Ubisoft żyje Asasynem i Far Cry'em i Watch Dogs, a powinien przypomnieć sobie o tych seriach

Ubisoft żyje Asasynem i Far Cry'em i Watch Dogs, a powinien przypomnieć sobie o tych seriach

Roger Żochowski | 10.12.2020, 23:00

Ubisoft nie miał ostatnio łatwo. Firma miała problemy związane z aferami związanymi z mobbingiem i kolejnymi zwolnieniami, ale dostarczyła też na rynek bardzo udane Assassin's Creed Valhalla, niezłe Watch Dogs Legion i zupełnie świeże Immortals Fenyx Rising, nazywane też Zeldą od Ubi. Francuzi porzucili jednak na tej generacji kilka marek, których kontynuacji od lat wypatrują fani. 

Już 7 lat minęło od premiery Splinter Cell: Blacklist, niegdyś jednej z najważniejszych skradanek na rynku, która konkurowała z serią Metal Gear Solid. Nad kolejną odsłoną przez jakiś czas pracowała urocza Jade Raymond, która jednak opuściła już Ubisoft przechodząc do Google i unikała wypowiedzi na ten temat. Nie do końca rozumiem, dlaczego Francuzi zrezygnowali z tak popularnej marki, choć prezes Ubisoftu -  Yves Guillemot - cały czas zapewnia, że Sam Fisher w końcu powróci. Być może na kolejnej generacji?

Dalsza część tekstu pod wideo

Są ku temu mocne przesłanki. Latem tego roku Luca Ward, aktor użyczający głosu głównemu bohaterowi serii we włoskiej wersji, wygadał się, że gra jest w planach, ale jej zapowiedź została przesunięta ze względu na pandemię. To raz. Dwa - do Ubisoftu powrócił nie kto inny jak Maxime Beland, człowiek odpowiedzialny za dwie ostatnie odsłony serii. Francuzi ostatnimi czasy wykorzystywali też Sama Fishera do promowania Tom Clancy's Ghost Recon, gdzie wystąpił gościnnie. Wydaje się więc, że to już najwyższy czas, by ujrzeć w mroku te charakterystyczne, "zielone diody".

Świńska sprawa

Ubisoft żyje Asasynem i Far Cry'em i Watch Dogs, a powinien przypomnieć sobie o tych seriach

Dość niepokojąco wygląda za to produkcja . Pierwsza, bardzo szanowana przez graczy odsłona gry pojawiła się w 2003 roku i doczekała się nawet edycji HD. Epopeja z sequelem trwa już jednak bardzo długo. Zmieniano koncepcję, projekty graficzne w końcu w 2018 zaprezentowano fenomenalny zwiastun, który obiecywał nam GTA w kosmosie. Ba, część dziennikarzy, w tym redakcja PSX Extreme, mogła zobaczyć nawet pokaz gameplayu. 

Producenci pokazali genialnie wyglądającą świątynię i tętniący życiem świat w stylu indyjskiej architektury przepełnionej technologicznymi elementami. Bohaterowie w pewnym momencie pokazu wskoczyli na pojazdy, by po krótkiej eksploracji związanej ze skanowaniem budynków oraz walką z policją skierować swoje maszyny w niebo i włączyć hipernapęd. W kilka sekund za plecami pojawiło się całe miasto, później kolejne betonowe dżungle, a każda metropolia stawała się małą kropką. Moc. Dwójka bohaterów znajdowała się po niedługim czasie już w kosmosie obok ogromnego „statku-matki”, który ma pełnić funkcję bazy wypadowej podczas zwiedzania ogromnego kosmosu. Wydawało się, że po tym gameplayu zapowiedź daty premiery to kwestia czasu. No właśnie wydawało się…

Na E3 2017 polały się łzy. Michel Ancel, twórca płakał zapowiadając w trakcie konferencji Ubisoftu na E3 2017, że marka wraca na dobre do życia po 15 latach. Ten sam człowiek we wrześniu tego roku odszedł z Ubisoftu w trakcie śledztwa w sprawie skarg dotyczącego toksycznego zachowania, którym został również objęty. Co więc z kontynuacją przygód Jade? 

Gra rozwija się naprawdę dobrze. Tamten świat jest naprawdę fantastyczny. Jak widać, nawet Netflix zdecydował się wziąć to uniwersum pod skrzydła i stworzyć film na jego podstawie. Zespół cały czas robi postępy, a wszystko idzie poprawnie.

- powiedział już po odejściu Ancela prezes Ubisoftu. Gra ma w przyszłym roku doczekać się pokazu next-genowej wersji. Naprawdę bardzo mocno trzymam kciuki za ten projekt.

W pogoni za Lumami

Odejście Ancela martwi jeszcze bardziej w kontekście serii Rayman. To on był autorem pierwszej części, która powstawała w 1995 początkowo z myślą o Jaguarze firmy Atari, ale ostatecznie trafiła też na PC, PlayStation czy Saturna. To on trzymał też piecze nad rozwojem serii i genialnymi w swojej formie odsłonami o podtytułach Origins i Legends. I jak porzucenie na tyle lat marki Splinter Cell dziwi mnie tylko trochę, tak zrezygnowanie z tak dobrze sprzedającej się serii, którą pokochały w powrocie do dwuwymiarowej formy nie tylko stare konie, ale całe rodziny, dziwi już bardzo mocno. 

Przecież to jedna z najlepszych platformówek ostatnich lat oferująca znakomity styl graficzny, wyzwanie, tonę humoru i wciągający jak diabli tryb kooperacji. Ostatnia odsłona serii zawitała na rynek w 2013 roku. Potem wprawdzie debiutowały jej reedycje na nowsze konsole czy produkcje na smartfony, ale o nowej, pełnoprawnej odsłonie jest cicho. Michel Ancel wprawdzie w 2017 roku zapowiadał, że bardzo chce zrobić kolejną część, ale już go w firmie nie ma…

Zaginiona Persja 

Ubisoft żyje Asasynem i Far Cry'em i Watch Dogs, a powinien przypomnieć sobie o tych seriach

Ostatnią serią, o której chciałem wspomnieć, a która wydaje mi się zaniedbana, jest Prince of Persia. Sama marka to już klasyka i jeden z kamieni milowych naszej branży, wszak oryginał stworzony przez Jordana Mechnera powstał w 1989 roku. Sam Ubisoft zawdzięcza marce naprawdę, naprawdę wiele. Kolejne odsłony, już w trójwymiarze, sprzedawały się naprawdę dobrze, ale ostatnia pełnoprawna część pojawiła się na rynku bite 10 lat temu (Prince of Persia: Escape na androida przemilczę). Dlaczego Francuzi zrezygnowali z przygód księcia Persji? Powód jest prosty. Jego miejsce zastąpili Asasyni. 

Co jednak znamienne - najpopularniejsza obecnie seria Ubisoftu o skrytobójcach zrodziła się z pomysłu na kontynuację gry Prince of Persia: The Sands of Time na siódmą generację konsol. Ubisoft Montreal zabrał się wówczas ostro do pracy - mieliśmy dostać otwarty świat, nowego bohatera i większy nacisk na wydarzenia historyczne. Prince of Persia: Assassin miało trafić na rynek, ale Ubisoft nie był zadowolony z gry Prince of Persia bez Prince'a jako grywalnej postaci. Marketing zasugerował nazwę Assassin's Creed i tym samym przerobienie produkcji na zupełnie nową markę, której hasłem przewodnim miało być „nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone”. Reszta to historia. Formuła przygód Asasynów okazała się strzałem w dziesiątkę, więc kultowy bohater nie był już potrzebny. 

Całe szczęście Francuzi niedawno przypomnieli sobie o jednej z kluczowych dla naszego medium serii i zapowiedzieli remake - The Sands of Time – przez niektórych uważanej za grę kultową. Co ja odbieram jako badanie rynku i zapewne wyniki finansowe wskażą Francuzom drogę i odpowiedzą na pytanie, czy bohater z Persji jest na tyle popularny, by zaryzykować stworzenie zupełnie nowej, pełnoprawnej części. Ja w to wierzę.

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper