Brutalne gry kupimy wyłącznie za okazaniem dowodu? Rzecznik Praw Obywatelskich chce zmian
Profesor Irena Lipowicz rozmawiała z dziennikarzem Gazety Wyborczej o bardzo ciekawym temacie. Według Rzecznik Praw Obywatelskich niezbędne są zmiany w przepisach i dystrybucji gier wideo.
Dyskusja na temat sprzedaży brutalnych gier wideo toczy się w naszym kraju systematycznie. Zazwyczaj w okolicach wyborów pojawiają się głosy dotyczące ograniczenia sprzedaży produkcji pokroju dzieciom.
Tym razem prof. Irena Lipowicz postanowiła poruszyć ten temat na łamach Gazety Wyborczej, gdzie dokładnie przedstawiła problem:
"Grami zajęłam się na skutek sygnałów od obywateli i z przekonania. Tu chodzi przecież o dzieci, dla których pewne gry są bardzo szkodliwe, niedostosowane do ich wieku, a nie ma żadnych przepisów regulujących ich dystrybucję. Jak np. "GTA", gdzie znajdziemy wiele drastycznych treści. Tu już nie chodzi o samo zabijanie. Tu chodzi o realizm. W tej grze można np. torturować człowieka, bardzo realistycznie rażąc go prądem lub wyrywając mu zęby obcęgami."
Rzecznik Praw Obywatelskich dostrzega nieprzestrzeganie w Polsce oznaczeń PEGI – w zasadzie u nas bez najmniejszych przeszkód każdy zainteresowany kupi pozycję, która jest dozwolona od 18 roku życia:
"PEGI, czyli międzynarodowy system oznaczeń gier stosowany w 38 krajach, nie jest wszędzie obowiązkowy dla producentów. Rodzicom często brakuje świadomości o wpływie gier na dzieci. Przecież pamiętają, że sami jako niepełnoletni oglądali film dozwolony od 18 lat czy grali w prostą grę z elementami przemocy, a wywoływało to u nich jedynie dreszczyk emocji. Tylko że to są dwa różne światy. Dziś gry mają nieporównywalnie wyższy stopień realizmu, interakcja sprawia, że dzieci angażują się całkowicie."
Zdaniem prof. Lipowicz po gry powinniśmy pójść do sklepu z dowodem – podobnie jak to ma miejsce z alkoholem:
"Po prostu postuluję, by postąpić zgodnie z zaleceniami unijnymi i dobrą praktyką innych krajów. Nie rozumiem, dlaczego polskie dzieci miałyby być gorzej chronione niż niemieckie czy angielskie."
W tekście pojawia się nawet wzmianka, że przez gry wzrosła w naszym kraju liczba samobójstw:
"Zaczęłam się zajmować tematem oznaczeń gier w 2013 r. Mamy rok 2015 i wciąż jesteśmy na etapie dyskutowania oraz prowadzenia badań. A to bardzo ważna sprawa. Z niewyjaśnionych przyczyn poważnie wzrósł nam odsetek samobójstw wśród dzieci w wieku do 14 lat.."
Problem regulacji dostępności gier wideo jest bardzo interesującym zagadnieniem. W krajach zachodnich – warto tutaj na pewno wymienić Niemcy oraz Wielką Brytanię – wszystkie klasyfikacje są przestrzegane od wielu lat.
Ostatnio nawet wspominaliśmy o nauczycielach z hrabstwa Cheshire, którzy mają interweniować, gdy dzieci zachowują się agresywnie, a to zachowanie może być spowodowane przez gry wideo.
Jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie? Jesteście za zaostrzeniem przepisów dotyczących dystrybucji gier?