Planeta Singli 2 – recenzja filmu.  Umierająca planeta

Planeta Singli 2 – recenzja filmu. Umierająca planeta

Jędrzej Dudkiewicz | 13.11.2018, 19:25

Dwa lata temu Planeta Singli podbiła serca wielu Polaków, a także części krytyków filmowych. Faktycznie, jak na polską komedię romantyczną, było to coś zaskakująco niezłego. Oczywistym było więc, że przyjdzie czas na kontynuację, a nawet dwie, bo trzecia część ma trafić do kin już w przyszłoroczne walentynki.

I żyli długo i szczęśliwie – takim założeniem kończą się chyba wszystkie filmy tego gatunku. Okazuje się jednak, że Ani i Tomkowi niespecjalnie się układa wspólne życie. Podejmują więc decyzję, że czas się rozstać. Problem w tym, że zielone światło dostaje specjalny wigilijny program, w którym oboje mają być prowadzącymi. A cała Polska wierzy, że Ania i Tomek wciąż są w sobie śmiertelnie zakochani.

Dalsza część tekstu pod wideo

Planeta Singli 2

Planeta Singli 2

Niby więc twórcy próbują się tu trochę bawić schematem, pokazując co dzieje się po wielkim miłosnym wyznaniu i że związek nie zawsze jest kolorowy i usłany różami. Ale to tylko pozory. Na dobrą sprawę nie do końca wiadomo, czemu Ania i Tomek się tak bardzo poróżnili, ot jedna kłótnia, w której zarzucają sobie, że nie są tacy idealni i już się rozstają. Wszystko, co dzieje się dalej jest do bólu schematyczne i przewidywalne. To, jak każdy wątek będzie się rozwijał i jak się skończy jest oczywiste od samego początku. Nie ma tu żadnego zaskoczenia, żadnego ciekawego pomysłu, który mógłby wprowadzić trochę świeżości i rzeczywiście pobawić się oczekiwaniami widza. Do tego historia jednego z drugoplanowych bohaterów zakończona jest niby w zabawny sposób, a jak chwilę dłużej nad tym pomyśleć, to okazuje się, że jego ewolucja polegała na tym, że stał się dupkiem. Twórcy chcą też powiedzieć coś więcej o tym dziwnym uczuciu, jakim jest miłość. Do tego celu wykorzystują polską wersję Steve’a Jobsa, który wcześniej wymyślił aplikację Planeta Singli, a teraz chce do niej dołączyć super skomplikowany algorytm, który wylicza dwojgu ludzi w jakim procencie są dopasowani. Ot, w matematyczny, naukowy wręcz sposób, można znaleźć partnera bądź partnerkę idealną. Wiadomo jednak, że okaże się, iż miłość to znacznie bardziej skomplikowane, nieprzewidywalne, często nielogiczne uczucie i nie da się go sprowadzić do liczb. Bo czasem 8% jest jednak istotniejsze niż 92%. Innymi słowy oczywistość i nic specjalnie poruszającego.

Jeśli jest jakiś powód, dla którego ostatecznie warto obejrzeć Planetę Singli 2, to są nim aktorzy. Maciej Stuhr i Agnieszka Więdłocha tworzą bardzo sympatyczny duet, mają dobrą chemię i widać, że dobrze czują się w skórze swoich bohaterów. Stuhr w ogóle jest całkowicie wyluzowany, ma zresztą wystarczająco dużo charyzmy, by sprzedać każdy pomysł scenarzystów. Bardzo dobry jest też Piotr Głowacki w roli Marcela, najlepszego przyjaciela Tomka i producenta wigilijnego show. Sporo osób twierdzi, że film kradną dla siebie Weronika Książkiewicz i Tomasz Karolak. Nie przesadzałbym. Owszem, są w swoich rolach całkiem naturalni, ale też ich historia angażowała mnie znacznie mniej niż Ani i Tomka.

Planeta Singli 2

Dobra obsada, kilka niezłych pomysłów oraz garść rzeczywiście udanych żartów, czy to słownych, czy sytuacyjnych, nie wystarczają jednak do tego, by uznać Planetę Singli 2 za sukces. Przez większość czasu miałem wrażenie, że to jednak festiwal mniejszej lub większej żenady, przerywany niezłymi momentami. To wciąż film lepszy niż Listy do M. 3 (tak, wiem, oceniłem je na 6. Gdybym miał jednak pisać recenzję dziś, to dałbym 3) i gdyby w kinach nie było nic lepszego, to można by się na nim przez chwilę pośmiać i powzruszać. Ale jest.

Źródło: własne

Atuty

  • Maciej Stuhr, Agnieszka Więdłocha i Piotr Głowacki;
  • Garść niezłych żartów

Wady

  • Schemat, banał i nuda;
  • Sporo żenujących momentów i pomysłów

Jak na polską komedią romantyczną, Planeta Singli 2 wypada całkiem nieźle. Co nie znaczy, że jest to dobry film.

4,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper