Assassin's Egipt: Origins - sposób na jesienną melancholię

BLOG RECENZJA GRY
1318V
user-7127 main blog image
oFi | 30.10.2022, 14:01
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Mineło trochę czasu od mojego ostatniego wcielenia jako assassyn (a dokładnie to 2016 jako Edward Kenway). Słyszałem wiele dobrego o Origins, do tego setup Egiptu rozpalał wyobraźnie i byłem ciekawy co udało się wykrzesać z tej marki na totalnie nowym silniku i odejściu od wyeskploatowanych mechanik poprzedników.


Mechanika, gameplay, walka - ogólny fun z eksploracji.

Byłem mocno zaskoczony gdy odpaliłem pierwszy raz Origins. Bayek w 60klatkach rusza się niesamowicie płynnie (pamiętam, że poprzednie edycje assasynów nie miały takiego movementu co nasz egipcjanin). Wiele mechanik zostało zaczęrpniętych z Wiedzmina trzeciego - systemu detykstywistyczny, randomowe wydarzenia na mapie, nawet walka. Do obcinania głów mamy dostępne wiele rodzajów broni, jednak podczas walki mozemy zmieniać między dwoma, które włożymy sobie w inwentarzu. Ja biegałem większość gry z mieczem i tarczą oraz jedną bronią, która rozpaćkowuje wrogów w paru uderzeniach (broń ciężka tzw). Broni cięzkich mamy pare rodzajów i w zależnośći, jaką znajdziemy mocniejszą to taką aktualnie lądowała u mnie na plecach (może to być wielka stalowa pała, topór i wiele innych). Naszym głównym narzędziem mordu jednak jest łuk, który jest w stanie wyciąć większość słabszych przeciwników po cichu, jednak Ci z wielkimi tarczami nie umrą od jednego strzała - często trzeba poprawić w korpus lub drugi raz w głowę, ponieważ mają więcej żyćka.

Na początku mamy wielbłąda, jednak szybko dostaje kopa z mojej drużyny i kupuje w jego miejsce konika patataj, który jest jednak szybszy i nie denerwuje mnie swoimi odgłosami lamy. W tak skompletowanym składzie ruszam na podbój Egiptu. A jest co zwiedzac, ponieważ odległości nie są specjalnie duże między rejonami (2min patatajowania średnio) także nie nudziłem się przez te 37h ani razu. 

Podczas eksporacji trafiamy czasen na burze piaskowe, randomowych rzezimieszków lub dziką zwierzynę. Rejon Egiptu jest spory i polecam ekspolorwac go razem z główną osią fabularną, bo wychodzenie tutaj przed szereg nie jest zbyt mądrym pomysłem. Tereny mają swoje rekomendowane levele i jeśli nasz wojak ma o 3 levele niższe niż zakłada dany sektor to jesteśmy na przysłowiowego STRZAŁA.

 

Co się zmieniło i dlaczego ubiraczek przestał robić przerzuty na inne organy?

Poprzednie części cierpiały na powtarzalność i ogólną nudę. Budynki i mechaniki te same, tylko sceneria się zmieniała. Tutaj za to bardzo się skupili na tym, by robienie baz i synchronizacji punktów (tak tutej tez to mamy) odbywały się na tyle płynnie, żeby sprawiały nam bardziej przyjemność niż uczucie "pracy" w grze komputerowej. Miejsce zostały tak zaprojektowane, że nie miałem uczucia "madko boska znowu to samo, ide po alkohol bo nie dam rady". Zbieranie róznych monet i rzeczy z ziemi są uproszczone (Bayek często w biegu zbiera wszystko po trzymaniu jednego przycisku) co znacznie polepsza doświadczenie po parunastu godzinach i nie męczy. 

Dużym gamechangerem jest sam Egipt, który wymagał od twórców zupełnie innego podejścia do marki. Dalej mozemy robić zabójstwa z wysokości oraz zabicia z ukrycia, jednak bardzo często nie damy rady ubić wszystkich po cichu i spokojnie pozbierać w bazie co trzeba - czasem skupisko żołnierzy wymusza na nas walkę, która jest ciekawa i nie znużyła mnie ani trochę.

 

Pływanie, tereny podwodne i zatapianie plebsu.

Ogrom terenów nadmorskich jest dość pokaźny (spora ilość rzek i stawów). Na szczęście nie jest to AC IV gdzie większość czasu spędzamy na statku, jednak czasem trzeba wskoczyć na łódkę i pożeglować w siną dal. Z wody czasem mogą nas zaatakować krokodyle lub żołnierze na swoich łajbach, ale nie są dużym wyzwaniem.

Mamy również misje fabularne gdzie będziemy mieli podobne doświadczenie, które było w AC 3 (czyli skrypotowane walki na morzu). Jednak twórcy nie męczą tą mechaniką na tyle byśmy poczuli ubiraczysko, które eksploatuję naszą psychikę powtarzalnymi akywnościami.

 

Grafika, fabuła, piasek i dobrze spędzony czas.

Jak już wspomniałem, assasyn broni się majestatycznością egiptu i czuć tutaj coś nowego, czego próźno było szukać w poprzednich odsłonach. Przez rozwijanie drzewka umiejetnosci twórcy zaskakują nas chociażby nowymi mechanikami walki, oswajaniem zwierząt oraz wymuszenia podejścia do rozgrywki w bardziej przemyślany sposób. Nie ma szans wpaść do bazy wrógów i próba wytłuczenia ich siekierką, bo przeciwnicy rzucają się na nas ze wszystkich stron (a nie jak to było wczesniej grzecznie czekają na łomot gdy jeden się bije). Widać, że mechaniki wzieli na warsztat i wywalil wszystko co denerwowało w poprzednich odsłonach po dłuższym czasie.

Jednak to czego ubi dalej nie potrafi i chyba nigdy nie będzie potrafiło zrobić to historia. Bayek ma na początku fajną motywację do działań jednak szybko ona się rozmywa z robieniem "czegoś większego w imię niczego". W połowie gry gdy nasz głowny prywatny cel zostanie zakończony nasz bohater troche gubi się w swoich działaniach i robi coś chyba wbew sobie zasadniczo mówiąc, że NO TAK MA BYC BO JAM ŁASICA. Widać pośpiech w prowadzeniu historii niestety.

Mamy co prawda historyczne postacie takie jak Kleopatra czy Cezar, ale relacje z nimi sa tak spłycone, że cięzko się to ogląda momentami. 

Zdarza się, że musimy polevelować sobie postać pobocznymi questami, co zdarzyło mi się ze 2 razy w całej podróży. Nie są one jakieś odkrywcze i sprowadzają się często do odwiedzenia jakiegoś grobowca (lub piramidy) lub odbicia kogoś z niewoli w bazie z żołnierzami. 

Z mini gierek - mamy koloseum oraz wyścigi rydwanów. Obie dość ciekawie zrobione jednak niezbyt długie. Na arenie bijemy się z gamoniami otoczeni róznymi pułapkami, w które często owe npce wpadają i wychodzą z tego zabawne sytuacje. Za to podczas wyścigów rydwanów zdarza się, że ktoś pofrunie w powietrze, bo dostał od nas na tyle silnego kuksańca, że poślady i zaprzęg nie wytrzymywały.

Oceń bloga:
10

Ocena - recenzja gry Assassin's Creed: Origins

Atuty

  • Egipt
  • Mechaniki walki i inwentarza
  • Zróżnicowanie terenów
  • Grafika oraz 60fps (PS5/XSX/PC)
  • Cykl dnia i nocy (oraz burze piaskowe)
  • Grobowce, piramidy - czuć klimat starożytnego Egiptu

Wady

  • Druga połowa głównego wątku to grafomania scenarzystów
  • Niektóre zadania poboczne
  • Randomowe aktywności na drogach między rejonami
oFi

oFi

Marka po wielu latach zmieniła tory - w mojej opinii - na lepsze. Seria dostała potężnego odświeżenia swoich skostniałych mechanik i dzisiaj z całym serduszkiem mogę Origins polecić każdemu kto patrząc na tą markę ma odruch wymiotny.
Grałem na: PS5

Komentarze (13)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper