Pasażer – recenzja filmu

Pasażer – recenzja filmu

Jędrzej Dudkiewicz | 13.01.2018, 16:30

Skoro udało się raz, nic nie stoi na przeszkodzie, by to powtórzyć: zapewne z takiego założenia wyszli Jaume Collet-Serra i Liam Neeson, którzy współpracę zaczęli siedem lat temu od filmu Tożsamość. Na całe szczęście się nie pomylili, bo rzeczywiście wciąż tworzą solidne kino rozrywkowe. I chociaż myślę, że ich najlepszą wspólną produkcją jest Nocny pościg, to jednak Pasażer też stoi na odpowiednim poziomie.

Michael MacCauley to były policjant, który pod presją rodziny porzucił służbę na rzecz sprzedaży ubezpieczeń. Jego życie jest monotonne: od dziesięciu lat codziennie jeździ pociągiem do pracy, robi swoje i wraca do domu, czasem spotykając się jeszcze na piwo z byłym partnerem. Pewnego dnia zostaje ni z tego ni z owego zwolniony, a w trakcie podróży powrotnej przysiada się do niego tajemnicza kobieta. Składa mu propozycję – przed końcową stacją musi znaleźć w pociągu pewną osobę, podrzucić jej do torby nadajnik GPS, a w zamian dostanie sto tysięcy dolarów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Trzeba przyznać, że przez zdecydowaną większość czasu historia opowiadana w Pasażerze jest autentycznie intrygująca. Widz może rozważać najróżniejsze opcje, tym bardziej, że co chwila podrzucane są nowe informacje, które każą kwestionować poszczególne elementy. Oczywiście, nie ma się co oszukiwać: znajdą się tu też bardzo schematyczne rozwiązania fabularne, które można przewidzieć z dużym wyprzedzeniem (ile razy widzieliśmy już na przykład, jak osoba, która na początku filmu została przedstawiona jako niesympatyczna i podejrzana, pod koniec okazuje się porządna i wierna zasadom?). Nie zabrakło też miejsca dla sporych dziur logicznych oraz jednej absurdalnej – chociaż efektownej – sekwencji. Da się jednak przymknąć na to oko, bo Pasażer po prostu wciąga. Jeśli tylko wyłączyć mózg i przyjąć ekranowe wydarzenia z dobrodziejstwem inwentarza, produkcja Collet-Serry dostarczy sporo porządnej, utrzymanej w bardzo dobrym tempie rozrywki.

Warto też zauważyć, że w tle zasygnalizowany zostaje wątek kłopotów, w jakie po 2008 roku wpadła klasa średnia: oszczędności brak, kredyty za to magicznie nie zniknęły, pracę łatwo stracić. Nic dziwnego, że nawet porządni ludzie łatwiej przyjmują podejrzane zlecenia od tajemniczych osobistości. Trochę szkoda, że wątek ten obecny jest tylko na początku filmu, od momentu feralnego spotkania w pociągu całkowicie się o nim zapomina.

Do głównych wad Pasażera – i jest to coś bardzo zaskakującego – należą sceny akcji. Nakręcone są w taki sposób, że widać całkowitą sztuczność udawanych bijatyk, do tego kamera zbyt mocno się trzęsie, a i choreografia samych walk pozostawia sporo do życzenia. Paradoksalnie więc film najmocniej trzyma w napięciu wtedy, gdy niewiele się dzieje: Michael chodzi po pociągu starając się znaleźć osobę, o której prawie nic nie wie, a za oknem migają kolejne stacje, coraz mocniej ograniczając czas na wykonanie zadania (warto tu dodać, że jeśli bohaterowi się nie powiedzie, to ktoś skrzywdzi jego rodzinę, stawka jest zatem spora). Podobnie rzecz wyglądała notabene w Non-Stop, tylko tam Neeson znajdował się na pokładzie samolotu.

Sprawdzają się za to aktorzy. Liam Neeson wyspecjalizował się w graniu podstarzałych (kilka razy przypomina się, że jego bohater ma sześćdziesiąt lat) twardzieli i wychodzi mu to naprawdę nieźle. Chociaż oczywiście szkoda, że obecnie Hollywood nie ma mu do zaproponowania w zasadzie nic więcej. Bardzo dobra, mimo że pojawiająca się na krótko, jest Vera Farmiga: odpowiednio tajemnicza, fascynująca i uwodzicielska. Solidne występy zaliczają też (ponownie: szkoda, że tak niewielkie) Patrick Wilson, Jonathan Banks i Sam Neill.

Udało się zatem po raz czwarty: Jaume Collet-Sera i Liam Neeson znów dostarczyli widzom porządnej rozrywki. Jasne, o Pasażerze zapomnicie niemal natychmiast po wyjściu z kina. Jednak jako sposób na relaks po całym tygodniu pracy produkcja ta sprawdza się bardzo dobrze. I o to chodzi.

Atuty

  • Intrygująca historia;
  • Dobre tempo;
  • Sporo napięcia;
  • Porządne aktorstwo;
  • Drugie dno historii (chociaż słabo wybrzmiewa)

Wady

  • Co zaskakujące – sceny akcji;
  • Przewidywalność i sporo dziur logicznych

Jaume Collet-Serra po raz kolejny potwierdza, że umie robić solidne kino rozrywkowe, przy którym można zapomnieć o wszystkich problemach.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper