczając finał) i pewne dziury fabularne, ale można to grze wybaczyć, ponieważ nadrabia ona innym aspektem, czyli wspomnianymi wcześniej dziewczynami i ich historią. Do tego wszystkiego otrzymujemy masę dobrego humoru w postaci rozmaitych scen dodatkowych (panikujący bohater podczas znalezienia damskiej bielizny? JEST, zakręcone sceny w łaźni? SĄ!, "niefortunne" zdarzenia w obecności młodszej części ekipy? OBECNE!). Gra przy standardowym przejściu wraz z wykonywaniem zadań pobocznych (ale bez wymaksowania wszystkiego) zajęła mi trochę ponad 22 godziny. Jeżeli chcemy dodatkowo zobaczyć inne zakończenia, wykonać misje treningowe, minigry i zebrać wszystkie pamiątki, czas ten znacznie się wydłuży.
Należy zauważyć, że przed każdym nowym rozdziałem gra raczy nas kilkoma scenami, które potrafią zaspoilerować nadchodzące wydarzenia, czego bardzo nie lubię. Oczywiście można pominąć te sceny, ale pomiędzy ważnymi wydarzeniami otrzymujemy ekrany, na których możemy zapisać grę i sprawdzić nasz poziom przywiązania do drużyny. Ekrany te w tle zawierają kadry ze wspomnianych wyżej spoilerów więc są one po prostu nieuniknione..
Antagoniści gry to również dość istotny element układanki. Niestety tym razem dostaliśmy nudnych oponentów (całych trzech), którzy są kiepsko napisani i po ich napotkaniu mamy po prostu ochotę jak najszybciej ich poszatkować bez wsłuchiwania się w groteskowe teksty w stylu "Gińcie, ja jestem najsilniejszy, a wy niegodni mojej zajebistości".
Trzeba również wspomnieć, że sama historia nie jest zakończona. Nie poznajemy losów bohaterów sprzed 10 lat, część wątków pobocznych pozostało również niezakończonych. Anime (Sakura Wars the Animation) wydane w 2020 roku jest rzekomym uzupełnieniem całości, ale nie chcę się tutaj na jego temat wypowiadać, ponieważ jeszcze go nie obejrzałem. Mimo wszystko wolałbym sequel samej gry, który pozwoliłby na import naszych decyzji z części pierwszej.
Postacie
Do naszej dyspozycji oddano w sumie 5 dziewczyn, które bardzo znacząco różnią się od siebie charakterem, przeszłością, celem do którego dążą i podejściem do głównego bohatera. Śmiało mogę przyznać, że zostały zaprojektowane bardzo realistycznie, a ich zachowania w różnych sytuacjach pozwalają nam poczuć, jakbyśmy mieli do czynienia z żywymi bohaterami. Nasza przyjaciółka z dzieciństwa - Sakura, mała i urocza ninja Azami, światowej sławy aktorka Anastasia, lekko naiwna i wiecznie spędzająca czas z nosem w książkach Clarisse oraz pewna siebie i bardzo odpowiedzialna Hatsuo - każdej z nich poświęcono rozdział, który przybliża nam ich historię (niestety nie wykorzystano potencjału każdej z nich i część została jakby zapomniana w późniejszym etapie np. Clarisse). Jak sami widzicie repertuar mamy bardzo bogaty i śmiało mogę powiedzieć, że dziewczyny doskonale wspomagają miejscami kulejącą fabułę.
To samo tyczy się postaci dodatkowych. Zarówno Shanghai Combat Revenue, jak i London oraz Berlin Combat Revenues posiadają dających się polubić bohaterów, którzy mają pewien wpływ na fabułę. Warto wspomnieć również postacie, które napotykamy często podczas wędrówek po Tokio, a które wcale nie muszą być tym, za kogo je uważamy.
Oprawa wizualna
Graficznie Sakura Wars to połączenie kreski anime (mamy sporo wstawek filmowych) oraz grafiki rysowanej. Niektórych taki styl może odrzucać, ale mnie osobiście w ogóle on nie przeszkadzał. Oczywiście gra działa w pełnych 60 FPSach na PS5 (chociaż filmy zablokowano na 30 FPSach), nie uświadczyłem również bugów. Ogólnie rzecz biorąc - jest całkiem dobrze.
Oprawa dźwiękowa
Ścieżka dźwiękowa w tej grze to istny majstersztyk. Wielki plus za zróżnicowane i dopasowane do różnych momentów kawałki. Dodatkowo bardzo wiele dialogów zostało udźwiękowionych, co jeszcze bardziej pogłębia immersję z tym tytułem. Czułem się jakbym brał czynny udział w dobrze przemyślanym anime. Wielkie brawa dla twórców za ten aspekt!
System randek i LIPS
Nigdy nie byłem fanem gatunku Visual Novel, ponieważ jest on dla mnie zbyt statyczny. To taka wirtualna forma książki. Jednak Sakura Wars wyróżnia się na tym tle zauważalnie. Po pierwsze otrzymaliśmy widok 3D i animowane postacie, po drugie mamy bardzo rozbudowane opcje dialogowe (nawet wybór intonacji wypowiadanych kwestii) i możliwość oglądania reakcji głównego bohatera (swoją drogą mimika jest również na sensownym poziomie i często bywa bardzo zabawna), po trzecie dzięki systemowi rang przy kolejnych rozmowach z płcią piękną możemy je w sobie rozkochać, a nawet wybierać się na randki (każda ma również swoje zakończenie). System "oddania" wpływa również na skuteczność w walce.
Ogólnie rzecz biorąc jestem z tego elementu bardzo zadowolony, ale muszę przyznać że było go trochę ... za mało. Początkowo, gdy już wybrałem obiekt swoich wirtualnych westchnień (Sakura) otrzymałem sporą ilość fajnych scen z jej udziałem. Niestety im dalej docierałem, tym było tego mniej, a kolejne sceny chociaż nadal nacechowane emocjami, traciły na wartości (moja rola stawała się coraz mniej znacząca). Widać tutaj pewną niekonsekwencję w postępowaniu autorów. Samo zakończenie dla Sakury chociaż bardzo ładne, również było dość zaskakujące, ponieważ po wszystkim co główny bohater wspólnie z nią przeszedł ta nagle bez uprzedzenia postanowiła wykonać dość dziwne posunięcie (ale nie będę oczywiście spoilerował). Na szczęście wszystko skończyło się dobrze..
Gameplay
Jak już wspomniałem historia została podzielona na 8 rozdziałów, które prowadzą nas i pozwalają śledzić rozwój Flower Division, rozwiązywać problemy całej ekipy, walczyć z niemilcami oraz zdobywać serce naszej wybranki. Wszystko jest podzielone na segmenty i dość sensownie poukładane. Co prawda samej walki nie ma tutaj aż tak dużo (chociaż są dodatkowe "rajdy") i sterowanie kuleje (jest bardzo sztywne), ale ogólnie całość dobrze się uzupełnia. Każda z postaci ma swój własny repertuar ciosów oraz atak specjalny, który można naładować zbierając punkty energii wypadające z przeciwników i kryształów. Same walki nie są ponadto skomplikowane i praktycznie nie oferują żadnych wymagających mechanik. Często miałem wrażenie, że są one jedynie miłym dodatkiem do fabuły.
Do tego wszystkiego dochodzi minigra Koi Koi (nazywana przeze mnie walką na klocki), która jednak mnie nie wciągnęła na dłużej oraz symulator treningowy oferujący nam dodatkowe nagrody. Ponadto możemy zbierać Bromides (pamiątki), które przedstawiają nam różne postacie i sceny z samej gry. Od razu zaznaczam, że zebranie każdej przy pierwszym podejściu jest niemożliwe.
Chociaż gra nie sprawia wrażenia bardzo rozbudowanej, to zbieracze będą mieli tutaj co robić, a osoby która chcą po prostu wziąć udział w ciekawej i dość dobrze napisanej historii również nie będą zawiedzione. Ja osobiście czekam na kolejną grę, z tej serii, która mam nadzieję będzie jeszcze bardziej rozbudowana i ciekawa!