Gwiazda Małej syrenki nie reaguje na rasizm. Halle Bailey wie, że nie wygląda jak Arielka, którą „znamy”
Pod koniec maja odbędzie się premiera nowej wersji „Małej syrenki”, w którą wcieliła się Halle Bailey. Od czasu oficjalnego przedstawienia obsady młoda aktorka i piosenkarka musi mierzyć się z ogromną krytyką i nieprzychylnymi komentarzami o podłożu rasowym.
Po bardzo dobrym przyjęciu „Czarownicy”, „Pięknej i bestii” czy „Kopciuszka” Disney ochoczo ruszył do tworzenia aktorskich wersji kultowych animacji. W zeszłym roku poznaliśmy aktorów wybranych do udziału w „Małej syrence” - ekranizacji produkcji z 1989 roku – i automatycznie byliśmy świadkami rozpoczęcia na Twitterze akcji „#NotMyAriel”. Grupa widzów nie zgadza się z wyborem zespołu, na którego czele stoi reżyser Rob Marshall („Wyznania gejszy”, „Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach”), a w wielu wątkach w social mediach możemy natrafić na opinie, zgodnie z którymi główna postać powinna mieć biały odcień skóry. Komentujący nie przyjmują do wiadomości, że mamy do czynienia z adaptacją, a w trakcie procesu castingowego właśnie Halle Bailey okazała się najlepszą aktorką do tej roli.
Kampania promocyjna produkcji trwa w najlepsze, dlatego systematycznie możemy natrafić na publikacje z udziałem aktorów zaangażowanych w projekt – w najnowszym wydaniu brytyjskiego Vogue znajdziemy obszerny artykuł i wywiad z młodą gwiazdą, w którym nie mogło zabraknąć palącego tematu. Bailey przyznała, iż krytyczne i rasistowskie komentarze do niej docierają, lecz nie przejmuje się tego typu opiniami. Rasizm jest zjawiskiem, z którym musi się mierzyć od wielu lat.
Tak naprawdę nie pozwalam, żeby to miało na mnie wpływ. Mam na myśli to, że wychowałam się w Georgii. Jestem z głębokiego Południa. Będąc czarną kobietą, ogólnie rzecz biorąc, po prostu wiesz, jak to jest i jak ludzie czasami są skrajnie rasistowscy.
Halle Bailey podczas rozmowy podkreśliła, że członkowie jej rodziny od pokoleń mierzą się z wrogością i rasizmem, więc już teraz nie przejmuje się opiniami osób, które chcą po prostu oceniać ją z powodu koloru skóry. Młoda Amerykanka doskonale zdaje sobie sprawę, że wizja autorów nadciągającej ekranizacji jest znacząco różna od oryginału. Dobrze pamięta, jak wyglądała Ariel z animacji, którą pokochało wielu najmłodszych widzów.
Wersja Ariel w mojej głowie była tą, którą wszyscy znamy i kochamy: blada skóra i jasnoczerwone włosy. Nie wyglądała jak ja.
„Mała syrenka” zadebiutuje w kinach 26 maja. Sprawdźcie zwiastun produkcji.