Marathon może pozytywnie zaskoczyć. Bungie zmienia plany odnośnie nowego tytułu
Wygląda na to, że Bungie nie powtórzy błędu, jaki popełnili twórcy Concord. Studio należące do PlayStation miało zmienić plany dotyczące Marathon.
Bungie wciąż nie zdecydowało się na szerszą prezentację swojej nowej gry. Wiemy jednak, że Marathon przechodzi spore zmiany, które mogą sprawić, że tytuł prędko nie zadebiutuje.
Do tej pory nieoficjalne doniesienia wskazywały na to, że Marathon powstaje w nie najlepszej atmosferze, przez co Bungie musi mierzyć się z poważnymi problemami. Jednak niedawna porażka odniesiona przez Concord mogła sprawić, że plany wobec gry mogły się zmienić.
Serwis TheGamepost ujawnił, że Bungie ma rozmawiać z Sony na temat tego, aby Marathon był sprzedawany jako tytuł premium za cenę 40 dolarów. Tytuł ma być extraction shooterem w stylu Escape from Tarkov, lecz z racji obecności różnych klas postaci, będzie stawiał na rozgrywkę PvP.
Deweloperzy nie chcą jednak, by Marathon był postrzegany jako hero-shooter. Dlatego mimo tego, że bohaterzy w grze mają posiadać unikalne zestawy umiejętności i specjalne zdolności, nie będą centralną częścią gry.
Aktualnie mają trwać testy, w których biorą udział deweloperzy, streamerzy i content creatorzy. Na ich potrzeby udostępnione zostały dwie mapy: jedna osadzona została na planecie w opuszczonej kolonii, a druga na pokładzie tytułowego statku Marathon. Ponadto podobno Bungie wyciągnęło wnioski z Destiny 2 i zaprojektowało grę tak, aby była przystępna i łatwa do opanowania dla nowych graczy. Osoby przekazujące informacje redakcji twierdzą, że gameplay budzi na tyle pozytywne wrażenia, że Marathon ma nie tylko nie być tym, czego część osób się obawiała, ale i być wartym sugerowanej przez Bungie ceny.
Niestety, pierwsze pozytywne opinie nie poprawiły nastroju w studiu i pracownicy mają być nadal sfrustrowani poczynaniami szefostwa w obliczu ostatnich zmian. Dlatego od tego, czy Marathon odniesie sukces i uniknie losu Concord, ma zależeć przyszłość Bungie, w tym twórców Destiny.
