Winchester. Dom duchów – recenzja filmu. Klimatyczny horror z dobrą obsadą
Horror to bardzo skonwencjonalizowany gatunek filmowy. Jego twórcy zwykle, nie mając pomysłu ani na ciekawą fabułę, ani zaskakującą inscenizację, sięgają po sprawdzone i zużyte zagrywki mające wystraszyć widza. Czasem jednak trafiają się ludzie, którzy mają na tyle talentu, że potrafią wykrzesać z nich coś więcej. Przykładem produkcji, która potrafi zarówno zaintrygować, jak i przestraszyć oraz nie obraża inteligencji widza jest Winchester. Dom duchów braci Spierig.
Eric Price jest wykwalifikowanym lekarzem, który w przeszłości stracił ukochaną żonę i obecnie niezbyt dobrze radzi sobie w życiu. Właśnie do niego jednak zwróci się zarząd firmy produkującej karabiny Winchester z prośbą o zbadanie Sarah Winchester, która ma w niej wciąż 51% udziałów. Price pojedzie do jej stale rozbudowywanej i przebudowywanej posiadłości. Na miejscu okaże się, że kobieta wierzy, iż jest prześladowana przez duchy. Wkrótce sam lekarz zacznie widzieć coraz dziwniejsze rzeczy.
Nietypowym bohaterem filmu braci Spierig jest właśnie wspomniana ogromna posiadłość, która stanowi bardzo ciekawe otoczenie. W sumie trudno się dziwić, że w tej pełnej korytarzy, tajemniczych pomieszczeń, dziwnych rozwiązań architektonicznych rzeczywiście straszy. Albo tak się tylko wydaje, bo Price dość regularnie odurza się różnorakimi specyfikami, więc początkowo nie do końca wiadomo, co jest rzeczywiste, a co stanowi tylko wytwór jego wyobraźni. Pytanie oczywiście, czy jest w ogóle jakaś różnica, w końcu niezależnie od tego, czy postać coś widzi, czy też jej się to wydaje, strach jest całkowicie prawdziwy. Winchester. Dom duchów ma zatem całkiem nieźle wykreowany klimat oraz oferuje wciągającą i przemyślaną historię, w tle której przewija się motyw poczucia winy. Zarówno Sarah, jak i Eric nie mogą pogodzić się z różnymi rzeczami i bardziej to ich dręczy, niż jakiekolwiek zjawy.
Są tu więc porządnie napisane postacie, w których na dodatek wcielają się uznani aktorzy. Sarah gra Helen Mirren i jest ona bez trudu w stanie stworzyć interesującą kreację. W zasadzie bez mrugnięcia okiem wierzy się jej we wszystko, co mówi. Jason Clarke jako Price jest równie dobry, jest w nim i sporo pewności siebie, wiary tylko w to, co realne, jak również smutku, tęsknoty i melancholii. Obu bohaterom kibicuje się dzięki temu bez większego problemu. A są tu sceny, przy których można drżeć o ich bezpieczeństwo, parę razy widz solidnie podskoczy na fotelu kinowym.
Tym bardziej szkoda, że twórcy tak często stawiają na typowe, schematyczne rozwiązania, na czele z jump scare’ami, które sygnalizowane są zwykle ze sporym wyprzedzeniem. Łatwo można przewidzieć, co za chwilę będzie się działo i w ten sposób uodpornić się na próby wystraszenia. Wybija to z klimatu opowieści prezentowanej przez braci Spierig. Szkoda, że nie zdecydowali się oni oprzeć całości swojego filmu na tym, co niewidoczne, tajemnicze i niepokojące. Niepotrzebnie postanowili też stworzyć oczywiste, banalne zakończenie, na dodatek otwierające furtkę do całkowicie zbędnej kontynuacji (zależnie oczywiście od tego, czy film się dobrze sprzeda). Mimo wszystko widziałem w ostatnich miesiącach wiele znacznie gorszych horrorów. Winchester. Dom duchów był dla mnie całkiem pozytywnym zaskoczeniem i przyjemną, jednorazową rozrywką.
Atuty
- Klimat; Ciekawa, wciągająca i przemyślana historia;
- Nieźle napisani i dobrze zagrani bohaterowie;
- Scenografia;
- Kilka razy można podskoczyć na fotelu
Wady
- Trochę za dużo typowych, schematycznych zagrywek horrorowych;
- Oczywiste zakończenie, które niepotrzebnie otwiera furtkę do ewentualnej kontynuacji
Winchester. Dom duchów nie odkrywa nic nowego w gatunku horroru, ale też nie musi tego robić. Udanie korzysta ze znanych motywów, by stworzyć klimatyczną opowieść.
Przeczytaj również
Komentarze (25)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych