Spawn wraca do Polski! Kapitalne komiksy już niedługo na rynku

Spawn wraca do Polski! Kapitalne komiksy już niedługo na rynku

Jan_Piekutowski | Wczoraj, 21:00

2025 rok staje się wyjątkowy dla osób, które wychowały się na wydawnictwie TM-Semic. Nie chodzi tyle o zbliżającą się filmową wersję Lobo w interpretacji Jasona Momomi, co komiksowe zapowiedzi Studa Lain. Już w kwietniu na polski rynek wróci Spawn, którego nie było u nas blisko 20 lat.

Studio Lain to jeden z mniejszych, ale ciekawych wydawców komiksów w Polsce. Specjalizuje się przede wszystkim w publikacjach, które pochodzą z brytyjskiego 2000 AD. W katalogu Studia Lain obecni są więc Slain, Sędzia Dredd, ale też Button Man, a ostatnio “Darkness”.

Dalsza część tekstu pod wideo

“Darkness” - sprzedawany wyłącznie w komplecie dwóch tomów - rozszedł się na pniu, stał się prawdziwym hitem na rynku, kilka minut po premierze nie było czego zbierać. Wiele wskazuje jednak na to, że prawdziwa perełka wydawnicza dopiero nadchodzi. Studio Lain sprowadza z zaświatów samego Spawna.

Narodziny gwiazdy 

Spawn

Pod koniec lat 80. i na początku 90. Todd McFarlane był gwiazdą. Pewny siebie, charyzmatyczny, mający sporą wolność w Marvelu w czasach gigantycznej popularności komiksów. Jego Spider-Man, chociaż cierpiący na braki scenariuszowe, okazał się strzałem w dziesiątkę. Charakterystyczna kreska sprawiała, że sieci Petera Parkera nigdy nie wyglądały tak dobrze, idealnie współgrała też z takimi postaciami jak Hobgoblin, a przede wszystkim Venom, którego McFarlane jest jednym z ojców. 

Rosnąca pozycja na rynku i uznanie, spadające przede wszystkim na wydawniczego molocha, nie były jednak satysfakcjonujące dla Amerykanina. Niedługo po sukcesie “Spider-Mana” McFarlane pożegnał się z Marvelem. Taką samą decyzję podjęli Rob Liefeld oraz Jim Lee, którzy również mieli za sobą gigantyczne hity w postaci “X-Force” oraz “X-Men”. Trójka zgodziła się ze sobą, że Marvel nie pozwoli im na jeszcze większą swobodę, że nie będą tam gwiazdami wielkiego formatu. Dlatego chcieli coś swojego, dlatego założyli Image Comics. Nowe wydawnictwo zadebiutowało w 1992 roku, a ludzie zwariowali. Jako pierwsze pojawiło się “Youngblood” Liefelda - ponad 900 tysięcy sprzedanych egzemplarzy, rekord dla komiksu autorskiego i komiksu niezależnego. Miesiąc później, bo w maju, McFarlane wypuścił swoje ukochane dziecko - “Spawna”. Poszło mu jeszcze lepiej niż “Youngblood”, 1,7 mln egzemplarzy, to do tej pory najlepszy wynik, jeśli chodzi o komiks autorski.

McFarlane musiał cieszyć się podwójnie. Nie tylko rozbił bank i dopisywał kolejne zera na koncie, ale też spełnił swoje marzenie z dzieciństwa. Pomysł na Spawna narodził się w jego głowie jeszcze w czasach licealnych. Wtedy też stworzył pierwsze szkice, które, przy okazji rynkowego debiutu, dostosował do realiów lat 90. Spawnowi przybyło klamr w kształcie czaszki, zmieniono kolorystykę maski, dodano łańcuchy, a peleryna zupełnie już zatraciła kontakt z prawami fizyki, zaczęła żyć swoim własnym życiem. 

Upadek ze szczytu 

Spawn

“Spawn” bardzo długo utrzymywał się na topie. Był to efekt nie tylko wykręconej fabuły, łączącej głównie superbohaterszczyznę i horror, ale też podejścia samego McFarlane’a. Amerykanin wiedział, że komiks musi być jakiś, także w kwestii wydania. Okładki były więc błyszczące, do poszczególnych numerów dołączano drobne dodatki, wrażenie miało robić już samo rozpakowywanie egzemplarza. 

Pęd wytracił się w okolicach numeru 25, ale przy 45 zeszycie “Spawn” osiągnął swój szczyt popularności. Magazyn “Wizard” określił komiks mianem gorącego, a zwieńczeniem całego trudu wydawniczego był film z 1997 roku. Zgodnie z ówczesnymi trendami - sukcesem “Kruka” oraz “Batmanów” - liczono na wiele. “Spawn” Marka A.Z. Dippe był jednak absolutną klapą.

Nie zgadzało się nic - historia była nieangażująca, efekty specjalne słabe, chociaż Dippe był związany z kultowym Industrial Light & Magic. Nie pomógł też brak gwiazd w obsadzie, Michael Jai White, wcielający się w tytułowego bohatera, miał za sobą jedną dużą rolę. Na koniec wycięto też wiele scen przemocy, żeby obniżyć kategorię wiekową filmu. Koniec końców od produkcji odcięli się nawet aktorzy, a temat zapowiadanych sequeli prędko upadł.

Nostalgiczny dzwon

Spawn

Niemniej, chociaż klapę związaną z filmem naprawił dopiero rewelacyjny serial animowany, kinowy “Spawn” miał swoje znaczenie dla polskich konsumentów. Właśnie w 1997 roku TM-Semic rozpoczęło publikację komiksu McFarlane’a, o przypadku nie mogło być więc mowy.

“Spawn” miał być przy tym próbą ratunku dla powoli upadającego wydawnictwa. Finalnie okazał się jednym z nielicznych tytułów, które TM wypuszczało na rynek już w XXI wieku. Seria została dociągnięta do 24 numerów, a ostatni pojawił się w 2001 roku. Polacy “Spawna” przyjęli bardzo chętnie, miał przy tym wiele punktów wspólnych ze świetnie rozchodzącym się “Lobo”. Nikogo nie zaskoczyło więc, gdy za komiks w 2003 roku zabrała się Mandragora. Pod nowym szyldem “Spawn” doszlusował do 44 numerów, czyli okresu, który przez wielu jest uważany za najlepszy w historii tej postaci.

- Pierwszy kontakt ze “Spawnem”, to była chyba historia, którą Arek Wróblewski opowiadał w listach od czytelników w wydaniach TM-Semic. Nie pamiętam, jaki to był komiks, ale utkwiło mi to w głowie. Kiedy pojawiło się polskie wydanie, to oczywiście kupiłem, byłem już fanem rysunków McFarlane’a, ale to, co pokazał w “Spawnie”, zmroziło mnie

- opowiedział nam Arkadiusz Dzierżawski, jeden z właścicieli Studia Lain. Od tamtej pory pojawiało się wiele spekulacji dotyczących tego, że “Spawn” wróci. Oczywiście nie w formie zeszytowej, bo ta na polskim rynku właściwie już nie istnieje, ale jako wydania zbiorcze, a nawet omnibusy. Lata jednak mijały, a w temacie nie działo się nic konkretnego. Być może sytuacja byłaby inna, gdyby zrealizowano projekt filmu z Jamiem Foxxem w roli głównej. Skoro jednak nawet Amerykanie włożyli bohatera McFarlane’a do lodówki, to dlaczego nie mieli zrobić tego Polacy? Z punktu widzenia wydawców było to dość rozsądne rozumowanie. Nikt nie chciał ryzykować wypuszczenia solowej historii. 

Za “Spawna” nikt się nie wziął, bo nikt nie miał pomysłu, jak go wydać. To nie jest casus “Batmana”, “Supermana”, że można wyciągnąć coś małego. Cała seria trzyma się na jednej, głównej historii. Mimo, że są zamknięte rozdziały, to wciąż jest to komiks na ponad 300 numerów. Nikt normalny nie wypuściłby tego na nasz rynek, bo skończyłoby się prawem serii. Pierwsze wydanie super, drugie gorzej, trzecie gorzej, czwarte gorzej i tak dalej. Wszyscy odpuszczali

 - dodał Dzierżawski.

Kim jest Gunslinger? 

Gunslinger

Przełamanie nastąpiło dopiero pod koniec 2024 roku. Wtedy to Studio Lain ogłosiło, że w 2025 pojawi się upragniony i wyczekiwany “Spawn”. Nie będzie to jednak kontynuacja przygód rozpoczętych w zeszytach od TM-Semic lub Mandragory, ale zupełnie inna, stosunkowo nowa historia. Studio Lain porwało się na “Gunslingera”.

Gunslinger to jeden z wariantów Spawna. Pojawił się w 2021 roku, jest owocem współpracy McFarlane’a z rysownikiem Brettem Boothem. Początek historii Rewolwerowca sięga około 200 lat przed dziejami Spawna w ciele Ala Simmonsa. Opowiada o losach Francisa Parkera (pradziadka Ala Simmonsa) i Jeremy’ego Winstona. Obaj są skazani na śmierć - Parker za dezercję, natomiast Winston za rzekome zamordowanie rodziny. Mężczyznom objawia się demon Mammon, który oferuje współpracę i zemstę na oprawcach. Propozycję przyjmuje tylko Winston, ale postać Parkera również ma swoje gigantyczne znaczenie nie tylko dla serii “Gunslinger”, lecz i całego “Spawna”.

Opowieść tę należy traktować jako spin-off, prequel, co może być jednym z powodów, dla których Studio Lain postawiło właśnie na “Gunslingera”. Ale to dopiero początek ekspansji.

Nie planujemy jednej serii “Spawna”. Planujemy sześć serii “Spawna”. Na początek “Gunslinger”, bo to komiks, który jest misz-maszem klasycznego “Spawna” i współczesnej estetyki. Świetnie rysowany, oszałamiający graficznie, a jednocześnie bardzo rozrywkowy. Później “Hellspawn”, uważany za arcydzieło amerykańskiego komiksu. Następnie “Spawn King”, “The Dark Ages”, “The Hunt”, a na koniec “Curse of the Spawn”, czyli seria, która rozbudowuje całą mitologię piekła w świecie Spawna. Uda nam się też coś wyciągnąć z głównej serii “Spawna”. Jest tam wątek nowego Spawna ze świetnym scenariuszem, na dodatek część rysunków wykonał nasz rodak, Szymon Kudrański. Jak będziemy sięgali po głównego “Spawna”, to najpewniej sięgniemy po ten run i opublikujemy go w wydaniu zbiorczym

 - powiedział nam Dzierżawski. Co z ceną nowych wydań? Tutaj na dokładne informacje należy jeszcze poczekać. Niemniej, zapowiedzi wydają się obiecujące.

Wydajemy “Spawna” inaczej niż amerykanie. W wypadku “Gunslingera” będzie to pakiet dwóch tomów, ale każdy z nich zawiera po dwa tradycyjne trade paperbacki, więc czytelnik dostanie zamkniętą opowieść

- podsumował jeden z szefów Studia Lain.

Źródło: własne
Jan_Piekutowski Strona autora
cropper