Venom 2: Carnage (2021) – recenzja filmu (UIP). Gdzie ta rzeź?
Jesień w kinach należy do filmów komiksowych. Na wielkim ekranie dopiero co można było zobaczyć Shang-Chi i Legendę dziesięciu pierścieni, na premiery czekają też Eternals oraz Spider-Man: Bez drogi do domu. Tymczasem już 15 października do kin wejdzie Venom 2: Carnage (2021). Czy jest to udana kontynuacja produkcji sprzed trzech lat?
Eddie Brock wciąż średnio daje sobie radę w życiu. Ukochana Anne wciąż jest w związku z kimś innym, bez przerwy kłóci się też z Venomem, który bardzo chce zjadać mózgi przestępców, do tego kariera dziennikarska jest na dnie. To ostatnie będzie mogło się zmienić, kiedy swoją historię da na wyłączność Eddiemu niejaki Cletus Kasady, seryjny morderca, który czeka na karę śmierci.
Venom 2: Carnage (2021) – recenzja filmu (UIP). Średni poziom utrzymany
Nie byłem specjalnie zachwycony pierwszą częścią Venoma, niewiele więc też się spodziewałem po jego kontynuacji. Tym bardziej, że za kamerą stanął Andy Serkis, dla którego to dopiero trzeci film w roli reżysera. I niestety potwierdziłem swoje obawy, bo krótka odpowiedź na pytanie ze wstępu brzmi: nie.
Venom 2: Carnage ma sporo różnych problemów związanych z najróżniejszymi elementami. Przede wszystkim – ponownie – ze scenariuszem. Odnoszę wrażenie, że film albo został skrócony, albo twórcy po prostu uznali, że nie muszą niczego budować. W związku z tym nie mam na przykład zielonego pojęcia, skąd wzięła się jakakolwiek relacja między Eddiem i Cletusem. Żeby było problematyczniej – pod koniec okazuje się, że ten drugi miał jakieś motywacje, o których nikt wcześniej nie wiedział. Podobnie rzecz ma się z tytułowym Carnagem, dla którego nosicielem jest Cletus. Coś tam wspomina, że chce zabić Venoma, ale czemu dokładnie jest na niego tak wkurzony, to trudno powiedzieć. W ogóle cały plan – o ile można to tak nazwać – Carnege’a, Cletusa i jego ukochanej Shriek dotyczy trzech osób i jest tak dziwny i nijaki, że trochę nie bardzo rozumiem, czemu miałbym się czymkolwiek w związku z tym przejmować.
Film ma też w sobie sporo różnorakich absurdów, postacie jedno mówią, potem drugie robią, sporo dialogów zresztą jest zupełnie bezsensownych, albo strasznie drewnianych. W filmie Venom 2: Carnage nie ma też nawet grama oryginalności. Za to mamy dokładnie to, czego można spodziewać się po kontynuacji. Czyli większy przeciwnik, bohater, który na pewien czas traci swoje zdolności i inne tego typu rzeczy. Końcowa sekwencja z kolei bardzo mocno przypomina to, co wydarzyło się w Niesamowitym Spider-Manie 2. Na dobrą sprawę cały film nie ma w sobie żadnej ciekawej historii, kompletnie na nic nie wpływa, ani nic z tego nie wynika. Poza sceną w trakcie napisów końcowych – prawdę mówiąc odnoszę wrażenie, że chodziło tylko o nią, a wszystko, co działo się wcześniej było tylko pretekstem, czymś do odhaczenia.
To niestety nie koniec narzekań. Dużym zawodem jest dla mnie Woody Harrelson, który jako Cletus zupełnie nie zapada w pamięć. To aktor, którego bardzo lubię i cenię, ale w Venom 2: Carnage chyba mu się specjalnie nie chciało grać. Inna sprawa, że jego postać nie została napisana w żaden interesujący sposób – ot, lubiący przemoc seryjny morderca. Ponownie problemem jest też fakt, iż film nie dostał kategorii R, przez co wszystko jest ugrzecznione, prawie nie ma tu krwi, a zarówno Venom, jak i Carnage nie korzystają ze swojej siły i przez to nie budzą też grozy. A jakby tego było mało, pełno tu żartów, co byłoby jeszcze okej, gdyby nie to, że co najmniej połowa z nich jest zrobiona na siłę i marnej jakości.
Po raz kolejny potwierdza się więc, że Sony ma ogromne problemy, by zrobić coś ciekawego jeśli chodzi o filmy na podstawie komiksów. Co nie znaczy jednak, że Venom 2: Carnage jest całkowicie tragiczny. Jeśli warto obejrzeć ten film, to zdecydowanie dzięki relacji Eddiego z Venomem. Kłócą się ze sobą, przekomarzają, próbują narzucić swoją wolę jeden drugiemu, żyć bez siebie nie mogą. Na przestrzeni filmu odkryją oczywiście, że są dla siebie stworzeni i razem stanowią potężną siłę. W sumie można by uznać, że jest to komedia romantyczna, bo mnóstwo tu tropów i elementów (łącznie z ostatnią sceną) charakterystycznych dla tego gatunku. Całość ma też dobre tempo, kilka niezłych scen akcji (o ile zapomni się o tym, jak mogłoby to wyglądać przy kategorii R) – da się to po prostu obejrzeć bez bólu. Mogło i powinno być jednak o wiele, wiele lepiej.
Atuty
- Tom Hardy;
- Relacja Eddiego z Venomem;
- Garść niezłych żartów…;
- Dobre tempo;
- Kilka niezłych scen akcji
Wady
- Duże problemy scenariuszowe;
- Zero oryginalności, mnóstwo przewidywalności i tego, co widzieliśmy już wiele razy;
- …Ale też sporo z nich jest wymuszona i nijaka;
- Słaby występ Woody’ego Harrelsona;
- Brak kategorii R
Venom 2: Carnage (2021) to taka kontynuacja, która niczego nie zmienia i nie oferuje niczego nowego. Można obejrzeć, odhaczyć i zapomnieć.
Przeczytaj również
Komentarze (32)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych