Jaki jest polski snajper?
W ostatnim czasie sporo szumu zrobiła gra Sniper: Ghost Warrior od naszego rodzimego developera City Interactive. Miała świetnie oddawać realia życia snajpera na polu walki, a w dodatku kosztowała mniej niż normalne nowe tytuły. Czy ta pozycja jest warta zakupu i zasłużyła na rozgłos?
Odpowiedź brzmi: zdecydowanie nie. Niższa cena gry nie jest podyktowana dobrym sercem producenta czy czymś w tym stylu, ale po prostu mizerną jakością rzeczonego szpila. Jest to zwykła budżetówka, w której fabuła i misje są szyte baaardzo grubymi nićmi. Nie mam np. pojęcia dlaczego na misję wysadzenia w powietrze plantacji narkotyków zostaje wysłany sam snajper, nie wiem dlaczego dziwnym trafem w innych misjach nasi "pomocnicy" zawsze uciekają, a nas czeka samotna przeprawa przez teren wroga. W jednym poziomie nawet śmigłowiec ma nas zabrać z misji, ale może wylądować tylko w środku terenu wroga, mimo iż wokoło pełno jest dobrych miejsc do lądowania. W tej samej misji musimy jeszcze wysadzić działka przeciwlotnicze, aby nie zestrzeliły naszego ratunku. Kiedy dochodzimy do działek, okazuje się, że nawet nie są one obsadzone żadną załogą. W innej misji hakujemy komputer, ale do chatki z nim zbliżają się wrogowie, więc trzeba szybko uciekać, tak szybko, że w trakcie tej misji okazuje się, że bohater zdążył znaleźć płytę CD, wrzucić ją do napędu i wypalić dane (wszystko w czasie kilku sekund). Tym podobnych uproszczeń i rzeczy, na które trzeba przymykać oko jest mnóstwo i irytują na każdym kroku, dopełniając tylko obrazu słabiutkiej gry budżetowej.
Tak szumnie zapowiadany symulator snajpera przewiduje zmianę toru lotu pocisku o dobre pół metra na dystansie około 200 m. Rzeczywiście, bardzo to realistyczne. Podobnie jak to, że wrogowie nie patrząc na nas, wiedzą gdzie jesteśmy, bo widzą dookoła głowy, przez krzaki itp. Zwłaszcza denerwuje ten patent w misjach, gdzie jedno zauważenie kończy rozgrywkę. Przeciwnicy widzą nas zawsze, a my nie mamy pojęcia, gdzie są. Irytują ponadto akcje, w których wróg wali w bok, w krzaki czy gdzieś, a my i tak przyjmujemy te pociski, chociaż jesteśmy jakieś 20-30 m od tych krzaków! Rozwaliło mnie to zupełnie. Mamy 2010 rok, a niektórzy nadal robią sobie w ten sposób jaja z graczy. Pozycja ta jest ponadto pełna bugów i niedoróbek, a grafika prezentuje się ładnie tylko na screenach, i tylko w terenach zalesionych. O wyglądzie cieni nawet nie będę wspominał. Podsumowując, odradzam zakup tej pozycji nawet największym FPS-owym fanom. Ze te pieniądze można mieć 2-3 starsze i o wiele lepsze tytuły. Do polskiego snajpera radzę się nawet nie zbliżać.
W ostatnim czasie sporo szumu zrobiła gra Sniper: Ghost Warrior od naszego rodzimego developera City Interactive. Miała świetnie oddawać realia życia snajpera na polu walki, a w dodatku kosztowała mniej niż normalne nowe tytuły. Czy ta pozycja jest warta zakupu i zasłużyła na rozgłos?
Odpowiedź brzmi: zdecydowanie nie. Niższa cena gry nie jest podyktowana dobrym sercem producenta czy czymś w tym stylu, ale po prostu mizerną jakością rzeczonego szpila. Jest to zwykła budżetówka, w której fabuła i misje są szyte baaardzo grubymi nićmi. Nie mam np. pojęcia dlaczego na misję wysadzenia w powietrze plantacji narkotyków zostaje wysłany sam snajper, nie wiem dlaczego dziwnym trafem w innych misjach nasi "pomocnicy" zawsze uciekają, a nas czeka samotna przeprawa przez teren wroga. W jednym poziomie nawet śmigłowiec ma nas zabrać z misji, ale może wylądować tylko w środku terenu wroga, mimo iż wokoło pełno jest dobrych miejsc do lądowania. W tej samej misji musimy jeszcze wysadzić działka przeciwlotnicze, aby nie zestrzeliły naszego ratunku. Kiedy dochodzimy do działek, okazuje się, że nawet nie są one obsadzone żadną załogą. W innej misji hakujemy komputer, ale do chatki z nim zbliżają się wrogowie, więc trzeba szybko uciekać, tak szybko, że w trakcie tej misji okazuje się, że bohater zdążył znaleźć płytę CD, wrzucić ją do napędu i wypalić dane (wszystko w czasie kilku sekund). Tym podobnych uproszczeń i rzeczy, na które trzeba przymykać oko jest mnóstwo i irytują na każdym kroku, dopełniając tylko obrazu słabiutkiej gry budżetowej.
Tak szumnie zapowiadany symulator snajpera przewiduje zmianę toru lotu pocisku o dobre pół metra na dystansie około 200 m. Rzeczywiście, bardzo to realistyczne. Podobnie jak to, że wrogowie nie patrząc na nas, wiedzą gdzie jesteśmy, bo widzą dookoła głowy, przez krzaki itp. Zwłaszcza denerwuje ten patent w misjach, gdzie jedno zauważenie kończy rozgrywkę. Przeciwnicy widzą nas zawsze, a my nie mamy pojęcia, gdzie są. Irytują ponadto akcje, w których wróg wali w bok, w krzaki czy gdzieś, a my i tak przyjmujemy te pociski, chociaż jesteśmy jakieś 20-30 m od tych krzaków! Rozwaliło mnie to zupełnie. Mamy 2010 rok, a niektórzy nadal robią sobie w ten sposób jaja z graczy. Pozycja ta jest ponadto pełna bugów i niedoróbek, a grafika prezentuje się ładnie tylko na screenach, i tylko w terenach zalesionych. O wyglądzie cieni nawet nie będę wspominał. Podsumowując, odradzam zakup tej pozycji nawet największym FPS-owym fanom. Ze te pieniądze można mieć 2-3 starsze i o wiele lepsze tytuły. Do polskiego snajpera radzę się nawet nie zbliżać.