Warhammer: Chaosbane. Opowieść o wojnie Imperium i Chaosu
Warhammer: Chaosbane zapowiada się na jedną z najlepszych gier osadzonych w uniwersum stworzonym przez Games Workshop, przenosząc jeden z najsłynniejszych konfliktów całej sagi do wirtualnego świata w stylu Diablo. Dziś postanowiliśmy przybliżyć Wam historię "Wielkiej wojny z Chaosem".
Na przestrzeni lat Games Workshop stworzyło niesamowicie rozbudowany, bogaty w detale i wiarygodny świat Warhammera w wersji zarówno fantasy, jak i 40K. Przyjrzyjmy się pierwszemu z nich, a konkretniej rzecz ujmując, spójrzmy na okres "Wielkiej wojny z Chaosem", jaką stoczono w czasach Starego Świata.
Zgubna wojna domowa
Nasza opowieść rozpoczyna się w 2301 roku tzw. "Kalendarza Imperialnego" (w skrócie KI), kiedy to świat Imperium pogrążony jest w bardzo krwawej wojnie domowej. Po wymarciu dotychczasowej dynastii Imperatorów, władza została zdecentralizowana i najważniejsze regiony podzielili pomiędzy siebie potężni Elektorzy, którzy zajadle walczyli między sobą o zajęcie wolnego tronu. Przez tak głupią bratobójczą wojnę domową Imperium zostało dramatycznie osłabione, na czym postanowiły skorzystać bandy Chaosu.
Organizatorem najazdu, a zarazem przywódcą sił Chaosu, został wywodzący się z ludu Kurganów Asavar Kul Pomazaniec, który uznał, że rozdrobione Imperium jest już na tyle słabe, że bez większych przeszkód będzie można je szybko podbić. Potężny wojownik wiedział, że Bogowie Chaosu wzywają ku sobie nie tylko jego, lecz wszystkie straszliwe potwory, jakie chodzą po Starym Świecie, przez co południowe krainy stopniowo zaczęła zalewać fala niesamowicie silnych i bardzo licznych armii.
Pod wodzą Kurgana zgodzili się stanąć wojownicy z rubieży Krainy Trolli, bardzo liczni przedstawiciele zwierzoludzi, bestie wywodzące się z piekieł, a nawet i najstraszniejsze ze wszystkich, Demony. Tak oto Asavar Kul zebrał w pobliżu miasta Praaga największą armię Chaosu, jaką widział Stary Świat, która gotowa była do podbicia całego Królestwa Kislev. Kiedy horda kroczyła już wojennym marszem w stronę Kislevu, w mieście Nuln znalazł się jedyny na tyle rozsądny człowiek, aby zauważyć nadchodzące niebezpieczeństwo.
Szlachecka duma
Młody szlachcic imieniem Magnus był świetnym mówcą, wiernym wyznawcą Sigmara i przede wszystkim bardzo światłym jegomościem. Kiedy przez kraj toczyła się zaraza wewnętrznego konfliktu, on zebrał przy sobie całkiem spore grono zwolenników i z ich pomocą oczyścił Nuln z wyznawców Chaosu. Po swym pierwszym sukcesie, niczym zbawiciel narodu, Magnus chodził od miasta do miasta i z lokalnych placów nawoływał ludzi do opamiętania się i wspólnego stawienia czoła nadciągającej armii Chaosu. Jego przemowy były tak poruszające i zagrzewające do walki, że wkrótce jego wojsko rozrosło się parokrotnie, a w jego skład wchodzili przedstawiciele przeróżnych klas społecznych. Od lojalnych wyznawców Sigmara przez szalonych gorliwców, zwykłych obywateli pałających szczerą nienawiścią do Chaosu aż po zawodowych żołnierzy z armii prowincji.
Wspominani na początku Elektorzy byli świadomi tego co nadchodzi i wykorzystując swój spryt, natychmiast się do niego przyłączali, licząc w dłuższej perspektywie na znaczące korzyści polityczne. Gdy Magnus zakończył już przygotowania i zebrał pod swoim sztandarem zarówno profesjonalne wojska Elektorów, jak i ochotników z całego kraju, wyruszył do Middenheimu. Już wtedy wiedziano, że nadciągający konflikt będzie trzeba rozstrzygnąć raz a dobrze, bo długotrwała wojna na wyniszczenie mogłaby trwać dziesiątki lat - wszakże armie po obu stronach były największymi, jakie widział Stary Świat.
Jeśli chodzi o Cara Aleksego, który władał państwem Kislevu, był on przekonany, że w bitwie z tak liczną hordą Chaosu niepodważalnie potrzebne będzie mu solidne wsparcie. Rozkazał zatem swoim delegatom zanieść wiadomość do Wolfenburga, gdzie rządził Hrabia Ostlandu Bavaryk - jego ziemie od dawna były pustoszone przez dzikich Zwierzoludzi, więc na jego decyzję nie trzeba było długo czekać. Doświadczony w bitwach z Mrocznymi Mocami przywódca w zaledwie tydzień zebrał swe wojska i wyruszył na Północ, aby pomóc Carowi.
W pierwszej bitwie pomiędzy miastami Murmagrad i Chazask naprzeciw siebie stanęły zjednoczona armia Cara oraz przewyższająca ich liczebnie horda Chaosu. Car rzucił w wir walki swoje najlepsze jednostki, które początkowo dawały nadzieję na to, że uda się odeprzeć przynajmniej pierwszą falę przeciwników, zanim nadejdzie dla ludzi jakaś pomoc. Jazda Legionu Gryfa świetnie radziła sobie z "mięsem armatnim" Kula, jednakże sprytny strateg mrocznych sił szybko przyzwał na pole bitwy samego Shaggotha znanego jako Kholek Pożeracz Słońc - ten prastary stwór błyskawicznie rozgromił Gryfa i przechylił szalę zwycięstwa na stronę Chaosu.
Magnus przybywa na ratunek
Gdy carska armia została zmuszona do odwrotu na linię rzeki Lynsk, Aleksy wiedział już, że jego oddziały są na skraju wyczerpania i mogą zostać lada moment całkowicie zniszczone. Car ruszył więc do dalszych regionów swego państwa, aby przegrupować się i w ekspresowym tempie wyszkolić drugą armię złożoną zarówno z młodzieńców, jak i starszych, którzy w pierwszej turze zostali uznani za nienadających się do otwartej walki. Los jednak zmusił władcę do bardzo ciężkiej decyzji, lecz na szczęście pomoc miała nadejść już niebawem.
Magnus zgromadził tak duże siły, że podzielił swoją armię na dwie części, z których to pierwsza miała dołączyć do sił Cara, druga zaś wyruszyła na pomoc oblężonemu miastu Praaga. Oddział dowodzony przez Magnusa z sukcesem złączył się z armią Cara Aleksego, jednakże drugi zespół spotkał się z bardzo niemiłą niespodzianką. Horda Chaosu oblegała Praagę tak długo, że została w niej zaledwie garstka obrońców, z którą gigantyczna armia Bogów Chaosu rozprawiła się momentalnie - a było to już zimą 2302 roku KI. Wojska ludzi zastały na miejscu jedynie obozowisko wroga, więc prędko wycofały się na Południe, aby połączyć się z resztą i wspólnie wymierzyć jeden mocny cios hordzie.
Magnus miał w zanadrzu jeszcze jeden as w rękawie, albowiem w jego szeregach znajdował się potężny mag Elfów Wysokiego Rodu, którego zwano Teclis z Ulthuanu. Jego moce były silniejsze nawet niż najgroźniejsze bestie Chaosu, a na dodatek do dzielnych ludzi dołączyli także Krasnoludzie z Karaz-a-Karak, którzy wspomagali obrońców Kislevu. Już niebawem miała się zatem rozegrać największa bitwa w dziejach Starego Świata, o której potomni będą czytać jako o Bitwa u bram Kislevu.
Siły Chaosu zdążyły zamknąć już swój pierścień wokół stolicy Kislevu, gdzie szalenie zdeterminowani obrońcy nie dawali za wygraną. Asavar Kul postanowił osobiście poprowadzić swoją armię na miasto i raz na zawsze rozbić opierających się ludzi Imperium. W tym czasie armia Magnusa zdążyła zajść obozowisko Chaosu od tylnej flanki, dzięki czemu siły Kula zamknięte były w kleszczach dwóch wojsk. Z jednej strony obrońcy Kislevu nadal stawiali zacięty opór, z drugiej zaś Magnus zniszczył obóz i pozostawionych w nim żołnierzy hordy Chaosu. Następnie niczym boski młot samego Sigmara uderzył w zdezorientowane oddziały Demonów i Zwierzoludzi, wycinając w pień tysiące sługusów Chaosu. Cała bitwa nie była jednak tak prosta, albowiem Kul przegrupował swoje siły, przygotował się do walki i zmusił Imperium do dosyć długiej i niesamowicie wyczerpującej naparzanki.
Ostatecznie jednak dobro zwyciężyło i hordy Chaosu zostały rozgromione. Tym samym sojusz Bogów Chaosu również się rozleciał, na skutek czego po tej mrocznej stronie nastało ponad 200 burzliwych lat. Sam Magnus został w 2304 roku KI mianowany Imperatorem i zyskał miano Magnusa Pobożnego - jego działania pozwoliły odzyskać ludzkości dawną potęgę, wyplenić zło z okolicznych ziem i uporządkowały dawny rozgardiasz. Do dziś w uniwersum Warhammera mówi się, że był to jeden z najlepszych Imperatorów Starego Świata.
Materiał powstał przy współpracy z cdp.pl.
Przeczytaj również
Komentarze (9)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych