Polygon czepia się... dyskryminacji kobiet w Mad Maxie i seksizmu w Metal Gear Solid V
Rzadko kiedy czytam recenzje gier przed wydaniem wyroku, ale po spędzeniu całego wieczoru z nowym Mad Maxem zaciekawiła mnie nota 5/10 wystawiona przez redakcję Polygonu. Wygląda na to, że serwis wciąż nie może wyleczyć się z walki o poprawność polityczną w grach wideo.
Przypomnijmy, że nie jest to pierwszy taki przypadek. Wcześniej za seksistowskie potraktowanie kobiet ukarana została Bayonetta 2, jedna z najlepszych gier obecnej generacji i przykład slashera niemalże idealnego. Podczas gdy większość serwisów wystawiała najwyższe noty, redaktor Polygonu postanowił wlepić grze 7,5.
Sytuacja powtórzyła się także w przypadku trzeciej części Wiedźmina, która otrzymała notę 8/10, jedną z najniższych w światowych mediach. W tym wypadku błyskotliwi redaktorzy zauważyli, że gra ocieka seksizmem, mizoginią i jest rasistowska.
"Choć z pewnością nie przeczesałem każdego miasta, wioski czy posterunku w świecie Wiedźmina 3, to przez 70 + godzin, jakie w nim spędziłem, nie spotkałem żadnej humanoidalnej postaci, która nie byłaby białoskóra" -
- mogliśmy przeczytać. Szkoda, że nikt z redaktorów nie zadał sobie trudu i nie sprawdził, jak wyglądał świat w książkach Sapkowskiego.
Nie musieliśmy długo czekać na kolejną krytykę. Tym razem dostało się grze Mad Max. W ramce do recenzji czytamy, że w filmie Mad Max: Fury Road, który niedawno mogliśmy zobaczyć w kinach, kobiety odgrywają bardzo ważną rolę. Tymczasem gra mocno w tym aspekcie rozczarowała redakcję Polygonu. Dlaczego? Ponieważ jedyną godną uwagi niewiastą jest stereotypowa konkubina Maxa, którą nasz bohater musi ratować. Jej jedynym celem jest według redaktora Polygonu dbanie o motywację do walki Maxa. A to przecież po raz kolejny uprzedmiotawia kobiety.
Gdyby podobną tezę wystawiła inna redakcja zapewne nie zwróciłbym na to uwagi. Filmy o Mad Maksie faktycznie nie stroniły od wprowadzania do scenariusza mocnych, kobiecych postaci i fani mogli w tym względzie oczekiwać czegoś nietuzinkowego. Jednak Polygon od jakiegoś czasu - pisząc kolokwialnie - sra do własnego gniazda. Próbuje walczyć o poprawność polityczną w grach, dopatruje się u twórców seksistowskich zapędów, rasizmu i prowadzi jakąś bezsensowną krucjatę o równość kobiet w grach wideo. W przypadku Mad Maxa ta krytyka jest nieco stonowana, ale widać redaktor nie mógł przeżyć bez wskazywania na stereotypowe traktowanie płci pięknej. W takim wypadku powinno się też zrugać Maxa – w końcu to nie mniej stereotypowy samiec. Przykład macho, który - jakby to powiedział HIV – pierdzi przy sikaniu. Jak wspomniałem gra zebrała notę 5/10, choć recenzent wskazał też sporo innych, rzekomych wad.
Na koniec oberwał też nowy MGS za (jakżeby inaczej), seksistowskie potraktowanie kobiet. Polygonowi nie podoba się, że kamera zbyt często skupia się na biustach i dekoltach roznegliżowanych bohaterek. Co gorsza – robi też najazdy na pupę, co według redaktora recenzji jest denerwujące, męczące i rozprasza gracza. Wspomniano też o tym, że skąpe stroje niewiast nie mają fabularnego usprawiedliwienia. Całe szczęście ten niezwykle poważny feler nie wpłynął raczej na notę. Tytuł załapał się na mocne 9.
Szkoda, że jeden z najbardziej poczytnych serwisów na Zachodzie wciąż prowadzi tę bezsensowną batalię. Dla zachowania równowagi w przyrodzie załączam... mocno seksistowską galerię cosplayerek z Metal Gear Solid. Czyż Quiet nie jest urocza?