The Innocents, sezon 1 – recenzja serialu. Raczej tylko dla młodzieży

The Innocents, sezon 1 – recenzja serialu. Raczej tylko dla młodzieży

Jędrzej Dudkiewicz | 31.08.2018, 21:00

Zaczynając oglądać serial The Innocents nie bardzo wiedziałem czego powinienem się spodziewać. Szybko okazało się, że chociaż seanse kolejnych odcinków upływają mi całkiem szybko, to jednak nie jestem głównym targetem tejże produkcji. Jest ona bowiem skierowana przede wszystkim do ludzi nieco młodszych ode mnie. Co samo w sobie nie jest oczywiście niczym złym!

June i Harry mieszkają w Wielkiej Brytanii i znają się ze szkoły. Od dawna pisują do siebie listy i planują wspólną ucieczkę. Chcą zostawić za sobą niezbyt przyjemne, nudne życie. W końcu decydują się, że nadszedł czas, pakują manatki i wyruszają w drogę. Szybko okaże się jednak, że June ma nadprzyrodzone zdolności, które pozwalają jej przemieniać się w innych ludzi. Nowym celem będzie więc odnalezienie jej matki, która w niewyjaśnionych okolicznościach zostawiła rodzinę dawno temu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Co mam na myśli pisząc, że The Innocents to serial przeznaczony głównie dla nastolatków? Otóż są tu typowe dla takich historii wątki. Chodzi głównie o bunt przeciwko rodzicom, którzy nic nie rozumieją, ucieczkę z domu, by żyć na własnych warunkach, a przede wszystkim wielką licealną miłość, która jest w stanie pokonać największe przeszkody. Wszystko byłoby w porządku, gdyby w parze z tym wszystkim nie szły straszliwe uproszczenia scenariuszowe. Mam na myśli przede wszystkim to, że twórcy niespecjalnie dbają o to, by zachowania bohaterów miały sens. O ile można zrozumieć, czemu uciec chce June (jej ojciec ją kontroluje i chce wywieźć na niezamieszkaną szkocką wyspę), o tyle nie do końca wiadomo, dlaczego Harry jest gotów zostawić chorego ojca, którym się opiekuje. Ale to jeszcze nic. Matką June i innymi osobami o zdolnościach zmiennokształtnych zajmuje się doktor Halvorson. Wysyła on swojego pomocnika, Steinara, by przekazał June wiadomość od jej rodzicielki i nakłonił do przyjazdu do ośrodka, który prowadzi. Steinar zamiast podejść do dziewczyny, przedstawić się, wyjaśnić wszystko i pokazać wiadomość, zabiera się do sprawy jak rasowy psychopata, który chce – w najlepszym razie – ją porwać. Podobnych przykładów absurdalnych zachowań postaci jest niestety znacznie więcej. Jak łatwo się domyślić, łączy się to zresztą z dość dużą dawką nastoletniej dramy. Podejrzewam, że dla wielu osób może być to zwyczajnie nie do zniesienia.

Tym niemniej The Innocents, jak już wspomniałem, oglądało mi się całkiem nieźle. Co jakiś czas przypominałem sobie, że nie ja jestem targetem produkcji. Ostatecznie sama historia, jeśli odłożyć na bok różne scenariuszowe problemy, jest całkiem wciągająca i chciałem inwestować swój czas, by dowiedzieć się, jak się to wszystko skończy. Tym bardziej, że są tu też również ciekawe postacie. Całkiem intrygujący jest doktor Halvorson. Grający go Guy Pearce (zdecydowanie najbardziej znany aktor z całej stawki) bez trudu pokazuje jego różne oblicza. Niby wydaje się, że rzeczywiście chce (i udaje mu się to nawet) on pomóc zmiennokształtnym kobietom, z drugiej strony jednak cały czas jest w nim coś niepokojącego, nie da się mu do końca ufać. Ostatecznie jego motywacje też nie są zbytnio przewidywalne. Równie porządnie poprowadzony jest ojciec June, John. Z pozoru wydaje się, że to zaborczy, trochę wręcz psychopatyczny i znęcający się nad swoimi dziećmi człowiek. Okaże się jednak, że wcale nie jest to takie proste i widz będzie miał możliwość zupełnie innego spojrzenia na jego postać.

The Innocents są też całkiem nieźle nakręceni. Mają ładne zdjęcia, zwłaszcza gdy pokazywane jest piękno Norwegii, gdzie rozgrywa się ważna część akcji. Całkiem nieźle dobrana jest też muzyka. Zastanawiam się tylko, czy twórcy trochę nie przedobrzyli z zakończeniem. Niby wszystkie wątki znajdują swoje rozwiązanie, do tego nie raz satysfakcjonujące. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że trochę za bardzo chcieli podnieść stawkę emocjonalną na drugi sezon. Ale to będzie można w pełni ocenić dopiero wtedy, gdy pojawią się kolejne odcinki.

Źródło: własne

Atuty

  • Całkiem wciągająca historia
  • Ewolucja niektórych bohaterów
  • Nieźle jest to wszystko nakręcone

Wady

  • Masa absurdalnych zachowań postaci
  • Dużo nastoletniej dramy
  • Chyba odrobinę przedobrzone zakończenie

Chociaż The Innocents ogląda się całkiem nieźle, to jednak największą przyjemność z seansu będą mieć chyba nastoletni widzowie.

5,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper