W głowie się nie mieści 2 (2024)

W głowie się nie mieści 2 (2024) - recenzja, opinia o filmie [Disney]. Dojrzewanie nie bierze jeńców

Piotrek Kamiński | 12.06, 21:00

Nauczone współpracy uczucia Riley brną wzorowo przez życie, aż do wakacji, kiedy dziewczynka ma 13 lat... Zaczyna się dojrzewanie i nie dość, że nagle panel emocji zdaje się szwankować, to jeszcze na kwadrat sprowadzają się zupełnie nowi lokatorzy: Niepewność, Żenada, Zazdrość i Nuda. To nie będzie lekkie lato.

Wypuszczone 9 lat temu (naprawdę aż tak dawno?!) "W głowie się nie mieści" Pete'a Doctera było istnym objawieniem, kwintesencją tego, co potrafi zaoferować widzom Pixar. Jednym rzutem dostaliśmy zupełnie nowy styl animacji, wyraziste postacie i szalenie ciekawą opowieść, w bardzo przystępny sposób rozkładającą na czynniki pierwsze skomplikowany temat, jakim są ludzkie emocje, a zwłaszcza emocje dziecka. Piękny film, piękne zakończeniem, sequel niepotrzebny. A jeśli już ma jakiś powstać, to musi mieć przynajmniej równie dobry pomysł!

Dalsza część tekstu pod wideo

No i wzięli i go nakręcili. Pete Docter nie wrócił na stołek reżysera. Zastąpiono go Kelseyem Mannem, dla którego jest to pełnometrażowy debiut. I choć może się to wydawać podejrzane, to jednak uspokoję cię od razu i powiem, że film nie jest typowym, chamskim sequelem bez pomysłu na siebie. To zasadniczo dobry film, raz jeszcze pokazujący mechanizmy działania dorastającego mózgu, tym razem jednak na innym etapie rozwoju. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to do faktu, że finałowa lekcja, którą nasi bohaterowie muszą wyciągnąć aby uratować sytuację, to zasadniczo ten sam morał, co poprzednim razem. Ale nie zaczynajmy od końca!

W głowie się nie mieści 2 (2024) - recenzja, opinia o filmie [Disney]. Niełatwo jest być nastolatką 

Przyjaźń

Skończył się rok szkolny. Riley i jej przyjaciółki mają jechać na wspólny obóz hokejowy, jak zawsze świetnie się bawiąc w swoim towarzystwie - dbają o to klasycznie Radość, Smutek, Strach, Złość i Odraza. Ale to lato będzie inne. Dziewczyny wybierają się po wakacjach do innej szkoły, niż Riley, co w połączeniu z koktajlem emocjonalnym zafundowanym jej przez rozpoczynające się właśnie dojrzewanie, zwyczajnie musi oznaczać kłopoty.

Zaczyna się niewinnie: panel kontrolny stał się jakby trochę bardziej czuły, przez co każda reakcja Riley jest mocniejsza - wybuch szału, zamiast lekkiej irytacji i tak dalej. Później poznajemy nowe emocje i rozpoczyna się przejmowanie władzy, a wraz z nim kłopoty Riley, która nie może się zdecydować czy być wierną przyjaciółką czy olać koleżanki, które przecież i tak ją porzucają i dołączyć do grupy popularnych dziewczyn.

Struktura filmu pod wieloma względami przypomina oryginał - nasi bohaterowie muszą wyruszyć w dalekie zakamarki mózgu, aby odzyskać ważną część osobowości Riley, podczas gdy pozostałe w centrum emocje starają się nie zepsuć wszystkiego - z opłakanym skutkiem, naturalnie. Trzeba jednak przyznać, że scenarzyści, Dave Holstein i Mega LeFauve (ta druga pracowała również przy części pierwszej) wciąż mają sporo dobrych pomysłów, dzięki czemu film nie nudzi się, regularnie zaskakując widza nieszablonowymi pomysłami, które z perspektywy wydają się być sympatycznie oczywiste, a przy tym ożywczo świeże.

W głowie się nie mieści 2 (2024) - recenzja, opinia o filmie [Disney]. O klasę niżej od oryginału 

Nowe twarze

Nie, Bing Bong nie powraca w glorii i chwale, zapomniany nie tylko przez Riley, ale chyba również i scenarzystów. Może w trzeciej części? Kto w takim razie zastępuje go w dzisiejszym filmie jako śmieszka, który ostatecznie rozerwie twoją duszę na strzępy i sprawi, że zalejesz się łzami? Cóż... Nikt. Być może to kwestia wieku naszej bohaterki, a być może samego scenariusza, ale "W głowie się nie mieści 2" nie jest tak słodko-gorzką historią, jak oryginał. Jest względnie uroczo, jasne, lecz jeśli nawet taka beksa, jak ja nie uroniła choćby jednej łzy przez cały film, to coś musi być nie tak z warstwą emocjonalną filmu.

W ogóle, jeszcze długo po wyjściu z kina nie mogłem pozbyć się wrażenia, że scenarzyści poszli trochę w przerost formy nad treścią. Film jest bardziej chaotyczny, przeładowany skądinąd ciekawymi pomysłami i lekko naciąganymi problemami. Później jednak zdałem sobie sprawę, że przecież tak dokładnie wygląda dojrzewanie, a więc główny temat filmu, ergo, w pewien pokrętny sposób, panu Mannowi udało się tu stworzyć dokładnie taki styl, nastrój i ton, o jakie chodziło. Nie zmienia to jednak faktu, że podczas oglądania wciąż można poczuć lekkie zmęczenie i samemu zakończeniu, jak już wspominałem, brakuje nieco świeżości, więc warto mieć to na uwadze decydując się na seans. 

W kwestii technicznej film wygląda równie dobrze, jak oryginał, choć nie ma już opcji, żeby animatorzy zaskoczyli nas czymś tak, jak w 2015 tym specyficznym stylem animacji, który sprawiał, że postacie wyglądały trochę jakby składały się z magicznie trzymanych do kupy bąbelków, w dodatku promieniując własnym światłem. Nowe modele postaci są całkiem zabawne, jasne, zwłaszcza Niepewność, z tymi jej gigantycznymi oczami, szeroką, wyrazistą buzią i w przyciasnym golfie, ale nie zrobiły na mnie aż takiego wrażenia. Może mieć to również związek z faktem, że tak naprawdę, poza Niepewnością, ich rola w filmie jest raczej mocno ograniczona, więc nie rzucają się jakoś bardzo w oczy. Żenada jest sympatycznie wstydliwym, wielkim misiem, ale to już z grubsza wszystko, co można o nim powiedzieć, Nuda siedzi tylko zbyt zajęta nudzeniem się, żeby z czymkolwiek pomóc, a Zazdrość... Ona akurat jest całkiem zabawna, oglądając wszystko tymi swoimi wielkimi oczami, przymocowanymi do malutkiego ciałka i już samym tylko wzrokiem mówiąc: "Chcę to!". Tak naprawdę jednak jedyną faktyczną postacią z czymś na wzór własnego wątku jest Niepewność, podczas gdy reszta to zasadniczo tło. To samo jednak można było powiedzieć i o połowie bohaterów pierwszego filmu, więc nie dramatyzował bym jakoś bardzo z tego powodu. Grunt, że ostatecznie opowieść trzyma się kupy.

"W głowie się nie mieści 2" to film z pogranicza natchnionych i kompletnie zbędnych kontynuacji. Z jednej strony mamy tu zaprezentowanych całą masę nowych i ciekawych pomysłów związanych z mechaniką działania emocji, z drugiej nowi bohaterowie nie mają w większości zbyt wiele do roboty, a sama fabuła pod wieloma względami przypomina część pierwszą. Stawka nie jest aż tak wysoka, nie jest też zbyt poruszająco. To powiedziawszy, pamiętajmy, że porównujemy ten film do części pierwszej, która jest, moim zdaniem, jedną z najlepszych animacji w historii, więc nawet jeśli kontynuacja rzeczywiście jest słabsza, to i tak nie zmienia to faktu, że Pixar dostarczył nam kolejny, dobry, może nawet bardzo dobry film. Po prostu nie arcydzieło.

Atuty

  • Złość, Strach i Odraza mają trochę więcej do roboty;
  • Bardzo sympatyczna Niepewność;
  • Masa dobrych pomysłów zarówno tłumaczących emocje dorastającej nastolatki, jak i bardziej abstrakcyjnych;
  • Mocniej rozwinięty wątek Riley;
  • Wciąż brzmi i wygląda pięknie.

Wady

  • Większość nowych postaci nie ma nic do roboty;
  • Wtórny finał;
  • Jak na film o emocjach, to nie robi już takiego emocjonalnego wrażenia.

"W głowie się nie mieści" nie miało szans zrobić równie wielkiego wrażenia, co część pierwsza, ale to wciąż ciepły, zabawny, inteligentnie pomyślany film. Warto wybrać się z dziećmi do kina.

7,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper