Hyde Park - Twoje TOP 5 gier/serii z najlepszą fabułą to?
Zawsze preferowałem gry singleplayerowe, zwłaszcza, gdy ze świetna rozgrywką w parze szedł równie dobry scenariusz. W tym tygodniu w Hyde Parku wybieramy pięć serii/gier z najlepszą fabułą.
Seria Silent Hill - Chciałem początkowo wspomnieć tu przede wszystkim o drugiej części serii, jednak zarówno trójka, Origins, The Room, jak i nawet Homecoming wprowadzają do tego uniwersum ciekawe wątki i postacie tworząc jedną z najbardziej przerażających wizji w grach wideo. Nie zmienia to faktu, że największe wrażenie i szok wywołuje dramat Jamesa Sunderlanda, którego finał na wielu płaszczyznach pozwala na daleko idące interpretacje. Silent Hill 2 to gra, która zmuszała do myślenia. Tutaj nawet wygląd potworów miał drugie dno.
Final Fantasy VII - to była chyba pierwsza gra w moim życiu, w której znakomita fabuła szła w parze z rewelacyjną (jak na tamte czasy) oprawą oraz wstawkami FMV. Historia najemnika Clouda z nękającą go przeszłością, ścigający ekipę Sephiroth, projekt Jenova, wmieszane w to wątki korporacji niszczącej planetę i zapomnianej, starożytnej cywilizacji - wsiąkłem w tę historię bez reszty. I dalej uważam, że mimo upływu lat jest ona ponadczasowa.
Wiedźmin 3: Dziki Gon - Co tu dużo pisać - zarówno główna historia jak i ta w dwóch dodatkach fabularnych to jedne z najlepszych rzeczy jakie zdarzyły się grom wideo. Znakomicie wykreowane postacie, świetnie prowadzona narracja, niezapomniane dialogi - Andrzej Sapkowski powinien być dumny. Wiedźmin 3 to również przykład tego, że misje poboczne wcale nie musza być tylko zapychaczami. W przygodach Geralta są one często nawet ciekawsze niż główne zadania.
Dark Souls - ja wiem, że fabuła jest tu czasami szczątkowa, ale nie zawsze dobra historia musi mieć godziny scenek animowanych i dialogów. W Shadow of the Colossus historie opowiada nam przedstawiony świat, potwory, bossowie, lore. W tej serii nawet opisy przedmiotów pomagają nam w zrozumieniu niektórych kwestii. Podobne odczucia przynoszą gry Team Ico, o których nie mogłem tu nie wspomnieć.
Bastion - Mimo że fabuła gry jest mocno oklepana i opowiada o chłopaku, który stara się odnaleźć swoją dziewczynę, to z racji świetnego narratora wyróżnia się spośród podobnych tytułów. Największą zaletą gra właściwie nie jest sama opowieść, ale ta akurat została poprowadzona w zupełnie inny sposób niż podobne tytuły. Z racji świetnej narracji mamy tutaj bardzo ciekawie poprowadzony główny wątek, który jak wspomniałem, nie zaskakuje, ale potrafi przykuć i zaciekawić odbiorcę na długie godziny. Sama rozgrywka również zasługuje na dodatkowy plus.
Silent Hill 2 - Właściwie tytuł nie wymaga żadnego tłumaczenia i z listy najciekawszych horrorów jest na topowym szczycie. Fabuła gry czasem wydaje się mocno poplątania i konkretnie pokręcona. Żeby odszyfrować główną tajemnicę, trzeba zwracać uwagę na szczegóły i dość często samemu interpretować poznane fakty. Historia wdowca, który otrzymał list od zmarłej żony, potrafi intrygować i dawać do myślenia, a co więcej nawet straszyć. Naprawdę świetny tytuł nie tylko w kwestiach fabularnych, ale skoro o fabule mowa myślę, że nie ma sobie równych w swoim gatunku.
The Walking Dead - Co jak co, ale pierwszy sezon dał mocno w kość i potrafił wycisnąć łzy z największych twardzieli. Fakt, że grę można uznać za interaktywny film, wcale nie umniejsza głównej opowieści. Główny bohater gry, Lee Everett chyba nigdy nie śnił o takich przygodach. Wszystkie pięć odcinków zawsze trzymały wyjątkowo wysoki poziom i potrafiły zaskakiwać jak mało kto. Nie zabraknie tutaj ciężkich wyborów i przykrych dla serca scen, ale to właśnie cechuje tą wyjątkowo dobrą opowieść w produkcji Telltale Games.
The last of Us - Tej pozycji nie mogło zabraknąć na mojej liście. Żadna inna gra nie miała chyba tak realnie przedstawionego świata, gdzie cała historia mogłaby się wydarzyć naprawdę i nikt by nie miał żadnych złudzeń, że to fikcja. Każda postać szczególnie przemyślana a więź pomiędzy bohaterami świetnie budowana od początku, gdy tylko mają ze sobą styczność. W podobnych klimatach nie ma, choć odrobinę zbliżonej pozycji do obecnie opisywanej. Można spokojnie się zagrywać i mieć poczucie filmowości od samego początku do końca.
Kingdom Come: Deliverance - Historia Henryka bardzo przypadła mi do gustu tym, że lekko podeszła do tematu. Młodzieńcze zabawy z kolegami, w których obrzucamy łajnem dom Niemca? Podrywanie dziewczyn w karczmie? Wymawianie kazania po ostrej libacji z księdzem? Nasłuchiwanie słowików i łapanie ich do klatki? Jestem jak najbardziej na tak. Misje poboczne swoją drogą, ale podczas tego hyde-parku bardziej trzeba skupić się na wątku głównym, który w owej grze zasługuje na pochwałę. Krwawe walki z przeciwnikami i pałanie zemstą za stratę, którą nam wyrządzili, napędzały świetną historię pełną plot-twistów. Na kontynuacje czekam, i to bardzo.
Days Gone - Najnowszy tytuł studia Bend to dla mnie po prostu perełka, o której długo nie zapomnę. Opowiada ona o Deaconie, nieufnej i niezbyt miłej postaci. Jego zachowanie było spowodowane stratą, z którą przez długi czas nie mógł się pogodzić. Główny wątek był bardzo rozbudowany, dzięki czemu mogliśmy spotkać wielu ciekawych charakterów. Tych dobrych polubiłem, a złych znienawidziłem, irytowali mnie swoją obecnością, więc można powiedzieć, że Bend dostarczyło na rynek bardzo dobrą grę.
Red Dead Redemption 2 - Najnowsza gra Rockstar Games to arcydzieło, jeśli mówimy o fabule i postaciach, bo pod względem technicznym już nie jest aż tak wesoło. Świat stworzony na potrzeby tytułu tętnił życiem - w miastach czekało na nas wiele atrakcji, a na wsiach dużo niespodzianek. Moją uwagę przykuła przede wszystkim metamorfoza Arthura, a także zagubiony Dutch, wiecznie powtarzający „I have a plan”.
Detroit: Become Human - Nie wiedziałem, co dodać na sam koniec. Postanowiłem włożyć tutaj Detroit: Become Human od Quantic Dream specjalizującego się w grach nastawionych na wybory. W głowie mam jeszcze takie tytuły jak The Last of Us, Death Stranding, Metro Exodus, Wiedźmin 3, ale dla nich zabrakło tutaj po prostu miejsca. Powracając do najnowszej gry francuskiej ekipy - deweloperzy wyśmienicie opowiedzieli historię, która poruszyła problem androidów. Z trójki grywalnych bohaterów najbardziej lubiłem momenty, kiedy wcielam się w Connora. To od niego przede wszystkim zależał los świata. Pikanterii dodawało także świetne drzewko wyborów, które pojawiało się na naszych ekranach po każdym skończonym etapie. Ci co grali, wiedzą o co chodzi. Oby twórcy takowych produkcji częściej wdrażali taki system.
Przeczytaj również
Komentarze (113)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych