Razer Turret Xbox One – recenzja sprzętu. Genialny zestaw prezentujący ewolucję
Microsoft od kilku lat systematycznie zbliża Xboksa do komputerów osobistych. Kolejnym krokiem wielkiej integracji było nawiązanie współpracy z Razerem, na mocy której producent miał zapewnić zestaw do konsoli. Owocem tej miłości jest nowy Razer Turret, z którym spędziłem dobre kilkanaście dni. Po tym czasie mogę powiedzieć jedno: posiadacze Xboksów One otrzymali kolejny „elitarny” sprzęt.
Romans Microsoftu z Razerem trwa nie od dzisiaj. Ta druga firma przygotowała już kilka lat temu pierwszą wersję Razer Turreta, jednak po latach możemy powiedzieć, że w tamtym czasie nasza branża nie była jeszcze gotowa na taką współpracę. Korporacja z Redmond nie zapełniła odpowiedniego wsparcia, a urządzenie w zasadzie zniknęło na blisko trzy lata z radarów. Razer w tym wypadku nie dbał o systematyczne ulepszanie propozycji i dopiero w 2019 roku zawitała na rynek nowa edycja przeznaczona specjalnie dla Xboksa One. Od wspomnianej premiery wiele się zmieniło, a najlepszym potwierdzeniem tych słów jest właśnie nowy Turret, który może bez najmniejszego problemu stanąć na półce obok Xbox One Elite Controller, ponieważ oba urządzenia prezentują dosłownie najwyższą klasę w swoim segmencie.
Razer Turret Xbox One – na początku jest pomysł
Nowy Razer Turret nie rewolucjonizuje koncepcji swojego pierwowzoru. To nadal klawiatura z podstawką do myszki, którą podłączamy za pomocą USB do konsoli lub komputera. Jednak na koncepcji kończą się jakiekolwiek porównania, ponieważ w każdym kolejnym miejscu, najnowsza propozycja przewyższa poprzednika o przynajmniej kilka klas. Teraz podstawą urządzenia jest sporej wielkości konstrukcja – 194 mm X 390 mm X 36,93 mm (długość x szerokość x wysokość) – którą można podzielić na trzy strefy: u góry wylądowała aluminiowa płyta, na środku znajduje się plastik, a na końcu gruba guma zabezpieczająca sprzęt przed poruszeniem. Z prawej strony pojawił się specjalny zaczep, który po odblokowaniu pozwala wysunąć podkładkę, na której ląduje myszka – po rozbudowie szerokość wzrasta do 600 mm. Muszę jednak już w tym miejscu zaznaczyć jedno: Razer przygotował niezwykle solidny zestaw, który choć waży około 1,8kg, to jednak podczas rozgrywki nie sprawia najmniejszych problemów. Inżynierowie zadbali o dobre rozłożenie ciężaru, a nie można też narzekać na jakiekolwiek trzeszczące elementy, ponieważ całość jest zbitą, mocną konstrukcją. To pozytywne wrażenie pojawia się bez wątpienia z jednego powodu: na froncie klawiatury znajduje się metalowa płyta, która nie tylko dodaje całości charakteru, ale również znacząco zwiększa wytrzymałość całego zestawu.
Zadziwiające jak w zaledwie kilka lat firma zrozumiała potrzeby graczy i potrafiła je odpowiednio zrealizować, ponieważ znacznie lepszym pomysłem jest właśnie wysuwana podkładka (poprzednik posiadał składany układ) oraz zastosowanie mechanicznej klawiatury. Sprzęt jest jednocześnie większy, posiada miejsce na nadgarstki, a samo działanie jest bezproblemowe. Przez blisko dwa tygodnie systematycznie korzystałem z nowego Razer Turret i sprzęt nie ma najmniejszych śladów użytkowania. Za dnia zdarzyło mi się pracować na klawiaturze, która lądowała na moim biurku lub nogach, a wieczorami sprawdziłem kilka tytułów – w obu sytuacjach nietrudno docenić układ oraz wykorzystanie poszczególnych elementów. Inżynierowie w przemyślany sposób zadbali o drobne detale, ponieważ sprzęt jest oczywiście bezprzewodowy i łączy się z Xboksem One lub komputerem za pomocą małego adaptera – można go schować do wnętrza myszki. Nawet w przypadku ładowania nie ma większego problemu, bo choć tym razem nie zdecydowano się na ładowarkę z podstawką (poprzednik taką posiada), to jednak gracz może skorzystać z dwóch kabli – oba montujemy na górnym boku, po lewej dbamy o zasilanie klawiatury, a po drugiej stronie znajduje się miejsce na przewód dla myszki. Co ciekawe, inżynierowie potrafili wykorzystać nawet sytuację i podczas ładowania myszki możemy użyć mniejszego przewodu (0,15 m), który po prostu nie pląta się, a dobrze spełnia swoje zadanie – pozwala na dobry ruch ręki na podkładce.
Wspominając o samym ładowaniu na pewno muszę nadmienić o samej żywotności zestawu. Myszka korzystając z pełnego podświetlenia potrafi przeżyć około 10-11 godzin, a klawiatura bez problemu działa na jednym ładowaniu około 30 godzin. Mało? Bez problemu można znacząco rozszerzyć czas – wystarczy wyłączyć podświetlenie i w tej sytuacji gryzoń śmiga po podkładce około 44 godziny, a klawisze będą reagować na drobny ruch naszych paluchów przez blisko 50 godzin. Obie wartości – niezależnie czy korzystacie z kolorów, czy też z nich zrezygnujecie – są w pełni satysfakcjonujące, bo powiedzmy sobie szczerze: raczej mało kto może pozwolić sobie na ponad 10 godzinne sesje, a nawet jeśli macie taki komfort i możecie zafundować sobie takie maratony, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby właśnie wyłączyć światełka lub po prostu grać na kablu.
Razer Turret Xbox One – trzy słowa o klawiaturze
Razer oferuje klientom odrobinę zmodyfikowaną Razer BlackWidow. Tutaj klawisze są całkowicie wysunięte do góry, ale nie jest to większym problemem, ponieważ – przynajmniej w założeniu – sprzęt leży na naszych kolanach, więc poszczególne przyciski znajdują się na idealnej pozycji. Firma zdecydowała się na własne, zielone przełączniki oferujące żywotność do 80 mln kliknieć, które charakteryzują się wyraźnym odgłosem, siła aktywacji wypada na 50G, punkt aktywacji wynosi zaledwie 1,9mm, maksymalny dystans to 4,0mm, a różnica pomiędzy uruchomieniem i resetem to 0,4mm. W prostych słowach? Firma stawia na wyraźne dotknięcie, które podczas rozgrywki „czujemy”, ale bez problemu możemy grać „delikatnie”, ponieważ urządzenie dobrze odczytuje łagodne ruchy palców.
Sprzęt wyróżnia się od swojego standardowego modelu przyciskiem Xbox, który znalazł się obok strzałek – to za jego pomocą możemy dynamicznie wskoczyć do menu konsoli. Jest to niezbędne podczas rozgrywki, mały dodatek pozwala na pełną kontrolę nad urządzeniem. Firma daje możliwość szybkiej zmiany gry, wysłania wiadomości do znajomych czy po prostu nawigowania po menu. W trakcie rozgrywki docenia się miejsce pod przyciskami, ponieważ zadbano tutaj o sporą przestrzeń, na której bez problemu lądują nadgarstki. W tej sytuacji ciało nie znajduje się w powietrzu, a my możemy cieszyć się nawet wielogodzinną sesją. Podczas testów najdłużej używałem Razer Turret bez przerwy przez jakieś 14 godzin (praca + rozgrywka) i w zasadzie skończyłem te przyjemności jedynie ze względu na obowiązki.
Firma nie zapomniała o podstawach – 10-klawiszowa funkcja roll-over anti-ghosting, tryb gaming (PC) czy też możliwość nagrywania makr (PC) to przyjemności, które dobrze znamy z innych klawiszy Razera. Podobnie zresztą jak wykorzystanie Razer Chroma (16,8 mln kolorów) z najróżniejszymi trybami podświetlenia – wspominam o tym nie bez powodu, bo choć pewnie niektórzy nasi czytelnicy nie lubią „kolorków”, to jednak producent nie zapomniał o Xbox Dynamic Lighting czyli funkcji, dzięki której deweloperzy mogą wykorzystać podświetlenie podczas rozgrywki. Krwawisz? Klawisze świecą na czerwono. Wygrywasz? Przyciski żywo reagują. To taki mały bajer, ale może zostać w ciekawy sposób wykorzystany przez deweloperów.
Razer Turret Xbox One – trzy słowa o myszce
Producent postanowił specjalnie nie kombinować, więc w przypadku myszki otrzymujemy w zasadzie najlepszą, bezprzewodową propozycję – jest to najnowszy model wychwalanego Razer Mamba. Razer jednak nie mówi tego wprost, ponieważ urządzenie zostało podpisane jako „Razer Turret for Xbox One”, ale sam wygląd zdradza wiele – dwa główne, duże przyciski z parą mniejszych, ustawionych nad długą i przyjemną w dotyku gumą, która znalazła się również po drugiej stronie. Fantastyczne wyprofilowanie upiększone przez najlepszy w swojej klasie Razer 5G Advanced Optical Sensor z prawdziwym 16,000 DPI, maksymalna szybkość IPS wynosi aż do 450 cali na sekundę (akceleracja 50), a dla znawców tematu nie będzie raczej zaskoczeniem, że inżynierowie wykorzystują tutaj przyciski Hyperesponse ze swoimi autorskimi przełącznikami, których żywotność została określona na 50 mln kliknięć.
Rolka nie tylko oferuje wyczuwalny opór, to jeszcze została odpowiednio podświetlona. Kolorki to ponownie 16,8 mln opcji od Razer Chroma ze wsparciem Xbox Dynamic Lighting. Niektórzy pewnie skorzystają także z Hybrid On-Board Memory oraz Cloud Storage do zapisywania ustawień. Gryzoń został wyprofilowany dla praworęcznych, a jego wymiary – 125,70 mm X 70 mm X 43,20 mm (długość x szerokość x wysokość) – sprawiają, że urządzenie bardzo dobrze leży w dłoni. Firma zadbała także o wagę, bo choć mówimy tutaj o bezprzewodowej myszce, która może wytrzymać nawet do 50 godzin na jednym ładowaniu, to sprzęt waży zaledwie 106 g. Nie mogę nie docenić tego projektu, ponieważ Razer Mamba to moim zdaniem jedna z najlepszych propozycji dla graczy.
Pewnym zaskoczeniem w całej konstrukcji jest jednak podkładka, która współgra z myszką na dość niespodziewanej płaszczyźnie – oba urządzenia posiadają małe magnesy, dzięki którym gryzoń utrzymuje się na powierzchni. Nie mówimy tutaj o pełnym przyleganiu, ale producent oferuje skromne przyciąganie, które zaskakuje podczas rozgrywki. Przy pierwszym kontakcie myślałem, że nie przyzwyczaję się do tego zaskakującego pomysłu, ale już po pierwszej godzinie potrafiłem tylko wychwalać koncepcję. Myszka podczas pracy na podkładce nie traci swojej mobilności, a mam nawet wrażenie, że czasami przyciąganie pozwoliło mi lepiej reagować na sytuację na ekranie – będzie to szczególnie dobra opcja dla graczy, którzy nadmiernie podnoszą sprzęt, bo choć trzeba się do niej przyzwyczaić, to jestem najlepszym przykładem tego, że już podczas pierwszej sesji można wykorzystać ten element jako atut.
Jeszcze na pewno warto wspomnieć o samym połączeniu, ponieważ klawiatura i myszka korzystają ze współnego USB. Firma zdecydowała się wykorzystać opatentowanego Adaptive Frequency Technology, który wyszukuje wolnych (najlepszych) częstotliwości i gdy jest to konieczne, przełącza się na odpowiednie pasmo – firma w ten sposób zapewnia stabilną, bezprzewodową łączność (2,4GHz). Podczas testów nigdy połączenie nie zostało zerwane. Nie odczułem też niedogodności związanej z jakimikolwiek lagami.
Razer Turret Xbox One – no to gramy!
Samo podłączenie jest banalne. Wystarczy wrzucić USB do konsoli lub komputera i... To w zasadzie wszystko. Xbox One automatycznie wykrywa sprzęt, ale warto podkreślić, że podczas przeglądania menu można korzystać wyłącznie z klawiatury – nie możemy liczyć na płynne śmiganie kursorem i przeglądanie zakładek. Nie jest to problemem, ale mam jednocześnie wrażenie, że w niedalekiej przyszłości firma zadba o aktualizację, która uwolni mychę i pozwoli na większą swobodę.
Mechaniczne wykrycie odpowiedniego sprzętu widzimy w grach – tutaj dla przykładu w menu Metro Exodus od razu pojawiają się odpowiednie „ikonki” związane właśnie z klawiaturą. W opcjach możemy zmienić ustawienia związane z myszką (przykładowo płynność), ale także przypisać funkcje pod odpowiednie przyciski. Gdy już zdecydujemy się na rozgrywkę... Xbox One zamienia się w PC. Dosłownie, bo zestaw umożliwia pełne korzystanie ze wszystkich dóbr jakie niesie ze sobą rozgrywka na komputerze... A mam nawet wrażenie, że całość jest przyjemniejsza, ponieważ nie jesteśmy związani z biurkiem, a możemy rozwalić się na kanapie poznając wybrane historie.
Dlaczego wybrane? Bo nadal problemem jest dostępność gier. Aktualnie Razer Turret działa z Bomber Crew, Deep Rock Galactic (Xbox Dynamic Lighting), Fortnite, Minecraft, Strange Brigade (Xbox Dynamic Lighting), Warframe, Vermintide 2 (Xbox Dynamic Lighting), War Thunder, X-Morph Defense (Xbox Dynamic Lighting), a w przyszłości propozycja będzie dostępna także w: Children of Morta (Xbox Dynamic Lighting), DayZ (Xbox Dynamic Lighting), Gears 5 (Xbox Dynamic Lighting), Minion Master, Moonlighter (Xbox Dynamic Lighting), Paladins, Realm Royale, Roblox (Xbox Dynamic Lighting), SMITE, Surviving Mars, Vigor (Xbox Dynamic Lighting), Warface oraz Wargroove. To oczywiście dopiero początek. Razer współpracuje z kolejnymi deweloperami, którzy mają coraz chętniej dostarczać na Xboksa One odpowiednie wsparcie, a Microsoft przygotował narzędzia, dzięki którym twórcy mogą w prosty sposób zadbać o dodatkową kontrolę.
Nie musicie się jednocześnie obawiać o zaburzenie balansu. Microsoft wydał odpowiednią dokumentację, w której podkreśla, że gracze nie mogą zostać wrzuceni na serwery rozgrywek multiplayer (PVP), w których mycha będzie walczyć z padem. Raczej nie muszę tłumaczyć powodu tych ograniczeń – Razer Turret zapewni obłędną kontrolę, więc bez najmniejszego problemu moglibyśmy mówić o przewadze. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by naprawdę dobrze się bawić.
Fantastycznie działa sterowanie przykładowo w Fortnite – Razer Mamba idealnie nadaje się do celowania w głowy, a podczas rozgrywki bez przeszkód kontrolowałem bohatera, strzelałem, budowałem i... Było naprawdę przyjemnie. Wzorowo sprawdza się klawiatura, ponieważ wystarczy drobne kliknięcie, by móc szybko przemieścić się herosem w oczekiwane miejsce, a następnie można szybko wymierzyć i celnie strzelić. Tutaj oczywiście gameplay nie różni się znacząco względem tego, który znamy z „blachy”, ale pragnę zauważyć jedno – zabawa na kanapie z mychą i klawiaturą jeszcze nigdy nie była tak przyjemna. Zasługą jest tutaj oczywiście cała konstrukcja, ponieważ (jak już wcześniej wspomniałem) Razer zadbał o dobre wyprofilowanie całego zestawu, odpowiednie wyważenie, a takie drobne detale jak wysoki odskok klawiszy oraz magnetyczna podkładka pozytywnie wpływają na doświadczenie.
Jestem jednocześnie przekonany, że do pełni sukcesu Razer Turret niezbędne jest jedno: porządne strategie czasu rzeczywistego. Wśród ostatnich przecieków pojawiły się plotki o kilku mocnych przedstawicielach gatunku, ale nadal musimy zaczekać na konkrety – te nadejdą podobno na tegorocznym E3.
Razer Turret Xbox One – witajcie króla
Razer Turret mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. To wyśmienity zestaw, który zachwyca wykonaniem, przygotowanymi możliwościami, mądrymi rozwiązaniami, jednocześnie oferując satysfakcjonującą rozgrywkę. Aktualnie jedynym mankamentem jest odpowiedni zestaw gier, ale o to musi już zadbać Microsoft zachęcając deweloperów do wrzucania na Xboksa One swoich tytułów lub przygotowywania dodatkowego wsparcia dla już istniejących gier.
Korporacja z Redmond od kilku lat mówi w ciepłych słowach o wielkiej integracji Xboksa z komputerami, a bez wątpienia Razer Turret znacząco wpływa na tę relację. Przy odpowiednim wsparciu, które nadciąga, niektórym graczom trudno będzie przejść obojętnie obok tego zestawu... Aktualnie może odstraszyć cena (249,99 dolarów), ale jest to w pewien sposób analogiczna sytuacja do wspomnianego wcześniej Xbox One Elite Controller – za wyjątkową jakość trzeba zapłacić. Razer (podobnie jak wcześniej Microsoft) wyznaczył standard, z którym będzie teraz mierzyć się konkurencja.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (27)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych