Forbidden Siren (PS4) - Recenzja. Gra, którą pokochacie i znienawidzicie

BLOG RECENZJA GRY
1676V
Forbidden Siren (PS4) - Recenzja. Gra, którą pokochacie i znienawidzicie
Persefona | 07.10.2021, 20:02
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

PS2 to bez wątpienia złota era dla horrorów. Na tej konsoli wyszło wiele gier, które straszą do dziś. Do tej listy można zaliczyć pewną japońską produkcję, która niestety nie zdobyła takiej popularności jak Silent Hill czy Resident Evil. Zapraszam do recenzji gry [gra]Forbidden Siren[/gra].

Czas czytania: 18 min.


Gra dostępna na: PS2, PS3, PS4


Pewna wioska pod nieznaną nam nazwą. W tym tejże miejscu zostaje odprawiony tajemniczy rytuał, który przywołuje do życia tzw. Shibito. Istoty te w przeciwieństwie do zombie są inteligentne i nawet po śmierci (zapomniałam wspomnieć, oni też są żywymi trupami) okazują emocje. Zwykły chłopak, Kyoya Suda, przypadkiem jest świadkiem tego wydarzenia. Gdy zostaje zauważony, student biegnie w nieznane. Młody mężczyzna będzie musiał wraz z innymi przetrwać 3 dni.

Ocalali to nawet duża grupa ludzi, w której każdy jest inny. Mamy m.in. gwiazdę TV, myśliwego, doktora, profesora czy nawet duchowego przywódce . Wszyscy będą musieli przetrwać w tym okrutnym świecie; na szczęście niektórzy będą wyposażeni broń białą lub palną. Nie wiedzą oni jednak, że drogi niektórych postaci złączą się w dobrych lub złych okolicznościach. 

Z czasem bohaterowie nie tylko dowiedzą się prawdziwej genezy Shibito, ale też nauczą się ich zachowania. Jednak ich głównym zadaniem będzie uciec z wioski i znaleźć innych ocalałych. Niestety, będą musieli przez mgliste tereny, zasiedlone przez żywe trupy obszary i przez morze, które jest czerwone niczym krew.

Opowieść przedstawiona w Sirenie to jedna, wielka tajemnica, która zostanie rozwikłana w pełni dopiero pod koniec, choć i zakończenie nie odpowie na wszystkie pytania (wow, właśnie przeczę sama sobie). Żeby jeszcze bardziej skonfundować gracza, produkcję nie gramy chronologicznie; Co każdy etap jest inna godzina i postać. Z czasem naprawdę można poczuć zakłopotanie, gdyż nagle z 1 dnia o 12:00 przechodzimy do 2 dnia,16:00. Ogólnie to w grze jest aż 78 etapów, w których możemy spędzić nawet godzinę (oczywiście zależy to od szczęścia i doświadczenia gracza). Na zawiedziecie się więc długością gry, która jest dłuższa niż taki Silent Hill czy niektóre części Residenta (około 18 godzin). 

Forbidden Siren to seria, którą fani horrów będą pewnie znać, lecz zwykli gracze już może nie. Jest to dla mnie nie zrozumiałe, gdyż twórcą tej gry jest Keiichiro Toyama, czyli ojciec serii Silent Hill, jednej z najpopularniejszych serii survival-horrów w historii. Nie rozumiem więc dlaczego gra nie zdobyła takiej sławy jak Ciche Wzgórze, bo Siren też ma świetnie napisaną fabułę i świat. Naprawdę, na początku możecie czuć jej brak, lecz z czasem tempo akcji rozkręca się i z każdą sekundą produkcja coraz bardziej wciąga i fascynuje swoim scenariuszem. Myślę, że dokonali tego bohaterowie, którzy są po prostu świetnie napisani, mimo że jest naprawdę wielu. Tą niezapomnianą historię kończymy efektownym zakończeniem, które zostawia ślad na psychice (zapewne) napradę długo. Jest to przerażająca i poważna gra, lecz czasem znajdą się sceny, w których się wręcz śmiałam (Kyoya Suda z katanami do dzisiaj śmieszy; i ta muzyka...).

Fabuła niestety lub stety nie jest najważniejszym i najlepszym elementem gry. To właśnie strach, który będzie nam towarzyszył do samego końca jest największą zaletą produkcji.Siren to nie żartów, gra pokazuje czym tak naprawdę jest prawdziwy horror. Uświadamiamy to sobie już przy pierwszej misji, gdy musimy uciec od oficera policji, który ma przy sobie broń palną. Shibito do nas celuje, a my musimy szybko schować się, by nie zostać postrzelonym. Od razu można się zestresować, a dalej wcale nie jest lepiej. Najgorsze jest to, że nawet gdy zdobędziemy broń, to nie zabijemy tych potworów, gdyż są... nieśmiertelni. Możemy ich co najwyżej ,,ogłuszyć" na parę minut.

To co mi się spodobało, to jak twórcy potraktowali bohaterów. Tak jak pisałam wyżej, w grze znajdziemy wiele postaci (10 protagonistów i wiele towarzyszy, chyba jest ich 15), a każda z nich jest bardzo dobrze napisana, co jest moim zdaniem dużym osiągnieciem. Mimo, że każdy jest inny, to jestem pewna, że się z nimi wręcz zżyjecie. Po zakończeniu gry było mi naprawdę smuto, że będę musiała ich opuścić. 

Oczywiście spośród tych protagonistów jest ten ,,główny", który jest najważniejszy. W tej części jest to Kyoya Suda, zwyczajny student, który znalazł się w tamtych terenach zupełnie przypadkiem. Niestety jego los przygotował mu bardzo niebezpieczne przygody, które przeżyje m.in ze ślepą (gdy to usłyszałam, to uznałam tą informację za jakiś nieśmieszny żart) Miyako czy tajemniczą Hisako (ta pani ze zdjęcia wyżej). Ważna w grze jest równa grupa ludzi, która składa się z bezrobotnej Risy Ondy (która szuka swojej siostry), doktora Shiro Miyaty (z tego samego powodu co Risa) i duchowego przywódcy Kei'a Maniko (on po prostu podróżuje z nimi, później będzie miał jakiś cel). Reszta postaci nie będzie miała jakiejś większej roli jak oni.

Jednak o nich też wypadało napisać. Mowa tu o oczywiście towarzyszach, którzy będą was na początku wkurzać, lecz z czasem się ,,przyzwyczaicie", gdyż pokochacie ich fabularnie (lecz jako NPC będą nadal denerwować). Postaci drugoplanowych jest jeszcze wiele niż protagonistów, więc jest niezwykłe, że każdego bohatera pewnie zapamiętacie. Głównym powodem jest wystarczająca ilość czasu, który został poświęcony towarzyszom (i nie tylko; głównym bohaterom też). Choć nie napotkacie dużo dialogów, to nawet sama podróż podsyca więzi emocjonalne pomiędzy postaciami, a samym graczem.

Jako że twórcą Sirena jest ojciec Silent Hilla, to spodziewajcie się podobnego gameplay'u (co jest oczywiście na plus). Na początku może wydawać się on zbyt archaiczny, ale bardzo szybko przyzwyczaicie się i będziecie na spokojnie grać, nie zwalając przegranej na sterowanie ;). Ogólnie to produkcja ta nie należy do gier, w których będziecie zabijać każdego Shibito napotkanego na drodze (i nie tylko dlatego, że są nieśmiertelni). Amunicji jest tutaj jak na lekarstwo, a broń biała na nic się nie przyda, jeśli przeciwnik ma przy sobie pistolet (lub snajperkę, wtedy jest jeszcze). Jedynie, co można zrobić, to odwrócić jego uwagę (a to nie jest tak łatwe). 

Na szczęście będziemy mali małe ułatwienie w postaci ,,śledzenia" oponentów i swoich towarzyszy. Slitghtjack, bo tak nazywa się ta funkcja, pozwala ,,wejść w buty" innych NPC-ów. Element ten jest bardzo ważny, gdyż czasami jest wręcz niezbędny w misjach. Mówiąc dokładnie: za pomocą L2 możemy wejść w taki trochę stan skupienia, który daje nam możliwość zobaczyć to, co widzi nie tylko Shibito, lecz też nasz sojusznik. Niektórzy stwierdzą, że śledzenie swoich towarzyszy nie jest tak potrzebne jak żywych trupów, z czym się nie zgadzam. Jako że możemy swoim ,,przyjaciołom" wydawać komendy, to mogą oni się przydać na różne sposoby (np. Może być przynętą, może pomóc w przesuwaniu bądź niszczeniu przedmiotów lub nawet w niektórych mogą przyczynić się do odblokowania nowych misji, jeśli schowamy tą postać w specjalnym miejscu). Funkcja ta jest arcyciekawa, oryginalna, lecz też na początku niezrozumiała i skomplikowana. Choć po paru misjach dostaniemy wreszcie mały poradnik, to nie wyjaśnia on wszystkich korzyści. Ogólnie, większość rzeczy będziemy musieli się sami domyślić, dlatego może się zdarzyć sytuacja, gdy pod sam koniec odkrywamy bardzo przydatną funkcję, która pomogła by nam w poprzednich misjach. Wiem że kiedyś gry nie prowadziły gracza za rączkę, lecz miałam wrażenie, że twórcy utrudnili rozgrywkę w niesprawiedliwy sposób.

To, co wyróżnia Sirena od pozostałych horrorów jest albowiem AI wrogów. W przeciwieństwie do chociażby Residenta czy Silent Hill, w których oponenci nie wykazywali się jakąś dużą inteligencją. Choć do poziomu pierwszego Hitmana sporo brakuje, to jestem miło zaskoczona jak dopracowano ten element. Dużo przeciwników będzie patrolowało teren z wyznaczoną przez twórców drogą, lecz zdarzają się też tacy, którzy idą własną ścieżką i za każdym powtórzeniem będzie znajdował się w innym miejscu. Jednak jeśli Shibito zauważy cię (co jest wielce prawdopodobne, gdyż nawet chwilowe zaświecenie latarki w niewłaściwym momencie może przykuć uwagę wroga), to stają się nieprzewidywalni. Na szczęście wyciągnięcie wniosków z porażki może pomóc w nie popełnianiu tego samego błędu. Tak naprawdę, to później gra staje nawet łatwa (tak samo jest z grami Souls-like. Po prostu jest to gra, która cię na zniszczy na początku, lecz z czasem nauczysz się wielu rzeczy, które pomogą ci utrzymać cię przy życiu).

Misje zostały bardzo ciekawie zrobione. Prawie za każdym razem będziemy zwiedzać inny teren, a jeśli jednak będziemy na innym poziome w tym samym miejscu, to będzie on kompletnie przerobiony, jakbyśmy pierwszy raz tam byli. Różnorodne nie są to obszary, na których odbywa się misja, lecz też cele. Gra nie pozwala się nudzić. Musimy np. przetransportować kogoś od celu A do B, znaleźć jakiś przedmiot, Zabić oznaczonego potwora czy wykonać coś na czas. Robi się o wiele ciekawiej, gdy pojawiają się misje alternatywne, czyli etapy,  w który różni się od 1 celu, a gdy go wykonamy, to zmienimy przebieg fabuły. Element ten jest niezbędny, gdyż bez niego nie popchniemy historii do przodu. Tak jak pisałam przed chwilą, dostępne są misje czasowe, w których trzeba wykonać coś w 1 minutę i 55 sekund (nie mogli dać już 2 minut, co?). I od tego zaczyna się prawdziwe piekło. Naprawdę, jedną misję na czas robiłam jedną godzinę; trzeba znać porządnie teren i położenie niektórych Shibito.

Pomówmy znów o towarzyszach, lecz tym razem nie jako postać, ale jako NPC. To właśnie z jedno z utrudnień utworzonych przez Japończyków. Aby skończyć misję z powodzeniem, musimy dojść do końca razem ze swoim przyjacielem. Na szczęście mamy do dyspozycji szereg komend, które pomogą utrzymać naszego towarzysza przy życiu. Możemy wydać mu rozkaz, by został/poszedł za tobą, schował się gdzieś, uciekł gdzieś, gdy jest w pobliżu oponent lub nawet możemy wykorzystać go jako przynęta. Widać więc, że możliwości mamy wiele (a jest ich więcej). Szkoda tylko, że Ai towarzyszy nie jest tak dobra jak u Shibito. Często możemy przegrać właśnie przez nich. Wiem że po to są komendy, by ,,kierować" ich, lecz oni nie mają wręcz mózgu. Najgorsze gdy pochodzi do nich oponent: wtedy po prostu stoją, a by uciekli, to trzeba powiedzieć by to zrobili.

Jest jeszcze wiele rzeczy, które (nie do końca sprawiedliwie) utrudnią nam zabawę. Do listy  Możemy zaliczyć np. cały teren. Nie jest to gra, w której możesz pobiec od razu do celu nie patrząc za siebie (może tylko na początku tak można). Warto przeczesać całą mapę, gdyż możemy zdobyć nie broń, lecz też przedmioty, które odblokują nam alternatywną misje. Jeśli nie będziemy tego robić, to po prostu utkniemy (a tak szczerze, to często mi się to zdarzało). Muszę się przyznać, że zdarzało mi się korzystać z poradnika, gdyż w grze nie zobaczymy żadnych podpowiedzi, a możliwość rozwiązania zagadki czasami jest jeszcze mniej widoczna. Niektóre łamigłówki są naprawdę dziwnie zrobione i czasem trzeba je rozpocząć jako inna postać (o mój boże, zagadka z latarniami to istny koszmar, prawie się poddałam). Czasami do rozwiązania potrzeba Slightjacka, który pozwoli zobaczyć świat oczami shibito, który w tej chwili np. otwiera kłódkę z kodem. Sposób jest wiele, lecz gra tego w żaden sposób nie pokazuje. Chciałam też napisać trochę o mapie, z którą będziecie mieli wiele problemów. Po pierwsze: mapa nie pokazuje gdzie w tej chwili jesteście. Po drugie: początkowo jest kompletnie nieczytelna, i po trzecie: zawiera wiele zbędnych znaczków (do dzisiaj nie wiem co znaczą niektóre xD). W grze znajdziemy instrukcję, lecz nie ma w tym nic ważnego prócz tego, jak uciec z rąk Shibito gdy zacznie cię dusić (późno to przeczytałam, więc często ginęłam z własnej głupoty). Mapę będziecie sami musieli ogarnąć, ale jest to takie skomplikowane, trzeba tylko się skupić i myśleć logicznie ;).

Grafika nie należy do największych zalet produkcji. Nawet jak na 2004 oprawa wizualna nie wypada jakoś świetnie, ale też nie jest źle (jednak wydany rok wcześniej Silent Hill 3 wygląda o wiele lepiej). Pierwsze co zauważycie, to w jaki sposób wykonano twarze i mimikę. Twórcy albowiem zeskanowali twarze aktorów i wsadzili je do gry. Nie jest to jakaś niespotykana taktyka, gdyż wiele osób tak robiło. Wracając do tematu, decyzja ta jest bardzo dobra! Często postacie wyglądaj realistycznie, lecz jest jedno ale: nierzadko zdarza się dziwne mimiki bohaterów, które niekiedy psują całe poczucie strachu (o wiele lepiej wypadają twarze Shibito). Oprócz tego słabej jakości tekstury, które mogą wywołać przerażenie u gracza, zwłaszcza że niektóre są nawet rozmazane (i to mocno!).

O wiele lepiej wychodzi udźwiękowienie. Twórcą muzyki do gry jest Hitomi Shimizu, kompozytorka, która stworzyła ścieżkę dźwiękową do takich filmów jak Wiejski lekarz Franza Kafki czy Waterboys (za tą produkcję dostała nawet nagrodę). Utwory są genialne i wciągają jak bagno. Większość wywołuje dodatkowy dreszczyk emocji. Możemy już się o tym przekonać słuchając utworu w głównym menu. Dobra robota! Warto wspomnieć o samych dźwiękach, które okazują się w grze. Do dzisiaj cieszą swoją jakością i straszą. Zawsze przerażona byłam, gdy słyszałam dźwięk Shibito - czy to zwykły ryk lub wycie czy krztuszenie się krwią.

Niestety tego samego nie powiedzieć o angielskiej wersji, która jest na naprawdę niskim poziomie. Jako że nie dało się zmienić języka (co jest nie ma znaczenia, gdyż nie ma napisów...), to byłam skazana na angielskie głosy. Zdarzą się wyjątki, niektórzy aktorzy naprawdę się starają i postać brzmi przyzwoicie, lecz to mniejszość. Większość wypowiedzi bohaterów są albo bez emocji albo wywołują kompletnie inne odczucia. Jednak później można się przyzwyczaić i słuchać tego, nie narzekając jednocześnie.

Forbidden Siren to produkcja, którą niestety nie mogę polecić każdemu. Trzeba mieć nerwy ze stali, gdyż gra wystawi cię na próbę cierpliwości. Będziecie często ginąć, lecz warto przetrwać; nagrodą będą świetne postacie, poważna, rewelacyjna, ale też skomplikowana fabuła oraz oprawa audio-wizualna, która stoi na wysokim poziomie. Jeśli jednak nie lubicie grać starszych gier, to odradzam, gdyż produkcja ma w sobie wiele archaicznych elementów.

Oceń bloga:
23

Atuty

  • Rewelacyjnie przedstawiony świat
  • Bardzo dobra opowieść
  • Postacie
  • Oprawa audio-wizualna
  • Inteligentni oponenci

Wady

  • Niekiedy sztucznie utrudniona
  • Angielski dubbing
  • Mapa
  • AI towarzyszy
Avatar Persefona

Persefona

Siren to produkcja, którą pokochacie i znienawidzicie na długo. Fani horrorów znajdą się w siódmym w niebie podczas zabawy, tak samo jak fanatycy gier From Software.

9,0

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper