Switch

Nintendo Switch to najlepszy handheld w historii Nintendo? A może najlepszy w ogóle? Dyskutujmy

Maciej Zabłocki | 15.04.2022, 22:00

Ostatnio toczyłem zażartą dyskusję z moim dobrym przyjacielem na temat najlepszej w historii konsolki przenośnej. Jego zdaniem wygrywa pierwsze PSP, ale według mnie Switch jest jeszcze lepszy, szczególnie po wydaniu wersji OLED z tym niesamowitym ekranem. Dyskusja trwała długo i była bardzo zacięta. Pamiętam jednak do dzisiaj, jak dostałem swoje PSP w 2006 roku i jak zachwycałem się dosłownie każdym jego elementem. Switch również wzbudził we mnie mnóstwo emocji. Ciekaw jestem Waszego zdania na ten temat, dlatego zapraszam do sekcji komentarzy. 

Dlaczego w mojej ocenie to właśnie Nintendo Switch jest najlepszą konsolą przenośną w historii? Mam ten sprzęt w domu i cieszę się za każdym razem, gdy chwytam go w ręce. Ogromne wrażenie robi tutaj przystępność i możliwość prostego przeniesienia zabawy na duży telewizor. To rozwiązanie sprawdza się idealnie, gdy chcemy zagrać z kimś w gry wieloosobowe, takie jak Mario Kart 8 czy New Super Mario Bros U Deluxe. Będzie też znakomite do zabawy w Nintendo Switch Sports, którego premiera już 29 kwietnia. Osobiście nie mogę się doczekać. Przy Wii Sports spędziłem dosłownie setki godzin, grając w to nałogowo na każdej posiadówce czy spotkaniu rodzinnym i spodziewam się, że przy prawowitym następcy będzie bardzo podobnie. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Switch w momencie debiutu był dużym powiewem świeżości

Kiedy Switch debiutował w 2017 roku, pomysł na niego wydawał się dosłownie szalony, ale bardzo pasujący do Nintendo. Po spektakularnej porażce, jaką okazała się konsola Wii U, włodarze firmy za wszelką cenę chcieli odkręcić niechlubny wizerunek. Następca Wii rozszedł się w abstrakcyjnie małej liczbie egzemplarzy - sprzedano tylko 13,5 mln sztuk po upływie 5 lat obecności na rynku. Dla porównania, Switch w dokładnie tym samym czasie przebił już barierę 110 mln. Logiczna kompozycja względnie wydajnego układu od NVIDIA w połączeniu z "dość dużym" ekranem i odłączanymi kontrolerami poskutkowała gigantycznym zainteresowaniem. Oferowała coś nowego i oryginalnego.

Switch OLED

Na Switchu można grać dosłownie wszędzie, a ulubione produkcje zabrać ze sobą na wyjazd czy działkę. Koncepcja tej konsolki jest doskonale przemyślana, a model OLED dopełnił dzieła w mojej ocenie. Kupiłem "pstryczka" na premierę w 2017 roku, ale po upływie kilku tygodni sprzedałem go z przekonaniem, że jednak wolę zainwestować w PlayStation 4 Pro. To przecież dwa inne sprzęty, ale miałem wtedy duże parcie na piękną grafikę. Do Switcha trzeba podejść w odmienny sposób. Nie można oczekiwać, że urządzenie z procesorem Tegra X1 o teoretycznej wydajności rzędu 1 TFLOPS nagle zagwarantuje niezwykłe doznania audiowizualne. Moje nastawienie zmieniło się dopiero po kilku latach, gdy bardziej od grafiki zacząłem doceniać mechaniki i samą konstrukcję zabawy. Większe wrażenie robi na mnie dzisiaj tzw. art-style, kunszt designerów czy nawet pełny worek pomysłów na ręcznie malowane tła czy niektóre z elementów. Zachwycam się wyglądem Kirby and the Forgotten Land, bo to przepięknie zrealizowana produkcja, ale oczywiście w odniesieniu do mocy tej konsolki. Takiego Wiedźmina 3 na tej platformie postrzegam jako niezwykle dokonanie programistów. Wiem, jak wiele potrzeba było czasu i wysiłku, by ta gra tak działała i tak wyglądała na pstryku bez obcinania zawartości. 

Gdy byłem jeszcze dzieckiem, dostałem pod choinkę pierwszego, klasycznego Game Boya w komplecie z grą Super Mario Land i właśnie od tego momentu zaczęła się moja miłość do handheldów Nintendo. Miałem później Game Boya Color, Advance i Advance SP, a trafił się jeszcze w międzyczasie zwykły DS. Grałem na 3DSie, ale nie widziałem potrzeby jego zakupu, bo ten efekt 3D nie robił na mnie jakiegoś dużego wrażenia, chociaż niewątpliwie był powiewem świeżości. Dalej jednak uważam, że w odniesieniu do czasów, potrzeb i możliwości, Switch jest absolutnie najlepszym handheldem, jakiego Nintendo kiedykolwiek wyprodukowało. Niewiele jednak wyprzedził w moim rankingu 2DS'a XL, którego uwielbiałem nosić ze sobą (ekrany!). Na pstryku ta możliwość kontroli ruchowej, wibracje haptyczne czy nawet rozszerzenia w formie Nintendo Labo czy wyścigów w Mario Kart po naszym mieszkaniu są rewelacyjnym rozszerzeniem potencjału sprzętu i dają mnóstwo frajdy. A o to przecież chodzi.

Nintendo kolekcja konsolek

Miałem pewne obiekcje do marnego ekraniku LCD, montowanego w "normalnym" Switchu, więc wersja OLED była odpowiedzią na moje zapotrzebowanie. Matryca zmienia tu dosłownie wszystko. Głęboka czerń, wysokie kontrasty i znacznie ładniejsze, nasycone kolory w połączeniu z brakiem ghostingu i wyższą ostrością skutkują znacznie lepszym odbiorem każdego tytułu. Chociaż konsolkę można też podłączyć do TV, co czasem wykorzystuje, dużo częściej gram w trybie przenośnym. Dlatego doceniam też nowy, wreszcie użyteczny podnóżek i zmodyfikowane głośniki. Niestety, trochę w tym wszystkim zawodzi cena, bo za ten sprzęt Nintendo życzy sobie zdecydowanie za dużo. 

PlayStation Portable czyli pierwsza "poważna" konsola przenośna

Gdy jeszcze w 2005 roku na rynku pojawiło się pierwsze PSP, dostałem jedną sztukę podczas wycieczki do Francji niespełna rok później. Wtedy to był niezwykły szał, bo mogłem zagrać w tytuły z "dużego" PlayStation 2 na przenośnym ekranie, a jakość wyświetlacza i same możliwości dalece wyprzedzały to, co potrafiły konsole od Nintendo. Pamiętam też, że jedną z pierwszych gier jakie dostałem, było Miami Vice. Luźna adaptacja filmowego odpowiednika z Colinem Farrellem i Jamiem Foxxem. Gra nie była szczególnie porywająca, ale i tak wciągnąłem się w nią niesamowicie, szczególnie po przeskoku z dużo mniej imponujących wizualnie gier z Nintendo DSa. Do tej pory wspominam cudowne GTA Liberty City Stories (do tej pory najlepiej sprzedająca się gra na PSP - ponad 8 mln nabywców) oraz Vice City Stories, na które czekałem z wypiekami na twarzy. Pamiętacie ten występ Phila Collinsa? Coś wspaniałego!

Sony PSP

PSP miało też niesamowite płytki UMD, na których dystrybuowano filmy w kapitalnej, jak na tamte czasy, jakości. Chociaż napęd był dość głośny, to samo wkładanie i wyciąganie tych opakowanych płyt dawało mnóstwo satysfakcji. Nie przeszkadzał mi też mega niewygodny analog, który wyglądem przypominał niewielki głośniczek i tak też myślałem na samym początku. PSP było dosłownie urzekające i dostarczyło mi mnóstwo radości. Zadebiutowała tam między innymi przenośna wersja God of War, które pod względem klimatu i jakości wykonania, bardzo nieznacznie odbiegało od "dużych" odsłon na PS2. Do handhelda Sony wychodziło też wiele akcesoriów, jak choćby kamerka czy moduł GPS, a nawet tuner do odbioru telewizji cyfrowej. 

Ekranik był sporo mniejszy niż w Switchu, bateria trzymała krótko, ale sama konsolka miała w sobie niezwykły urok. Cieszę się, że mogłem tego wtedy doświadczyć, bo gdy jakiś czas temu chwyciłem PSP ponownie, to ta magia nieco już uleciała (ale minęło 15 lat, to miała prawo). Może to kwestia PS Vity, która przyniosła znaczną poprawę w praktycznie każdym aspekcie, ale nie zdołała zawojować rynku. Myślę, że Nintendo ze swoją koncepcją stacjonarnego handhelda doskonale wstrzeliło się w oczekiwania graczy i będzie bardzo trudno je teraz przebić. Nie wiem, co jeszcze można wymyślić pod tym względem i spodziewam się, że Switch będzie kontynuowany jeszcze długo, także w formie mocniejszej wersji PRO. Czekam na Wasze opinie w komentarzach. Który z handheldów był najlepszy w historii? Ja stale się waham między Switchem, a PSP, chociaż domyślam się, że niektórzy z Was mogą wskazać GameBoy'a lub 3DS'a. Do usłyszenia!

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper