Piątkowa GROmada #312 - Era cudów
Dzisiejszy temat poświęcę tytułowi z kategorii „relaksujących”, który kiedyś przygarnąłem za darmo – i ograłem w kilka wieczorów. Trochę z braku pomysłu na grę, trochę z powodu głodu na Heroesy. Przygotujmy więc 1000 sztuk złota, drewna i kamienia, bo do przyda się podczas ogrywania Age of Wonders III.
Witam w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem przedstawię wrażenia z ogrywania trzeciej odsłony serii Age of Wonders, za produkcję której odpowiada holenderskie studio Triumph Studios. Podobnie jak w przypadku poprzednich odsłon serii, jest to przedstawiciel strategii turowych w uniwersum fantasy. Mamy więc rycerzy, krasnoludy, wielkie węże, a dodatkowo także dyplomację oraz masę budynków wyglądających na podobne. Heroes III to to nie jest, ale może jest dobrze? Zobaczmy więc, z czym mamy tu do czynienia
Nota: Przy odpalaniu gry jesteśmy proszeni o podanie danych do logowania do kontra Triumph, co daje dostęp do rozgrywki online. Ja się na to nie zdecydowałem i cały czas gry spędziłem offline w trybie dla pojedynczego gracza. Tak ograłem tylko podstawkę, choć swego czasu planowałem także rozszerzenia.
Na początek drobna ciekawostka: Ten tytuł ma jedną rzecz wspólną z Minecraftem. Otóż twórca jednej z bardziej popularnych gier, prywatnie fan Age of Wonders, zdecydował się wspomóc finansowo proces produkcyjny AoW III. Wsparcie to było o tyle przyjemne, że Notch nie stawiał takich warunków jak inni potencjalni wydawcy. Źródło
Era cudów
„Wygnanie Wizard Kings zakończyło drugą erę chaosem. Nowi bohaterowie i złoczyńcy powstali, aby posiąść bogactwa tego świata. Jedynie najpotężniejsi przywódcy zdołają przetrwać i zaprowadzić swe rządy podczas trzeciej "Age of Wonders"!”
Fragment opisu z GoG.com (wsadzanie angielskich nazw do polskiego opisu – zwłaszcza jak tytuł ma oficjalną kinową lokalizację - wygląda źle, ale co poradzę) https://www.gog.com/game/age_of_wonders_3
Fabuła poprowadzona jest w następujący sposób: najpierw jest ściana tekstu, później w trakcie wyboru kilku opcji (klasyczne/jednoczesne tury, poziom trudności) mamy kolejny tekst, a później jest fakltyczna rozgrywka. Następnie w trakcie rozgrywki czasem miga tekst w formie dialogów między postaciami - tutaj niemy - oraz trzeba podejmować istotne z perspektywy przechodzenia historii decyzje. Całość to przygoda na nawet 40-50 godzin, co nie jest takim złym wynikiem jak na domyślną cenę, zwłaszcza jak się eksploruje się mapę w trakcie rozgrywki. A to jest wysoce zalecane
Jeśli chodzi o samą opowieść to, no cóż - mam dość mieszane odczucia. Z jednej strony widać wkład w lore, budowę miejscówek czy postacie. Sensowne motywacje, przemyślane decyzje czy postacie, które nawet da się polubić. Z drugiej sposób sposób jej podania to ktoś czytający przemykajacy na ekranie tekst i tyle. Z mojej perspektywy czytanie z którego później średnio co wynika, bo kampania jest tak prowadzona, że można skojarzyć co i jak bez problemu, skłania bardziej do pominięcia tego fragmentu niż jego posłuchania/rozbudowy. Czyli nawet jeśli treść jest dobra, to sposób jej przekazania siada i to widocznie.
Na koniec inny drobny ból (coś, co zdecydowanie lepiej zrobił Heroes V) - szkoda, że w ramach kampanii nie ma wszystkich stron konfilktu, chociażby nieumarłych.
Dobrze chociaż, że rozgrywka wypada znacznie lepiej i zachęca do obcowania z grą. ;)
Age of Wonders III to przedstawiciel strategii turowej przywodzącej na myśl coś będącego rozwinięciem serii o bohaterach miecza i magii. Naprzeciw siebie stają armie składające się łącznie maksymalnie z 36 jednostek (po 18 na jedną stronę), przy czym każda armia może liczyć do 6 wojaków. Poza areną walki mamy także eksplorację mapy, "edukowanie" poprzez naukę umiejętności, rozwijanie bazy - tutaj jedyną walutą jest złoto - czy budowanie armii, gdzie trzeba brać uwagę coś więcej niż fundusze. Dość powiedzieć, że dość rozbudowana całość działa intuicyjnie, choć niektórzy mogą mieć wrażenie, że część budynków wygląda dość podobnie bez względu na nację.
W przypadku regularnej armii mamy do czynienia z regularnym podziałem, niemniej tutaj warto wspomnieć jedną istotną rzecz: typ obrażeń niekoniecznie musi być fizyczny. Dodatkowo jednostki mają pewne cechy wpływające na to, jakie otrzymają obrażenia (przykładowo pewien typ nieumarłych jest częściowo odporny na obrażenia fizyczne). A na samą wysokość obrażeń wpływa także coś takiego, czy mamy do czynienia z atakiem z flanki. Jest więc w czym wybierać w tej materii i już coś takiego jak wybór jednostki z danym typem obrażeń wpływa na poziom trudności starcia.
Poza nią, gracz ma także dostęp do bohaterów* pełniących bardziej aktywną rolę niż ci z Heroes - najbliżej temu byłaby V/VI (do pewnego stopnia). Mogą oni aktywnie atakować, rzucać zaklęcia**, a w przerwie między rozgrywkami inwestować punkty w zdolności. W ich ramach mówimy zarówno o pasywnych (np. więcej zdrowia, lepsza obrona) jak i aktywnych (rozwinięcie puli czarów). Dodatkowo można ich doposażyć w dodatkowe bronie zapewniające m. in. potężny atak dystansowy czy własnego wierzchowca: oczywiście w świecie fantasy, tak więc generał może ujeżdząć pająka. Z którego grzbietu może strzelać piorunami czy długodystansowymi strzałkami.
A tak naprawdę to dopiero początek wszelkich opcji i możliwości kombinowania. I jeśli mógłbym się przyczepić do pewnych elementów audio czy sposobu opowieści, tak nie do rozgrywki. Bo całośćc jest spójna, dobrze opracowana i daje wiele opcji co do podejścia do danego problemu w trakcie walki. A w trakcie swobodnego przemierzania... no cóż, gorzej nie jest.
* - Swoją drogą tutaj widać przebiegłość SI, bo jeśli jakaś postać musi przeżyć walkę, to jak w banku macie nakierowanie właśnie na nią. Dobrze, że można wycofować jednostkę z pola walki, bo bez tego część starć byłaby dość trudna.
** - Teoretycznie można je także bez głównodowodzącego armią, ale wtedy ich koszt jest x2. I nawet w końcowych etapach kampanii nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie.
Age of Wonders III wizualnie prezentuje się bardzo przyzwoicie nawet dzisiaj, choć bez wodotrysków w grafice. W miarę różnorodne miejscówki czy armie mają w sobie to coś. Jeśli natomiast mówimy o audio, to ani nie jest szczególnie źle ani dobrze. Jeśli coś miałbym tu do zarzucenia, to często miałem wrażenie, że dźwięk bitewny się powtarza. Dobry dźwięk jest dobry i przyjemne się go słucha, to jakaś różnorodność zawsze się przyda.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o Age of Wonders, trzecią odsłonę serii strategii turowych w świecie fantasy. Miła odskocznia od większych tytułów ze swoimi problemami.
Ankieta
Tradycyjnie, ankieta co do gry, której ma tyczyć następny recenzencki odcinek Piątkowej GROmady, a dane zbieram do kolejnego odcinka cyklu. W którym to opowiem o:
- Droga do zemsty usłana trupami i krwią, czyli recenzja Blood: Fresh Supply
Kilka słów o najlepszej odsłonie serii Blood (co nie oszukujmy się, że jest jakimś wyczynem :P) – w formie technicznej reedycji od Nightdive Studios. Gdzie Caleb najpierw wstaje z grobu, a po wygłoszeniu kultowej frazy wyrusza celem zemsty. Gdzie istotnym elementem jest kopanie głów zombie i mierzenie z dwururki do kultystów.
- Powrót do przeszłości, który nie był bolesny (Warriors of Fate)
Czyli kilka słów o zapomnianym klasyku od Capcomu, który to miałem ograć ponad 20 lat temu. I kilka tygodni temu dzięki Capcom Arcade Stadium.
- Bijatyka z niezrozumiałą decyzją w tle, czyli recenzja Shank
Kiedyś miałem okazję recenzować pewną bijatykę, gdzie twócy podjęli decyzję z kategorii "Poważnie?". Myslę, że to dobry moment by do niej wrócić.
- Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley
Krótka recenzja krótkiej, ale pięknej gry o spacerowaniu i zwiedzaniu opuszczonego świata. Która to gwarantuje coś więcej niż piękne widoczki o poranku.
- Stary dobry tytuł w nowych dobrych szatach, czyli recenzja Age of Empires: Definitive Edition
Nowsza wersja starej dobrej gry, wybitnej strategii nieodżałowanego Ensemble Studios.
- Odświeżenie za późno wydanej gry, czyli recenzja The Original Strife: Veteran Edition
Kilka słów o grze pierwotnie wydanej za późno i przez to wyglądającej na przestarzałą. Choć miała swoje do zaoferowania.