Gamescom 2022 - graliśmy w The Chant. Całkiem udany horror na wyspie
The Chant jawił mi się trochę jako jedna z najważniejszych gier targów i po pokazie, gdzie miałem okazję zagrać mały fragment gry, utwierdzam się w tym przekonaniu. Jest dobrze!
Dla mnie, osoby, która nie znosi horrorów w jakiejkolwiek postaci, sama myśl o przetestowaniu The Chant przyprawiała mnie o palpitacje serca. Targi rządzą się jednak swoimi prawami, trzeba było pójść, łyknąłem trochę mikstury uspokajającej i zasiadłem przed ekranem ze słuchawkami na uszach. I powiem Wam, że podobało mi się to co widziałem. Demo wrzuciło mnie mniej więcej w połowę historii. Ta kręci się wokół garści postaci, którzy przybyli na odległą wyspę celem wzięcia udziału terapii, oczyszczeniu które, oczywiście, musiało pójść nie tak i podczas jednego z seansów medytacyjnych pojawiają się demony, potwory i generalnie zło najgorsze, a my jesteśmy w środku tego całego zamieszania, wcielając się w postać Jessici.
The Chant jest trzecioosobową grą grą akcji podlanej sosem horroru, kojarząca się mocno z np. Alan Wake. Rozgrywka to raczej klasyka gatunku, chodzimy po lokacjach zbierając różne przedmioty, niektóre z nich możemy łączyć w inne, by np. móc otworzyć drzwi, prowadzące fabułę dalej do przodu. Demo skupiało się właśnie na takich fragmentach, gdzie, nie wdając się w szczegóły, musieliśmy się przedostać, przez garść opuszczonych budynków i przejść w lesie, do kopalni. Żeby eksploracja nie była zbyt nudna, co rusz napotykałem różnych przeciwników, bardziej fizycznych, jak i “duchowych”. Walka sprowadzała się do mashowania lub przytrzymywania jednego przycisku oraz uników, więc nic szczególnego.
To, co jest całkiem fajnym pomysłem, to trzy wskaźniki Jessici, o które musimy dbać: poza standardowym wskaźnikiem zdrowia, mamy również wskaźnik duszy (potrzebny do używania specjalnych umiejętności, czegoś w rodzaju “czarów”) oraz umysłu. Ten ostatni zmniejsza się, gdy naszą postać atakuje coś nadnaturalnego lub przebywamy w niecodziennej lokacji. Gdy spadnie do zera, Jessica wpada w panikę i nie jest w stanie walczyć, a dodatkowo zbiera większe obrażenia, więc jedynym ratunkiem pozostaje ucieczka. Oczywiście wskaźniki możemy uzupełniać jedząc odpowiednie rośliny ale, w razie potrzeby, gdy umysł zaczyna nam płatać figle, możemy medytować, by zamienić energię duszy w umysłu.
Bardzo pozytywne wrażenie na mnie zrobiła oprawa audio-wizualna gry. Dialogi były całkiem solidnie zagrane, dźwięki otoczenia, muzyka były bardzo nastrojowe i solidnie dopełniały to co się działo na ekranie, a sama grafika była naprawdę solidna. Ostre tekstury, modele pełne detali, czuć w tym nextgenową jakość, ale z drugiej strony, nie wiem czy to wina maszyny na jakiej grałem, wersji gry, czy czegoś innego, ale chwilami gra potrafiła potężnie gubić klatki i miast płynnej rozgrywki, obserwowałem pokaz slajdów.
Generalnie z pokazu wyszedłem zadowolony, nie wiem jak w innych fragmentach gry, ale tutaj, choć czuć cięższy klimat bliski horrorowi, nie było wcale aż tak bardzo strasznie. Jasne, tu i tam były drobne jumpscare, broń bardzo szybko się psuła i nie było z czego zrobić nowej (tak, w grze jest obecny crafing i możemy w locie tworzyć nowe bronie, trochę wzorem uzupełniania amunicji w Horizon Zero Dawn), więc trzeba było lawirować między wrogami, ale nie czułem w tym wszystkim tak dużego napięcia i zaszczucia jak w np. Dead Space.
Rozgrywka mi odpowiadała, zagadki środowiskowe wymagały trochę błądzenia i szukania potrzebnych przedmiotów, ale nie było to nic, co by mnie przyblokowało na długo. Nie wiem, czy ten typ rozgrywki zaprezentowany w demie nie zacznie trącić myszką i nie zacznie nudzić po kilku godzinach, ale pewnie też dlatego twórcy dorzucili do gry drzewko rozwoju postaci, gdzie możemy odblokować nowe umiejętności i rozwijać te posiadane, podobnie jak wskaźniki umysłu, duszy czy ciała. Umiarkowanie jestem grą zainteresowany. [rajos]
Przeczytaj również
Komentarze (13)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych