Znalezione – ukradzione

BLOG
182V
user-93393 main blog image
MajinYoda | 08.06, 13:31
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jedną z dziwniejszych mechanik w grach (szczególnie RPG) jest wszelkiej maści złodziejstwo. Praktycznie w każdym aspekcie coś zwykle nie gra.

Z grubsza, w grach są trzy rodzaje złodziejstwa: 1. kradzież kieszonkowa, 2. kradzież przedmiotu „wolnostojącego”, 3. kradzież ze skrzyni. W pierwszym przypadku różnice między grami bywają spore. W Skyrim trzeba się podkraść, wyczuć odpowiedni moment i zajrzeć do kieszeni ofiary, licząc, że będzie miała coś wartościowego. Do tego każdy przedmiot ma szanse za zabranie. Z drugiej strony, w takim Gothic 3 wystarczy gapić się ofierze w oczy i wybrać odpowiednią kwestię dialogową… lub podkraść się do śpiącej postaci i ją okraść. Ale to drugie to raczej rzadkość. Jest też podejście na Assassin’s Creed – albo podejść z wyciągniętą ręką i zabrać przedmiot (tylko ten, na który pozwala nam gra) albo stanąć w tłumie i okradać przechodniów wykonując dziwne gesty ręką. I tyle. Sensu w tym brak.

Kradzież przedmiotu jest równie kuriozalna, ale jednak nieco bardziej sensowna… Zazwyczaj. Tu już bowiem trzeba się podkraść i, uważając na okolicznych NPC, zabrać fanty z półki, skrzynki czy stołu. Problem zaczyna się gdy nie chcemy ukraść przedmiotu, ale, na przykład, leży obok rzeczy położonej dla nas przez NPC. Wtedy jedno złe kliknięcie i stajemy się złodziejami.

Dopiero ostatni rodzaj jest nieco bardziej skomplikowany, bo wymaga użycia wytrychu (tudzież spinki do włosów), ale też nie ma sensu. Bowiem, nawet będąc mistrzem złodziejstwa, niektórych zamków zwyczajnie nie da się otworzyć, bo wymagają klucza… A jak już się coś otworzy to okazuje się, że NPCe są niezbyt bystre i trzymają tam śmieci i z rzadka coś naprawdę wartościowego. Zadziwiające jest to, że jakieś skóry czy buty chowają do skrzyń zamkniętych na cztery spusty, a rodowy miecz czy złote kielichy trzymają na niczym niezabezpieczonej szafce.

Nieco obok tego wszystkiego są gry takie jak GTA czy Mafia, ale w tych przypadkach kradzież dotyczy niemal wyłącznie samochodów. To też jest dosyć dziwaczne, ponieważ nikt tych aut potem nie szuka. O ile rozumiem, że w większości części GTA taki pojazd trafia potem do garażu, tak w „czwórce” Nico ustawia skradzione auto na ulicy… I nikt nawet nie pomyśli o szukaniu swojego auta. Choć pewnie wynika to z faktu, iż wszystkie i tak mają te same numery rejestracyjne, co także jest kuriozalne.

Skoro jednak o wykrywaniu skradzionego towaru to zadziwia mnie coś jeszcze – w jaki sposób kupcy rozpoznają co zostało skradzione? O ile rozumiem, ze w przypadku biżuterii, kielichów itp. może być jakiś grawer z inicjałami prawowitego właściciela (choć to mało prawdopodobne), tak co z bronią? W takim Skyrim Bohater może ukraść Żelazny Sztylet i dorzucić go do 99 innych takich samych, zdobytych uczciwie, ale kupiec i tak tego jednego nie weźmie. Po czym go poznaje? Czy kupcy mają jakiś szósty zmysł?

A skoro mają, to zastanawia mnie coś jeszcze – dlaczego w takim razie kupują rzeczy ukradzione „bezimiennym” zwłokom? Jest to dość częsty widok w RPGach – przemierzając lokacje, Bohater trafia na NPCa, który miał pecha i leży martwy. Niezależnie od tego czy to kupiec, farmer czy inny poszukiwacz przygód, Bohater może bez żenady zabrać mu cały dobytek, by opchnąć go u najbliższego handlarza. I ten nie zgłasza żadnego sprzeciwu! Najbardziej kuriozalna sytuacja ma miejsce we wspomnianym Skyrim, gdy Dovahkiin może zabić złodzieja okradającego mieszkańców np. Riften i znalezione przy nim fanty sprzedać.

Źródło

Jednak pełne mistrzostwo w tej kwestii osiągnął Wiedźmin 3. Geralt jedną ręką rezygnuje z nagrody od ubogiej wdowy, by drugą zabrać jej dosłownie wszystko z jej rozpadającej się chaty. Przydatne rzeczy sobie zostawia, zbędne sprzedaje kupcom. I gdzie tu strażnicy, ja się pytam?

Do zobaczenia za tydzień!

Oceń bloga:
8

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper