Metal Gear Solid V: Ground Zeroes to kolejna część słynnej skradanki z widokiem TTP pełniąca rolę prologu do Metal Gear Solid V: The Phantom Pain, dlatego też wielu fanów uznało grę za płatne demo. Tytuł pojawił się na PS3, PS4, Xboksa 360 i Xboksa One, a w późniejszym terminie na komputerach osobistych. Grę napędza silnik Fox Engine.
Ground Zeroes jest niejako zwieńczeniem
Metal Gear Solid: Peace Walker. Producenci gry w wielu momentach przypominają nam o najważniejszych wydarzeniach z owej produkcji, aby gracz nie poczuł się zagubiony. Tytuł pozwala nam wcielić sie w rolę Big Bossa, który trafia do Camp Omega, amerykańskiego obozu Marines położonego na Kubie. Przetrzymywani są w nim Chico i Paz, a zadaniem naszego bohatera jest odbicie zakładników, zapakowanie ich na śmigłowiec i powrót do bazy. I na tym skupia się jedyna fabularna misja dostępna w Ground Zeroes. Teren działań nie jest specjalnie obszerny. Składa się z lądowiska, kilku kompleksów z niską zabudową, koczowiska, obserwacyjnych wieżyczek, więzienia i małego pasma górskiego ciągnącego się przy brzegu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Standardowo całą misję można postarać się ukończyć bez zwrócenia na siebie uwagi, zabijając ofiary po cichu lub kosząc wszystko co się rusza niczym Rambo. Przemieszczać możemy się pomiędzy budynkami, czołgając, wspinając po dachach czy korzystając z trzech różnych typów pojazdów. W tym ostatnim przypadku gdy trafimy na przyjeżdżającą ciężarówkę można wbić się na pakę i podróżować po obozie bez zwracania na siebie uwagi. Nowością jest możliwość wezwania helikoptera w wybrane przez nas miejsce, aby zapakować do niego uwolnionych zakładników. W tej części Kojima zrezygnował z wielu elementów znanych fanom serii jak podrzucanie strażnikom gazet, widocznego poziomu zaalarmowania wroga, rozmów przez codec czy przemykania w pudle na głowie. Zabrakło też rationów uzdrawiających energię - ta odnawia się automatycznie gdy schowamy się przed ostrzałem. Stawiając kolejne kroki w obozie cały czas trzeba mieć oczy na około głowy i korzystać z lornetki. Jeśli dojrzymy wroga i wystarczająco długo skupimy na nim swoją uwagę możemy go oznaczyć markerem. Nowością jest też Reflex Mode, czyli matriksowe zwolnienie czasu, w trakcie którego mamy kilka sekund na pozbycie się wroga i uniknięcie alarmu.
Gdy uda nam się zajść od tyłu i obezwładnić oponenta mamy możliwość jego ukatrupienia, ogłuszenia lub przesłuchania. Argument w postaci zimnej stali na skroni może skłonić ofiarę do zdradzenia pozycji kolegów czy miejsca składziku z amunicją. Broni w Ground Zeroes jest pod dostatkiem - pistolety, karabiny, snajperki, shotguny, granaty, ładunki C4, wyrzutnie rakiet czy potężne stacjonarne działa. Bogaty arsenał rekompensuje brak gadżetów, do których seria nas przyzwyczaiła. Poza noktowizorem, naszym jedynym cackiem jest iDroid, w którym możemy przejrzeć mapę, cele misji czy odsłuchać odnalezione kasety. Ukończenie głównej kampanii zajmuje około 80 minut, jednak pozwala to odkryć poboczne misje rozgrywające się w tym samym obozie, tyle że o innych porach dniach. Możemy też pokusić się o zebranie wszystkich kaset magnetofonowych, których zawartość rzuca nieco światła na fabułę, specjalnych naszywek organizacji XOF sprytnie poukrywanych w obozie, ukończenia misji na wyższych poziomach trudności czy pobijania rekordów. W bonusie dostajemy też Deja Vu Mission (odtwarzanie scen z pierwszego Metal Gear Solid) oraz zadania z Raidenem.
Komentarze (101)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych