Gry z obecnej generacji, które zasłużyły na 10/10
Bieżąca generacja konsol zmierza ku końcowi, ale przez ostatnie lata przyniosła nam mnóstwo wspaniałych gier, które będziemy wspominać jeszcze przez długi czas.
Na wstępie muszę podkreślić, iż mam pełną świadomość tego, jak duże kontrowersje może wywołać taki artykuł. Jestem prawie pewien, że wśród Was, Drodzy Czytelnicy, nie znajdzie się druga osoba z identyczną dziesiątką. I choć starałem się dobierać tytuły głównie na podstawie ocen recenzenckich oraz ogólnego, pozytywnego rozgłosu wśród graczy, to niemożliwe jest uniknięcie pewnego stopnia subiektywizmu.
Bieżąca generacja zmierza powoli do końca. Myślę, że śmiało możemy mówić o tym, iż przyszły rok rozpocznie „nową erę” dla graczy konsolowych. Jak będziemy wspominać tę mijająca? Prawdopodobnie pozytywnie, jednak nie bez kontrowersji. Za tym drugim przemawiają liczne, zupełnie niezrozumiałe decyzje wydawców. Jeśli natomiast chodzi o tę pierwszą kwestię, miłe łaskotanie w brzuchu wywoła za kilka lat lista świetnych tytułów, które dostaliśmy w ostatnim czasie.
Czemu akurat te tytuły?
Wydaje mi się, że każdy z nich był na swój sposób rewolucjonizujący. Jeśli nie w obrębie gier wideo ogólnie, to co najmniej w swoim gatunku. Starałem się dobrać je tak, aby zapewnić możliwie dużą różnorodność. Są więc gry, w które zagramy na PlayStation 4 oraz Xbox One, są te z Nintendo Switch oraz jeden tytuł, będący przedstawicielem urządzenia VR od Sony.
Jestem bardzo ciekaw tego, jakie gry Wy traktujecie, jako to przysłowiowe i dosłowne „10/10”. Koniecznie dajcie znać w komentarzach, a najlepiej z krótkim opisem, dlaczego właśnie ten konkretny tytuł z obecnej generacji jest Waszym zdaniem niemal perfekcyjnym.
Astro Bot: Rescue Mission
Wiem, że wielu osobom tytuł ów może wydać się wepchnięty na siłę, aby koniecznie umieścić coś z PlayStation VR. Stwierdzenie jest jednak dalekie od prawdy, albowiem Astro Bot: Rescue Mission sam w sobie jest świetną grą. Wirtualna rzeczywistość sprawia jednak, że przechodzi o dwa stopnie wyżej – na poziom wybitny.
W grze wcielamy się w tytułowego robota, którego zadaniem jest odnaleźć swoich zaginionych przyjaciół. I choć fabuła jest rzeczywiście wyjątkowo sztampowa to ogromne bogactwo na przestrzeni dwudziestu „kreskówkowych” poziomów oraz genialna mechanika nadrabiają braki aż nadto! Świetna przygoda i obowiązkowa pozycja dla każdego posiadacza PlayStation VR.
Nier: Automata
Gra, która pojawiła się na światowym rynku w 2017 roku, bardzo szybko zaskarbiła sobie całe masy fanów. No i ciężko się temu dziwić! Ten nietypowy przedstawiciel gatunku RPG pozwolił nam przenieść się do odległej przyszłości, gdzie ludzkość została zepchnięta z piedestału hegemonów Ziemi. W odbiciu naszego dawnego domu pomóc mają androidy skonstruowane przez niedobitków, którzy zasiedlili księżyc. My wcielamy się w jednego z nich.
W projekcie wszystko obserwujemy z perspektywy trzecioosobowej, a fundamentalnym aspektem rozgrywki są walki z całymi zastępami wrogów. Nie to stanowi jednak o wybitności tego tytułu. Twórcy przygotowali dla najwytrwalszych aż 26 różnych zakończeń. Aby odkryć pełnię historii, fabułę trzeba przejść przynajmniej trzykrotnie. Muszę przyznać, że w Platinum Games mają rozmach!
Resident Evil 2 (2019)
Na liście nie ma takich tytułów jak Persona 5, czy nawet The Last of Us, które, choć świetnie wypadły na PlayStation 4, to jednak nie przeszły znaczącej transformacji względem swoich wersji z poprzedniej generacji. Inaczej jest w przypadku świetnego horroru od studia Capcom!
Resident Evil 2 (2019) to pełny remake i całkowite odświeżenie gry o tym samym tytule, która pierwotnie zadebiutowała ponad 20 lat temu, w 1998 roku. I choć fundamentalnie fabuła pozostała niezmieniona, to jednak gra jako całokształt jest dziś zupełnie inną produkcją niż jej poprzedniczka.
W rzeczonym tytule możemy wcielić się początkowo w Leona bądź Claire i w ich skórze przebrnąć przez wyjątkowo straszną i mroczną fabułę. Trzeba jednak zaznaczyć w tym miejscu, iż dopiero przejście jej jako obie postacie, pozwoli na odblokowanie kolejnych możliwości.
Nie ma wątpliwości, iż tegoroczna odsłona serii Resident Evil jest grą wybitną. Ustanowiła zupełnie nowe wymagania dla nadchodzących horrorów, albowiem wszystkie kolejne będą do niej porównywane. A przebicie tego, co nam zaoferowali jej twórcy, będzie wyjątkowo trudne.
Uncharted 4: Kres Złodzieja
Chyba nie ma rankingu gier z PlayStation 4, który nie zawierałby czwartej odsłony przygód Nathana Drake’a. Pierwsze trzy części zawiesiły poprzeczkę wyjątkowo wysoko, a „Kres Złodzieja” zdołał ją jeszcze przeskoczyć.
Produkcja studia Naughty Dog zadebiutowała w 2016 roku i od razu zaczęła zbierać skrajnie pozytywne oceny. Zagrało tam dosłownie wszystko. Dostaliśmy cudowną przygodę w ciekawym świecie, a wszystko na najwyższym wizualnym poziomie. Składały się nań świetne efekty specjalne, genialne oświetlenie i niezwykłe przywiązanie do detali w kwestii otoczenia oraz samej animacji.
Uncharted 4: Kres Złodzieja idealnie wieńczył przygody, w których przyszło nam brać udział na przestrzeni wszystkich odsłon. Choć jeśli miałbym się usilnie doszukiwać tego, co mogłoby być w grze zmienione, to postawiłbym na jej czas trwania. Gdy kończy się gry tak perfekcyjne, to chce się, aby trwały wiecznie.
Super Mario Odyssey
Gdy tylko ktoś wspomina o tym tytule, to zazwyczaj w kontekście tego, jak wygląda perfekcyjna gra z gatunku platformówek w 3D. Super Mario Odyssey ukazał się na Nintendo Switch dwa lata temu i z miejsca urósł do miana kandydata na grę 2017 roku.
Fabuła nawiązuje do tradycyjnych tytułów z cyklu o Hydrauliku i choć w rzeczonym projekcie jest ona niewiarygodnie urozmaicona, to kręgosłup pozostaje ten sam. Gracz, wcielając się w Mario, musi uratować swoją ukochaną, księżniczkę Peach, z rąk głównego antagonisty – Bowsera.
Super Mario Odyssey to wysoki poziom pod każdym względem. Twórcy oddali w nasze ręce całą masę cudownie zaprojektowanych poziomów, multum mini-gierek oraz setki znajdziek do odkrycia. Dość powiedzieć, że sama fabuła to zabawa na co najmniej kilkanaście godzin, a chcąc poznać wszystkie sekrety gry - nawet kilkadziesiąt.
God of War (2018)
Cykl o Kratosie, to sytuacja wyjątkowa podobna do tej, jaka miała miejsce przy serii Uncharted. Każda z wcześniejszych odsłon stała na wyjątkowo wysokim poziomie, a najnowsza okazała się jeszcze lepsza. Największą różnicą, względem przygód Drake’a, jest gruntowna zmiana konwencji rozgrywki.
God of War (2018) zaoferował nam piękny, nordycki świat i głębię fabularną, której nie powstydziłyby się najlepsze kinowe produkcje. Relacja ojca z synem była wyjątkowo ujmująca i świetnie zrealizowana. A co może nawet ważniejsze – nie irytowała swoją prozaicznością.
Oprócz fabuły, na najwyższym poziomie stały także warstwa wizualna oraz mechanika rozgrywki. Oba te elementy, wraz ze wspomnianym wcześniej, klimatem nie do podrobienia, tworzyły jedną, genialną całość, którą aż się chciało ciągle chłonąć. Odejście od konsoli było niekiedy najtrudniejszą decyzją w życiu, a uruchomienie trybu New Game +... Najłatwiejszą z nich!
Red Dead Redemption 2
Ostatnie lata stały w świecie gier wideo pod znakiem dążenia do osiągnięcia jak największego realizmu. Twórcy gier chcieli wnieść immersję na zupełnie nowy poziom. Szczytem tych starań jest bez dwóch zdań najnowsze dzieło od Rockstar Games.
Doświadczeni deweloperzy oddali w nasze ręce grę, która dla wielu okazała się nawet „zbyt realistyczna”. Jedno można powiedzieć śmiało – żadna nie osiągnęła wcześniej tak wysokiego poziomu w kwestii prawdziwości przedstawionego świata. Ten żył i reagował na każde z naszych zachowań.
Kowbojska przygoda okazała się dla wielu zbyt przytłaczająca i wiem, że umieszczenie jej na tej liście może wzbudzić liczne kontrowersje. Twórcom trzeba jednak oddać to, iż tak pieczołowicie dopracowanej „prawdziwości” świata nie osiągnął nikt wcześniej. Gra, która niejako wykroczyła poza swoje własne ramy, bez wątpienia zasługuje na przysłowiową „dyszkę”.
Bloodborne
Tytuł ów zadebiutował na rynku w 2015 roku i od razu zanotował bardzo wysoką sprzedaż. Cóż, nie ma w tym nic zaskakującego, albowiem jest to duchowy spadkobierca niezwykle lubianych gier z serii Dark Souls od studia FromSoftware. Za sterami produkcji ponownie zasiadł uznany już Hidetaki Miyazaki.
Projekt, w przeciwieństwie do poprzedników, nie dział się w realiach średniowiecznych, a przenosił nas do klimatycznego, fantastycznego świata osadzonego w XIX-wiecznej, wiktoriańskiej scenerii. Dokładniej rzecz biorąc, do stworzonego na potrzeby gry, ponurego i przybijającego Yharnam.
Największą zaletą okazało się świetnie wyważone tempo. Bloodborne ma, bez dwóch zdań, niezwykle wysoki próg wejścia, ale gdy postawi się już pierwsze kroki, wyjątkowo ciężko zawrócić. I nawet pomimo tego, że gra w żaden sposób nie pomaga nam się ze sobą uporać, a odnosimy wrażenie, że każdy kolejny zakręt to nowe kłody pod naszymi nogami, nie da się zwyczajnie jej porzucić.
Poziom trudności jest wysoki, a jednak nie frustruje. Zachęca do ponownego próbowania. Jeszcze raz, jeszcze raz i jeszcze raz – aż do skutku. Bloodborne to dla wielu osób gra generacji i, gdy nie możemy odłożyć pada, ciężko temu zaprzeczyć. Perfekcyjna i niezwykle uzależniająca!
Wiedźmin 3: Dziki Gon
W zestawieniu takim, jak to, nie może zabraknąć największego hitu od naszego polskiego CD Projekt RED. Trzecia odsłona przygód Geralta zachwyciła swoim rozmachem i cudownym, słowiańskim klimatem.
Projekt zadebiutował w maju 2015 roku i błyskawicznie uznany został za rewolucyjny krok w gatunku RPG. Każde zadanie, nawet najmniej znaczące i najbardziej poboczne, zachwycało głębią i stopniem dopracowania.
W tym roku Wiedźmin 3: Dziki Gon świętował swoje czwarte urodziny i nawet pomimo upływu czasu, wciąż zdaje się niedoścignionym wzorem dla wielu innych świetnych produkcji. Ogromną inspirację, widać chociażby w dwóch najnowszych częściach Assassin’s Creed od Ubisoftu. Nie ma w tym jednak nic złego, bo jak już podpatrywać, to tylko od najlepszych. Arcydzieło, w które każdy musi zagrać!
The Legend of Zelda: Breath of the Wild
Drugi przedstawiciel gier wyłącznie na konsole od Nintendo. Najnowsza odsłona przygód Linka jest niesamowita w każdym calu. Otwarty świat, który nie był tak otwarty nigdy wcześniej – w żadnej innej grze.
Już od pierwszych zapowiedzi ze strony Nintendo wiadomo było, iż nadchodzący projekt będzie czymś niesamowitym.
Przepiękne Królestwo Hyrule, które mogliśmy eksplorować w dowolny sposób i jak tylko chcieliśmy. A niedługo po premierze głośno było o tym, że w gruncie rzeczy można ją ukończyć od razu po przejściu samouczka. To samo w sobie pokazuje, jak dużą otwartość nam zaoferowano.
The Legend of Zelda: Breath of the Wild jest istną piaskownicą i to z piaskiem najwyższej jakości. Ma wszystko to, co powinna mieć dobra gra z otwartym światem i „to coś”, co sprawia, że nawet po kilkudziesięciu godzinach wciąż się nie nudzi i zaskakuje czymś zupełnie nowym. Dziś wiemy, że sequel to już kwestia czasu i oby minął on jak najprędzej!
Przeczytaj również
Komentarze (240)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych