Xenoblade Chronicles 2 (Switch) - ta gra to istny Tytan
WAŻNE! Wpis pochodzi z mojego bloga na platformie blogspot: jeżeli natrafilibyście na niego jakimś cudem i będę tam podpisany imieniem i nazwiskiem: to ja. Nie wystawiam też ocen liczbowych stąd "0" w metryczce KONIEC WAŻNEGO!
Seria "Xeno" nawet pomimo, że poszczególne części łączy jeszcze mniej niż kolejne Final Fantasy cieszą się przeogromnym kultem wśród posiadaczy konsol na jakie wyszły. Ba, nie tylko: nawet osoby nieposiadające pierwszego PlayStation doceniają kunszt z jakim wykonano takie Xenogears. Nie sprzedało się jednak niestety aż tak dobrze (czego trochę wina też tego, że nie wyszło poza Japonię, Kanadę oraz USA) jak można by oczekiwać i nigdy nie doczekaliśmy się Xenogears 2, a w zamian na PlayStation 2 sprezentowano nam trzy części Xenosagi i później na wszelakich konsolach Nintendo podserię Xenoblade Chronicles mającą z poprzednikami tak mało wspólnego jak tylko się da. Jak tak teraz o tym myślę to łączy je chyba tylko nazwisko głównego twórcy i pomysłodawcy oryginału, Tetsui Takahashiego, który tutaj zresztą nie był już głównym reżyserem a "zaledwie" jednym ze scenarzystów. Czy jednak aby na pewno Xenoblade Chronicles 2 ma aż tak mało wspólnego z poruszającym drażliwe religijne tematy Xenogears? Nie byłbym tego aż taki pewien.
Amongst the mist I see a stretching path
Przejdźmy jednak może do tego czym najnowsze (nie licząc dodatku, a o nim kiedy indziej) dzieło Monolith Soft jest. Mamy tutaj bowiem do czynienia z absolutnie przeogromną (PRZE-O-GROM-NĄ) grą RPG w gigantycznym (GI-GAN-TYCZ-NYM) otwartym świecie gdzie jako Rex próbujemy odszukać mityczne Elysium, miejsce gdzie ponoć rezyduje niejaki Architekt, który stworzył świat na jakim nasze postacie żyją, samemu jednak będąc daleko ponad morzem chmur po którym unoszą się gigantyczne, zamieszkałe przez rasy wszelakie Tytany. Ale zaraz, zaraz...jaki Architekt? Jakie Tytany? I kim do cholery jasnej jest Rex i dlaczego szuka jakiegoś Elysium?
Skala Xenoblade Chronicles 2 absolutnie powala Źródło: https://tiny.pl/t6wj8 |
Ludzie w XC2 (będę używał tego skrótu dla uproszczenia) bowiem żyją na grzbietach gigantycznych stworów zwanych Tytanami. Każdy z nich z różnym ekosystem, krajobrazami i zamieszkującymi je pokojowo (lub wręcz przeciwnie) rasami. Tytany te unoszą się w przepastnym Morzu Chmur, które sięga gdzie tylko okiem nie spojrzeć i nikt tak na dobrą sprawę nie wie co jest pod nim. Znajdują się jednak osoby zwane Scavengerami (pozwolę sobie nie tłumaczyć tego na język polski) parające się nurkowaniem i wydobywaniem z niego wszelakich reliktów zarabiając w ten sposób na życie. Jednym z takich Scavengerów jest właśnie nasz główny bohater, młodzieniec imieniem Rex.
Żyje on sobie spokojnie na grzbiecie względnie niewielkiego Tytana którego nazywa Dziadkiem i jego żywot tak stosunkowo monotonnie biegnie od dnia do dnia. Nurkuje, zdobywa, sprzedaje: tyle. Wiadomo jednak, że jako bohater jRPG nie może długo w takiej stagnacji trwać i w pewnym momencie przyjmuje zlecenie w trakcie którego zostaje zrobiony w balona i niemalże zabity, a przy życiu utrzymuje go tylko tajemniczy kobiecy Blade (do tego czym lub kim są Blade'y przejdę za chwilkę) o imieniu Pyra z którym od teraz aż do samego końca będzie nierozerwalnie połączony. Razem wyruszą w podróż w poszukiwaniu mitycznego Elysium: Tytani jeden po drugim padają i jest ono ostatnią nadzieją ludzkości.
Czy mówiłem już, że Xenoblade Chronicles 2 absolutnie powala skalą? Źródło: https://tiny.pl/t6wpl |
O fabule mógłbym się tak rozpisywać i rozpisywać, ale przy jej długości i złożoności nie pokryłbym nawet ułamka tego czym ona jest. Mamy tutaj bowiem do czynienia z pełną zwrotów akcji i barwnych postaci epopeją gdzie nawet plot twisty mają własne plot twisty. Nie jest też tak, że fabularnie ta gra nie ma żadnych podobieństw do stareńkiego Xenogears, bo i temat bóstwa ichniego świata i Elysium przewija się przecież przez całą grę i na tym polu także czeka nas całkiem sporo zaskoczeń i to takich z gatunku tych "CO?! JAK?! DLACZEGO?! ALE O CO CHODZI?!". Wszystko to jest jeszcze bardziej odczuwalne w wersji japońskiej, bo angielskie tłumaczenie jest absolutnie fatalne i zmienia tak dużo nazw własnych czy dialogów, że ja bladego pojęcia nie mam kto coś takiego w ogóle przepuścił. O tym jednak powiem więcej pod sam koniec, wiedzcie jednak, że ja jako osoba japońskiego raczej nie znająca (kilka słówek i zwrotów to jeszcze nie znajomość języka) już wychwytywałem liczne babole i z ciekawości zerknąłem w Internet: jest naprawdę gorzej niż źle.
Reaches out so far
Fabuła fabułą jednak, bo może być dobra lub zła (a uwierzcie mi, w przypadku XC2 jest naprawdę świetna), nie jest to jednak pole na jakim ta gra błyszczy. Świat, żywy, ogromny, pełen detali i taki jaki po prostu chce się zwiedzać - to on jest tutaj absolutną gwiazdą. Nie jestem fanem przesadnej eksploracji i otwartych światów w grach, wolę raczej względnie liniowe i mocno fabularne doświadczenia, Xenoblade jednak sprawił, że mój tok myślenia zmienił się o 180 stopni. No bo jeżeli mam dostawać takie światy jak tutaj to ja mogę nie robić nic innego tylko je zwiedzać. Eksploracja jest tutaj wykonana bowiem koncertowo i gra odkryje przed nami tylko tyle ile sami odkryć będziemy chcieli i biegnąc po prostu przez główny wątek (którego ukończenie powinno zająć około 60 godzin zakładając, że przebiegniemy przez niego niczym huragan) zobaczymy zaledwie ułamek oferowanych nam atrakcji.
Na pewno mówiłem o tym rozmachu? Źródło: https://tiny.pl/t6w4h |
Za każdym kamieniem bowiem kryje się jakaś nowa lokacja, silny przeciwnik, skrzynia z przedmiotami czy po prostu absolutnie oszałamiający swoim pięknem widok. Dacie wiarę, że czasami przez kilka godzin grając potrafiłem po prostu chodzić po tym świecie i podziwiać widoki? Takie to jest ładne! Jasne, możemy mieć gry dające nam jeszcze więcej wolności, bardziej dopracowane technicznie czy po prostu większe, ale gdzie tak Skyrimowi czy trzeciemu Wiedźminowi do rozmachu jaki prezentuje XC2. Dodatkowo każdy Tytan jakiego przyjdzie nam zwiedzać drastycznie różni się od poprzedniego oferując coś absolutnie nowego i świeżego. Tak się powinno tworzyć otwarte światy w grach!
Beyond what I can see
Gameplayowo mamy tutaj do czynienia z połączeniem czegoś w rodzaju "singlowego" MMO, typowego jRPG, Skyrima i...Pokemonów. Lećmy po kolei jednak. Z klasycznych MMO gra bierze tutaj założenia systemu walki, który to często przez antyfanów jest wymieniany jako takie byle-co gdzie tylko sobie stoimy i wymieniamy się ciosami z przeciwnikiem aż jeden padnie okazjonalnie odpalając sobie jakąś umiejkę. Nie do końca jest jednak tak, bo ma on o wiele więcej głębi. Po pierwsze (i tutaj wchodzi ten "pokemonowy" element) przez całą grę zbieramy różne rodzaje kryształów, które możemy "przebudzić" przypisując je do konkretnej postaci: są to wspomniane wcześniej Blade'y. Mogą one przyjąć różnorakie formy, od w pełni ludzkiej po zwierzęce i wszelakie wariacje "pomiędzy". Dzielą się one na kilak różnych typów wzmacniających nasze konkretne statystyki, posiadające różne bronie i umiejętności. Niektóre mają nawet fabularyzowane (z udźwiękowionymi dialogami!) własne zadania poboczne.
Na rozgryzienie wszelakich meandrów systemu walki trzeba poświęcić naprawdę wiele czasu Źródło: https://tiny.pl/t6c7d |
Pomiędzy poszczególnymi Blade'ami możemy swobodnie przełączać się w trakcie eksploracji oraz po odczekaniu kilku chwil cooldownu w trakcie walki. W niektórych walkach pod koniec gry będzie to wręcz koniecznie, bo świeżo wyekwipowany Blade zaczyna z umiejętnościami przygotowanymi do działania i taka zamiana jest często o wiele szybsza niż odczekanie cooldownu. Istotne jest też tutaj wykonywanie tzw. Blade Combo, które jeżeli przeciwnik będzie odpowiedni wcześniej "nastackowany" specjalnymi kulami, które będziemy przełamywać otrzyma horrendalne wręcz obrażenia. Nie będę się jednak specjalnie dużo na temat tego systemu rozpisywał, bo jest niesamowicie wręcz złożony i sam nauczyłem się z niego korzystać dopiero pod sam koniec gry, dalej jednak nie do końca go rozumiejąc. Walka w XC2 posiada oczywiście o wiele więcej niuansów, systemów i podsystemów, których rozgryzienie zajmuje naprawdę wiele, wiele godzin i w pełni można się nim cieszyć zapewne dopiero w post-game lub podchodząc do gry po raz drugi. Prosto się nauczyć jego podstaw, wymasterowanie go jednak jest niesamowicie trudne i czasochłonne. Warte jednak spędzonego na tym czasu, bo wprawny gracz będzie wyczyniał na ekranie prawdziwe cuda.
Największy zarzut jaki mam do systemu walki jest jednak to, że nawet komuś kto już "w miarę" ogarnia nawet starcia z szeregowcami będą zajmować zdecydowanie za dużo czasu. Nie wiem czy był to celowy zabieg mówiący "ej, jak chcecie expa to idźcie robić zadania poboczne" czy czysty przypadek, ale odrobinę wyższe tempo walk absolutnie by mi nie przeszkadzało. Po pewnym czasie zaczynałem wręcz przebiegać obok "szeregowców" walcząc tylko wtedy kiedy gra kazała mi to zrobić lub gdy ewidentnie musiałem dopakować postacie, jednak przez ilość zadań pobocznych jakie w trakcie gry robiłem taka potrzeba raczej nie zachodziła. Zdecydowanie za łatwo się zresztą tutaj przelevelować i przebijać przez grę jak przez masło. Nie jest to przesadnie wielki problem, bo i gra stanowi raczej sensowe wyzwanie jak na moje...ale exp sypie się za zadanie jednak nieco zbyt szczodrze i zazwyczaj byłem sporo poziomów ponad swoimi przeciwnikami i zmieniło się to dopiero pod koniec kiedy i tak byłem z nimi "po równo".
System rozwoju wygląda prosto tylko na zdjęciu Źródło: https://tiny.pl/t6cc7 |
Równie złożony jak system walki jest rozwój postaci i tutaj nawet nie będę próbował wam go w całości wytłumaczyć, bo zajęłoby to tak ze drugie tyle ile już napisałem. Początkowo konieczność osobnego rozwoju naszych Blade'ów (będących jednocześnie naszą bronią, bo zależnie od tego jakiego wybierzemy z takiej będziemy korzystać) i nas samych osobno nieco przytłacza, do tego mamy konieczność "rafinowania" ulepszeń dla naszych podopiecznych oraz osobno zbieranego doświadczenia do podnoszenia poziomu oraz rozwoju broni...no tego wszystkiego po prostu. Jest to nieco przekombinowane, a zaznaczam, że to nie wszystko. Grający sporo w jRPG raczej nie będzie to przeszkadzać i szybko wszystko ogarną (ja większego problemu nie miałem, co nie znaczy, że polubiłem ten system), ale osoby dla których będzie to pierwsza gra z gatunku raczej szybko mogą się od tego wszystkiego odbić.
Screeny mogą tego nie ukazywać, ale graficznie XC2 powala Źródło: https://tiny.pl/t6ccn |
Mówiłem już też o tym jak oszałamiająca jest skala świata XC2, a ani słowem nie wspomniałem o oprawie graficznej, a to przecież jedna z najładniejszych dostępnych na Switcha gier! Jasne, mamy Luigi's Mansion 3 czy Super Mario Odyssey, ale one nawet nie zbliżają się ogromem do Xenoblade'a. Szczegółów jest tutaj pełno, miasta są pełne NPC z jakimi możemy porozmawiać czy wziąć od nich (niestety w większości dosyć nudne) zadania poboczne czy po prostu pospacerować uliczkami, a otwarte przestrzenie onieśmielają ilością miejsc do odkrycia. Niektóre miejscówki są co prawda przyblokowane przez brak odpowiedniej umiejętności jaką powinien posiadać jakiś z naszych Blade'ów, ale nigdy nie czułem się przez to przesadnie ograniczony. Jest na co popatrzeć i gwarantuję wam, że jeżeli zagracie będziecie co chwilę przystawać i podziwiać widoki. Odbija się to wszystko jednak na optymalizacji gry, bo zarówno w doku jak i trybie przenośnym spadki płynności są dosyć częste i zauważalne, szczególnie w większych miastach. Narzekano na to od premiery i obecnie po kilku patchach widzę, że nie za wiele poprawiono.
Piękno tej gry mogę podkreślać bez końca Źródło: https://tiny.pl/t6cc2 |
Muzycznie gra także absolutnie wymiata, a ścieżka dźwiękowa skomponowana w większości przez niezastąpionego Yasunori Mitsudę po prostu wyrywa z kapci. Mamy tutaj idealny balans pomiędzy podkreślającymi eksplorację raczej spokojnymi rytmami i pompującymi adrenalinę melodiami przygrywającymi nam w trakcie walk. Muzyka z XC2 idealnie nadaje się jako tło do nauki czy pracy i mógłbym słuchać tego OST praktycznie wkoło.
Angielskie tłumaczenie gry w takiej formie jaką dostaliśmy nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego Źródło: https://tiny.pl/t6cdt |
Wspomniałem wcześniej o fatalnym tłumaczeniu i po prostu muszę tutaj napisać czegoś więcej, bo inaczej ta recenzja byłaby zdecydowanie zbyt optymistyczna. Już samemu grając bowiem zwróciłem uwagę na to, że coś jest poważnie nie tak (grałem z japońskim dubbingiem tak dla ścisłości), bo chociażby imiona poszczególnych postaci czy Blade'ów które widziałem w napisach niezbyt zgrywały mi się z tym co dobiegało z głośników, a dosyć wyraźne używanie przez postacie słowa "Kami" (dosłownie oznaczającego "Bóg") kiedy w napisach widziałem jakiegoś "Architekta" wydawało mi się po prostu dziwne. Poczytałem więc nieco i okazało się, że nie tylko ten jeden aspekt gry został tak mocno zmieniony. Z gry wyleciały wszelakie nawiązania do judaizmu i chrześcijaństwa, imiona poszczególnych "dużych" Tytanów nawiązujące do siedmiu grzechów głównych (a nieco teasowały one późniejszy plot-twist: minimalnie, ale zawsze) zostały całkowicie zmienione, a wszelkie nawiązania do mitologii greckiej czy nordyckiej są w oryginalnej wersji nieobecne (chociażby Elysium, nazwa pochodząca z mitologii greckiej w oryginale jest po prostu określane jako "Rakuen" czyli po prostu "Raj"). Przez te wszystkie zmiany naprawdę ogromna część fabuły traci całkowicie swój wydźwięk, a momenty kiedy postacie rozmawiają o Architekcie, a nie o Bogu tracą na mocy i nie poruszają tak jak poruszać powinny. I to nie jest też tak, że gra niczym Xenogears bierze i wymierza religii jako takiej srogi cios prosto w twarz i tym bardziej dziwi mnie decyzja zespołu tłumaczącego. Jasne, dalej kilka istotnych tematów dotyczących wiary i religii jest tutaj poruszonych, nie jest to jednak nic o skali wspomnianego przed chwilą Xenogears. Chciałbym kiedyś doświadczyć tej gry w oryginale, nie wiem jednak czy jestem w stanie opanować w aż tak wysokim stopniu język japoński, bo na poprawne tłumaczenie nie doczekam się na pewno.
How far would I be walking till I reach the end?
Xenoblade Chronicles 2 jest bez wątpienia jedną z najlepszych dostępnych na Switcha gier, nie jest to jednak tytuł, który trafiłby w gusta każdego. Jest to bardzo "japońska" - zarówno w złym jak i dobrym tego słowa znaczeniu - produkcja i liczni gracze odbiją się czy to od designu postaci czy humoru, który nie zawsze pasuje do powagi sytuacji. Tona złożonych bardzo złożonych i przenikających się systemów to nie jest coś co każdy gracz lubi, nie pomaga też absolutnie fatalne tłumaczenie na język angielski. Gwarantuję jednak, że jeżeli uda wam się przez to wszystko pomimo wszystko przebić dostaniecie w swoje ręce wspaniałą, olśniewającą skalą produkcję. Ja nie żałuję kupna Switcha i zagrania, a na moment kiedy po raz pierwszy odpalę DLC już nie mogę się doczekać. XC2 to absolutna perełka i ludzie po prostu robią sobie krzywdę tak bardzo ją olewając. Oby nadchodząca premiera edycji definitywnej jedynki zmieniła taki stan rzeczy, bo ta seria zasługuje na całą uwagę growego świata.