Bliźniak – recenzja filmu. Agent Smith
Ang Lee?! Ten Ang Lee? Zdobywca dwóch Oscarów dla najlepszego reżysera, autor kilku naprawdę znakomitych filmów nakręcił takie coś? Takie myśli towarzyszyły mi podczas seansu Bliźniaka, im dłużej trwała ta produkcja, tym częściej. Do teraz nie wiem, jak to jest możliwe i jakim cudem do obecności na planie udało się namówić tylu znanych aktorów.
Henry Brogan jest wszechstronnie utalentowany jeśli chodzi o zabijanie ludzi. Wcześniej żołnierz, teraz podopieczny jednej z sekretnych agencji, likwiduje wyznaczone cele. W końcu jednak postanawia przejść na emeryturę. I tu zaczynają się kłopoty, bo wpierw dowiaduje się, że jego ostatnia ofiara była kim innym, niż sądził, a później ktoś zaczyna dybać na jego życie. Ścigany Henry postara dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi.
Bliźniak – pretensjonalny schemat i absurd
Zapowiada się bardzo klasycznie, schematycznie i tak też jest od początku do końca. Bliźniak nie ma w sobie cienia oryginalnego pomysłu, wszystko jest osadzone w utartych koleinach. Akcja niby pędzi na złamanie karku, co chwila niemal ktoś się z kimś bije, ucieka, strzela albo coś wybucha. A jednak mimo niezłego tempa, trudno nie poczuć znużenia w trakcie seansu. Nie ma bowiem w filmie Anga Lee niczego, co warte byłoby specjalnej uwagi. Sceny akcji są bardzo standardowe, efekty specjalne natomiast znajdują się poniżej akceptowalnego poziomu. Razi przede wszystkim odmłodzona cyfrowo twarz Willa Smitha, a także to, że film został nakręcony w 120 klatkach na sekundę. Bardzo tego nie lubię (raziło mnie już w Hobbicie) i zawsze sprawia, że wszystko, co oglądam wygląda mocno nienaturalnie. Dorzućcie do tego tonę absurdów, nielogiczności i zwyczajnie głupich rozwiązań scenariuszowych, a otrzymacie produkcję, która jeśli wylądowałaby od razu w serwisie streamingowym, to nikt by raczej nie był tym faktem zaskoczony.
Wszystko to dałoby się jeszcze jakoś przeboleć, w końcu co roku do kin trafiają filmy, które na to nie zasługują i zamiast dostarczać porządnej rozrywki, wywołują irytację. Twórcy Bliźniaka momentami jednak starają się chyba przekazać coś więcej. Gdzieś tam w tle, gdy tylko akcja pozwala, pojawiają się dylematy wyrzutów sumienia, które może mieć główny bohater po latach zabijania ludzi. Albo rozważania na temat zagrożeń eksperymentów genetycznych. Oczywiście wolę, gdy filmy oferują coś więcej niż durną nawalankę, jednak w przypadku Bliźniaka efekt jest dość komiczny, biorąc pod uwagę, że scenariusz i realizacja przypominają bardzo mało zaawansowaną grę komputerową.
Bliźniak – słabe postacie, słaba obsada
Niestety nie lepiej jest i w innych departamentach. Postacie są płaskie niczym ziemia z teorii ludzi wierzących, iż ziemia jest dyskiem. Henry jest maszyną do zabijania, która nie chce być maszyną do zabijania, więc zabija mnóstwo ludzi. Jego dopiero co poznana przyjaciółka Danny jest sympatycznym wsparciem. Tak samo Baron, towarzysz z dawnych lat żołnierskich. Caly Verris, główny zły, jest po prostu gościem bawiącym się w Boga. I tyle. Niczego więcej nie da się o tych bohaterach powiedzieć. Nic dziwnego zatem, że wcielający się w nich aktorzy i aktorki są tak nijacy. Clive Owen ma przez cały film jedną minę i czasem zmienia tylko głośność z jaką mówi. Mary Elizabeth Winstead jeszcze się jakoś stara i udaje jej się sprawić, że Danny jest choć trochę fajną osobą (chyba aż wpiszę to do plusów). Will Smith grał już w znacznie gorszych filmach (chociażby 1000 lat po Ziemi), ale i tu nie oferuje nic poza swoim standardowym repertuarem. Kilka razy miałem wręcz wrażenie, że sam na siebie jest wkurzony, że dał się zaangażować do roli Henry’ego. A gdy jest odmłodzony cyfrowo, jak już pisałem, jest jeszcze gorzej.
Innymi słowy Bliźniak to zupełnie nietrafiona propozycja, do omijania której gorąco namawiam. Sam do końca nie wiem, czemu daję temu filmowi aż 3, ale może to dlatego, że jestem w stanie sobie wyobrazić, że mogło być jeszcze gorzej.
Atuty
- Mary Elizabeth Winstead jest całkiem okej;
- W sumie niezłe tempo
Wady
- Cała reszta
Bliźniak to kolejna naprawdę duża wtopa w karierze Willa Smitha.
Przeczytaj również
Komentarze (16)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych