Twórcy Life is Strange nie chcą restrukturyzacji. Pracownicy Dontnod Entertainment biorą sprawę w swoje ręce
Dontnod Entertainment znalazło się w nieciekawej sytuacji. Pracownicy zamierzają się jej przeciwstawić.
Kilka tygodni temu pojawiła się informacja o redukcjach w firmie Dontnod Entertainment. Studio, które zapoczątkowało markę Life is Strange, a obecnie pracuje nad nową grą Lost Records: Bloom and Rage ma zwolnić 69 pracowników, po tym, jak ostatnie produkcje w postaci Banishers: Ghosts of New Eden i Jusant nie odniosły sukcesu komercyjnego.
Jest to niewątpliwie niełatwa sytuacja, lecz jak możemy przeczytać w liście otwartym opublikowanym przez Gamesindustry.biz, osoby zatrudnione w firmie uważają, że zwolnienie kilkudziesięciu ludzi nie jest podyktowane zmianami ekonomicznymi i nie chcą się zgodzić na to, co ma nadejść.
Jako pracownicy tej firmy wiemy, że te niepowodzenia są spowodowane szeregiem zaniedbań i złych decyzji kierownictwa. Przez lata ostrzegaliśmy przywódców przed tymi niepowodzeniami, ale nie jesteśmy słuchani. Ostatecznie to my płacimy cenę za te absurdalne decyzje, które są dziś związane z planem zwolnień. Chcemy uratować firmę, ale nie za cenę nieuzasadnionych zwolnień czy pogorszenia środowiska pracy
Zatrudnione przez Dontnod osoby zarzucają kierownictwu obranie krótkoterminowej strategii, polegającej na nadmiernym inwestowaniu, co miało zaowocować "urojeniami wielkości", przez które wielu pracowników odeszło ze studia.
Ci, co zostali, nie zamierzają być bezczynni, ponieważ 8 listopada o godzinie 14 obok siedziby studia w Paryżu związek zawodowy STJV zorganizuje strajk. Ujawnione zostały 3 główne żądania strajkujących:
- Domagamy się, aby zarząd natychmiast zrezygnował z tego nieodpowiedzialnego i niesprawiedliwego planu zwolnień.
- Domagamy się, aby pracownicy studia, którzy są najbardziej kompetentnymi osobami, mieli rzeczywisty wpływ na wszystkie decyzje.
- Domagamy się obecności Oskara Guilberta w negocjacjach i wzięcia na siebie pełnej odpowiedzialności jako Prezes Zarządu.