Riverdale - wstępna recenzja 2. sezonu
Riverdale powraca z drugim sezonem. Serial telewizji CW po raz kolejny trafia na Netfliksa, publikując kolejne odcinki w każdy czwartek. Estetyka nieco się zmienia, klimatycznie tym razem przypominają się nieco inne gatunki filmowe, ale to wciąż to samo, świetne Riverdale. Po dwóch pierwszych odcinkach warto zastanowić się nad nowym podejściem reżysera, a niezaznajomionym z produkcją wytłumaczyć, dlaczego powinni ją nadrobić.
Riverdale to, w dużym uproszczeniu, połączenie klasycznego teen drama z klimatem Twin Peaks. Oparty na komiksach wydawnictwa Archie Comics serial w pierwszym sezonie zapoznał widzów z małym miasteczkiem oraz grupą głównych bohaterów, czyli czwórką licealistów. Nad Riverdale nadeszły czarne chmury. Z wody wyłowiono ciało zamordowanego nastolatka. Jak to zwykle bywa, zamiast pozwolić pracować policji, za rozwikłanie zagadki zabiera się kilkoro uczniów. Pierwszy sezon to w pewnym sensie serial kryminalny. Wszystko rozpoczyna się tajemnicą, a kończy jej rozwikłaniem.
Jedną z największych zalet Riverdale są postacie. Twórcy, w oparciu o popularne komiksy, operują prostymi, znanymi stereotypami, którymi szybko kradną serca swoich widzów. Grzeczna dziewczyna z dobrymi ocenami, przystojny, inteligentny chłopak wychowywany tylko przez ojca, pozornie złośliwa córka bogatych rodziców i outsider, który całe dnie wagaruje, pisząc historie na swoim małym laptopie. Widać, że twórcy są w pełni świadomi tego, za co się zabrali, nie próbując wkładać w usta swoich bohaterów jakichś patetycznych mądrości.
Większość postaci jest bardzo wyraźna i świetnie poprowadzona. Dotyczy to również drugiego planu, co dla wielu seriali jest wręcz nie do pomyślenia. Widzowie dokładnie poznają całe miasto, rodzinę każdego nastolatka, a nawet prości bohaterowie pokroju kapitana szkolnej drużyny nabierają charakteru, pojawiając się okazjonalnie w niektórych pobocznych wątkach. Twórcy dokładnie przeczytali wszystkie komiksy, zrozumieli ich mocne strony i w wyjątkowo trafny sposób przenieśli wszystko do telewizji.
Oprócz samych postaci, Riverdale urzeka oryginalną stylistyką. Reżyser bawi się klimatem lat 80., włącznie z przydrożną jadalnią z wielkim, neonowym napisem, na myśli przynosząc stare teledyski. Każdy estetyczny detal podkręcony został kilkukrotnie, tworząc wizualną rewelację. W parze z obrazem idzie również świetna ścieżka dźwiękowa. Riverdale i w tym przypadku odnosi ogromny sukces dzięki swojej świadomości źródeł, z których czerpie. Odpowiedzialny za serial zespół z pełną odpowiedzialnością używa czasami bardzo oklepanych motywów i prezentuje je w zachęcający dla oka sposób.
Nie chodzi więc koniecznie o kryminalny wątek czy samo zwieńczenie intrygi, nad którą w każdym odcinku zastanawiają się licealiści. Chodzi raczej o przywiązanie do postaci, o ich charaktery, wzbudzane emocje i niemożliwą do podrobienia estetykę. Riverdale ubiegłym sezonem odniosło spory sukces, o komiksach zaczęliśmy słyszeć również w Polsce, a kolejne odcinki na Netfliksie tylko potwierdzają wysokie wyniki.
Z przyjemnością stwierdzam również, że drugi sezon równo trzyma się wysoko postawionej przez debiut poprzeczki. Mamy do czynienia z bezpośrednią kontynuacją zakończonej wcześniej historii. Nie przesuwamy się w czasie o długie lata, nie wracamy do przeszłości – pojawiamy się w Riverdale niedługo po wydarzeniach z pierwszego sezonu, by szybko odkryć… kolejne morderstwo.
Tym razem stylistyka zmienia się nieco, a serial, mocno trzymając się gatunku teen drama, zamienia wcześniejszą historię kryminalną na horror. Klaun nie wyskakuje tutaj co prawda z ciemnego pokoju, ale w mieście grasuje morderca. Pierwsza osoba zostaje napadnięta przez ubranego w kominiarkę mężczyznę. Bohaterowie nie śpią po nocach, a strach potęguje fakt, że tym razem na wolności krąży ktoś zdolny niemal do wszystkiego.
Na razie widzieliśmy tylko dwa odcinki, więc ciężko dogłębniej ocenić zalążek intrygi, która ma służyć widzom prawdopodobnie przez cały sezon. Bohaterowie wiele się nie zmienili, a wątki poboczne konsekwentnie kontynuują to, co zostało rozpoczęte w poprzednich epizodach. Wygląda na to, że możemy spodziewać się kolejnej świetnej historii, która bez wątpienia przypadnie do gustu fanom serialu. Wizualnie zrobiło się trochę mroczniej, sceny są momentami bardziej brutalne, ale w obranym kierunku działa to na korzyść całości. Pozostaje po prostu pójść spać, nastawić budzik na czwartek i obudzić się na kolejną godzinę w Riverdale.
Przeczytaj również
Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych