TOP 5 - przygodówki 2D zasługujące na remake

BLOG
1492V
SoQ | 26.07.2010, 14:55
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Można narzekać, że odświeżanie starych gier to żerowanie na wiernych fanach i wyciąganie kasy, którego przecież tak nie lubimy. Jednak wszystko da się robić z klasą, a LucasArts tchnął w serię Monkey Island nowe życie pokazując przy okazji, jak powinien wyglądać remake niemal idealny. W PE#156 możecie przeczytać moje zachwyty nad edycją specjalną drugiej części tego klasyka, do zapoznania z którym gorąco Was zachęcam. Śledząc po raz kolejny perypetie Guybrusha, zastanawiałem się jakie stare przygodówki powinny przypomnieć nam o swoim istnieniu. Wynikiem owych przemyśleń jest niniejszy ranking.

Można narzekać, że odświeżanie starych gier to żerowanie na wiernych fanach i wyciąganie kasy, którego przecież tak nie lubimy. Jednak wszystko da się robić z klasą, a LucasArts tchnął w serię Monkey Island nowe życie pokazując przy okazji, jak powinien wyglądać remake niemal idealny. W PE#156 możecie przeczytać moje zachwyty nad edycją specjalną drugiej części tego klasyka, do zapoznania z którym gorąco Was zachęcam. Śledząc po raz kolejny perypetie Guybrusha, zastanawiałem się jakie stare przygodówki powinny przypomnieć nam o swoim istnieniu. Wynikiem owych przemyśleń jest niniejszy ranking.xxxxx
 



5. Teenagent
Rok: 1994/1995         Producent: Metropolis Software


Teenagent to absolutna klasyka polskiej szkoły growej. Przygodówka opowiadająca o perypetiach luzaka Marka Hoppera, który z przypadku zostaje się agentem i musi wyjaśnić tajemnicę złota znikającego z europejskich banków, była jedną z pierwszych rodzimych produkcji na PC. Rok po premierze ukazała się edycja rozszerzona - Nowy Teengaent - z mówionymi dialogami i na CD (pierwotnie gra mieściła się na trzech dyskietkach). Teenagent odznaczał się wciągającą, aczkolwiek może ciut dziecinną fabułą, świetnymi zagadkami, którymi rządziły prawa logiki, oraz mnóstwem smaczków i nawiązań do filmów i nie tylko. Pewnie młodszych graczy nie śmieszyłby teraz żart głównego bohatera, który po kliknięciu na okno stwierdza, że „woli DOS”. W tamtych latach jednak było to coś, na widok czego śmiałem się do rozpuku.


Gra ukazała się również w wersji angielskojęzycznej i całkiem nieźle poradziła sobie zagranicą. Właśnie „anglika” możecie za darmo pobrać ze strony Good Old Games, do czego gorąco zachęcam. Może być to bowiem jedyna okazja, by poznać Teengaenta. Trudno bowiem się spodziewać, aby taki remake kiedykolwiek powstał. Metropolis Software już dawno nie istnieje, a Adrian Chmielarz - główny producent gry, ma teraz studio People Can Fly i jak wiecie pracuje nad Bulletstorm. Dlatego też remake Teenagenta, pozostający w sferze pobożnych życzeń, załapał się zaledwie na miejsce piąte.

 




 

4. Gabriel Knight: Sins of the Fathers
Rok: 1993         Producent: Sierra


„Grzechy Ojców” to pierwsza część serii opowiadającej o perypetiach Gabriela Knighta. Serii, która mimo wzlotów i upadków, dotrwała aż do początków ery 3D i na stałe zapisała się w historii gier przygodowych. Knight to cienko przędący autor horrorów, który w ramach poszukiwania inspiracji do nowej książki śledzi sprawy morderstw, do jakich dochodzi w Nowym Orleanie. Szybko okazuje się, że wszystkie są powiązane z praktykami Voodoo, a kolejne ślady prowadzą naszego bohatera między innymi do Niemiec.


Gabriel Knight to zdecydowanie produkcja „dla dorosłych”, z dojrzałą historią i poważnymi dialogami. Gra zatem stanowi nie lada rodzynek, zwłaszcza, że przygodówki z reguły traktowały rzeczywistość z przymrużeniem oka. Tajemniczy i mroczny Nowy Orlean, magia, morderstwa i ciarki na plecach - tego w Sins of the Fathers nie brakuje.


Seria doczekała się trzech gier, jednak „dwójkę” zmieszano z błotem i nic dziwnego. Gra powstała w czasach fascynacji filmami interaktywnymi, wykorzystano w niej sceny z udziałem żywych aktorów co wypadło blado. „Trójka” z kolei ukazała się w czasach dogorywania przygodówek jako gatunku. Tytuł hulał w 3D i był nawet udany, ale co z tego, skoro aura mistycyzmu i tajemniczości gdzieś uleciała. Dlatego pierwsza część to zdecydowanie najlepszy materiał na remake.
 

 



3. Curse of Monkey Island
Rok: 1997         Producent: LucasArts


Odświeżono już dwie pierwsze części Małpiej Wyspy, dlaczego zatem nie zrobić tego samego z trzecią? Tym bardziej, że roboty byłoby tu niewiele. Gra ukazała się bowiem w wersji z voice actingiem i solidną grafiką 2D, więc wystarczy ją nieco podciągnąć do dzisiejszych standardów i viola. Kolejne przygody Guybrusha Threepwooda, mimo iż ze studia odszedł już ojciec poprzednich odsłon - Ron Gilbert, trzymały poziom.


Oczywiście ponownie przyszło nam walczyć z LeChuckiem, a na dodatek ukochana Elaine zamieniła się w złoty posąg, co również nie wróży niczego dobrego. Podczas przygody spotkamy oczywiście plejadę zakręconych rozmówców, zarówno nowych, jak i tych dobrze znanych. Epizodycznie powraca choćby Wally - kartograf z części drugiej, czy nieśmiertelny Stan, którego wybawimy z kłopotów w które sami go wpędziliśmy. Czeka nas też mnóstwo zadań i nietypowych sytuacji, jak choćby pojedynek... gry na banjo, czy doprowadzenie do ślubu... dwóch kościotrupów.


Curse of Monkey Island charakteryzuje się wprost prześlicznymi lokacjami i moim zdaniem najfajniejszym stylem graficznym w całej serii. Postać Guybrusha, przeraźliwie chudego, z bujną czupryną i długim nosem, mi osobiście przypadła do gustu bardziej, niż design protagonisty w obu edycjach specjalnych. Pojawienie się remake'u Curse of Monkey Island byłoby cudownym dopełnieniem kolekcji, jaką fani Małpiej Wyspy mogli ostatnio zebrać.
 



2. Leisure Suit Larry in the Land of the Lounge Lizards
Rok: 1987/1991        Producent: Sierra    

Kiedyś Larry to był gość. Bujał się po nocnych klubach i podejrzanych spelunach, przegrywał  kasiorę w kasynie, a wszędzie tam szukał szczęścia w wyrywaniu panienek. Dziś jego szanowną postacią niektórzy wycierają sobie gębę, a na rynku lądują takie potworki jak Magna Cum Laude i Box Office Bust. Kiedyś karierą najbardziej znanego podrywacza elektronicznej rozrywki kierował bowiem Al Lowe -
gość którzy stworzył tą postać od postaw i który umiał też tworzyć świetne przygodówki.


Taki był właśnie pierwszy Larry, który ukazał się 23 lata temu. Wówczas to tematyka spraw damsko męski była w grach pewnym novum, ale seria od zawsze przedstawiała te kontakty w krzywym zwierciadle. Generalnie premierowe przygody erotomana gawędziarza skończyłem niezliczoną ilość razy, a swego czasu na pamięć znałem też wszystkie komendy, jakie trzeba było wpisać podczas gry. Dokładnie tak. Pierwsza wersja bowiem opierała się na hasłach, które wklepywaliśmy z klawiatury jak np. podejdź do, podnieś itp. Hardkor. Druga, która ukazała się 4 lata później, posiadała już interfejs point'n'click i naprawdę sympatyczną oprawę 2D (porównajcie obie wersja na poniższych filmikach). Zresztą na remake nadaje się każda część Larry'ego, jednak to „jedynkę” darzę największym sentymentem.
 

 



1. Maniac Mansion: Day of the Tentacle
Rok: 1993         Producent: LucasArts

Mamy zatem numer jeden notowania - drugą część kultowego Maniac Mansion. Czemu Day of the Tentacle jest według mnie najlepszą przygodówką nadającą się na remake? Co tu dużo gadać - to po prostu produkcja ponadczasowa i wielu rankingach wybierana na najlepszą grę adventure w historii.


Tytuł charakteryzuje się zakręconym humorem i równie zakręconymi postaciami, wszak pracował przy niej sam Tim Schafer. Do obiadania mamy mnóstwo lokacji, umieszczonych w różnej przestrzeni czasowej, ponieważ trójka bohaterów - Bernard, Hoagie i Laverne - zostaje rozrzucona w przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Do komunikacji i przekazywania pomiędzy nimi przedmiotów służą... przenośne toalety, a fakt rozbicia gry na trzy płaszczyzny wymaga od nas ostrego główkowania. Świetny patent polega również na tym, że wszyscy bohaterowie są w tym samym miejscu, zatem np. wycięcie drzewa w przeszłości zaowocuje tym, że zniknie ono w przyszłości. Taki zabieg dał autorom sporo możliwości jeśli chodzi o wymyślanie zagadek, a te są w grze najwyższych lotów.


Ostatnio, dzięki emulatorom na PSP, przeszedłem Day of the Tentacle po raz kolejny i cóż, utwierdzam się w przekonaniu iż produkcja ta jest wprost genialna. Dlatego znalazła się na szczycie listy gier przygodowych, które powinny doczekać się remake'u. Byłoby pięknie.

 

Oceń bloga:
1

Komentarze (47)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper