Recenzja: Lichtspeer (PS4)
Starożytne germańskie bóstwa są znudzone, co nie zapowiada niczego dobrego. Na szczęście nasz protagonista wie, jak dostarczyć im rozrywki. Jedyne, czego potrzebuje, to potężna broń miotana i armia przeciwników do zabicia.
Zwykle na początku recenzji staram się opisać tło fabularne gry, ale jako że tym razem udało mi się zamieścić całą opowieść we wstępie, to przejdę od razu do klimatu i głównych założeń . Niestety, twórcy wykorzystali często powielane schematy i nie starali się wymyślić niczego oryginalnego. Ile to już razy prowadziliśmy starożytnego germańskiego bohatera dzierżącego futurystyczną laserową włócznię, który z dzielnym okrzykiem na ustach zabijał potwory z mitologii nordyckiej przebrane za hipsterów i foki na deskorolkach?
Tak. to zwariowana i dziwna produkcja, jednak w żaden sposób nie umniejsza to jej świetnie przygotowanemu systemowi rozgrywki. Całość wydaje się bardzo prosta – nasz bohater ma do dyspozycji jedynie włócznię oraz kilka umiejętności. Protagonista nie może się przemieszczać, stojąc cały czas w miejscu, więc sterowanie ogranicza się do wyboru toru lotu pocisku. Aby trafić, musimy wykorzystać podstawowe zasady balistyki, bo włócznia po jakimś czasie traci impet i zaczyna opadać. Większość przeciwników ginie po jednym trafieniu w głowę, a za każde zabójstwo otrzymujemy punkty zależne od długości serii zabójstw i tego, jak silny był nasz oponent.
W walce wspierają nas zdolności, które dzielą się na trzy rodzaje: ofensywne, ochronne i najpotężniejsze moce über. Aby ulepszać i kupować nowe umiejętności, musimy wydać zebrane wcześniej punkty, więc im lepiej nam idzie, tym potężniejsza staje się nasza postać. Rozwój jest bardzo ważny, gdyż szybko okazuje się być naprawdę trudną grą. Wymaga od nas precyzyjnego celowania, spostrzegawczości, szybkiej reakcji i jeszcze szybszego podejmowania decyzji. Ma to swój urok, lecz długie sesje potrafią nieźle zmęczyć.
Na początku recenzji wspomniałem, że walczyć będziemy z naprawdę niesamowitymi przeciwnikami, choć trzeba dodać, że każdy z nich zachowuje się inaczej, a rozpracowanie ich ruchów jest konieczne, by mieć jakiekolwiek szanse na zaliczenie etapu. Podobnie wyglądają potyczki z bossami, jednak w ich trakcie nasze zdolności specjalne zostają wyłączone i jesteśmy zdani tylko na naszą potężną włócznię. Do tego dochodzi monotonia, bo choć każdy rodzaj przeciwników znacznie różni się od reszty, jest ich niewiele. Szybko też odblokowujemy najmocniejsze umiejętności, przez co używanie innych staje się nieopłacalne, a rozgrywka w żaden sposób nie ewoluuje wraz z naszymi postępami.
Bardzo ambiwalentne odczucia wywołała we mnie oprawa dźwiękowa gry. Z jednej strony niektóre etapy mają świetną elektroniczną muzykę w tle, która dobrze wpasowuje się w klimat i zachęca do jeszcze jednej próby przejścia etapu (fani Hotline Miami wiedzą, co mam na myśli), ale pozostałe utwory okazały się zbyt spokojne i powolne, co całkowicie nie pasuje do dynamiki rozgrywki.
Jeżeli chodzi o oprawę graficzną, to nie powiem Wam wiele więcej niż to, co widzicie na zrzutach ekranu. Jest przejrzysta, co w grach tego gatunku jest bardzo ważne, a design przeciwników i bossów jest naprawdę świetny. Klimat Lic nie każdemu przypadnie do gustu, jednak sama rozgrywka jest satysfakcjonująca, wymagająca i dobrze przygotowana. Niestety, tytuł ten szybko staje się monotonny i nie nadaje się na dłuższe posiedzenia.
Ocena - recenzja gry Lichtspeer
Atuty
- Przejrzysta szata graficzna
- Ciekawy pomysł
- Satysfakcjonująca rozgrywka
- Świetne walki z bossami
Wady
- Część utworów nie pasuje do dynamiki gry
- Nagły skok trudności po godzinie zabawy
- Szybko może się znudzić
Jeśli lubicie trudne zręcznościowe produkcje i nie przeszkadza Wam specyficzny humor Lichtspeer, to powinniście się zainteresować tym tytułem. Pozostali mogą raczej odpuścić.
Przeczytaj również
Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych