To się włącza, to się wyłącza. Jak i po co kupiłem Switcha.
Do zakupu Switcha podchodziłem od początku z dużą rezerwą. Nintendo w zasadzie nigdy nie było moją podstawawową konsolą. No, może po za czasami GC, na którego miałem sporo gier. Powód? Gry. Jako miłosnik Resident Evil, Colin McRae, Pro Evolution Soccer, Sillent Hill i kilku innych serii nie mogłem opierać się tylko na Ninny, które tych gier( z drobnymi wyjątkami) nie serwowało. Praktycznie całkowity brak gier wyścigowych, sportowych, horrorów oraz innych gatunków odrzucał zarówno mnie, jak i wielu innych graczy. I tak w zasadzie pozostało do dzisiaj. Ale o tym za chwilę.
Switch od początku jawił się w moich oczach jako ciekawostka. Mimo wszystko nie raz i nie dwa rozważałem zakup, głównie z sentymentu do tej firmy. Ciągle jednak powracały te same pytania. Po co? W co ja będę na tym grał? Przyznam się, że zdarzało mi się drwić zarówno z samej konsoli, jak i z ludzi, którzy jej hołdowali. Biję się w pierś i przepraszam każdego komu doj@bałem z uśmiechem na ustach. Mea culpa... Nie zmienia to jednak faktu, że Switcha tratowałem ciągle jako urządzenie, którego sukcesy wynikają jedynie z dwóch elementów. Po pierwsze - magia Nintendo. I nie jest to żadne mityczne określenie. To jest fakt. Nintendo bazuje na swojej pozycji i korzeniach konsolowego gejmingu. Jest wielu graczy, którzy skłonni byli by kupić kupę zawiniętą w papierk z nazwą firmy. Praktyki stosowane przez Nintendo nie były by akceptowane w odniesieniu do innych firm. To jest handicap legendy, która stworzyła Mario, Zeldę i Pokemnony. I od 40 lat jedzie na tej legendzie. Po drugie - hybrydowość. Co by nie mówić i nie pisać, jest to największa, jesli nie jedyna zaleta tej konsoli. Łatwość z jaką przechodzimy z trypu dock to handheld jest godny podziwu. Jednak ani mityczna magia Ninny mnie nie zaczarowała, ani hybrydowość ich nowego produktu. Była to gra.
Prawie każdy gracz ma taki tytuł lub tytuły, które kupuje z autoamtu, bo wie czego może się po nich spodziewać. I te oczekiwania prawie zawsze się potwierdzają. Dla mnie takim tytułem przez długi okres był Resident Evil. Jednak po piątej części porzuciłem serię, bo z residentem łączyła ją tylko nazwa i postacie. Potem był Sillent Hill. Niestety oddanie serii w ręce zewnętrznych developerów nie zawsze wychodziło grze na dobre. W pewnym momencie SH stał się parodią samego siebie. Dopiero SH:Downpur przywrócił mi nadzieję na coś, co jest tym prawdziwym silentem. Czas pokaże co przyniesie rimejk, a może i reebot tej serii. Jednak tytułem, który najbardziej przez te lata zapadł mi w pamięć jest seria Prime, czyli trójwymiarowa wariacja na temat Metroida. Chyba żadna seria nie wessała mnie tak mocno jak przygody Samus. Pierwszą grę zaliczyłem kilka razy. Echoes też przeorałem wzdłóż i wszerz. Trójkę za to uważam za grę z optymalnym wykorzystaniem sterowania ruchowego w grach FPP i w grach w ogóle. I nagle pojawia się remaster pierwszej gry. No nie mogłem sobie odpuścić , tym bardziej, że cena była bardzo atrakcyjna, a zawartość warta każdej wydanej złotówki.
Nie będę się jednak rozwodził nad moją ulubioną grą, bo nie o tym jest ten wpis. Nie mniej jednak to zremasterowane przygody Samus Aran zachęciły mnie do wydania ponad 2 tysięcy złotych na konsolę, grę oraz akcesoria. Pytanie, które sobie zadałem po tym jak już pograłem trochę na Switchu brzmiało - Czy kupiłbym to urządzenie, gdyby nie Metroid Prime. Odpowiedź brzmi - absolutnie nie. Tak jak PS3 i PS4 kupiłem nie dla konkretnej gry, bo wiedziałem, że będzie multum tytułów w które zagram, tak do zakupu Switcha zwotywowała mnie JEDNA gra. W perspektywie czai się jeszcze Echoes i Corruption, ale czy to powinna być motywacja do kupna konsoli? Remastery? WTF?! No wybaczcie mi Drodzy Gracze, ale nie jara mnie ani Zelda( choć grałem w trzy lub cztery), ani tym bardziej Mario i Pokemony. Nie kupuję też stylistyki i koncepcji Splatoon, Kirby oraz innych typowo nintendowych gier. Po prostu nie i już! Polubiłem MP, Eternal Darkness, Gheist, ale po za Metroid Prime serie te porzucono, tak jak wiele innych. Gdzie kontynuacje Baten Kaitos, Tales of Symhonia i Mad World?
Teraz słów kilka o samej konsoli. Z przykrością stwierdzam, że po za dobrze przemyślanym patentem na hybrydowość Switch jest urządzeniem przestarzałym i kiepsko przemyślanym. Dlaczego? Konsola jest bardzo mało funkcjonalna. Nie skorzystasz z serwisów VOD ani nie przejrzysz internetu. Granie w chmurze praktycznie nie ma sensu. Sprawdzałem to przy okazji dema RE3 i jest to pokaz slajdów. Joycony, choć dają fajne wibracje i można je odłączyć, na dłuższą metę są bezużyteczne. Uwielbiany przeze mnie Metroid Prime stał się grą dość trudną. Głównie przez nieergonomicznie rozmieszone gałki oraz ich rozmiar. Etapy w Moonscars na których się wieszałem, na pro padzie stawały się wręcz łatwe! Być może jako kontrolery ruchowe joycony sprawdzają się lepiej, ale jako tradycyjny pad są wyjątkow słabe. Soft konsoli też jest słaby. Przeglądanie gier w sklepie wymaga sporo cierpliwości. I nie jest to chyba kwestia wolnego internetu. W domu mam 750mb i jest podobnie.
Standardowo Nintendo krzyczy sobie duże kwoty za akcesoria. Pro pad jest w porządku, ale jego cena jest "na styk". I nie ma analogowych spustów co w zasadzie dyskwalifikuje go jako kontroler do poważnych gier samochodowych lub innych wymagających płynnej regulacji. Prawdę mówiąc, gdyby kosztował 30-40 więcej to olał bym go i kupił tańszy zamiennik. Jego dużą zaletą jest czas pracy na jednym ładowaniu - ok.40h. Oryginalna ładowarka to wydatek ponad 100zł. Karta pamięci, futerał( w zasadzie niezbędny) tak samo. Ok jest podstawka. Praktycze rozwiązanie, ale to drobiazg. Kto kupił Switcha dla pada z dużą baterią i podstawki niech pierwszy rzuci kamieniem.
Podsumowanie. Czy polecam Nintendo Switch? I tak i nie. Jeśli masz dzieci w przedziale do 15 lat to jest to fajne urządzenie. Jest niewiele rzeczy, które sprawią rodzicom więcej radości niż seans z synem w Mario Kart, czy Splatoon. Dla pozostałych jest to konsola-ciekawostka. Jest na nią mało normalnych gier, nie obejrzysz filmu na Netflix i nie przejrzysz stron www. Bateria nie trzyma zbyt długo, a akceroria są drogie. Gdyby taką konsolę wypuściła inna, mniej znana firma to sukces był by na pewno mniejszy. A tak? Zadziałała magia Nintendo. Jeśli szukasz ciekawostek to kup, a potem szybko sprzedaj, bo konsola i gry dobrze trzymają ceny. Ale jaranie się Switchem uważam za przesadę. Podejrzewam, że tak jak w przypadku Wii konsola z czasem ląduje w koncie i przegrywa w nieformalnej walce z konkurencją.