Piątkowa GROmada #116

BLOG
2987V
Piątkowa GROmada #116
REALista | 21.12.2018, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Podsumowanie roku przed Świętami? Czemu nie.

Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami i już w poniedziałek wszyscy zasiądziemy do wigilijnych stołów, aby wpierniczać karpia i zrywać folie z gier, które Mikołaj zostawił pod choinką, a my witamy wszystkich w przedświątecznej gromadzie, w której podsumowujmy sobie miniony growy rok, bo w sumie już najwyższy na to czas. LadyDiesel zaprosiła do występu w blogu Manowara74Lukszu33MashiegoBieluka i BZimiennego, aby opowiedzieli nam, która produkcja najbardziej zaskoczyła ich w tym roku, która dla nich była najlepsza oraz, która sprawiła największy zawód.

Was też zapraszam do podsumowania swojego roku. Dajcie znać w komentarzach, która gra była zaskoczeniem, która GOTY, a która zawiodła.


Z okazji Bożego Narodzenia życzymy wszystkim zdrowia, szczęścia, wszystkiego najlepszego w te Święta jak i nadchodzącym Nowym Roku i aby nigdy nie zabrakło wam czasu (i pieniędzy) na granie.


Jak już wspomnieliśmy we wstępie, nadchodzi ten magiczny czas karpi i prezentów i każdy otwiera serca na potrzeby innych ludzi. Chcielibyśmy przypomnieć o zbiórce pieniędzy, które są potrzebne na rehabilitacje małego Wiktora - syna naszego kolegi z portalu. Nawet najmniejsza kwota może pomóc zapewnić mu start w lepsze życie. Drodzy użytkownicy pokażcie po raz kolejny, że PPE to nie tylko portal. W grupie siła!

https://pomagam.pl/wiktor17


LadyDiesel

Zaskoczenie roku

W tym roku przeżyłam w sumie trzy zaskoczenia. Przestałam grać w Destiny 2, a myślałam, że ta przygoda nigdy się nie skończy. Season pass się zmarnuje, ale co tam… 500h spędziłam z tym tytułem, niczego nie żałuję, poznałam wiele świetnych osób, ale co za dużo to nie zdrowo… Nie wiem czy to kwestia wkradającej się powoli nudy, czy tego, że REALista namówił mnie na grę, której nigdy bym sama nie odpaliła. Mowa tutaj o Dead by Daylight i to jest właśnie moje drugie zaskoczenie roku. Rozgrywka w sumie polega ciągle na tym samym. Rzuca nas do jakiejś miejscówki, z której trzeba uciec z trójką pozostałych znajomych. Ściga nas morderca, wiesza na hakach, my próbujemy się ściągać po to, żeby naprawić wystarczającą ilość silników i uciec przez bramę główną. Nuda? Może i tak – ale za mną już chyba ze 200 takich ucieczek, a ja dalej szukam nowych emocji i dalej w to gram mimo powtarzalności rozgrywki i kiepskiej grafiki. Czas na najmilsze zaskoczenie tego roku – Detroit. Sama nie wzięłam tego na premierę – 260zł za 10h gry? Nie jestem Januszem, ale w tym przypadku wolałam poczekać na obniżkę ceny. Pewnego pięknego dnia pewien anonimowy użytkownik PPE, którego nicka nie wymienię (dzięki Mashi!) zaproponował mi pożyczkę wyżej wymienionego tytułu, który zalegał już chwilę w schowku jego samochodu. Spodziewałam się fajnej przygody po ograniu Beyond i Heavy Rain, ale aż takiej wkręty nie przewidziałam. Grę skończyłam w 3 dni, a emocje towarzyszące rozgrywce są naprawdę trudne do opisania. Nie wiem czy całe zajście mogę określić mianem gry czy raczej uczestnictwa w filmie interaktywnym. Było cudownie, nie zabrakło ani immersji ani dreszczyka emocji – ta gra to taki wyborny deser po wypasionym obiedzie. Jeśli ktoś tego jeszcze nie ograł – polecam mocno!

Gra roku

Nie zaskoczę tu chyba nikogo i bez namysłu napiszę, że król jest tylko jeden, a ten rok zdecydowanie należał do Kratosa. Jeszcze żadna gra nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak najnowszy God of War i nie chodzi mi tutaj tylko o oprawę graficzną, która swoją drogą była obłędna. Uwielbiam mitologie – obojętnie jakie i kocham gry, które nawiązują do tego tematu. Po pierwszej walce z Nieznajomym wiedziałam już, że „to jest to” a po stoczeniu batalii ze smokiem, żałowałam, że ubiłam gada za pierwszym razem. Zjawiskowo prezentujące się rzucanie toporkiem dopełniło pulę szczęścia. Perfekcyjnie dobrany do Kratosa głos, spełniająca oczekiwania mimika twarzy bohaterów, ciekawe zagadki, otwieranie skrzyń, poczucie humoru Broka, kryształowe sutki Mimira i bajecznie kolorowy domek Wiedźmy – jak dla mnie 10/10. Nie byłabym sobą, gdybym wybrała tylko jedną grę, więc sobie pozwolę i wybiorę dwie… ;) Na drugim miejscu (mogę tu nawet napisać, że ta gra stoi jedną nogą na drugim miejscu, a jedną delikatnie smyra Kratosa po kostce) tu uplasowały się przygody Aleksiosa. Sandboxy! To jest to! Innych to nudzi, ja mogę godzinami odkrywać pytajniczki, odkrywać nowe lokacje, jeździć, biegać, pomagać randomom… W Odyssey do tego wszystkiego dostajemy przepiękne krajobrazy, co i rusz nawiązanie do mitologii greckiej i jak dla mnie, naprawdę ciekawą fabułę. Czekam na kolejne części tej serii, mogę skrytobójcą biegać choćby po Sosnowcu laugh

Rozczarowanie roku

Bałam się ukamienowania i szczerze powiedziawszy długo się zastanawiałam, czy wcisnąć tutaj ten tytuł, ale…RDR2 - tyle czekania, tyle oczekiwań, taki wielki hype… gra wzięta na premierę trafiła z powrotem na półkę tak szybko jak jeszcze żadna inna. Nie na to czekałam – nie tego się spodziewałam. Grafika obłędna, ale tempo gry dobijające. Nie będę przedłużać – zapraszam do obejrzenia krótkiego video młodego, pełnego pasji człowieka, który opisał swoje wrażenia z tą grą tak wyczerpująco, że nie potrafiłabym dodać już niczego więcej. Przed Państwem sam drPain i jego uroczy głos:

Korzystając z okazji, ze to ostatni mój wpis w GROmadzie w tym roku, pragnę Wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt! Ciepłych i radosnych – spędzonych w rodzinnym gronie. Życzę odpoczynku, czasu na granie i spełnienia wszystkich marzeń w nowym 2019 roku!

REALista

Zaskoczenie Roku

Papers, Please

Moje zaskoczenie roku może dla wielu osób być... zaskoczeniem. Najbardziej zadziwiła mnie gra o nazwie Papers, Please. Dokładnie ten indyk wywarł na mnie spore wrażenie. Dowiedziałem się o nim przez przypadek. Na jednej stronie internetowej przeczytałem, że przygotowywany jest port tej gry na PS Vita. Nie miałem pojęcia o istnieniu tej produkcji, dlatego skorzystałem z youtuba, aby dowiedzieć co to za cudo i niesamowicie mi się spodobało. Było to dla mnie po prostu coś nowego i podejrzewam, że właśnie dlatego moje odczucia były takie, a nie inne. Po krótce opowiem o co biega: jesteśmy kontrolerem granicznym fikcyjnego, komunistycznego państwa (Arstoczka), które właśnie zakończyło kilkuletnią wojnę z sąsiadującą Kolechią i po raz pierwszy od wielu lat granice zostają otwarte, a my mamy za zadanie sprawdzać czy osoby chcące przekroczyć przejście graniczne niczego nie szmuglują, czy ich dokumentacja się zgadza albo chociażby czy nie są poszukiwane za przestępstwo. Wraz z czasem gry ilość dokumentów, które trzeba sprawdzić wzrasta, a czasu na ich sprawdzenie mamy tyle samo. Im więcej osób prawidłowo sprawdzimy tym więcej zarobimy, a mamy rodzinę o którą trzeba dbać, bo gdy pensja naszego celnika jest zbyt mała może nam zabraknąć pieniędzy na jedzenie, czynsz czy ogrzewanie. Gra posiada 20 zakończeń i powiem szczerze, że byłem pod sporym wrażeniem jak można poprowadzić fabułę. Nie raz spotykamy się z wyborami moralnymi jak np. czy przepuścić kobietę, której rodzina zginęła, a ona sama nie ma wymaganych dokumentów, do tego jest obywatelką Kolechii, ale jeden z Arstoczńskich żołnierzy, który pomaga ci chronić granice poznał ją na wojnie, zakochali się w sobie i przyjechała go odnaleźć. Od tego czy postanowimy ją wpuścić będą zależały dalsze losy fabuły. Nie raz jesteśmy świadkami zamachów terrorystycznych. Przychodzą do nas też członkowie tajemniczego zakonu EZIC, którzy chcą w nie do końca pokojowy sposób obalić komunistyczny rząd i tylko od nas zależy czy zdecydujemy się im pomóc. Każda nasza decyzja będzie miała wpływ na fabułę. Polecam każdemu posiadaczowi PS Vity wypróbowanie tej pozycji.

Gra Roku

God of War

No tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Jest to God of War. Uwielbiam produkcje z Kratosem w roli głównej, dlatego bałem się, że gdy wyjdzie ta gra zwyczajnie mi się nie spodoba, gdyż sam typ rozgrywki miał zostać postawiony na głowie i odwrócony o 180 stopni. To już nie miał być slasher, a dotychczasowo liniowa produkcja miała dostać półotwarty świat. Do tego zmienił się sam bohater, który już nie pragnął tylko zemsty, a zwyczajnie świętego spokoju, który został mu odebrany. Jak to wyszło? Po prostu świetnie! Walki były spektakularne, bronie po prostu cudne, a animacja rzucanego topora i wracającego do ręki po dziś dzień robi na mnie wrażenie. Jednak to co sprawiło, że ostatecznie przekonałem się do nowego pomysłu była niesamowita walka z Nieznajomym. Od razu, gdy oglądałem akcje dziejącą się na ekranie przypomniało mi się majestatyczne wejście Posejdona z God of War 3. Epickość walki z bogiem mórz wyprzedzała swoje czasy i tak samo było i w tym pojedynku, gdy Kratos chwyta się naprawdę wielu sposób na pozbycie się osobnika, który nawiedza jego dom, a pomysłowość jaka mu przy tym towarzyszy przerasta wszelkie pojęcie. Ciężko coś opowiedzieć o tej grze nie spoilerując, dlatego w tym momencie zakończam swoje zachwyty nad tą produkcją, ale dla wszystkich, którzy grają obecnie lub mają plany zagrać mam jedną radę: gdy skończycie główny wątek wróćcie do domu Kratosa i idźcie  spać. Obejrzycie wtedy filmik, który prawdopodobnie jest też zapowiedzią początku dwójki. Będzie się działo!

God of War zgarnął główna nagrodę w The Game Awards pokonując RDR 2 moim zdaniem całkowicie zasłużenie. Najlepszą akcją w całym plebiscycie było, gdy na scenę wyszedł Christopher Judge (który jest głosem Kratosa w oryginale), aby ogłosić zwycięzcę w kategorii Content Creator of the Year:

Zawód Roku

Spyro Reignited Trilogy

Nigdy bym się nie spodziewał, że ta gra trafi do tak niewdzięcznej kategorii. Bardziej szukałbym  jej w tych okolicach, w których pisałem o Kratosie, ale niestety takie jest życie, że coś co kiedyś było cudowne, fajne i mogłem w to grać bez przerwy teraz po prostu już nie bawi. Moim zawodem jest Spyro Reigniteg Trilogy. Nie potrafię powiedzieć czemu produkcja ze smokiem mnie zawiodła, mimo że w jednej z gromad byłem nią zachwycony, ale to były bardziej pierwsze wrażenia z gry niż uczucia po jej ukończeniu, ponieważ faktyczne ukończenie żadnej z odpicowanych części jeszcze nie nastąpiło, gdyż zwyczajnie nie chce mi się w to grać. Początkowy zachwyt, któremu dałem upust w tamtej gromadzie bardzo szybko uleciał. To, że ta gra tutaj się znalazła też mnie zaskakuje. Szczególnie, że przy remaku Crasha bawiłem się świetnie, podczas zaliczania leveli na 100%, a podczas gry w Spyro zwyczajnie tej świetnej zabawy zabrakło. Po prostu kończyłem kolejne levele starając się zebrać wszystkie diamenty. Widocznie szukanie zamienionych w kryształ smoków, orbów czy skradzionych jaj zwyczajnie nie bawi tak jak za dzieciaka, gdy się w to grało. Szkoda.

ManoWar74

Siemanosmiley

Pewna czarowni... znaczy się czarodziejka wysłała mi zlecenie na troll... na to żeby się krótko i treściwie uzewnętrznić na temat mojej gry roku, największego zaskoczenia i rozczarowania roku :P
Zatem żeby sprostać temu zadaniu, nie przedłużam i jadę z konkretami:

Moją grą roku jest God of War, bo tak i kropkasmiley

Aneta pewnie stwierdzi że to nie wystarczy, wiec szybko dodam że najlepiej się przy tym tytule bawiłem, dostałem to czego się spodziewałem, plus elementy zaskoczenia, które też się pojawiły.
Gra jest taka jak lubię, była adrenalina, była piękna muzyka i lokacje i przede wszystkim emocje które potęgowała dobra historia.
Mogę i może nie jestem obiektywny, mam słabość do tej serii odkąd przeczytałem pierwszego newsa i zobaczyłem pierwszego screena w jakimś starym PSXExtreme, wiedziałem, że to będzie hit, który trafia w mój gustsmiley
Czułem się Kratosem - chciałem spokoju i szczęścia, jak zwykle dostałem walkę i chaos - bogowie też muszą zapłacić za swoje uczynki... zemsta jak zawsze jest moja...

Największym zaskoczeniem było Horizon Zero Dawn, tak wiem, że to gra z 2017 roku, ale ja skończyłem ją dopiero na początku tego roku - szczerze mówiąc myślałem, że gra nie podejdzie z racji zderzenia technologii robotów i głównej bohaterki z prymitywnym łukiem - całość jednak jest piękna i spójna, świetnie się bawiłem i zdecydowanie polecamsmiley

Największym rozczarowaniem jest oczywiście Diablo na smartfonycheeky...a poważnie mówiąc żadna gra jakoś konkretnie mnie nie rozczarowała , za to wiele gier rozczarowało mnie w małym stopniu:

RDR2 - trochę zbyt wiele czasu zabiera na zbyt wiele zwykłych czynności...
Shadow of Tomb Raider - dalej ta sama sprawdzona i już lekko zakurzona formuła...
Conan Exiles - graficznie mocno spóźniona...
Destiny 2 - Forsaken jest OK, ale pora na coś więcej.

Jestem rozczarowany, że Ubisoft trzaska nowe AC i FC, a Prince of Persia leży i marnieje gdzieś na jakiejś zapomnianej pustyni...

Kończę, wesołych i szczęśliwego życzę - pozdrawiam gorąco w chłodne dni!

Lord SamoWarsmiley

 

Lukszu33

Witam Wszystkich,

Na wstępie chciałbym serdecznie podziękować Lady Diesel oraz Realiście, za zaproszenie mojej skromnej osoby do wzięcia udziały w tej odsłonie GROMady smiley

Od czego tu zacząć jeżeli chodzi o 2018? To był (nadal jest) świetny czas dla mnie jeżeli chodzi o gry, czas bardzo intensywny z racji opieki nad synkiem, jak i dorzucenia Xbox’a One X do mojej sprzętowej kolekcji. Zakup ponad pięćdziesięciu gier w pudle w tym roku i nadrabianie zaległości od MS w postaci ukończenia m.in. Gears of War Ultimate Edition, Gears 4, Quantum Break oraz Ryse Son of Rome. Wiele godzin wspaniałej zabawy z XGP, powrót do ulubionych tytułów z poprzedniej generacji, jak i przeżywanie najnowszych przygód Kratosa czy Petera Parkera na PS4.

Zaskoczenie Roku

Kingdom Come: Deliverance

Który tytuł mnie pozytywnie zaskoczył? Myślę, że był to Kingdom Come: Deliverance, o którym de facto pisałem już na łamach Gromady. Negatywny PR spowodowany problemami technicznymi na pewno nie pomógł tej grze w momencie premiery, natomiast po okresie kilku tygodni i „połataniu”, tytuł był absolutnie grywalny i mało tego, potrafił zaciekawić i w niektórych momentach bardzo pozytywnie zaskoczyć. Nieliniowa fabuła, realizm historyczny, jak i wiele ciekawych rozwiązań (odżywianie oraz sen wpływające na naszą formę, wygląd definiujący nasz status społeczny i wpływający na to, jak odbierają nas inni, itp.) plus nietuzinkowa mechanika walki – to pozytywne strony Kingdom Come, produkcji, której ewidentnie zabrakło budżetu typowego dla tytułów AAA. Pozycji niedopracowanej, a jednak mającej w sobie jakiś magnetyzm, który sprawiał, że człowiek wracał po więcejsmiley

Gra Roku

God of War

Który tytuł według mnie zasłużył na GOTY 2018? Po pierwszych dwudziestu godzinach byłem praktycznie w stu procentach przekonany, że będzie to Red Dead Redemption 2, kolejne kilkadziesiąt godzin w tej grze upewniły mnie jednak w przekonaniu, że w tym roku zwycięzca może być tylko jedensmiley

Gra absolutnie fenomenalna, w którą zagrywałem się jak szalony od momentu zakupu do chwili wbicia platyny, klimat, fabuła, filmowość, walka, strona audiowizualna – wszystko tutaj zagrało i pomimo, że gra nie była pozbawiona wad, to jednak w większości były one zbyt marginalne by wpłynąć negatywnie na końcową jakość tej wspaniałej produkcji. Myślę, że odświeżenie przygód Kratosa z widokiem zza pleców plus umiejscowienie Boga Wojny w mitologii nordyckiej był strzałem w dziesiątkę – czekam na kontynuację, która zapewne będzie jednym ze startowych tytułów na PS5, przynajmniej mam taką nadziejęsmiley

Zawód Roku

State of Decay 2

Co do mojego największego rozczarowania roku to tutaj ciężko coś wybrać, jeżeli musiałbym wskazać jakiś tytuł to byłoby to prawdopodobnie State of Decay 2.

Gra z fajnym klimatem i elementami survivalu, jednak bugi i zepsuty balans potrafiły być mocno irytujące podczas rozgrywki, jak również monotonne powielanie tych samych czynności. Grę odłożyłem rozgrzebaną po około dwudziestu godzinach i w przeciwieństwie do innych tytułów z kupki wstydu jak AC Odyssey czy RDR2, tutaj raczej nie planuję powrotu.

I to by było na tyle z mojej strony, dziękuję za zapoznanie się z moim tekstem jak również korzystając z okazji, chciałbym życzyć Wszystkim Gromadowiczom Wesołych Świątsmiley

Pozdrawiam

Lukszu 33

Mashi

2018…

„Choć w papierach lat przybyło, to naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami” – śpiewała Maryla. Starsi pewnie znają na pamięć – to nie wstyd. Młodsi – cóż – powinni nadrobić. Do czego zmierzam? Słowa wspomnianej piosenki, „Ale to już było” idealnie mogą podsumować mijający rok – przynajmniej w moim wypadku, kiedy – podobnie jak w 2017 – zamykałem grudzień pewnym znanym i niedopracowanym tytułem od Bluehole/PUBG Corporation. Nie oznacza to jednak, że ów battle royale jest dla mnie czymś, z czym będę kojarzył ostatnie dwanaście miesięcy. W momencie kiedy Aneta zaproponowała mi napisanie skromnego tekstu do swojej notki, nie zastanawiałem się ani chwili. Poznawszy „motyw przewodni” bloga, wiedziałem doskonale co się w nim znajdzie.

ZASKOCZENIE ROKU – Detroit: Become Human

Gra do której podchodziłem tak obojętnie, że kiedy kupowałem ją w dniu premiery, zupełnie o niej zapomniałem. Wyszedłem ze sklepu, wsiadłem do auta, wrzuciłem do schowka i tyle. Przejeździła tam dwa tygodnie, a później – pożyczana znajomym – zwiedziła połowę kraju, aż w końcu wylądowała w czytniku mojej konsoli. Bez większego entuzjazmu kliknąłem w kafelek na pulpicie i wybrałem się w podróż do Miasta Androidów – świata przyszłości, w którym maszyny przejawiają więcej uczuć, niż niejeden człowiek…

W Detroit wita mnie Chloe – androidka z głównego menu. Nie da się jej nie lubić. „Kobieta” od początku intryguje. Rozmawia ze mną, pyta o samopoczucie i chwali wygląd pokoju. Powoduje tu u mnie automatyczny odruch rozglądania po pomieszczeniu celem sprawdzenia, czy kogoś w nim – prócz mnie – nie ma. Jako Connor – najnowszy i najbardziej zaawansowany model robota na świecie – zaczynam prowadzić śledztwo w sprawie zbuntowanych maszyn. Zaczyna się niemrawo – sceną, którą wszyscy kojarzą z dema, lub materiałów promocyjnych – i dopiero po pewnym czasie gra zaczyna wciągać na dobre. Budzi w nas emocje – też pozytywne, a także złe, których na co dzień unikamy. Coś niesamowitego! Prawdziwe zaskoczenie, którego nigdy bym się nie spodziewał…

… I POMYŚLAŁ, ŻE WŁAŚNIE MAM DO CZYNIENIA Z MOJĄ GRĄ ROKU!

Nie mogę inaczej myśleć o Detroit. To najlepsze wirtualne doświadczenie, jakie mnie – w tym obładowanym premierami 2018 r. – spotkało. Kiedy zaprosiłem do gry żonę, po to żeby chociaż popatrzyła, jak dziś wyglądają gry wideo, podeszła do tego podobnie jak ja na początku – obojętnie. Siedziała i od czasu do czasu rzucała okiem na telewizor. Wtedy na ekranie pojawiła się Kara. Opiekunka i gosposia domowa, w której obudziła się matczyna miłość do Alice. Ich wspólny wątek jest niesamowity, przepełniony smutkiem i radością zarazem. Jeśli jest się rodzicem, to zwyczajnie nie da się przejść obojętnie obok ich historii. Wiemy ze zwiastunów, że nasi bohaterowie mogą się zbuntować przeciw swoim panom, właścicielom. Kiedy więc jesteśmy świadkami przemocy domowej – po ludzku – próbujemy reagować. Wtedy moja druga połówka pierwszy raz powiedziała: „No nie stój tak! Idź na górę i uratuj dziewczynkę!”. Od tej chwili każdy epizod przeżywaliśmy wspólnie. Niczym dobry serial – Detroit: Become Human – stanowiło dla nas nieodłączny element każdego następnego wieczoru. Staraliśmy się prowadzić historię tak, jak sami byśmy postąpili w normalnym i codziennym życiu. Opieka nad dzieckiem i tworząca się z nim więź, dbanie o czyjeś bezpieczeństwo i powiernictwo nad losem bezbronnej osoby. To nie była zwyczajna gra, a przeżycie i doświadczenie, które w pewnym stopniu wpłynęło także na nas. Każdy wybór miał znaczenie dla dalszych losów postaci i kiedy wątki poszczególnych androidów zaczęły się ze sobą splatać, pojawiło się…

NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE, Z JAKIM MOGŁEM SIĘ SPOTKAĆ.

Marcus – on odegra w tym wszystkim kluczową rolę i stanie na czele androidów – maszyn, które chciały tylko odrobiny zrozumienia od istot ludzkich. Targany silnymi emocjami – stratą, porzuceniem, zemstą i miłością - musi stawić czoła całemu światu, dla którego on, a także jemu podobni są tylko produktami stworzonymi do ułatwiania życia ludziom i nie mają żadnych praw. Są niczym zwykłe - pospolite i masowe -  towary dostępne na wyciągnięcie ręki w każdym sklepie. Paradoksalnie, to właśnie człowiek działa w tym świecie jak dobrze zaprogramowany automat i nie może - lub nie chce - dojrzeć tego co jest tak oczywiste.

Do dziś nie mogę sobie darować „mojego”, a właściwie to „naszego” – bo jak już wspomniałem, graliśmy wspólnie z żoną – zakończenia. Zrobiliśmy wszystko tak, jak należało. Daliśmy androidom „czynnik człowieczeństwa” w rozmowach z ludźmi, którzy mogli zdecydować o ich losie, a wszelkich wyborów dokonywaliśmy zgodnie z tym, co podpowiadało sumienie. Ludzkie sumienie, a nie procesor zainstalowany i zaprogramowany wewnątrz konstrukcji humanoidalnej maszyny. Końcowe sceny to rozczarowanie i smutek wymalowane na naszych twarzach, ale też wzruszenie z powodu tego, czego nie udało się osiągnąć.

Zawiedliśmy dwojako – jako androidy oraz ludzie. Nie było sensu grać od nowa, w inny sposób kierując losami bohaterów tego miasta. Historia została zamknięta, a my opuszczamy Detroit – miejsce gdzie pozostała masa wspomnień, emocji, złych i dobrych doświadczeń, a także uczucie pustki, że coś takiego drugi raz może się już nie powtórzyć.

Żegnaj Chloe – dobrze się spisałaś…

Bieluk

Wybór gry roku jest niezmiernie trudny mając na uwadze jak wiele wyjątkowo dobrych tytułów miało swoją premierę w ostatnich dwunastu miesiącach. W trójce moich osobistych finalistów umieściłem 3 gry, a mianowicie God of War, Detroit Become Human i oczywiście od lat wyczekiwane przeze mnie Red Dead Redemption 2. Mógłbym jeszcze spokojnie poszerzyć tą listę o chociażby Forzę Horizon 4 i Spider Mana, które dostarczają mi również masę frajdy, ale jak już mam wybierać tylko jeden tytuł to niech będzie nim... Red Dead Redemption 2. Może nie wszystko w tym tytule zagrało tak jak trzeba. Gra posiada wiele irytujących elementów i nie jest idealna. Nie zmienia to jednak faktu iż to co zrobiło Rockstar zasługuje na oklaski. Przejście gry zajęło mi praktycznie cały miesiąc. Nie śpieszyłem się, podziwiałem świat, chłonąłem go. Nigdy nie zaczynałem misji głównej zanim nie zaliczyłem wszystkich znaków zapytania na mapie. Nigdy nie skorzystałem z szybkiej podróży, a to dlatego że uwielbiałem chłonąć ten świat tak prawdziwie tak jakbym był w tym świecie w rzeczywistości. Czasami przystawałem na wzgórzu, rozpalałem ognisko, robiłem kawę żeby naładować paski energii i patrzyłem jak zachodzi słońce. W oddali słychać było tylko wycie wilków i szum rzeki. Wykreowanie tak pięknego i szczegółowego świata wymaga wiele pracy i zaangażowania. Za te wyjątkowe wręcz filmowe doznanie którego doświadczyłem uważam, że gra zasługuje na to wyróżnienie.

Jeśli chodzi natomiast o zaskoczenie roku to jest nim bezapelacyjnie Detroit Become Human. Wiele słyszałem pochlebnych opinii o tej grze, ale też miałem z tyłu głowy, że gry Cage'a do tej pory jakoś szczególnie mnie nie porwały. Dotyczy to zarówno Beyond Dwie Dusze jak i Heavy Rain. Często w grach brakuje mi takich prawdziwych emocji. Emocji nie w znaczeniu strachu czy szybkiej akcji. Chodzi o emocje dotykające sfery duchowej takich jakich doświadczyłem chociażby w Life is Strange czy też w wątku miłosnym Geralta i Triss w Wiedźminie. W Detroit otrzymałem potężną bombę emocjonalną, której siły tak naprawdę się nie spodziewałem. Ta gra to według mnie jeden z najlepszych eksów Sony w tej generacji i polecam go każdemu tak samo jak polecałem równie niedocenione przez recenzentów Until Dawn.

Poproszono mnie, żebym jeszcze napisał o jakimś rozczarowaniu growym tego roku. Nie jestem osobiście w stanie wskazać takiej gry więc nie będę ściemniał na siłę. Ogrywam wiele gier, na różnych platformach z różnych lat, ale z wydanych w tym roku żadna nie wzbudziła we mnie negatywnych odczuć. Były gry lepsze, były i gorsze, ale o rozczarowaniu w sensie takim, że żałuje, że jakąś grę kupiłem i straciłem na nią czas nie ma absolutnie mowy. To był dobry rok, obrodził w wiele świetnych produkcji. Trzeba mieć tylko nadzieję, że w kolejnym będzie równie dobrze.

 

BZimienny

Tym razem nie jako prowadzący, a jako gość, mam przyjemność zrobić takie growe mini-podsumowanie roku. Dość obfitego, zarówno w kwestii ogrywanych produkcji jak i na portalu. W końcu braki (szczególnie PC-towe i te stare) same się nie uzupełnią. Ale nie będzie o pisaniu notek encyklopedycznych (może, że takie będzie życzenie :P), a takie krótkie podsumowanie produkcji, które udało się ograć. Roku, który pod tym względem mogę uznać za udany, choć kilka potknięć było. No to zaczynamywink

Drobna uwaga - Zrzuty ekranu do ostatniego paragrafu pochodzą ze strony produkcji w sklepie Steam, pozostałe robiłem sam w trakcie rozgrywki.

Growe rozczarowania 2018

Jak miałbym wybrać najszybsze „zderzenie ze ścianą”, wybór zdecydowanie padłby na Twierdzę 2. Kolejną odsłonę darzonej w Polsce niezwykłym szacunkiem, głównie za sprawą pierwszej odsłony, serii strategii z silnie rozbudowaną ekonomią. Przed odpaleniem produkcji wprawdzie przeczytałem jeden dość mało przychylny komentarz, ale nie przygotował mnie na coś takiego. Bo tu nasuwa się stwierdzenie – jak masz taki dobry rdzeń, to chyba musisz się postarać, by go zepsuć. No i się postarano wykonując jeden ruch – przejście w 3D. O ile w przypadku opisywanych tydzień Wormsów było to łagodne przejście (nawet na plus), tak tu twórcy się wyłożyli. Bo, to co zaserwowano wygląda po prostu okropnie i to nawet w roku premiery. Pod względem szaty graficznej produkcja nie wytrzymuje porównania z wydanym w podobnym okresie Age of Empires III. Dodatkowo doradca – zamiast sympatycznego mnicha - mamy jakąś pokrakę, która nie dość, że źle wygląda, to polski dubbing jest w jego przypadku słaby. Po otrząśnięciu się z niemiłego zaskoczenia wyłączyłem produkcję i jakoś nie mam ochoty do niej wracać. Aż bałbym się odpalać Twierdzę: Legendy czy bardzo słabo ocenianą trójkę.  A miałbym nawet obiekcje przed odpaleniem Krzyżowca II.

Jeśli miałbym brać tylko częściowe, to wybór padłby na Crysis 2. Głównie przez jak dla mnie negatywne zmiany w postaci porzucenia manualnego zapisu na rzecz automatycznego, co przy wysokim (i średnio zbalansowanym) poziomie trudności doprowadza do wściekłości.

Growe zaskoczenie 2018

Tutaj za to będzie znacznie lepiej, ponieważ będzie o snajperze. Ale nie o tym od Mirage, ale CI Games. Tak, zgadza się Sniper Ghost Warrior 3. O matko, ile złego naczytałem/nasłuchałem się o tej pozycji. Że to jest złe, a to fatalne. Tymczasem…

Może na początku trochę wprowadzenia – jesteśmy snajperem, który podczas misji traci bliską osobę. A potem wyrusza w rejon Gruzji dotkniętej konfliktem, gdzie będziemy eliminować różne cele z dalekiej odległości. W międzyczasie zastanawiamy, co się stało z tym człowiekiem.

Twórcy w tej odsłonie zdecydowali się na porzucenie liniowej konstrukcji na rzecz otwartego świata. Podróżowanie terenówką nie było złe, a i parę znajdziek się odkopało (co  dość szybko porzuciłem), choć w jednej z nich był WSSK, wysokokalibrowy karabin produkcji rosyjskiej, który w Misery (mod do Zewu Prypeci) kładł na jeden strzał wszystkich, nawet gości w egzoszkieletach trafieniem w tułów. Zrezygnowałem, bo to było nudne, tak więc zagłębiłem się w historię oraz mechanikę.

No i tu nastąpiło zaskoczenie, bo – odliczając dość długie ekrany ładowania między głównymi lokacjami – było zaskakująco przyjemne. Graficznie może nie było najwyższych lotów (CI Games can’t into CryEngine ;) ), ale nie odtrącało. Dodatkowo techniczne było dobrze, co pokazuje, jak na średnią wpływ ma to, czy nie mamy falstartu. Natomiast mechanika rozgrywki, czyli tytułowe „snajpienie”,  jest nadzwyczaj wyborne. I te kilka czynników sprawiło, że zostałem pozytywnie zaskoczony i tytuł ciepło wspominam.

I bym zapomniał – warstwa audio. Polecam odsłuchać ją na Youtube, bo to majstersztyk. Choć nawet z tym nie było to takie zaskoczenie, jak moje fabuła po prostu jest, a historia narodzin to kuriozum.

Nr. 1 growego roku 2018

The Talos Principle + Road to Gehenna

Mamy 2011/2012, do sklepów niedawno trafiła trzecia odsłona przygód poważnego Sama, który tym razem w Egipcie mierzył się z hordami Mentala. Choć przyjęcie było ciepłe, pod produkcją Croteam poleciały też słowa krytyki. Jedna z nich i przewijająca się dość często, dotyczyła…. strzelania, a dokładnie tego, że go za dużo (coś jakby w DOOM (2016) jakiś recenzent zarzucił, że się za dużo strzela). Tak więc twórcy zakasali rękawy i przy rozpoczętych wtedy pracach nad Serious Sam 4 (które nie mogą zakończyć się po dziś dzień) zaczęli tworzyć zagadki. Jak później w wywiadzie z wydawcą (Devolver Digital, seria Behind the Schemes, którą to polecam, bo jest to kopalnia wiarygodnej wiedzy) przyznał jeden z pracowników studia, im dłuższa zagadka tym przyjemniejsza w rozwiązywaniu. Ale na tyle natworzyli tych zagadek, że w pewnym momencie było „STOP!”, bo zagadki logiczne i Sam jakoś średnio idą w parze. Ale z drugiej strony taki wartościowy materiał nie może iść na zmarnowanie. I tak narodził się rdzeń, który dobarwiony o historię napisaną przez pół-Greka Jonasa Kyratzesa, ukazał się jako „Zasada Talosa”, czy jak to woli angielski tytuł „The Talos Principle” oraz dodatek do niego znany u nas jako „Droga do Gehenny”.

Czemu stawiam ten tytuł na podium? Czynników jest tu cała masa, tak więc przytoczę tylko kilka z nich:

  • Grafika, gdzie twórcy postawili na „fotorealizm” oddając w ten sposób przepięknie wyrzeźbione lokacje;
  • Warstwa audio, gdzie najpierw doświadczony w tej materii Damjan Mravunac najpierw dał utwory prosto z Sama. Szczęśliwie uznał, że nijak one nie pasują i w ramach jednego z większych wyzwań w karierze zaczął projektować ją na nowo.  Sztuka ta mu się udała w efekcie czego dostaliśmy coś, co nawet samo w sobie jest piękne, a włączone w taką, a nie inną scenerię, daje jej ogromnie dużo klimatu.
  • Mechanika rozgrywki, czyli powód powstania Zasady Talosa. Jakby ktoś miał kiedyś styczność z Portalem od Valve, to tu mamy to samo, tylko lepiej.  Ustaw to, przestaw to, unikaj tego, by zdobyć pieczęć. A im później, tym trudniej. Zwłaszcza w dodatku Droga do Gehenny, gdzie zrobienie wszystkich zagadek to kilkanaście godzin, a końcówka może konkretnie wymęczyć.
  • Właśnie – DLC, które znacznie rozszerza wiedzę na temat uniwersum. Jest to po prostu więcej tego samego.
  • No i historia. Filozoficzny zarys, tajemniczy głos, porozrzucane wiadomości. Więcej nie opowiadam, bo wiecie spoilery. Tutaj one bolą, i to podwójnie.

Z czynników, których nie wymieniłem mamy chociażby polski dubbing, który daje radę, przy czym jednak wersja angielska wypada lepiej, czy wersję demo znaną jako Sigils of Elohim. Te czynniki spowodowały, że The Talos Principle który był jedną z pierwszych gier, które ukończyłem w tym roku, wskoczył na podium i nic nie było go w stanie pokonać, a jedynie jedna z produkcji stanęła na równi.

I to by było na tyle. Ze swojej strony mogę tylko życzyć, by następny rok obfitował w dobre produkcje i to w przypadku każdej platformywink

Oceń bloga:
32

Komentarze (139)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper