Nintendo Switch 2 w 2025? Cóż, warto poczekać!
Nintendo Switch to jedna z tych konsol, które darzę szczególnymi względami. Jest bowiem w gronie tych, które kojarzą mi się najcieplej i związane są z jakimś wydarzeniem w moim życiu. W tym przypadku chodzi o fakt, iż jest to pierwszy sprzęt, który kupiłem sobie za pieniądze zarobione w pracy. Za kaskę całkowicie własną, a nie odkładanie kieszonkowych od bliskich czy prezentów z urodzin.
I chyba ze względu na to, jak ogromnym wydarzeniem była dla mnie możliwość wejścia do sklepu i wyjścia z niego wraz z Nintendo Switchem, a także The Legend of Zelda: Breath of the Wild, tak bardzo zapadło mi to w pamięć. Mają to uwadze, pomimo świadomości wielu wad i niedociągnięć, wciąż jest to sprzęt, na który zawsze zerkam z uśmiechem na ustach i czystą przyjemnością.
Zresztą - żeby to źle nie wybrzmiało - cały czas świetnie spędza się na nim czas. Kapitalnie bawię się w kolejnych wydawanych przez Nintendo grach na wyłączność, a moja lepsza połówka w niektórych tytułach robi wyniki liczone w setkach, a nie dziesiątkach godzin. Mogę więc śmiało napisać, że jest to konsola, która używana jest u nas bardzo często (choć dziś już nie w oryginalnym wydaniu, a w OLED-owym).
Czas na przesiadkę?
Nie ukrywam jednak, że coraz częściej pojawiają się swego rodzaju zgrzyty, które sprawiają, że chciałoby się już dostać kolejny sprzęt od Nintendo. To dalej znakomity sprzęt hybrydowy i kapitalna pozycja dla fanów ich gier ekskluzywnych (a sam się do tej grupy zaliczam), ale… Cóż, dziś nie jest to już najlepsza konsola na rynku. Mainstreamowo giganci z Japonii załatali wyrwę na rynku, ale teraz czuć upływające lata.
Jakby bowiem nie spojrzeć, globalna premiera Switcha miała miejsce 3 marca 2017 roku - a to oznacza, że dosłownie kilka dni temu mieliśmy siódme urodziny konsoli! Cóż, po takim czasie PlayStation 4 i Xbox One dostały swoich pełnoprawnych następców w postaci PlayStation 5 oraz Xboksów Series X|S. I chyba zgodzimy się, że mimo braku technologicznego przeskoku, pod wieloma względami czuć różnicę jakości.
Zresztą, w kontekście Nintendo Switch sytuacja jest jeszcze łatwiejsza do zobrazowania - zwłaszcza że obecnie mamy do czynienia z prawdziwym renesansem przenośnych konsol. Kolejne handheldy - zarówno te mniejsze, jak i większe - pojawiają się niemal każdego miesiąca i trudno się od tego oderwać. A niestety fakty są takie, że w zestawieniu z wieloma z nich “Pstryk” wypada nieco archaicznie.
Wystarczy zerknąć na najpopularniejszy sprzęt tego typu ostatnich miesięcy - Steam Decka. Zarówno podstawowa wersja, jak i ulepszony OLED, wypadają znacznie lepiej od Nintendo Switch pod względem osiągów. Obecnie możemy jedynie pomarzyć, aby w podobnej jakości odpalić na obu konsolach gry multiplatformowe. I nie ma w tym oczywiście nic dziwnego, bowiem w końcu musiało dojść do zmiany warty.
Nintendo Switch 2
I gdy coraz więcej źródeł zdawało się sugerować, że Nintendo Switch 2 jest kwestią najbliższych miesięcy, to nagle wszystko mocno się oddaliło. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami, które od kilku tygodni krążą w Internecie, pełnoprawny następca “Pstryka” ma zadebiutować nie w tym, ale dopiero w przyszłym roku. Ba - coraz częściej i głośniej mówi się, że może to nawet nie być początek 2025.
Na pewno nie są to wiadomości, które można uznać za radosne, ale… Gdy nie mamy na coś w życiu wpływu, to zwyczajnie zdrowo jest rozejrzeć się za pozytywami takiej sytuacji. I tu również można to zrobić - zwłaszcza że, obiektywnie rzecz biorąc, zalet takiego działania Nintendo wcale nie trzeba daleko szukać. Wiele z nich nasuwa się samych, gdy zdamy sobie sprawę, że…
Pośpiech jeszcze nigdy nie pomógł technologii. To branża, w której mamy do czynienia ze stałym ciśnieniem na dotrzymywanie terminów. Cóż, zawsze, gdy w grę wchodzą tak wielkie przedsięwzięcia i tak ogromne pokłady finansowe, musimy liczyć się ze sporym naciskiem. Potem jednak mamy do czynienia z wydawaniem wersji poprawionych, hotfixów, aktualizacji i licznymi przeprosinami od twórców, wydawców, programistów i techników.
W tym przypadku zdecydowanie warto poczekać. Zwłaszcza że Nintendo dostało cudowną okazję, aby uczyć się częściowo na błędach konkurencji. Można obserwować działania, a także wyniki Valve i poniekąd korzystać ze szlaku, który obecnie przecierają. Gracze dają jasno do zrozumienia, czego potrzebuję, co jest najważniejsze i co warto dodać kosztem usunięcia czegoś innego. To może być bardzo dobry krok.
Podsumowując…
Poza tym, pomimo swego rodzaju “pozostania w tyle” względem konkurencji… Czy Nintendo rzeczywiście musi się spieszyć? Czy w gruncie rzeczy Steam Deck, ROG Ally i inne tego typu twory są konkurencją dla “Pstryka” z potężną bazą odbiorców i fanów ich gier na wyłączność? Może odważnie, ale pokuszę się o stwierdzenie, że… Niekoniecznie. Paradoksalnie opóźnienie może mieć więcej plusów, niż minusów.
Jeśli o mnie chodzi, zamierzam cierpliwie czekać. Wierzę, że jeśli już dostaniemy pełnoprawnego następcę Nintendo Switch, to będzie to konsola, która ponownie przez kilka lat zapewni mi doskonałą rozrywkę. Tam wciąż jest spory potencjał, a ja jestem naprawdę dobrej myśli, bo… Cóż, to przecież Nintendo, które niejednokrotnie udowadniało, że doskonale cuzją potrzeby graczy.
Przeczytaj również
Komentarze (19)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych