Apple odebrało palmę pierwszeństwa Microsoftowi
Od wielu lat wiadomo, że Bill Gates jest jednym z najbogatszych ludzi współczesnego świata, a Microsoft to niekwestionowana potęga branży IT. Gigant z Redmond wybił się na trampolinie systemu operacyjnego Windows, wyprzedzając całą konkurencję. Sytuacja jest jednak dynamiczna...
Od wielu lat wiadomo, że Bill Gates jest jednym z najbogatszych ludzi współczesnego świata, a Microsoft to niekwestionowana potęga branży IT. Gigant z Redmond wybił się na trampolinie systemu operacyjnego Windows, wyprzedzając całą konkurencję. Sytuacja jest jednak dynamiczna...
Sytuacja się zmienia! Okazuje się bowiem, że Apple już nie siedzi na ogonie Microsoftu. Firma z Cupertino w Kalifronii wyprzedziła swojego arcywroga. Teraz Apple jest największą firmą w branży elektronicznej. Akcje giełdowe Apple są w tej chwili wyceniane przez inwestorów na 222 miliardy dolarów, natomiast Microsoft jest, według szacunków rynkowych, wart 219 miliardów dolarów - takie informacje przedstawiło BBC.
Pomimo tego wahnięcia sprzyjającego Apple Microsoft nadal ciezy się wyższymi zyskami, niż swój konkurent. Zysk netto za ostatni okres fiskalny wyniósł w przypadku firmy z Redmond 14,6 miliarda dolarów. Apple wygenerowało "tylko" 5,7 miliarda dolarów czystego przychodu.
Sytuacja ta nie powinna jednak nikogo dziwić. Przynajmniej od dwóch lat mówi się o tym, że Google, Apple, a później jeszcze Facebook ostrzą sobie zęby na pozycję lidera branży IT. Sprawa jest jednak o tyle ciekawa, że pokazuje ogromną dynamikę branży współczesnych mediów. Apple w 1990 walczył o przetrwanie, był na granicy bankructwa. Od czasu ogromnego sukcesu iPoda (2001) firma pnie się jednak prężnie w górę i ma przed sobą znakomite perspektywy (świetna sprzedaż iPhone'a i iPada).
Jeśli miałbym wytypować firmę, która wprowadzi w najbliższych 10 latach nową, dużą konsolę, która będzie konkurować z Wii, PS3 i X360, to wskazałbym właśnie Apple. Recesja gospodarcza może powstrzymać chwilowo takie ambicje firmy z Kalifornii, ale jestem przekonany, że oczy jej kadry kierowniczej zwrócone są ku obszarowi, który teraz zajmuje Xbox... co to może oznaczać dla nas? W większości dobre rzeczy! Im większa konkurencja, tym walka o atrakcyjniejsze ceny nabiera jeszcze ostrzejszego tempa. Najgorszą sytuacją dla nas, konsolowców, byłoby gdyby np. Microsoft wycofało się z sektora gier wideo, a na placu boju zostało tylko Nintendo i Sony.