Hyde Park - Sprzedania/oddania której konsoli/komputera najbardziej żałujesz?
Ryszard Rynkowski śpiewał kiedyś "Wypijmy za błędy". Ja piłem nie raz przypominając sobie jak bez żalu i sentymentu oddałem sprzęty, na których wychowałem się jako gracz. A jak u Was wygląda rachunek sumienia za oddane/sprzedane systemy?
Niestety w przeszłości popełniłem kilka błędów, które dręczą mnie do dziś. W latach 90. nie przywiązywałem wagi do sprzętów, wręcz przeciwnie, gdy wchodził nowy w starym widziałem niepotrzebny kawałek plastiku, który się zestarzał i nikomu za kilka lat nie będzie potrzebny. Pojęcie retro praktycznie nie istniało. W ten sposób pozbyłem się za bezcen Amigi 500 z całą masą dyskietek. Podobnie było z Pegasusem - najbardziej żałuję chyba kartridży jak "Złota Piątka", które dziś są naprawdę łakomym kąskiem dla kolekcjonerów.
Ostatnimi konsolami, które sprzedałem były Sega Saturn a następnie Dreamcast. Tego ostatniego nie mogę odżałować, bo był on mi bliski z nie tylko growych względów, ale to historia na inną okazję. Przetrwał za to pierwszy PSX, w którym 2 x zmieniany był laser, wylała się na niego szklanka piwa, przeleżał kilka godzin w plecaku na plaży w Gdańsku (stopiła się lekko obudowa), a podczas jednej z posiadówek przemalowany został na czarno markerami i farbą. I działa. Wprawdzie odpala jedną na 5 gier i potrafi się zawiesić na ekranie z logo Sony, ale przeżył ze mną jedne z najbardziej szalonych lat w życiu, więc wybaczam :)
Nie przeze mnie, tylko mojego krewnego, któremu ją pożyczyłem wraz z trzema grali, które na nią posiadałem, a były to Crisis Core: Final Fantasy VII, Metal Gear Solid: Portable Ops, Silent Hill Origins. Stało się to, gdy pożyczyłem ją, żeby krewny mógł sobie pograć, a on ją bezczelnie sprzedał i na dodatek to ukrył. Nie, nie było możliwości jej odzyskać i tak zostałem pozbawiony mojej jedynej przenośnej konsolki. Do dziś tego żałuję, pomimo, że minęło ponad 10 lat, ale ból pozostał. Na szczęście, to był jedyny taki przypadek. Od tamtego zdarzenia nigdy nikomu nie pożyczyłem i nie pożyczę konsoli. Nauczka bolesna, ale w pewien sposób cenna. Ktoś chce mieć daną konsolę? To niech zapracuje i kupi. Nie życzę nikomu takiej sytuacji jaką miałem ja. Strasznie się człowiek zraża do ludzi.
To samo tyczy się wszystkich innych 11 konsol jakie mam w kolekcji. Gry są dla mnie tak ważna częścią życia i tak ważną częścią mnie samego, że choćbym miał żreć gruz i pracować 30 godzin dziennie, nigdy żadnej z nich nie oddam ani nie sprzedam.
Nie mam, aż tak dużego sentymentu do kawałka plastiku, czy blachy. Wychodzę z reguły, że komuś z pewnością bardziej się przyda i wykorzysta dla zabawy. W moich rękach pewnie by się tylko taki sprzęt kurzył. Przyznaję jednak, że swojego szaraka sprzedawałem z bólem serca, gdyż był nieco wyjątkowy z racji jego wizerunku. Wiem też, że powędrował w naprawdę dobre łapki i pewnie służy do dziś. Zawsze staram się dbać o takie urządzenia bardzo solidnie, bo wiem, że gdy nie będę już z nich korzystał, to sprzedam, czy oddam sprzęt naprawdę dobrze zadbany, a to się dzisiaj ceni. Fakt jest jednak taki, że z konsolami jest trochę trudniej, bo je pozbywam się rzadziej. Inna kwestia, jeśli chodzi o PC-ty, tych już tyle razy zmieniałem, że powoli można powiedzieć, iż to taka rutyna.
Przeczytaj również
Komentarze (109)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych