Burza wokół Until Dawn. Twórcy gry nie zostali wyróżnieni. Powstała petycja mająca nakłonić Sony do zmiany

Until Dawn jest filmem, który powstał na podstawie gry z 2015 roku. Jednak produkcja przygotowana przez Davida F. Sandberga, Gary Daubermana i Blait Butler na tyle luźno trzyma się pierwowzoru, że uznano, iż obecność twórców oryginału w napisach końcowych nie jest konieczna. Ci jednak są innego zdania.
Until Dawn trafiło do kin i widzowie mogą sami zweryfikować czy pierwsze, mieszane recenzje od krytyków są uzasadnione. Jednak krytyczne uwagi na temat mocnego odbiegnięcia od materiału źródłowego stały się na tyle widoczne, że skłoniły do reakcji zarówno twórców gry, jak i filmu.
Reżyser David F. Sandberg niedawno w rozmowie z redakcją ScreenRant przyznał, że nie chciał ekranizować gry, a stworzyć film, który pomimo nowych bohaterów i historii będzie kontynuacją rozgrywającą się w tym samym świecie. Dzięki temu scenarzyści nie musieli pozbawiać pierwowzoru unikalnych elementów.




To właśnie Gary i Blair wykonali [tak] świetną robotę [pisząc] scenariusz. Nie próbowali po prostu wziąć 10 godzin gry, skrócić ją, usunąć interaktywność i obsadzić innych aktorów. To nie byłoby to samo. W ten sposób staje się to kolejnym rozdziałem w większym uniwersum, dostajecie więcej Until Dawn, a nie to samo Until Dawn, co mnie ekscytowało – zwłaszcza że gra jest takim listem miłosnym do horroru, a my mogliśmy stworzyć list miłosny do horroru w filmie, ze wszystkimi tymi różnymi gatunkami i wszystkim innym.
Jednak mimo tego, że mógł on przenieść na ekran markę należącą do Sony, nie docenił należycie jej oryginalnych twórców z Supermassive Games.
Mimo że w filmie znajduje się informacja, że film powstał na podstawie gry, w napisach końcowych nie dodano nazwisk osób, które stworzyły pierwowzór. Scenarzyści Larry Fessenden i Graham Reznick w rozmowie z The Hollywood Reporter przyznali, że choć nie są tym faktem zaskoczeni, mieli nadzieję, że zostaną wpisani w ramach zwykłej uprzejmości.
Niczego nie zakładałem, ale myślałem, że ktoś zada sobie trud, żeby umieścić nasze nazwiska, nawet w napisach końcowych. Ale w show-biznesie nie ma uprzejmości.
Co ciekawe, autorzy filmu nie zaangażowali Fessendena i Reznicka do produkcji ani jako konsultantów, ani cameo, mimo iż w grze Reznick wcielił się w radiowego DJ-a, a w przeszłości Sony zwróciło się do nich z prośbą o przedstawienie swojej wizji na adaptację filmową, gdyż ta była planowana od dłuższego czasu. Scenarzyści chcieli, by Until Dawn było adaptacją z meta-narracją w stylu Elektronicznej Ruletki czy Nowego Koszmaru Wesa Cravena.
Jednak jak twierdzi scenarzysta takich filmów jak Doktor Strange, Czarny telefon czy Sinister, C. Robert Cargill i członek Amerykańskiej Gildii Scenarzystów (Writers Guild of America), mimo iż PlayStation Productions trzyma się zasady, aby dodawać, że film jest na podstawie czyjejś pracy, nie ma ścisłych wytycznych, które kazałyby wyszczególniać konkretne nazwiska.
To jedna z tych sytuacji, w których uznanie jest jasne, ale ponieważ Gildia nie wie, komu przypisać zasługi [za gry wideo] w ogóle, nie ma ścisłych zasad, jak to zrobić. Technicznie rzecz biorąc, studio przestrzega zasad Gildii, ale nie ma ona żadnego wpływu, kontroli, ani umów z branżą gier wideo.
Potwierdza to także Rob Forman, który jest scenarzystą m.in. Marvel Spider-Man 2 i członkiem WGA West.
W telewizji i filmie określenie "scenariusz autorstwa" jest bardzo specyficznym terminem, który jest częścią naszej umowy związkowej ze studiami. Niestety, w grach wideo tego rodzaju gwarancja i ochrona obecnie nie istnieją, więc uznanie może być bardziej arbitralnie określane przez poszczególne firmy zajmujące się grami.
Podobnego zdania jest również Graham Reznick, choć nie należy do Writers Guild of America, gdyż uważa on, że tego typu organizacje nie nadążają za zmianami w branży filmowej.
Media interaktywne nie są objęte gildią, ponieważ nie ma prawnej definicji tego, co jest "interaktywne". Naprawdę uważam, że gildie nie nadążają za tym, jak szybko branża odchodzi od tradycyjnych formatów medialnych. Nie wiem, jaki to będzie miało wpływ na przyszłość branży.
Jednak dla innych twórców gry jest to problem przypominający ujmę na honorze, co zauważa Kim MacAskill.
Jako była dyrektorka ds. narracji Sony Interactive Entertainment i PlayStation, któremu stanowczo powiedziano, że własność intelektualna, którą osobiście stworzyłam, NIGDY nie zostanie mi przypisana, ponieważ byłam na etacie i otrzymywałam wynagrodzenie (bez tantiem, bez kontroli, bez własności, bez uznania), z trudem pojmuję różnicę między faworyzowaniem Neila Druckmanna a traktowaniem innych w Waszej firmie.
Właśnie wyszłam z seansu Until Dawn, gdzie reżyser filmowy, scenarzyści itp. byli wymienieni, ale zamiast wspomnieć o czołowych twórcach, którzy stworzyli tę IKONICZNĄ grę, z której jesteście wyraźnie dumni, po prostu podsumowując to jako "opartą na grze Sony".
Spędzili lata łamiąc sobie mózgi, aby stworzyć coś niesamowitego, a świat zasługuje na to, by znać ich imiona... zamiast...
Brak uznania. Brak podziękowań. Brak honoru.
Dlaczego twórcy IP powinni nadal dla Was pracować? Film i telewizja, które w najlepszych czasach są groteskowe, wciąż mają świadomość potrzeby uznania.
Dlaczego Wy tego nie zrobicie?
Co ważne, Kim MacAskill nie ograniczyła swojej inicjatywy wyłącznie do zwrócenia uwagi na problem i stworzyła petycję mającą nakłonić Sony Pictures do zmiany napisów końcowych i uwzględnienia oryginalnych twórców.
Nie spodziewam się, że zdobędzie to dziesiątki tysięcy podpisów, ale dla uczciwości twórców Until Dawn stworzyłam petycję, którą zamierzam wysłać do Sony z prośbą o aktualizację napisów końcowych w najnowszym filmie, aby mogli w końcu zostać uhonorowani.
Podpiszcie i udostępnicie, jeśli możecie.
Ma to wpływ na wszystkich twórców gier.