Recenzja: LEGO The Hobbit (PS3)
- To dobra gra – powiedział Bilbo, i powiedział to z całym przekonaniem, bo mechanika była sprawdzona, postaci od groma, a nowe pomysły urozmaicały rozgrywkę. Gandalf jednak spojrzał na niego spod bujnych, krzaczastych brwi, które sterczały aż poza szerokie rondo kapelusza.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – spytał. – Czy to dobra gra w ogóle, czy po prostu dobra gra LEGO, niezależnie od tego, jak słabej jakości są nowe minigry i że stare błędy nie zostały naprawione; to dobra gra, bo przyjemnie spędziłeś z nią czas, czy może uważasz, że jest dobra, bo zajęła się twoją ulubioną powieścią?
- Wszystko naraz – rzekł Bilbo.
LEGO The Hobbit czaruje już od pierwszych chwil spędzonych w menu, gdzie w tle Bilbo i Gandalf rozbawiają swoją pokraczną pantomimą, przywołując czasy uroczych cutscenek zanim legoludki nauczyły się mówić. Błogi stan przerywa rozpoczęcie gry i usłyszenie słabej jakości ścieżki dźwiękowej, wydartej żywcem z filmów Petera Jacksona. LEGO Władca Pierścieni przynajmniej dodał do tego rozbrajająco głupiutkie zachowanie postaci w trakcie poważnych dialogów, ale /Hobbit/ nie zawraca sobie głowy takimi szczegółami jak humor.
Do typowego niszczenia wszystkiego dokoła, zbierania klockowej waluty i wybijania setek wrogów dochodzą… nie, nie zagadki logiczne. Minigry! Tańczenie oparte na wciskaniu odpowiednich przycisków, układanie konstrukcji poprzez wybieranie kolejnych jej części czy wydobywanie kilofem minerałów – jako urozmaicenie, proszę bardzo, ale nie ZAMIAST podstawowego elementu serii. Walkę i te niepotrzebne dodatki przerywają momenty, kiedy musimy wybrać jedną postać z całkiem sporej drużyny i użyć jej unikalnej umiejętności, żeby rozbić przeszkodę, po czym ruszamy dalej bezmyślnie siekać wroga. Nawet dla najmłodszych nie stanowi to wyzwania, ale w końcu znika problem braku kumpla do co-opa – pies też ogarnie!
Dobra, ale mamy dużo bohaterów, rozmaite bronie i różnorodne typy przeciwników - pewnie chłopaki z Traveller's Tales nadrabiają w kwestii walk.
A gdzie tam. Chaos na ekranie sprowadza walkę do mashowania jednego przycisku, a ładowane superataki przeważnie są zbyt mało dokładne i ustępują skuteczności molestowania kwadratu od normalnych ciosów. Krasnoludy lubią się też łapać za rączki i wyprowadzać ataki łączone, czyli… tak, mashowanie kwadratu. Oj, byłbym zapomniał o walce z silniejszymi osobnikami, przy których czas zwalnia, kamera robi zbliżenie, a my… mashujemy wyświetlany przycisk. Tyle z tego dobrego, że czasem to nie jest zamęczony kwadrat.
Między misjami zwiedzamy otwarte Śródziemie – Hobbiton, Rivendell, Dol Guldur i resztę znanych z hobbiciej wyprawy miejscówek. Minimapka jest na miejscu, opcja szybkiej podróży również dostępna, na gracza czeka masa zadań pobocznych, lecz cóż z tego, gdy na mapie zaznaczycie tylko wybrane przez twórców miejsca, a w kooperacji podzielony ekran pokazuje zwyczajnie zbyt mało. Nie mówiąc już o umieszczeniu minimapy drugiego gracza w miejscu, w którym przysłania ją ikona zapisywania się gry w losowych momentach. Ci to umieją zachęcić do nieobowiązkowych atrakcji sandboksu.
Niezupełną nowością jest wytwarzanie przedmiotów. We Władcy Pierścieni crafting polegał ma posiadaniu odpowiedniej ilości sztabek milthrilu, tutaj zaś mamy masę poszczególnych surowców – kamienie, deski, diamenty, ryby, liny. W trakcie misji da się je znaleźć w wystarczających ilościach, ale spróbujcie zdobyć pięćdziesiąt bagietek na terenie całego Śródziemia, bo jakiś hobbit chce wyprawić przyjęcie! Są przedmioty ułatwiające zbieractwo i handlarze, więc da się przeżyć, a przecież nie ma obowiązku pełnienia roli chłopca na posyłki, ale do tego rozwiązania twórcy raczej w przyszłości nie wrócą.
LEGO The Hobbit ma podobny problem co ekranizacja Jacksona – niby wszystko jest poprawne i się zgadza, jednak narracja przynudza, a nam zdarzy się przysnąć. Na uwagę zasługuje gra świateł, ale wersja na PS3 okropnie ząbkuje, potrafi przyciąć i raz zupełnie odmówiła mi posłuszeństwa. Fabuła obejmuje dwa pierwsze filmy, a DLC z dodatkowymi misjami na podstawie filmu Hobbit: Tam i z powrotem dostaniemy, kiedy ten wejdzie do kin.
Nie zapomnijcie sprawdzić jak seria LEGO zmieniała się przez lata!
Ocena - recenzja gry LEGO The Hobbit
Atuty
- Masa postaci
- Pokaźne Śródziemie
- Możliwości craftingu
Wady
- Chaos w walce
- Uproszczone do bólu zagadki
- Otwarty świat męczy na podzielonym ekranie
- Nudna narracja
Średniak na miarę gier LEGO od Traveller’s Tales. W co-opie miejscami bawi, ale lepiej sięgnąć po inne pozycje klockowej serii. Sprawdźcie nasz przegląd!
Przeczytaj również
Komentarze (23)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych