Collateral – recenzja miniserialu. W służbie sprawiedliwości
Seriale są fajne, to oczywista oczywistość. Problem z nimi jednak jest często taki, że – poza czasem, który zajmuje obejrzenie ich – twórcy często nie wiedzą, kiedy skończyć i to, co wcześniej wyglądało na ciekawą, dobrze pomyślaną historię, zamienia się w coś przeciągniętego i wymuszonego (rzecz jasna nie dotyczy to wszystkich produkcji). Na całe szczęście są jeszcze miniseriale, które są bardziej zwarte. Świetnym przykładem bardzo udanego, kilkuodcinkowego dzieła jest dostępny na Netflixie Collateral.
Rzecz dzieje się w Londynie. Pewnego wieczoru zastrzelony zostaje dostawca pizzy arabskiego pochodzenia. Sprawę prowadzi niedawno awansowana Kip Glaspie. Szybko okaże się, że śledztwo będzie bardziej skomplikowane, niż mogło się początkowo wydawać.
Historia opowiedziana w Collateral jest właśnie idealnym przykładem tego, jak bardzo przydatna bywa formuła miniserialu. Za mało tu treści na pełen sezon serialu, za dużo na pełnometrażowy film. Dzieło, które stworzył David Hare oferuje bardzo wciągającą, dobrze skonstruowaną i przemyślaną fabułę, która jednak oferuje nie tyle doznania emocjonalne, co intelektualne. Widz nie ma możliwości zidentyfikowania się z bohaterami (może poza jednym wyjątkiem), za to zostaje zmuszony do myślenia. Collateral można odczytywać bowiem na wielu różnych poziomach. Głównym tematem wydaje się być relacja instytucja – człowiek i to, jak często ta pierwsza, skupiając się na tak zwanych wzniosłych celach lub po prostu będąc zapatrzona we własne, sztywne zasady, traci z pola widzenia ludzi, którym teoretycznie ma służyć i pomagać. Są też wątki związane z Brexitem, kryzysem uchodźczym, atakami terrorystycznymi i próbami zapobiegania im, molestowaniem seksualnym, w którym bardzo „pomaga” hierarchiczność, w tle majaczą również rasizm oraz stres pourazowy. Przyznać trzeba, że serial porusza mnóstwo ciekawych spraw, od razu uspokajam więc, że w zdecydowanej większości robi to bardzo sprawnie. Co jest o tyle „łatwe”, że większość z nich mocno się ze sobą wiąże i kiedy twórcy zajmują się jedną rzeczą, od razu pojawiają się kolejne jej aspekty. Wszystko to jest spójne, poza jednym wątkiem, który wydaje się doczepiony trochę na siłę, żeby jeszcze wzmocnić przekaz o przytłaczających jednostki instytucjach. Spokojnie można by się bez niego obejść, na szczęście zajmuje on niewiele czasu. Większym problemem jest dla mnie to, że niektóre ze spraw są naświetlone w mocno czarno-biały sposób: zbyt to wszystko momentami oczywiste i jednowymiarowe. Z drugiej strony główny wątek i jego konkluzja już wcale takie nie są, pokazują, że sprawę, której rozwiązania podjęła się Glaspie, chociaż wiadomo po czyjej stronie jest racja, nie można określić jako jednoznaczną.
Długo można by jeszcze analizować Collateral, ale gdzie byłby wtedy fun z oglądania? Samemu trzeba przekonać się, które elementy scenariusza działają bardziej, które mniej. Tym, do czego w ogóle za to nie można się przyczepić jest fenomenalna obsada, na czele której stoi najbardziej znana w tym zestawieniu Carey Mulligan. Co ciekawe jednak, reszta aktorów i aktorek wcale jej nie ustępuje. Wynikać to może z tego, że wszyscy bohaterowie są skonstruowani perfekcyjnie i – co najważniejsze – bardzo wiarygodni. Nikt tu nie przypomina wymyślonej na papierze postaci, to po prostu prawdziwi ludzie z krwi i kości. Pomagają w tym bez wątpienia świetne, naturalnie brzmiące, często pełne ironicznego ping-ponga dialogi. Wszystko to składa się na mocny realizm, który dodatkowo podkreślony jest przez wiarygodne przedstawienie policyjnego śledztwa, w którym nie ma w zasadzie nic efektownego, jest tylko przesłuchiwanie świadków, kojarzenie faktów i mozolne dążenie do poznania prawdy, a potem wymierzenia sprawiedliwości.
Collateral jest zatem miniserialem, który spokojnie można „łyknąć” w jeden wieczór i będzie to bardzo przyjemnie spędzony czas. Ani przez chwilę produkcja ta mnie nie znudziła i chociaż myślę, że mogłaby być jeszcze bardziej skomplikowana, chociaż odrobinę bardziej niejednoznaczna, to i tak z czystym sumieniem wszystkim polecam, by się z nią jak najszybciej zapoznać.
Atuty
- Fenomenalna obsada;
- Mocno wciągająca, poruszająca wiele ciekawych spraw opowieść;
- Realizm;
- Dialogi
Wady
- Jeden wątek wydaje się doczepiony trochę na siłę;
- Niekiedy jest zbyt czarno-biało
Collateral stanowi idealny przykład świetnego, porządnie przemyślanego miniserialu, który mówi bardzo wiele ciekawych rzeczy.
Przeczytaj również
Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych