Chiny tech market

Jaka jest kondycja rynku technologicznego w Chinach? Czy mogą zdominować cały świat?

Maciej Zabłocki | 28.06.2023, 21:30

Możemy i powinniśmy obawiać się sytuacji w której technologie pochodzące z Chin zdominują absolutnie cały świat. Chociaż na ten moment nie mogą sobie pozwolić na produkcję najbardziej zaawansowanych procesorów, układów graficznych czy najpotężniejszych komputerów, to dalej są absolutnie pierwszym wyborem, jeśli chodzi o wytwarzanie dóbr osobistych. Chiny stały się dla świata jedną wielką fabryką, ale producenci z tego kraju nie osiadają na laurach, tylko sukcesywnie rozwijają swoje produkty, na niektórych polach będąc nawet innowatorami. 

Dyskusje o superpotędze chińskiej myśli technologicznej musimy rozpocząć od megakorporacji Tencent, o której zresztą pisałem już jeden artykuł jakiś czas temu. To absolutny, światowy gigant i jedna z największych firm świata, przynosząca kwartalne dochody w wysokości ok. 21,7 miliarda dolarów. To właściciel takich marek jak Riot Games czy Turtle Rock Studios, mając też 49,9% udziałów w Ubisofcie. Tencent, oprócz świata gamingu, kontroluje w Chinach także rynki muzyczne i kreuje oferty programowe w aplikacjach VOD. Jest ponadto właścicielem narzędzia WeChat, służacego do komunikacji na terenie Państwa Środka, które w momencie przejęcia gromadziło oszałamiające 770 mln użytkowników. Prezes tej mega korporacji - Pony Ma - nigdy nie był ekstrawertycznym szefem odnajdującym się w tłumie podczas wystąpień publicznych. To raczej skryta w sobie, zamknięta postać o wielkich ambicjach, dumnie krocząca po trupach do celu. Gdy był jeszcze programistą, ze wszystkich sił próbował pokonać każdą przeszkodę, która stawała mu na drodze, często spędzając w biurze całe tygodnie. To człowiek, który może być nazywany "Chińskim Stevem Jobsem" i jest z pewnością inspirującą postacią. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Czy Chiny mogą zagrozić potędze zachodu? Do tego potrzeba jeszcze trochę czasu, ale droga do tego celu wydaje się przejrzysta

chiński procesor

Kraj ten z pewnością bardzo dużo zyskał, gdy wszystkie zachodnie firmy produkowały tu swoje największe dobra i wytwarzały technologie opracowywane latami. Fabryki pozajmowane przez miliony telefonów, kart graficznych i układów scalonych mogły dowolnie, na boku, kopiować i podkradać projekty i konstrukcje, przenosząc je następnie do lokalnych producentów, którzy wiernie odtwarzali każdy jeden krok. To właśnie dzięki temu w Chinach tak rozkwitł przemysł technologiczny. Chris Miller, uznany historyk gospodarczy twierdzi jednak, że mimo wszystko Chiny uzależnione są od projektów pochodzących z Doliny Krzemowej, wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych i krajach sojuszniczych. Siłą rzeczy, nie da się ich podrobić tak łatwo, a sposób wytwarzania i produkcji elementów krzemowych ma wiele wąskich gardeł, wobec czego chińczycy nie są w stanie samodzielnie napędzać produkcji. 

Uznany politolog, Ian Bremmer, podkreśla, że zarówno USA jak i Chiny mają zbyt wiele do stracenia w przypadku jakiegoś globalnego konfliktu. Państwo Środka musiałoby całkowicie odciąć się od technologii i narzędzi zachodu, zamykając swoje granice i bazując wyłącznie na autorskich rozwiązaniach, co mocno spowolniłoby rozwój gospodarczy, prace nad rozbudową militarną czy nawet napływ turystów, znacznie wpływających przecież na roczne zarobki Pekinu i co za tym idzie, całego kraju. Według Bremmera, celem Stanów Zjednoczonych nie może być próba "pokonania Chin", ale obowiązkowe podjęcie z nimi współpracy (nawet jeśli byłaby to jedynie "sztuczna" relacja), bowiem stworzenie najbardziej przełomowych technologii wymaga kooperacji wielu podmiotów i nie jest możliwe, by kontrolować je w pojedynkę. Zagrożenia widać jedynie w przypadku sztucznej inteligencji, gdzie to właśnie Chiny przodują w tym temacie, znacznie wyprzedzając pozostałe państwa świata. Istnieje ryzyko, że do 2040 roku zdecydowaną większość elektroniki w tamtych rejonach globu będą kontrolować roboty i sztucznie wykreowane boty bazujące na uczeniu maszynowym, zdolne do samodzielnego wyciągania wniosków. 

Rodzi to również pewną wątpliwość, czy Chiny nie zyskają za chwilę możliwości o które Zachód walczy od bardzo dawna. Nie jest tajemnicą, że to właśnie w Azji rozwijane są bardzo potężne komputery kwantowe, zaawansowana broń jądrowa czy zmodyfikowane układy scalone, zdolne do osiągnięcia 60-70% wydajności zachodnich odpowiedników. Może jeszcze nie w tej dekadzie, ale w kolejnej możemy być świadkami absolutnego przełomu i wszystko wskazuje na to, że w ciągu najbliższych 10 lat to właśnie Chiny mogą być największą gospodarką na świecie. Na ten moment Stany Zjednoczone dzielnie przodują w tej statystyce, ale już w przypadku parytetu siły nabywczej (PKB) od 5 lat przegrywają z Państwem Środka i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie ta sytuacja mogła się odwrócić. Niezależnie od wszystkiego, rozwój technologiczny w Chinach jest niezaprzeczalny. Nie można go ignorować i światowi przywódcy doskonale o tym wiedzą, ale nie mają też narzędzi by móc z tym walczyć. Muszą więc zrobić wszystko, by podjąć możliwie efektywną współpracę. 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper