Kiedyś gaming był lepszy - opinia bez krzty nostalgii
Ostatnio sporo pojawia się w internecie opinii na temat, że kiedś gaming był lepszy. Niektórzy mówią, że kogoś dopadła nostalgia itp. Ale ja się z tym nie zgadzam. Choć fakt. To co powiem jest tylko i wyłącznie moją opinią której nie zamierzam nikomu narzucać, choć będę jej też bronić. No to jedziemy z tym koksem!
1 - Nowoczesne gry i ich nowoczesne rupiecie
Swego czasu sporo trafiało się gier, o których się mówiło, że są przestarzałe. Dostało się za to Shenmue III, Pac-Man and The Ghostly Adventures 1 i 2, Shiness: The Lighting Kingdom i paru innym tytułom. Wtedy nie rozumiałem dlaczego coś co bawiło np. za czasów PS2 dzisiaj już nie bawi.
Nasuwały mi się nawet przemyślenia, że gracze stali się jak fani taniego techno ( uwaga: Lubię techno, ale to z wyższej półki bowiem to co leci na dyskotekach i w radiu mi nie leży ). Fani taniego techno uważają, że słuchanie hitów z zeszłego roku to obciach. I tak, tak postrzegam teraz graczy.
Jednak czy to co współczesne jest lepsze? Dla mnie nie!
Swego czasu ściągnąłem z Game Pass'a Batman Arkham Knight i może to Was odrzuci, ale mi ta gra nie przypasowała. Dlaczego? Bo była totalnie nudna... Przynajmniej dla mnie. Zacznę od systemu walki zwanego Free Flow... Ok. Wiem, że ten system pojawił się w jednej z gier na PS2 ( opartej na japońskim serialu Metal Heroes )... Ale gdy sprawdziłem go w praniu uznałem, że nie lubiany dziś arcade'owy system walki bardziej mi odpowiada. Batman skakał od intruza do intruza jak jakaś baletnica i mimo iż wiedziałem, że ten przycisk to kop, tamten to cios z piąchy to nigdy nie wiedziałem jaki atak nimi wykonam. Zapewne to było zależne od aktualnej pozycji przeciwnika... Ale to kit. Gdy w latach 90'ych w Power Rangers Lightspeed Rescue też użyto mechanizmu dzięki któremu też nie było wiadomo jaki aktualnie atak się wyprowadzi to w PSX Extreme posypała się krytyka... Dzisiaj jak widać to już nikomu nie przeszkadza, że chcąc wykonać kopniaka z obrotu wyprowadzi zwykłego kopa w zęby i to nie dlatego, że ktoś coś źle nacisnął na padzie, ale bo gra tak chciała. Dodam też, że Batman miał bogatą paletę przeciwników, ale tylko z wyglądu bowiem wielu z nich lało się podobnie, a nawet tak samo. Dla mnie, fana arcade to nie do pomyślenia... Co z tego, że każdy jest inny? Przyzwyczaiłem się, że wraz z wyglądem będą też różnice w sposobie walki z takim jegomościem. Rozumiem, że już od czasów gier jak Another War ktoś o tym myślał bo jak stwierdził gracz może pomyśleć "ale zaraz, ja już tego gościa zabiłem" - i dlatego są różnice w wyglądzie... Dobra, fajnie. Ale skoro tak ma by to czemu nie zrobimy tak by każdy przeciwnik był jedyny w swoim rodzaju także pod względem tego jak walczy? Batman dobił mnie też tym, że w Gotham nie było dokąd pójść prócz do miejsca misji... Sorki, ale nawet Desert Strike na Amigę pozwalało na ciekawsze walory jeśli chodzi o zwiedzanie lokacji. A samo ( dosłowne ) rozbijanie się Batmobilem po ulicach to był koszmar.... Co z tego, że był niezniszczalny jeśli chodzi o stłuczki? Dlatego gra została skasowana z mojego Xbox'a.
Próbowałem też grać w Yakuzę... Bo niby to nowoczesny beat em up. Jak wiecie lubię takie gry. Ale tutaj? Phi... Co to jest? Owszem, system walki odlotowy! Ale podobnie jak w Batmanie większość przeciwników się różniła głównie wyglądem... A samo szlajanie się po Kamurocho to jakiś koszmar... że niby salony gier, karaoke... Ale tego nie udało mi się znaleźć... Może popełniłem błąd, że skupiłem się najpierw na głównyh wytycznych w przeciwieństwie do tego co robiłem w Desert Strike... Ale mapa była niedokładna i nie wszystko znalazłem. W DS była czytelniejsza. No i tak w Yakuzie męczyłem sięz durną fabułą gdzie nasz zwyrodnialec spuszcza tęgie lanie komuś kto podpadł jego zleceniodawcy, potem tę ofiarę znajdują martwą... Bohater unosi się honorem i mimo iż nie jest o nic podejżany występuje z yakuzy by udowodnić swoją niewinność... I co jest nonsensowne to.... Że w mafii nie ma emerytury i jak chcesz z niej odejść to tylko w plastikowym worku. Śmieszne jest też to, że bohater to zwyrok pierwsza klasa i przejął się tym, że osoba którą zlał niemal do nieprzytomności jest martwa... Nie no, nasz gangol ma złote serce zatem - to po co go bił skoro martwił się o jego życie? Bandyci nie mają honoru! A tak, zapomniałem, nie lubią np. zboczeńców choć sami posuwają się do gwałtów, ale to ich czyni hipokrytami, a nie ludźmi honoru. I czemu wszczął własne śledztwo skoro nikt go nie podejrzewał o pobicie, które mogło być pobiciem ze skutkiem śmiertelnym? Piszę o fabule bo dzisiaj ma ona większe znaczenie w grach, a tutaj widzimy jakiś szmelc... To ja już chyba wolę ratować świat jak w starych grach.
Widziałem też system walki w grach o MMA i machanie gałką analogową by tłuc z piąchy i kopyta też jest dla mnie unowocześnieniem na siłę. O The Last of Us nie wspomnę bo w to nie grałem, ale tej szamotaniny z przeciwnikami jako systemu walki nie kumam, a sama gra wygląda jak interaktywny film. I pomyśleć, że z tych powodów gry są dzisiaj tworzone przez minimum 5 długich lat.... :P
2 - Kiedyś było różnorodniej
Wiem, wiem... Nostalgia to, nostalgia tamto. Ale jestem jednym z tych graczy którzy lubią klasyczne gry i wiem, że nie jestem unikatem, ani białym krukiem ( jeno czarnym lisem :P ). Ale wierzcie mi. Na swojej konsoli zgromadziłem parę gier w starym stylu i je lubię! Dodam, że kiedyś jak grałem na Amidze, PlayStation czy Game Boy'u Advance widziałem wiele różnorodnych gier z różnych gatunków. Wspominałem o Desert Strike, ale mogę też wspomnieć o tym jak dobrze się bawiłem przy demku Centipede na PSX'a... Kiedyś było więcej różnych gatunków gier... Dzisiaj wydaje się być ich mniej... Coraz bardziej zanika podział na gatunki nie chodzi mi o to, że brakuje celowniczków, beat em up'ów czy shmup'ów... Chodzi o to, że jest coraz więcej podobieństw niż różnic w grach.
Dlatego gdy kiedyś w obrębie jednego gatunku było różnorodniej, a dzisiaj nawet patrząc na screena nie wiem jaką grę widzę.
Rozumiem, kończą się pomysły...
Dzisiaj gry powstają w 5 lat, a mimo to nie ma różnicy czy kupisz Call of Duty czy Battlefielda skoro gameplay'owo się nie różnią gdy kiedyś grając w Armored Warriors i Mutation Nation wiedziałeś, że są to gry tego samego gatunku, ale mają własne bajery, których inne gry mogą nie mieć.
Mimo iż fakt, ktoś często wzorował się na cudzej grze to wprowadzał swoje rozwiązania. Np. Peter Pan Legend of Neverland na PS2 był mocno inspirowany serią Crash Bandicoot, ale Piotrek Pan przynajmniej wykazał się walkami z piratami w postaci prostej bijatyki czego u Jamraja nie było.
Warto nadmienić, że gdy dzisiaj liczy się grafika bardziej niż gameplay to cała ta jej realistyczność jest po prostu nudna, nieatrakcyjna i pozbawiona artyzmu. Co więcej gdy Japończycy zaczęli inspirować się Zachodem to coś tam umarło. Czy uwierzycie, że ci goście od Dark Soulsów kiedyś zrobili parę platformówek? No wiecie, Kuri Kuri na PS2 i NDS. Nie chcę mówić, że soulslike to nuda, ale jako gatunek jest wyjątkiem... potwierdzającym regułę, bo poza nim większość pozostałych gier tłucze schematami na jedno kopyto.
Dlatego myślę o tym by podpiąć sobie Anstream Arcade i kożystać z okazji by grać w jak najwięcej gier retro lub nowych, ale w ich stylu. Mimo to wiem, że i to kiedyś przeminie i będziemy grali w powtarzalne i nudne tytuły robione nie tylko w segmencie AAA, ale też wśród indie gier tworzonych przez przyszłe pokolenia indie devów wychowanych na tych wszystkich CoD'ach i Battlefieldach. Pewnie któregoś dnia wypalę się jak Mr. Ściera z PE.