Kroniki Times Square, sezon 2 – recenzja serialu. Biznes, jak każdy inny
Są takie seriale, które nie są specjalnie medialne. Nie pisze się o nich dużo, nie dyskutuje zawzięcie. Co absolutnie nie oznacza, że nie warto ich oglądać. Wydaje mi się, że do tej kategorii zaliczają się Kroniki Times Square, których drugi sezon w całości można oglądać na HBO.
W drugiej serii twórcy zdecydowali się na mocny skok czasowy. Od wydarzeń kończących pierwszy sezon minęło bowiem siedem lat (jesteśmy zatem już w 1979 roku). Z pozoru zmieniło się dużo, a tak naprawdę w sumie niewiele. Wszyscy bohaterowie, na czele z Vincentem Martino i Candy starają się osiągnąć jak największy sukces i przynajmniej jako tako trzymać swoje życie w ryzach. Co nie jest łatwe.
Siedem lat do długi okres. Najbardziej w tym okresie zmieniła się branża filmów pornograficznych. Pod koniec pierwszego sezonu na ekrany kin wchodziło Głębokie gardło, co było wielkim wydarzeniem. Obecnie podobne filmy pojawiają się w kinach, niekiedy wręcz zahaczają o to, by nazwać je produkcjami artystycznymi, branża ma do tego swoje nagrody. Na tym tle opowiadane są historie znanych nam już bohaterów, które można pogrupować na kilka głównych tematów przewodnich. Jednym z nich, chyba najbardziej wyrazistym, jest walka kobiet o wyzwolenie się spod władzy mężczyzn i chęć samostanowienia, posiadania wpływu na swoje życie. Z drugiej strony faceci muszą godzić się z tym, że świat się zmienia i to do czego przywykli, nie zawsze będzie mogło mieć swoją kontynuację. Twórcy Kronik Times Square nie są oczywiście naiwni i dosadnie pokazują, że najczęściej nawet jeśli kobietom uda się wybić na niezależność, to tylko pozornie, bo wciąż jest wiele mężczyzn, od których zbyt dużo zależy. Przekona się o tym zarówno Candy, jak i Lori, obie w nieco inny sposób. Innym ważnym motywem jest różnie pojmowana chęć bycia porządnym człowiekiem. Vincent Martino jest zmęczony ciągłymi interesami z mafią, coraz mniej podoba mu się to, co musi robić dla gangsterów. Jego pragnienie, by odejść z tego świata też zostanie boleśnie zweryfikowane. Jedyne, co można robić, to zachowywać się na tyle przyzwoicie, na ile można, z nadzieją, że to wystarczy. Jak mówi pod koniec Vincent: Każdemu, kto jest dupkiem wydaje się przecież, że nim nie jest. Myślę, że my nie jesteśmy dupkami. Ale nigdy nie możemy mieć pewności, prawda? Trzecim motywem jest zmieniający się Nowy Jork. W mieście jest nowy burmistrz, Ed Koch, który planuje zrewitalizować różne miejsca w mieście i tym samym poprawić wizerunek jednego z najważniejszych miast USA. Tutaj z kolei okaże się, że – co nie jest specjalnie zaskakujące – że kwestie moralne są tylko przykrywką. I tak chodzi o pieniądze (w tym wypadku dotyczy to właścicieli nieruchomości).
Kroniki Times Square są więc serialem pełnym zacięcia społecznego, poprzez historie postaci przyglądającym się najróżniejszym istotnym kwestiom. Nic dziwnego, skoro jednym z twórców jest David Simon, odpowiedzialny między innymi za być może najwybitniejszy serial w historii, czyli The Wire. Wspólnie z Georgem Pelecanosem nie zapominają jednak o bohaterach. A ci przechodzą w drugim sezonie niekiedy zaskakujące przemiany. Największą i najciekawszą zalicza chyba jeden z alfonsów, Larry Brown, który ostatecznie okazuje się nie tylko niejednoznaczną, ale też całkiem sympatyczną i pomysłową osobą. Candy wciąż próbuje odnieść sukces na swoich warunkach i jednocześnie dbać o rodzinę, głównie syna. Vinent Martino wygląda, jakby dźwigał na swoich barkach problemy całego świata i trochę tak jest, tyle że chodzi o jego okoliczny świat. Nie jest więc wielkim zaskoczeniem, że skoro jest tu tyle interesującego materiału, to i aktorstwo jest znakomite. Wspaniały ponownie jest James Franco w podwójnej roli braci Vincenta i Frankiego Martino, dwóch zupełnie różnych od siebie ludzi (obu jednak da się lubić!). Znakomite są Maggie Gyllenhaal jako Candy i Emily Meade jako Lori. Zwłaszcza ta druga ma pod koniec sezonu niesamowitą wprost scenę, gdy przechodzi od jednej skrajnej emocji do drugiej. Wszyscy zresztą grają tu doskonale i wspólnie pracują na sukces produkcji.
W zasadzie nie ma się do czego przyczepić w przypadku Kronik Times Square. Może ewentualnie do tego, że mimo wszystkich zalet, wśród których są też obłędne scenografia, charakteryzacja, kostiumy, fryzury, muzyka, serial ten nie ma znamion totalnej wielkości, czegoś, co mogłoby zmienić telewizję, jak to było w przypadku (między innymi) The Wire. Trochę trudno jednak mieć tak naprawdę o to pretensje. Może w sumie dobrze byłoby, gdyby było kilka odcinków więcej. Chociaż prezentowany świat pełen jest brudu, często przemocy i beznadziei, jest na tyle fascynujący, że chciałoby się w nim pobyć chwilę dłużej i potowarzyszyć bohaterom w ich codziennych losach. Tym bardziej nie mogę doczekać się sezonu trzeciego i ostatniego.
Atuty
- Ciekawe obserwacje na wiele tematów;
- Doskonałe aktorstwo;
- Świetny rozwój bohaterów;
- Scenografia, charakteryzacja, kostiumy
Wady
- Wyjątkowo – chciałoby się obejrzeć kilka odcinków więcej
Kroniki Times Square powróciły w znakomitym stylu. Sezon drugi jest równie dobry, co pierwszy, a być może nawet lepszy.
Przeczytaj również
Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych