Dziewczyna w sieci pająka – recenzja filmu. Fincher, wróć!

Dziewczyna w sieci pająka – recenzja filmu. Fincher, wróć!

Jędrzej Dudkiewicz | 24.10.2018, 20:51

Ostatnim razem, gdy słynna bohaterka książek Stiega Larsson, Lisbeth Salander, pojawiła się na wielkim ekranie był rok 2011. Od tego czasu było trochę plotek na temat powstania kontynuacji, aż zrobiło się na ten temat cicho. Niedawno jednak powrócono do tej koncepcji, tyle że zamiast wziąć na warsztat drugi tom serii, zdecydowano się zekranizować czwarty, który nie wyszedł już spod pióra Larssona. Zmieniono też ekipę oraz aktorów. Wyszło co najwyżej nieźle.

Gdy nie pracuje, Lisbeth Salander tropi mężczyzn wykorzystujących lub znęcających się nad kobietami i wymierza im sprawiedliwość na własną rękę. Pewnego dnia dostaje jednak zlecenie, by wykraść program pozwalający przejąć kontrolę nad zasobami głowic nuklearnych. Szybko okaże się, że nie tylko Lisbeth jest zainteresowana jego zdobyciem, a jakby tego było mało, do jej drzwi zapukają sprawy z przeszłości.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dziewczyna w Sieci pająka

Dziewczyna w Sieci pająka

Przyznam, że nie czytałem książki, na podstawie której powstała Dziewczyna w sieci pająka – zatrzymałem się na Zamku z pasku, który runął. Z tego, czego jednak udało mi się dowiedzieć, fabuła w filmie została w wielu momentach dość mocno zmieniona. Wydaje mi się, że niestety na gorsze, bowiem produkcja ta – w przeciwieństwie zarówno do książek, jak i Dziewczyny z tatuażem – pozbawiona jest chociażby głębszego spojrzenia na różne sprawy. W dziele Finchera chodziło między innymi o patologie obecne nie tylko w starych, bogatych rodzinach, ale też te związane z instytucją prawnych opiekunów. Tutaj tego nic w tym stylu nie ma. Na dobrą sprawę, przy w sumie niewielkich zmianach, podobny scenariusz można by napisać do kolejnego filmu o Bondzie. Może w takim razie Dziewczyna w sieci pająka to po prostu dobrze skonstruowany i zrealizowany thriller? Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta. Z jednej strony przez większość filmu fabuła autentycznie wciąga, seans się w ogóle nie dłuży i chociaż sporo rozwiązań jest oczywistych i łatwych do przewidzenia, to niespecjalnie to przeszkadza. Z drugiej jednak koniec końców historia jest niesamowicie rozczarowująca, ponieważ jej finał absolutnie do niczego nie prowadzi i każe zadać pytanie: no dobrze, ale właściwie, co z tego i o co chodziło? Głównym problemem jest to, że przeciwnik Lisbeth ma całkowicie nieczytelną motywację i naprawdę chciałbym, żeby ktoś mi wyjaśnił, do czego dążyła ta postać. Wcześniej sporo rzeczy było dobrze budowanych, ale na koniec uszło z nich powietrze i zostawiło mnie ze wzruszeniem ramionami. Trudność oceny wynika również z tego – aczkolwiek jest to nieco mniej istotne – że znów, z jednej strony jest tu sporo całkiem inteligentnych scen i rozwiązań. Nie mam pewności, czy byłyby one możliwe w prawdziwym świecie, ale jestem w stanie je kupić, bo dobrze obrazują nieprzeciętną inteligencję głównej bohaterki, która ma momentami świetne i zaskakujące pomysły, jak wydostać się z tarapatów. Z drugiej strony co jakiś czas dzieją się tu rzeczy tak absurdalne i nielogiczne, że widać, iż scenarzyści zwyczajnie nie mieli innego pomysłu, jak popchnąć opowieść do przodu. Jest to dość irytujące, bo chciałby się, żeby było w scenariuszu więcej konsekwencji.

Jedno z głównych pytań brzmi jednak, jak poradzili sobie nowi wykonawcy ról. Zamiana Daniela Craiga na Sverrira Gudnasona w roli dziennikarza Mikaela Blomkvista niespecjalnie razi. Wynika to głównie z tego, że i tak zawsze był on o wiele mniej ciekawą i wyrazistą osobą niż Lisbeth Salander. I tutaj zaczynają się schody. Bo Lisbeth w Dziewczynie z tatuażem była nie tylko o wiele lepiej zagrana przez Rooney Marę, ale też zdecydowanie bardziej wielowymiarowa i ciekawa. Tam była to postać autentycznie fascynująca, pełna paradoksów, której nie dało się do końca w żaden sposób uchwycić i ocenić. Niewiele z tego zostało. Chociaż Claire Foy stara się jak może i trudno byłoby mi uznać, że jej rola jest zła, to jednak nie jest w stanie ukryć faktu, że jej bohaterka została zredukowana do inteligentnej i bardzo uzdolnionej hakerki. Dla przykładu warto powiedzieć, że w Dziewczynie w sieci pająka Lisbeth raczej nie jest aspołeczna i nie wielkich problemów w kontaktach z drugim człowiekiem.

Dziewczyna w Sieci pająka

Nie zrozumcie mnie źle. Dziewczyna w sieci pająka w reżyserii Fede Alvareza (twórcy bardzo ciekawego thrillera Nie oddychaj) nie jest filmem bardzo nieudanym. Ma on dobre tempo, nie nudzi, wizualnie stoi wręcz na bardzo wysokim poziomie (zdjęcia są fantastyczne). Trudno jednak nie czuć rozczarowania, bo potencjał był nieporównanie większy. Wielka szkoda, że to nie David Fincher stanął za kamerą.

Atuty

  • Dobre tempo;
  • Do pewnego momentu fabuła mocno wciąga;
  • Dobra strona wizualna;
  • Sporo całkiem inteligentnych rozwiązań i scen

Wady

  • Lisbeth Salander jest znacznie mniej ciekawa niż być mogła;
  • Zupełnie nijaki przeciwnik, do tego bez żadnej wyraźnej motywacji, przez co zakończenie jest bardzo rozczarowujące;
  • Jest też niestety trochę absurdów i nielogiczności;
  • Brak głębszego przesłania (co było siłą i książek i Dziewczyny z tatuażem)

Długo trzeba było czekać na kolejny film z udziałem Lisbeth Salander. Szkoda, że efekt jest co najwyżej niezły.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper